Ruskie ruchanko
Witajcie, to jest raczej mój ostatni lub przedostatni borno-rozdział jaki napiszę. Na tę chwilę mój plan jest taki, by zakończyć "Terror" i przerzucić się na inne konto. Nie wiem co się stanie z Akademią wtedy, bardzo możliwe, że nawet oddam komuś to konto. Nie jestem do końca pewny jeszcze tego, ale na około 90% tak właśnie się stanie. Mam nadzieję, że to uszanujecie. Spokojnie, do tego jescze daleko.
Ok, rozdział:
Mały wstępik:
Siedziałem grzecznie na łóżku w jego pokoju, tak jak mi kazał. Nogi w lekkim rozkroku, dłonie na kolanach, wyprostowana postawa i mam patrzeć w dół.
Nagle wszedł.
Uderzył batem o podłogę, a ja się wzdrygnąłem. Serce zaczęło szybciej bić. Siedziałem przerażony, a pot skapywał mi z czoła. Będzie bolało. Ale muszę to zrobić. Inaczej mój sekret może się wydać, a tego bym nie chciał.
– Priviet, dzieciaczku. – Powiedział władczym głosem, a ja czułem jak się trzęsę. – Jeszcze w ubrankach? No już, rozbieraj się, smarku!
SPOKOJNIE TO FANFICK, CZYLI GDYBY IVANA JEDNAK KRĘCIŁO GEJOWE BDSM~
IVAN x RETH
Rozebrałem się, tak jak mi kazał. Zacząłem od koszuli i od dołu szybko rozpiąłem guziczki. Następnie pozbyłem się butów i spodenek.
– A majteczki? – Zapytał już pewnie zniecierpliwiony Ivan.
Odwórciłem się do niego plecami i z wielkim rumieńcem na twarzy zacząłem ściągać majteczki. Stałem przed nim nagi, na szczęście nie widział jeszcze mojego małego siusiaczka. Jednak chwycił mnie za ramiona i obrócił, biorąc go sobie do ręki ściskając, a ja jęknąłem bo bardzo bolało... Bardziej przez te wszystkie blizny i ślady po zranieniach, nie tylko nożowych.
Ivan nie zwrócił uwagi na okaleczenia na moim siusiaczku, ale to mi nie przeszkadzało. To nawet lepiej. Zostałem popchnięty brutalnie na łóżko.
– Nogi lekko do góry, robisz rozkrok i zgięte kolanka. – Powiedział do mnie bawiąc się końcówką bata, a ja grzecznie wypełniłem polecenie.
Widziałem jak odłożył bat na łóżko obok mnie i wziął jakiś materiał z szafki. Podłożył mi go pod pupę. Cały czas byłem w tej bardzo niezręcznej i dosyć niewygodnej dla mnie pozycji. Poczułem jak sypie mi czymś moje miejsca intymne, pomacał, porozprowadzał... Okazało się być do pudrem dla dzieci, a materiałem, który wcześniej podłożył mi pod pupę, była pielucha, którą mi zapiął.
– Już możesz usiąść, laluniu. – Powiedział, a na jego twarzy przez cały czas gościł jego charakterystyczny uśmieszek. – Albo jednak się połóż!
Grzecznie położyłem się na łóżku. Posiadanie pieluchy było dla mnie mocno niekomfortowe. Jednak posłusznie wypełniałem jego polecenia. Nie chciałbym, by ktokolwiek dowiedział się o moim przerażającym alterego... Poczułem nagle, jak coś szczypie mnie za lewego sutka. Nie były to palce Ivana, ale klamerki. Zapiął mi klamerki na sutkach, a to tak bolało! Przeżywałem gorsze rzeczy, ale nadal odczuwam ból i nie lubię go, postarałem się nie myśleć o tych ściskach, zamiast tego, uważanie przypatrywałem się Ivanowi. Białowłosy wyciągnął z szafy metalowe przedmioty. Rozpoznałem od razu. To były kajdanki.
– Co się nie odzywasz, lalusiu? Nawet się nie przywitałeś. – Zaczął zapinać mi kostki, następnie ręce, przed brzuchem. – No może jakieś "cześć", gnomku?!
– Cz-cześć... – Wyjąkałem cichutko przestraszony, nie chciałem by za nieposłuszeństwo spotkała mnie kara. Inaczej bym się nie odezwał, byłem zbyt przerażony.
Ivan roześmiał się, mimo że ja miałem łzy w oczach. Jednak płakać jeszcze nie zacząłem, nie chciałem, by miał tę satysfakcję, że znowu udało mu się doprowadzić mnie do płaczu. Wiedziałem, że nie wytrzymam bez uronienia łez, ale jeszcze nie teraz był na to czas, teraz był czas na to, by mieć jeszcze nadzieję, że nic szczególnie brutalnego nie wpadnie chłopakowi do głowy.
Przyniósł kolejną rzecz. Tym razem była to różowa obroża ze smyczą i coś jeszcze, czego nie zauważyłem do końca.
– No laluniu, usiądź. – Ten jego uśmieszek sprawiał, że rumieniłem się jeszcze bardziej.
Usiadłem z podkurczonymi nogami, a on zapiął mi obrożę, do której doczepił smycz, za którą szybko pociągnął, a ja uderzyłem głową o swoje własne kolana, a Ivan się roześmiał. Zrobiło mi się wtedy jeszcze bardziej smutno. Znowu pociągnął, ale tym razem o wiele mocniej, tak że spadłem z łóżka, krzycząc przy tym krótkie "Aaaa" oraz "Ała".
– Co się drzesz, gnomku?! – Dostałem kopniaka w klatkę piersiową, przez co jedna z klamerek wbiła mi się trochę w skórę, tym razem nie krzyknąłem, tylko mocno zagryzłem zębami. – Może potem dam ci się wykazać jęzorem~ . – W tym momencie założył mi knebel z różową kulką, a moje oczy wyrażały więcej niż panikę i strach.
Ivan kopnął mnie, tym razem w pupę, ale pieluszka sprawdziła się jako całkiem miły ochraniacz w tym miejscu.
– Wstawaj na czworaka, jak upadniesz, spotka cię straszna kara~.
Powoli się podniosłem, a gdy tylko to zrobiłem, poczułem na plecach ostre uderzenie batem, przez które upadłem. Ivan śmiał się. Ja spanikowałem myślą o każe. Nie wiedziałem co teraz zrobić. Dlaczego ja tu się znalazłem? Chciałem chronić swój sekret... Chciałem ochronić Ellie przed moim niedobrym alterego. Najgorsze jest to, że nawet nie wie jak bardzo się poświęcam i pewnie nawet myśli, że nie zależy mi na niej... Zawsze gdy o tym myślę odczuwam potężną frustrację...
Pociągnął smycz do góry, przez co zostałem zmuszony do podniesienia się na moje cztery kończyny.
– Co jest lalusiu?! To tylko jedno uderzenie, a ty już lądujesz swoją twarzyczką na deskach? Ah tak, zapomniałem, że cię do nich ciągnie~ – Nienawidzę, gdy obraża Ellie, ale aktualnie nie mogłem na to w jakikolwiek sposób zareagować.
Trzymał smycz w taki sposób, że czułem jak skóra na szyji mnie się zdziera. Dostałem kolejny raz w plecy batem. Nawet chyba to samo miejsce, piekło jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Dostałem tym batem tyle razy, że straciłem czucie w plecach i ledwo co utrzymywałem się na czterech kończynach. Podczepił smycz do jakiegoś mebla i teraz wisiałem połowicznie, ponieważ ręce nie dotykały podłogi.
Wziął inną rzecz, ale bat nadal trzymał w swoich ruskich palcach. Drugą rzeczą okazał się być pejcz. Okładał mnie nim na przemian z batem po plecach. Zemdlałem w końcu z tego bólu, ale on obudził mnie zimną wodą, którą na mnie wylał. Ten szok termiczny nie był w żadnym stopniu przyjemny. Dostałem batem po karku, albo pejczem już potem nie odróżniałem, bolało i piekło, gdy dostawałem oboma.
Ivanowi nagle bicie mnie się znudziło. Chłopak odpiął smycz od mebla, a wtedy w końcu nabrałem odpowiednią ilość powietrza do płuc. Niestety nie na długo mogłem się nacieszyć spokojnym oddychaniem. Srebrzysto - białowłosy pociągnął mnie za smycz, a ja postarałem się i jakoś wstałem na czworaka, a gdy poczułem kolejne szarpnięcie, tym razem postarałem się nie przewrócić, co z wielkim trudem, ale się udało.
– Brawo, laluniu, udało ci się utrzymać na swoich łapkach! – Zaśmiał się okrutnie. – A teraz przyjmij wygodną dla siebie pozycję i narób towaru do tej ślicznej pieluszki, która pasuje ci jeszcze bardziej od łez strachu na buźce.
Byłem już zmęczony. Cały spocony, chciałem już tylko iść spać. Nie chciałem więcej widzieć tej przerażającej twarzy Ivana, chociaż wiedziałem, że pojawi się ona jeszcze w moich koszmarach.
Klęknąłem i zarumieniony zrobiłem siusiu do pieluszki. To było upokarzające odczucie, nie życzyłbym nikomu.
– Świetnie! – Kolejny raz usłyszałem jego śmiech, jego okrutny śmiech. Ivan jednak zamiast samego śmiania się, zrobił również pozytywną rzecz, a mianowicie: rozpiął mnie z kajdanek, knebla oraz ściągnął klamerki. – A teraz idź grzecznie do łazienki i się przebierz. Ubranka masz na kiblu. – Poszedłem więc grzecznie do łazienki, by wykonać dane mi polecenia.
PERSPEKTYWA IVANA:
Czekałem na Retha bawiąc się batem, uderzanie nim o różne części ciała młodszego kolegi sprawiały mi niewyobrażalną przyjemność. Odczuwałem wtedy miłą dla siebie satysfakcję. Mógłbym tak bić go pejczem i batem, chociaż ten drugi przedmiot pasował mi lepiej do wyrażania własnej duszy. Mogłem się wyżywać na chłopcu ile tylko chciałem. To była dla mnie prawdziwie rosyjska zabawa. Miałem dla niego o wiele więcej niespodzianek, oczywiście. A na przy każdej chciałem by zapamiętał ją jeszcze mocniej, od poprzedniej.
W końcu wyszedł. Jego widok rozbawiłby nie tylko mnie, dlatego zrobiłem mu zdjęcie i wysłałem do Ayany. Po zrobieniu zdjęcia, do głowy przyszedł mi jeszcze świetniejszy pomysł. Ustawiłem kamerkę mojego telefonu, tak by mogła nagrywać chłopca. Speszył się oczywiście, a jego twarz miała odcień flagi ZSRR.
Miał na sobie pończochy zaczepione klamerkami do jąder. Dałem mu specjalną instrukcję do tego, jak ma zakładać te rzeczy. Miał majteczki, które bardziej od stringów, przypominały dwa połączone ze sobą sznurki, z czego jeden wrzynał się mu między pośladki. Nie obyło się również bez seksownego staniczka. Teraz kolega może się nawet utożsamić z deskami. Wszystko w kolorze czerwonym jak krew wrogów komunizmu.
– Chodź tu do mnie, laluniu! – Krzyknąłem uderzając batem o podłogę i odłożyłem pejcz.
Chłopak podszedł do mnie przestraszony, ale nie na więcej niż dwa metry. Ale wskazałem mu palcem, że ma podjeść bliżej. Zrobił to. Ten dzieciak jest mi taki posłuszny! Śmiać mnie się chciało, gdy tylko widziałem jego bladą twarzyczkę, wyrażającą tak ogromne przerażenie na mój widok.
Chwyciłem go lewą ręką za twarz i wsunąłem mu kciuka do buzi. Jęknął, chyba nawet nieświadomie. Włożyłem mu palca pod język i poruszałem nim tam nie więcej niż pół minuty. Gdy go już wyciągnąłem, otarłem ślinę z kciuka o stanik, który aktualnie znajdował się na młodszym koledze.
Zacząłem rozpinać swoje spodnie, a twarz małego przybrała odcień białego papieru.
– P-proszę n-nie... – Wyjąkał cichutko, ale usłyszałem.
– O co proszisz, gnomku? – Spojrzałem na niego z góry. – Klęknij ładnie teraz przed swoim panem. – Uśmiechałem się cały czas, bo ten laluś przez swoją pizdowatość potrafił wywołać naprawdę ogromny zaciesz na mej twarzy.
Reth klęknął, a ja uderzyłem go w policzek moim przyrodzeniem.
– No no, laluniu, otwórz grzecznie swój garażyk~. – Powiedziałem, pomagając mu palcami rozszerzyć usta. Następnie włożyłem mojego bepisa do jego. – Jeśli spróbujesz ugryźć to oderwę ci jąderka. – Zaśmiałem się chyba trochę sadystycznie. Młodszy kolega chyba wiedział co robi, bo ssał niesamowicie przyjemnie. Kojarzył mi się z tymi lolitkami z hentajców. Mógłby mieć tylko dłuższe włosy, o jedną dziurkę więcej i możliwe nawet, że zaznał by wtedy ze mną niesamowitych przyjemności.
Wpychnąłem mu bepisa bardziej do gardła i zacząłem trochę tarmościć za włosy. Widziałem jak się dławił, a ja nie potrafiłem wytrzymać ze śmiechu. W końcu koledze udało się pobudzić nie tylko moją przeponę do działania, ale także na zewnątrz, a raczej już do wnętrza Retha naleciało trochę białego płynu.
– Łykaj, łykaj, młody. – Powiedziałem stanowczo, gdy tylko zauważyłem, że laluś próbuje wypluć mleczko, którym go nakarmiłem. Oczywiście, jak wierna psinka, chłopak łyknął moją spermę.
Jednak nie długo z tą spermą w brzuszku wytrzymał. Prawdopodobnie go cofnęło, bo zrzygał mi się na buty. Były przedtem czyściutkie, więc dałem się troszkę ponieść emocjom.
Kopnąłem go w klatkę piersiową, a on się oczywiście wywalił. Pizda. Złapałem go potem i wziąłem przez kolano, nie był jakiś ciężki, więc poradziłem sobie z tym naprawdę łatwo. Zacząłem dawać mu klapsy, jeden za drugim. Robiłem to lewą ręką, bo do prawej wziąłem świeczkę i zacząłem wylewać wosk na okolice kręgosłupa gnomka oraz jego ciemnego, niezwiedzonego jeszcze przeze mnie prawiczego tunelu. Wsadziłem mu dwa palce do tej prawiczej dziureczki, a on wydarł się jak jakiś zespół Death Metalowy krzycząc coś o tym, że mam go zostawić i takie tam. Tylko, że ja miałem lepszy plan.
Wziąłem wcześniej liny do bondage i podwiesiłem go sobie zwisającego na suficie, rosrzerzonego do góry nogami, i oczywiście piszcącego wniebogłosy.
– Laluniu! Jak nie przestaniesz się tak drzeć to zgiotę ci jądra... Albo i tak to zrobię. – Wziąłem zgniatacz jąder do rąk, a do twarzy przystawiłem mu mokrą maszynę z ruchomym bepisem, którego musiał lizać. To go przynajmniej zatkało.
Klepnąłem go w pupkę, gdy poruszałem wajchą w zgniataczu jąder. Idealnie się nadawał do takich zabaw. Poszedłem do łazienki po trzy inne rzeczy potrzebne mi do torturowania chłopca.
Założyłem mu cock ring (autor jest dajbilem zapomniał jak to się nazywało po polsku) aka takie coś, co powstrzymuje przed dojściem. Wylałem mu do pupci bardzo piekący płyn, przez co zaczął się mocno wiercić. Nie wierzyłem, że ten dziwny płyn może piec, aż tak bardzo, dlatego wylałem go sobie trochę na rękę, ale zaraz po tym, pobiegłem do łazienki zmyć to wodą. Szczypało i piekło jednocześnie i to naprawdę mocno. Tylko, że sobie na rękę wylałem z kilka kropel, a koledze do pupci jakieś pół litra.
Następną rzeczą był wibrator, którego nie może zabraknąć przy każdym gejowym stosunku. Chyba powoli łamałem chłopca. Nie wiercił się już tak bardzo, a jego oczy przybrały bardziej matowy odcień. Pomyślałem, że trzeba by go tu było rozgrzać jakimś miłym ciepłem z dobrego serduszka. Wyjąłem więc wibrator, a to chyba go ucieszyło. Przylepiłem mu więc wibrator do bepisa. Naładowałem jeszcze trochę gorącego wosku do jego pupci, po czym sam w niego wszedłem.
Czekałem na to, gdy pierwszy raz spotkałem chłopca na akademii. Ciągnęło mnie do niego zawsze. Nie był dla mnie tylko uroczą zabaweczką, rozbawiającą w każdej sytuacji... On... Był dla mnie niczym rewolucja... Jak barszcz i pierogi... Jak Stalin i Lenin... Ja... On... Był czymś więcej... Był szmatą, którą mogłem wyzywać od kapitalistów, mimo że nawet nie wiedziałem czy był... Z każdą tą myślą pchałem swoim bepisem wkładając coraz głębiej. Był dla mnie niczym jeniec zdobyty podczas socjalistycznego podboju świata... Tak bardzo śmieciowy, a jednocześnie potrafił być tak bardzo użyteczny. Myśląc o tym, nawet nie zorientowałem się, że zemdlał. Ocuciłem go zgniecieniem jąder. Mały był już chyba mocno zmęczony.
Ściągnąłem mu cock ring, jeszcze z niego nie wychodząc, bo przez mózg przmknął mi cień litości i chciałem by chłopczyk też doszedł. Na szczęście, gdy tylko ściągnąłem cock ring z jego bepiska wypłynęła niebieska maź. Chcąc sprawdzić czy to na pewno sperma, wziąłem trochę na dłoń i zjadłem. Tak, to na pewno była sperma, ale o jakimś innym kolorku. Chociaż mi bardziej by się podobała czerwona.
Tak sobie pomyślałem, że chyba by wypadało go ściągnąć z tego sufitu... Ale ta myśl, nawet nie wiem dlaczego przeszła mi po głowie. Zaciaśniłem pasy jeszcze mocniej i zacząłem wkładać mu bat w pupkę, gdy z niego wyszedłem. Przypiąłem mu klamerki na sutki, ale tym razem z ciężarkami, żeby bardziej ciągnęło oraz w kilku miejscach poprzyczepiałem mu jeszcze kilka wibratorów. Następnie wziąłem żelazko, którym jeździłem po jego głowie i twarzy. Potem trochę po stopach jeszcze. Młody darł się, właściwie to bardziej piszczał, ale coś miał mordę, jakby już długo nie pociągnął. No to co, no to wziąłem słoiczek gwoździ, którymi zacząłem naznaczać jego skórę. Wykłułem mu na pośladku młot i sierp. Na klatce piersiowej wyryłem mu napis "Kocham Ivana. Ivan Michałov Hell save my life". Nie mogłem przestać. Przestałem bawić się woskiem, a podpalałem gwoździe, które wpychałem mu pod skórę. Ah te jego wrzaski~
PERSPEKTYWA RETHA:
Już myślałem tylko o jednym: Ivan, zostaw mnie plis.
/PS. COWIEK_MAUPA17 jeśli będziesz mieć czas o chęci, to bardzo bym prosił o fanarta do tego fanficka :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro