Zakazane×5 Koniec Maratona
I na koniec mam dwie rzeczy, z których jedna zostawi po sobie, myślę, że ciekawy smaczek. Ale zacznijmy po kolei.
"Laska Zagłady"
(W sensie kij Zagłady, wiem o czym pomyślałeś, Ivan.)
Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby wyssać esencję z wielu magicznych stworzeń i przelać to na działanie, jednego, konkretnego przedmiotu? Gargamel się zastanawiał i tak oto w filmie Smerfy dostaliśmy przedmiot zwany La Różdżką.
Jedna z osób w Akademii wpadła na ten jakże genialny pomysł i umieściła wszystkich bez większego problemu w pojemnikach. Jednak ten człowiek zadbał o to by nic nikogo nie bolało, to co mają w sobie pozostało cały czas w nich oraz po prostu nic im się nie stało, a potem wszyscy ładnie zapomnieli, że coś takiego miało miejsce. Wiecie o kogo chodzi?
Yeah, Blackbejbi to sobie wymyślił. W końcu nie musi mieć zeszytu, żeby opowiedzieć baśń, prawda?
No i właśnie w taki sposób powstała laska zagłady. Tylko co z nią tu teraz zrobić? Blackburn już po wysprzątaniu wszystkim ładnie pamięci zapragnął przetestować laskę, a bardziej cienkiego, długiego kija znalezionego przypadkiem w lesie.
Grimm pochwycił ten podłużny kawałek drewna i uniósł do góry. Nie wydawał się ciężki, wręcz przeciwnie. Chłopak zastanowił się chwilę i wyszeptał hasło, które odtąd miało posłużyć do "włącznika" laski:
- Daj mi potęgę! - Uniósł laskę w górę czując jak ogromna moc rozpływa się po jego ciele. Nie był to proces przyjemny, bo może i te wszystkie specjalne zdolności były naprawdę kozackie, to jednak co za dużo to niezdrowo, więc Blackburn wykrzywił się z bólu, jednak gdy tylko laska zakończyła się z nim jednać, cierpienie ustało.
- Ugh... - zaklął Blackburn, zastanawiając się do czego użyć nowej zabawki. - Ciekawe co z nią mogę zrobić. Dobra, dawaj mój czerwony zeszyt. - powiedział do niej.
Zeszyt znalazł się w jego dłoni w mgnieniu oka. To było bardzo szybkie. Kogo mogłaby być to moc? Nawet i różdżki Meropy. Okej jak tak łatwo poszło, to czemu by nie zrobić czegoś większego?
- Hmmm - Blackburn zamyślił się ponownie, ale nie na długo - Dawaj mi puszkę coli, jednak takiej mocno gazowanej i o kurłaaa... - Black prawie upadł, gdyż zajarzył, że może czytać se komy niczym Thaddi.
Na spokojnie przejrzał sobie wszystko co działo się w ostatnim rozdziale. Rozdziale! Hehe i rozdział mógł czytać. To była świetna zabawa, ale musiał zacząć robić coś pożytecznego, jednak ktoś podszedł do niego i zakrył oczy dłońmi.
- Zgadnin kto - powiedział ktoś, kogo ręce uniemożliwiały Blackowi spojrzenie gdziekolwiek, ale oczywiście od razu rozpoznał głos.
- Hej, Ryuto-senpai ^^ - odezwał się, a on zabrał dłonie z jego twarzy.
- Co tam za kijaszek trzymasz, Black-kun?
Wskazał ręką na trzymaną przez chłopca laskę zagłady.
- Yyy... - nie za bardzo wiedząc jak zacząć Black speszył się trochę i spuścił głowę w dół - To jest takie coś co daje ci największą potęgę, jaką mógłbyś w tym świecie zyskać, ale od tej potęgi to, aż głowa boli...
- Taak? A skąd wziąłeś ten dosyć niebezpieczny - Ryuto zmartwił się podejrzewając Blacka o to, że może sobie coś zrobić tą laską.
- Ymmm... Nie wiem, chcesz zobaczyć? - młodszy podał laskę starszemu, który z ciekawością ujął ją w swoją dłoń. - Musisz teraz powiedzieć "daj mi potęgę", a wtedy staniesz się bogiem.
Blackburn poczuł ulgę, gdy wręczył laskę Ryuto, po prostu głowa przestała go boleć. To jednak jest potężny przedmiot.
Stojąc tak na przedsionku lasu zbliżało się do nich wiele innych postaci, z których na samym przodzie stał Thaddeus z Ruti boku.
Ryuto wypowiedział formułkę wcześniej wymyśloną przez Blacka i również poczuł mały i znośny, ale jednak wyczuwalny ból w czaszce. Pierwsze co stwierdził co zrobi to pomyślał o tym, że Blackowi przydałaby się czapka. Na głowie młodszego znalazła się czapka. Ich beztroskość przerwał Madderdin, który odebrał laskę Ryuto.
- Pff, osobnicy słabego pokroju nie powinni zajmować się takimi rzeczami. - pogładził laskę i spojrzał z pogardą na Blacka oraz Ryuto - Daj mi potęgę - szepnął inkwizytor.
On wyglądał przy tym na bardzo godnego człowieka tej laski, wyglądającej jak lekko pół metrowyz drewniany, słabo ociosany patyk. Jednak w dłoni Thaddeusa prezentował się owy patyk jak najbardziej majestatycznie. Za to inkwizytor nieszczególnie był zainteresowany normalnymi zaletami laski. Po prostu prychnął mówiąc, że to złe i że za nic w życiu nie mogłoby się dostać w ręce Ruti.
Gdy to z siebie wywlókł, wyżej wspomniana dziewczyna wyrwała mu laskę z ręki oraz otworzyła portal z sawanny, przez który wyszły tańczące kręgosłupy ludzkie.
Gdy nasi kochani uczniowie zaczęli jarzyć o co tak właściwie chodzi z potęgą laski, zaczęły się naprawdę mocne przepychanki o ten magiczny przedmiot. Ryuto zabrał Blackburna trochę na bok, a Black jedynie stwierdził, że to wszystko powinno się w końcu uspokoić, a wtedy on weźnie tę nazwaną przez Thaddeusa "złym przedmiotem" laskę oraz ukryje w bezpiecznym miejscu. Ryuto mu uwierzył i stali pod drzewem.
- Hänsel podaj! - zawołała Rejoke, której razem z drugim pokurwem dopiero co tu przyszli, a laska już znajdowała się w ich łapskach.
Kiedy Hänsel skończył tworzyć sobie mini - warsztat oraz bliżej nieznane pochodzenia coś, co zamiast głowy miało kurła poukładane w mały stosik jajka. Reszta ciała wyglądała również podobnie dziwnie, jednak to się w ludzkim rozumie mieścić nie mogło. Hänsel gdy skończył rzucił laską niczym oszczepem do Rejoke (Blackburn jęknął widząc tego wiotkiego patyka w locie).
Rejoke zaś stwierdziła, że zabawa będzie jak pęknie ziemia. Niestety, nikt nie zdążył jej powstrzymać. Thaddeus rzucił się ponownie na laskę i stwierdził, że chciałby, żeby teraźniejszy rozdział był pisany stylem gwiazdkowym. No ok.
Amadeusz: *kocimi ruchami wyciągnął Thaddeusowi laskę i uderzył nią dwa razy stojącego niedaleko niego Szajna, który jęknął z podniecenia* Daj mi potęgę, a nie ja już mam... Hihi, chcę tu moje piękne rzeźby męskości.
Rzeźby tego i owego co zażądał Amadeusz: *wyrosły wokół akademii*
Isemd: *równie, a nawet bardziej kocimi ruchami, niż Amadeusz wyrwała mu laskę i zaczęła nią czarować przemieniając wszystkich w grzyby*
Shine: *odebrał jej laskę i pacnał w łeb, gdy zamieniła Summer w grzyba*
Ivan: *zanim Shine zdążył cokolwiek zrobić szybciutko wziął sobie laskę i kto by się spodziewał, ale przed akademią został nagle wybudowany wielki posąg dwóch cycków (przykład z Amadeusza, yeah)*
Ayana: *wyrywa mu tę laskę*
Mikaela: *zazdrosna pomyślała, że ktoś może za pomocą tego kija chcieć jej odebrać Vincenta, więc pochwyciła go*
Vincent: *chichocząc zabrał jej laskę i pocałował w czoło, następnie parka wróciła do pokoju, by jak zwykle przesiedzieć tam spokojnie wszystkie dziejące się akademiowe dramy*
Thaddeus: *robił trzecie podejście do zawładnięcia nad laską, ale tym razem Wolfie była szybsza, a jako gentelman trza puszczać kobiety przodem*
Wolfie: Drama tu, drama tam, drama ram pam pam hihihihihi *jakimś magicznym cudem wszystcy chłopcy wpatrywali się w nią zafascynowani, ale Wolfie zaczęła sobie nagle wybierać, których chce, a których nie - z tych drugich znikało dziwne uczucie przymusowego patrzenia na Wolfie*
Blackburn: *zauważając, że jednak źle się dzieje i może być coraz gorzej po cichu opowiedział baśń i nagle wszyscy się rozeszli... oprócz tych co zostali grzybami* Ehhh *podniósł laskę z ziemii i chciał by wszystko wróciło do akademiowej formy i faktycznie wróciło, a wszyscy ładnie się rozeszli* A i jeszcze jedno. Dawaj mi tu prozę.
Dzięki Blackburnowi mamy w akademii jakże pienkny przedmiot zwany laską zagłady, a stacjonuje ona w biurze Szajna, pod jego łóżkiem (po krótkiej konsultacki z dyrem osobniki uznały to za najlepsze miejsce do trzymania tam tego).
Od autora:
Oficjalnie na dłużej kończę z pisaniem na akademii rozdziałów, ponieważ szykuję dla was małą niespodziankę oraz muszę się uczyć.
Yeah, niespodzianka ma zostawić wam ten "smaczek"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro