Dzieci idą spać.
Ej, pssssst
Co?
Rozdział pisz.
Ale dziś jest przecież, OKRUCI CZWARTEK
No właśnie
Kurdi, kurdi, kurdi, kurdi, co by tu wymyśleć nowego...
Ja mam pomysł
Jaki?
A taki, iż napisz creepypastę na temat Akademii.
Co?
No creepypastę. O Akademii.
Hmmm... Szczerze, to pisanie prozą chyba nawet dobrze mi idzie, więc... Czemu nie?
IDŹ SOBIE.
Co?
JEST JUŻ UNO PIĄTUNIO. 19:35 I TY JESZCZE ROZDZIAŁU NIE WSTAWIŁEŚ?
A-ale...
ŻADNE MI ALE, CZY TY W OGÓLE SZANUJESZ SWOICH CZYTELNIKÓW?
T-tak...
PATRZ APLIKACJA DLA CIEBIE:
Oooo... Idę grać!
XD A WIĘC DZISIAJ ROZDZIAŁ Z TAJEMNNICZYM... STWOREM.
Tak, pisząc "Stwór" mam na myśli siebie.
Co tu miało dzisiaj być? Ooo dopasowanka...
No to zrobię je jako kuźwa nie wiem.
COWIEK_MAUPA17 wyślesz mi te piosenki? :3 plosieeee
A ja ten... Tego...
O! Mam pomysł! Dziś nadal nie zrobię postaci jako coś tam, za to udało mnie się dogrzebać do przeciekawych notek autora EHEHEHEHE.
Wydaje mi się, że to chyba jakieś flesz beki z dzieciństwa Szajna i Rejoke:
pov. Rejoke
Tata trzymał mnie mocno za rękę, ściskając ją w taki sposób, by mógł usłyszeć strzelanie chrząstek. Nie przeszkadzało mi to, nawet bawił mnie ten dźwięk, więc od czasu do czasu się śmiałam.
Było wcześnie rano, bo w Gotham było w miarę jasno, co znaczyło że musi być bardzo wcześna godzina, bo o tylko takiej, było tu jasno. Joker prowadził mnie ulicami, a w pewnych momentach miałam powątpienia czy on sam wie dokąd idzie. Chodziliśmy tak bardzo długo, aż zaczęła się ujawniać często obecna ciemnia w Gotham.
Chmury zebrały się na niebie i za grosz nie było widać słońca, jednocześnie wyglądało to pięknie, bo gdzieniegdzie promyki słoneczka wydostawały się na zewnątrz, co tworzyło przyjemną poświatę, jednak ten widok również mógł napawać strachem - ale wszyscy mieszkańcy byli już do tego przyzwyczajeni.
W końcu tata zatrzymał się ze mną w miejscu, które jak dla mnie wybrał z przypadku i ze swoim jakże szyderczym uśmiechem oznajmił:
- Jeśli znajdziesz tu przyjaciela, pozwolę Ci się trochę pobawić.
Nie za bardzo wiedziałam o czym mówi, ale propozycja pobawienia się później mnie uszczęśliwiała. Słowo "pobawić" zawsze kojarzyło mi się z jakąś przyjemnością.
pov. Shine
Mama jak zwykle musiała męczyć się godzinię, żeby wybrać mi cały strój na dzisiaj, a ja oczywiście musiałem robić wtedy przysiady, bo niby 4 - latek jest za mało wysportowany, jeśli ma tylko LEKKO zarysowany kaloryfer.
Moim strojem na dziś była biała koronkowa bielizna, składająca się z tak zwanych "stringów" oraz stanika z miseczką B, którego to Barbie trochę mi wypchała watą. Do tego miałem czerwoną sukienkę przed kolana z krótkim rękawem, białe pończoszki i różowe tenisówki. Mama wypódrowała mi nosek i uczesała włosy, a następnie powiedziała, że możemy wychodzić.
Dlaczego moja mama każe mi być dziewczynką, a nie chłopcem (czyli tak jak jest naprawdę)? Otóż dlatego, że po prostu zachowuje się trochę jakbym był jej lalką. Przez 4 latka zdąrzyłem się przystosować, a dzisiaj szliśmy jeszcze w wyjątkowe miejsce, więc musiałem jakoś wyglądać.
Posadziła mnie do swojego samochodu, do fotelika, zapięła pasy i wyruszyliśmy w drogę.
Zawsze bardzo nudziła mi się jazda z mamą, bo okna z tyłu były przyciemniane i zasłonięte od wewnątrz, bo Barbie zawsze bała się, że dostanę zbyt wielkich oparzeń słonecznych. Jednyne na co mogłem patrzeć był pusty fotel obok mnie oraz siedzenie z przodu, oby dwie te rzeczy były niewiarygodnie nudne.
- Shine, wiesz jak masz się zachowywać?
Przytaknąłem głową.
- Shine?
- Tak wiem, jak mam się zachowywać, mamusiu. - mama zawsze zmuszała mnie do powiedzenia całego zdania.
Nawet się nie zorientowałem, że Barbie już zaparkowała samochód. Otworzyła mi drzwi, wyciągnęła z fotelika i postawiła na ziemi, zamykając auto.
Wzięła mnie za rączkę i poszliśmy do dobrze znanego mi klubu. On kiedyś będzie mój - przynajmniej tak mówiła mi mama, ten klub i kilka innych. Weszliśmy do środka, gdzie oczywiście powitano nas ucichnięciem wszelkiej muzyki, spojrzeniami skierowanymi na nas i miłymi uśmiechami.
- Witamy szanowną szefową! - odezwał się barman.
- Och, witam, witam nie przeszkadzajcie sobie w zabawie - mówiła Barbie z malowniczym uśmiechem na ustach - Przyszłam tylko czegoś się napić i pogadać z jednymi znajomymi...
- A Ty coś nam powiesz, Szajni? - barman spojrzał na mnie, ale zawsze gdy to robił mi robiło się nieswojo, bo wszyscy uważali mnie tu za dziewczynę.
- Dzień dobry... - zacząłem - Miło was wszystkich znów widzieć.
Uśmiechałem się przez całą moją wypowiedź i miałem nadzieję, że nie wypadło źle.
- Ale Ty słodka! - powiedział do mnie barman i w tej chwili większość osób uznając, że oficjalne przywitanie już się zakończyło wróciło do swojej zabawy.
Podeszliśmy razem z mamą do barmana, który wziął mnie za uda pod sukienką i postawił na stole, obok jakiejś wielkiej metalowej, srebrnej rury.
- Mamusia pokaże jak to się robi - Barbie uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco, a następnie zrzuciła z siebie większość ubrań, pozostając tylko w samej bieliźnie.
Weszła na stół obok mnie i zaczęła prawdopodobnie tańczyć z tą rurą. Nie wiem czy widziała w niej dobrego partnera, ale wiem że mnie czekało to samo za dosłownie moment.
Gdy mama skończyła była cała mokra, ale za to otrzymała gromkie oklaski.
- Teraz Ty Szajni. - uśmiechnęła się promiennie mama, zakładając swoją bluzkę.
Przełknąłem niezauważalnie ślinę i podszedłem trochę bliżej rury. Cztero letnie dziecko trans tańczące na rurze w klubie - świetna atrakcja. Większość oczu skierowanych było właśnie na mnie. Objąłem rurę w obie ręce i wypiąłem swoją pupkę do publiczności, zgrabnie podrzucając sukienkę tak, aby przez króciutki moment dało się dostrzec strinigi. Publiczność zagwizdała mi i zaklaskała, czułem się okropnie, a to przecież nie koniec... Będę musiał tak wiwijać pupą, dopóki mama czegoś nie zarobi lub nie włożą mi pod majteczki tych prostokątnych papierków.
Nagle drzwi od klubu się otworzyły, a ja spojrzałem w ich stronę. W drzwiach stało moje wybawienie - rodzice i ich dziecko, czyli moja przyjaciółka Rekyalin oraz państwo Jabami - Ryota. Wzdychnąłem z ulgą, gdy mama ściągnęła mnie ze stołu bym mógł się przywitać.
CDMN.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro