Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzieci idą spać.

Ej, pssssst

Co?

Rozdział pisz.

Ale dziś jest przecież, OKRUCI CZWARTEK

No właśnie

Kurdi, kurdi, kurdi, kurdi, co by tu wymyśleć nowego...

Ja mam pomysł

Jaki?

A taki, iż napisz creepypastę na temat Akademii.

Co?

No creepypastę. O Akademii.

Hmmm... Szczerze, to pisanie prozą chyba nawet dobrze mi idzie, więc... Czemu nie?

IDŹ SOBIE.

Co?

JEST JUŻ UNO PIĄTUNIO. 19:35 I TY JESZCZE ROZDZIAŁU NIE WSTAWIŁEŚ?

A-ale...

ŻADNE MI ALE, CZY TY W OGÓLE SZANUJESZ SWOICH CZYTELNIKÓW?

T-tak...

PATRZ APLIKACJA DLA CIEBIE:

Oooo... Idę grać!

XD A WIĘC DZISIAJ ROZDZIAŁ Z TAJEMNNICZYM... STWOREM.

Tak, pisząc "Stwór" mam na myśli siebie.

Co tu miało dzisiaj być? Ooo dopasowanka...

No to zrobię je jako kuźwa nie wiem.

COWIEK_MAUPA17 wyślesz mi te piosenki? :3 plosieeee

A ja ten... Tego...

O! Mam pomysł! Dziś nadal nie zrobię postaci jako coś tam, za to udało mnie się dogrzebać do przeciekawych notek autora EHEHEHEHE.

Wydaje mi się, że to chyba jakieś flesz beki z dzieciństwa Szajna i Rejoke:

pov. Rejoke

Tata trzymał mnie mocno za rękę, ściskając ją w taki sposób, by mógł usłyszeć strzelanie chrząstek. Nie przeszkadzało mi to, nawet bawił mnie ten dźwięk, więc od czasu do czasu się śmiałam.

Było wcześnie rano, bo w Gotham było w miarę jasno, co znaczyło że musi być bardzo wcześna godzina, bo o tylko takiej, było tu jasno. Joker prowadził mnie ulicami, a w pewnych momentach miałam powątpienia czy on sam wie dokąd idzie. Chodziliśmy tak bardzo długo, aż zaczęła się ujawniać często obecna ciemnia w Gotham.

Chmury zebrały się na niebie i za grosz nie było widać słońca, jednocześnie wyglądało to pięknie, bo gdzieniegdzie promyki słoneczka wydostawały się na zewnątrz, co tworzyło przyjemną poświatę, jednak ten widok również mógł napawać strachem - ale wszyscy mieszkańcy byli już do tego przyzwyczajeni.

W końcu tata zatrzymał się ze mną w  miejscu, które jak dla mnie wybrał z przypadku i ze swoim jakże szyderczym uśmiechem oznajmił:

- Jeśli znajdziesz tu przyjaciela, pozwolę Ci się trochę pobawić.

Nie za bardzo wiedziałam o czym mówi, ale propozycja pobawienia się później mnie uszczęśliwiała. Słowo "pobawić" zawsze kojarzyło mi się z jakąś przyjemnością.

pov. Shine

Mama jak zwykle musiała męczyć się godzinię, żeby wybrać mi cały strój na dzisiaj, a ja oczywiście musiałem robić wtedy przysiady, bo niby 4 - latek jest za mało wysportowany, jeśli ma tylko LEKKO zarysowany kaloryfer.

Moim strojem na dziś była biała koronkowa bielizna, składająca się z tak zwanych "stringów" oraz stanika z miseczką B, którego to Barbie trochę mi wypchała watą. Do tego miałem czerwoną sukienkę przed kolana z krótkim rękawem, białe pończoszki i różowe tenisówki. Mama wypódrowała mi nosek i uczesała włosy, a następnie powiedziała, że możemy wychodzić.

Dlaczego moja mama każe mi być dziewczynką, a nie chłopcem (czyli tak jak jest naprawdę)? Otóż dlatego, że po prostu zachowuje się trochę jakbym był jej lalką. Przez 4 latka zdąrzyłem się przystosować, a dzisiaj szliśmy jeszcze w wyjątkowe miejsce, więc musiałem jakoś wyglądać.

Posadziła mnie do swojego samochodu, do fotelika, zapięła pasy i wyruszyliśmy w drogę.

Zawsze bardzo nudziła mi się jazda z mamą, bo okna z tyłu były przyciemniane i zasłonięte od wewnątrz, bo Barbie zawsze bała się, że dostanę zbyt wielkich oparzeń słonecznych. Jednyne na co mogłem patrzeć był pusty fotel obok mnie oraz siedzenie z przodu, oby dwie te rzeczy były niewiarygodnie nudne.

- Shine, wiesz jak masz się zachowywać?

Przytaknąłem głową.

- Shine?

- Tak wiem, jak mam się zachowywać, mamusiu. - mama zawsze zmuszała mnie do powiedzenia całego zdania.

Nawet się nie zorientowałem, że Barbie już zaparkowała samochód. Otworzyła mi drzwi, wyciągnęła z fotelika i postawiła na ziemi, zamykając auto.

Wzięła mnie za rączkę i poszliśmy do dobrze znanego mi klubu. On kiedyś będzie mój - przynajmniej tak mówiła mi mama, ten klub i kilka innych. Weszliśmy do środka, gdzie oczywiście powitano nas ucichnięciem wszelkiej muzyki, spojrzeniami skierowanymi na nas i miłymi uśmiechami.

- Witamy szanowną szefową! - odezwał się barman.

- Och, witam, witam nie przeszkadzajcie sobie w zabawie - mówiła Barbie z malowniczym uśmiechem na ustach - Przyszłam tylko czegoś się napić i pogadać z jednymi znajomymi...

- A Ty coś nam powiesz, Szajni? - barman spojrzał na mnie, ale zawsze gdy to robił mi robiło się nieswojo, bo wszyscy uważali mnie tu za dziewczynę.

- Dzień dobry... - zacząłem - Miło was wszystkich znów widzieć.

Uśmiechałem się przez całą moją wypowiedź i miałem nadzieję, że nie wypadło źle.

- Ale Ty słodka! - powiedział do mnie barman i w tej chwili większość osób uznając, że oficjalne przywitanie już się zakończyło wróciło do swojej zabawy.

Podeszliśmy razem z mamą do barmana, który wziął mnie za uda pod sukienką i postawił na stole, obok jakiejś wielkiej metalowej, srebrnej rury.

- Mamusia pokaże jak to się robi - Barbie uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco, a następnie zrzuciła z siebie większość ubrań, pozostając tylko w samej bieliźnie.

Weszła na stół obok mnie i zaczęła prawdopodobnie tańczyć z tą rurą. Nie wiem czy widziała w niej dobrego partnera, ale wiem że mnie czekało to samo za dosłownie moment.

Gdy mama skończyła była cała mokra, ale za to otrzymała gromkie oklaski.

- Teraz Ty Szajni. - uśmiechnęła się promiennie mama, zakładając swoją bluzkę.

Przełknąłem niezauważalnie ślinę i podszedłem trochę bliżej rury. Cztero letnie dziecko trans tańczące na rurze w klubie - świetna atrakcja. Większość oczu skierowanych było właśnie na mnie. Objąłem rurę w obie ręce i wypiąłem swoją pupkę do publiczności, zgrabnie podrzucając sukienkę tak, aby przez króciutki moment dało się dostrzec strinigi. Publiczność zagwizdała mi i zaklaskała, czułem się okropnie, a to przecież nie koniec... Będę musiał tak wiwijać pupą, dopóki mama czegoś nie zarobi lub nie włożą mi pod majteczki tych prostokątnych papierków.

Nagle drzwi od klubu się otworzyły, a ja spojrzałem w ich stronę. W drzwiach stało moje wybawienie - rodzice i ich dziecko, czyli moja przyjaciółka Rekyalin oraz państwo Jabami - Ryota. Wzdychnąłem z ulgą, gdy mama ściągnęła mnie ze stołu bym mógł się przywitać.

CDMN.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro