Niezbyt Przyjazne Plemię
Autor: *siedzi sobie w Pomieszczeniu X*
Summer: *podchodzi do Autora*
Autor: Summer, co Ty robisz? Tutaj nie ma wejścia, ani wyjścia, a Ty się teleportować nie umiesz...
Summer: Ale taki zostałem stworzony... Zwykle, kiedy pragnę kogoś spotkać, porozmawiać, albo coś innego, po prostu przychodzę...
Autor: A no faktycznie... *nagle pojawiają się z Summer w bardzo ciemnym pomieszczeniu, w którym jest tylko jedno krzesło, monitoring, sprzęt komputerowy z 2054r. I talerz z marcepanem*
Summer: Gdzie my jesteśmy? *rozgląda się po pomieszczeniu i zastanawia się czy może jest tu gdzieś ukryta kawa*
Autor: Można by to nazwać... Moim biurem. *pstryka palcami i w rękach Summer pojawia się kubek kawy* Nie muszę już nawet tego czytać, żeby wiedzieć, że chcesz kawę...
Summer: *pije kawę, a drugą ręką wskazuje na marcepan* Marcepan? *niedowierza*
Autor: Tak... Marcepan.
Summer: *kiwa z uznaniem głową* Marcepan........
Autor: Tak... Nic innego, tylko marcepan...
Summer: *dopija kawę, i patrzy na Autora trochę nieprzytomnym wzrokiem* Czy Ty tam dodałeś whisky?
Autor: Eee... Może *uśmiecha się i siada na krześle*
Summer: *zasypia nagle*
Autor: No to jednego już mamy z głowy... *Summer znajduje się w akademii na korytarzu śpiąc* I teraz druga sprawa....
|W biurze Szajna|
Shine: *przegląda coś w papierach i ma zaraz iść do Never*
Turkusowy Gołąb: *wlatuje na teren akademii, następnie siada na parapecie od zewnętrznej strony i czeka, aż ktoś mu otworzy, aby mógł wlecieć do środka*
Shine: *zauważa tego Gołębia, więc odwraca się plecami do okna i udaje, że go tam nie ma*
Turkusowy Gołąb: *puka dziobem w szybę, zostawia na parapecie od zewnątrz list i odlatuje z terenu akademii*
Shine: *trochę zestresowany podrzucił monetą* Emm... *podszedł do okna i je otworzył, a następnie wziął do trzęsących dłoni list, przeczytał jego zawartość, upadł i zemdlał*
Summer: *idzie do biura Szajna* Cześć Shinii... Już się dowiedziałeś? *zauważa Szajna leżącego na podłodze* Czyli się już dowiedziałeś.
Shine: *otworzył powoli oczy* S-summer... Ile on może mieć lat?
Summer: Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, ale wygląda na starego...
Shine: Raczej nie inaczej... To trochę dziwne dowiedzieć się przez list, że ma się przyrodniego brata, który na dodatek jest władcą... Plemienia Indian.
Summer: W liście było chyba zdjęcie, prawda?
Shine: Zdjęciem bym tego nie nazwał... Wygląda bardziej jak rysunek *podaje kartkę z portretem Summer* :
Shine: Nie ten koń, ale ten pan na nim siedzący...
Summer: Można się było tego spodziewać... Masz wiele przyrodniego rodzeństwa od strony mamy. Ale coś jest nie tak? Kiedy wszedłem, byłeś nieprzytomny...
Shine: On chce mnie wyzwać na wojnę... Wydał wypowiedzenie. *trzęsącą ręką podał Summer list*
Summer: *uśmiechnął się* No to co? Ma być ciekawie, może załóż swój własny kraj z akademii? *zachichotał* Przepraszam, za moją niepowagę co do tej sprawy, ale sam bardzo chciałbym taki piórpusz *zachichotał ponownie*
Shine: Summer! Na początek, to fajnie by było gdyby się z nim poznać i pogadać... Z listu wynika, że jego plemię żyje gdzieś w Ameryce... Ale nie jestem pewny czy w Południowej czy Północnej... Strasznie niewyraźne pismo...
Summer: Ja idę po kawę i proponuje, abyś się poradził swoich przyjaciół *puszcza oczko i wychodzi z biura i idzie do kuchni*
Shine: Jebany Turkusowy Gołąb...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro