I hate ACADEMY
Panie Thaddeusie jest już pan zadowolony ze swojej zemsty? Nie mogę normalnie chodzić, ani pisać bezboleśnie, gdyż i dłonie mam pokaleczone. Domyślam się, iż wrzucił pan te grzyby halucyny do ciastek lub soku lub placuszków dyniowych i przez to myślałem, że krawężnik to rampa. Może pan być z siebie naprawdę dumny.
TYPOWY DZIEŃ AUTORA:
Codziennie rano wstaje i sobie myśle "marvel. Jak ja tego kurwa nienawidzę" następnie sprawdzam powiadomienia z wattpada ale hui ten kto coś napisał to napisał to w nocy, a nie rano, więc stwierdzam, że nie ma po co żyć i ide spać dalej.
Budze sie następnie patrząc na telefon jest coś około 9 rano, wiem już, że zmarnowałem troche dnia, więc rozpaczam w myślach nad tym co mógłbym zrobić gdybym spać nie poszedł. Gdy w końcu sie ogarne i zdam sobie sprawe z tego, że to co robie jest calkowicie bez sensu oraz celu to nie ma, w końcu - wstaje z łóżka. Ubieram sie, nie mam problemu biore te rzeczy, które nosiłem wczoraj albo, te które założe dzisiaj.
Potem w spokoju ide zjeść śniadanie jak cywilizowany homo(😏) sapiens sapiens. Co jem? Jakaś dziwna sałatka, która stoi na stole albo sam sobie coś robie. Nie polecam tej sałatki. Za to kisiel z rana jest yami. Kisielek polecam yeah.
Śniadanie zjedzone, ubranie włożone jeszcze tylko wymislić co sie bedzie dzis robić, o ile ktoś wczesniej nie wymyślił tego za ciebie. Yeah.
Wychodze sobie gdzies. Jeszcze nie wiem gdzie, zadzwonie po kogos to sobie pochodzimy, pogadamy. Lubie chodzic do kina. Ale słabo trochę tak na spontanie. Lubie mieć zaplanowane takie większe spotkania. Ale dobra luz ide tam, potem wracam do domku na obiadek.
Podgrzewam pyszne pierożki na patelni yaaaamiiii *-* do tego barszczyk, keczup, cebulka prażona, marcepan na deser i jestem spełniony. Siadam wiec do tej przygotowanej przez siebie wieczerzy. Chce wlączyc sobie jakis miły film na youtube tak dla umilenia czasu. ALE NIE HUI NAGLE DOSTAJĘ POWIADOMIENIE O JAKIEJŚ DRAMIE. I hui objadek stygnie ;-;
Staram sie nie wyjsc na debila piszac mondre rzeczy w międzyczasie podgryzając pieroga. Gdy drama sie skończy moj obiadek jest zimny, jedyne co pozostaje to gorocy barszcz, którym sie rozkoszuje, następnie szamam marcepan by zaspokoic swe zdenerwowanie po dramie.
Gdy juz skończe jesc wychodze z domke znowu. Tym razem na rower. Lubie tak po południu na rower. Jade sobie wrrrum jade jade jade jade bo lubie a i rower genialny moj pomarańczowo - czarny ogier B)
Nic nie trwa wiecznie wiec w koncu musze wrocic do domke. Przy odrobinie szczęścia nie wywalam sie i bezpiecznie dojeżdżam do domke, gdzie chowam ogiera do piwnicy, gdzie przygotowany na wojnę mam opatentowanego czołgkonia.
Zjadam sobie kolacyjke bo nie jestem anorektykiem, tylko niedożywionym dzieciątkiem :< (pani kucharka potwierdzi, zawsze dostaję od niej podwójne porcje).
Potem siadam przy kompie albo czytam komiksy. Różnie. Jak siadam przy kompie to gram w jakąś gre, chwilę może z kims popisze, ewentualnie coś obejrze (jestem w trakcie anime - Elfen Lied, huiowa kreska tam). A jak czytam komiksy to leze sobie i mysle czy moze nie poczytac ksiązki.
Następnie ide sie umyc i udawac przed familia, ze "śpie". Ale ćsssiiiii nie mówcie nic Pani M. że ją oszukuje. No i przeglądam notatki z czymś co mogłoby być rozdziałem, aż nagle znajduję takie zapiski:
"Brudny śnieg Batman je, robin jajo zniósł, batmobil kradł bo kół mu brak, a joker znika już
Na choince gnam, rumakiem moim jest jak cyrkowy klaun śmieję się do łez"
Zastanawia mnie w hui dlaczego mam tutaj piosenke Jokera, którą śpiewał, gdy właśnie leciał na choince z turbodoładowaniem po wyśpiewaniu Jingle Bells...
No i jak już się pozastanawiam to zaczynam schreibać rozdział. Yeah. Napiszę, zobaczę czy ktoą skomentuje i idę spanko.
Kolejnego dnia budząc się rano myślę o tym jak bardzo wkurza mnie marvel studios.
/Następny rozdział jutro około 3 lub może przed xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro