Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ciekawostki (^_-)

Możecie pisać w jakim chcecie rozdziale (nie skończyliście "The voice..."), piszcie w tym rozdziale, na który macie ochotę ;]

Cóż się działo?:
1. The voice of Akademia
2. Ruti spala akademię
3. Vincent i Solen chcą się ze sobą bawić
4. Victor obumarł (szykujmy się na jego kolejne prestiżowe wejście)
5. Lord Vincent
6. Proponuję przeczytać poprzedni rozdział ;)

Maraton nadal trwa, macie wbić przynajmniej 375 komów i 15 gwiazdek! (następnym rozdziałem kończymy maraton)

Ciekawostki w formie krótkich one-shot'ów z Summer :3 (czas nieokreślony)

April

April: *siedziała wieczorem w ogrodzie nucąc sobie coś pod nosem*

Summer: *zauważył ją i podszedł* Cześć, panno Monroe.
Co słychać?

April: Ech... Nic ciekawego.

Summer: *siada obok niej* Czy my już kiedykolwiek ze sobą rozmawialiśmy? Chyba nie *odpowiedział sam sobie*, więc chciałbym się z Tobą zapoznać trochę bliżej. Wiesz jak mam na imię?

April : *pokiwała przecząco głową*

Summer: Więc mów mi Summer, ewentualnie profesorze Summer.

April: Okej...Summer.

Summer: *uśmiechnął się* Może opowiesz mi coś ze swojego dzieciństwa?

April: Ech...*przewróciła oczami* Nie są to zbyt przyjemne wspomnienia, ale jeśli chcesz tak bardzo to usłyszeć to mogę Ci opowiedzieć klika rzeczy.

Summer: Posłucham z przyjemnością.

April: Spędziłam ponad dwa lata w sierocińcu, przez naprawdę długi okres mój przybrany ojciec, a jednocześnie partner mojej matki znęcał się nade mną psychicznie i...mam kontynuować? *spojrzała niepewnie na Summer*

Summer: Tak, bardzo proszę. *wyglądał na mocno zainteresowanego opowieścią April*

April: A więc on znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie, a na dodatek w Asgardzie wcale nie jestem bardzo lubiana...

Summer: To były te bardziej nieprzyjemne informacje, mógłbym wiedzieć co lubisz albo czego nie lubisz?

April: Nienawidzę hałasu i neonowych kolorów. *telefon w jej kieszeni zaczął wibrować, a ona spojrzała w ekran* Przykro mi, ale muszę kończyć naszą rozmowę *zaczęła odpisywać na tony wiadomości od rodziców*

Summer: Do zobaczenia! *poszedł w stronę akademii*

Victor

Victor: *siedzi na drzewie*

Summer: *wspina się na drzewo, na którym siedzi Victor* Witam, panie Peterville.

Victor: *poprawia maskę* Cześć.

Summer: Ostatnio zacząłeś więcej udzielać w akademii, więc mam teraz trochę większą szansę na dowiedzniu się o Tobie jakichkolwiek faktów.

Victor: Tak... trochę zmieniłem swój charakter. *zaśmiał się*

Summer: Masz może jakieś ciekawe zainteresowania, hobby?

Victor: To niekoniecznie hobby, ale potrafię grać na gitarze.

Summer: *wydaje się być zdziwiony* Będziesz musiał kiedyś zagrać, chciałbym to usłyszeć.

Victor: To nie jedyny instrument, na którym gram, do gitary dochodzi jeszcze akordeon i saksofon.

Summer: *jest jeszcze bardziej zdziwiony* Saksofon, akordeon, gitara...jesteś naprawdę utalentowanym demonem.

Victor: Może kiedyś Ci zagram...

Summer: Z przyjemnością bym tego posłuchał! Oczywiście mogę załatwić Ci wszystkie te instrumenty najwyższej jakości.

Victor: *uśmiechnął się* Pożyjemy zobaczymy.

Summer.: Prawda*zszedł z drzewa* Do zobaczenia!

Ruti

Ruti: *siedzi w pokoju i zapisuje coś w dzienniku*

Summer: *wchodzi do pokoju Ruti* Cześć.

Ruti: Coś się stało? *podniosła wzrok znad dziennika i spojrzała na Summer*

Summer: Tak właściwie, to zastanawiałem ile Ty tak naprawdę masz lat... Wiem, że dokumenty i tym podobne rzeczy, ale jednak jesteś córką Shinigami, a oni są nieśmiertelni i...

Ruti: Wiem o co Ci chodzi, a skoro tak Cie to interesuje to naprawdę mam 105 lat. A moje dokumenty jak dobrze wiesz były wypełniane na trochę innych zasadach...

Summer: *usiadł na łóżko* Tak, wiem. Zajmuje się trochę dokumentacją.

Ruti: *podniosła jedna brew* Myślałam, że to Shine odwala papierkową robotę, w końcu Ty nie mógłbyś pisać. 

Summer: Bo to prawda, że nie piszę. Ja dyktuję zwyczajnie Shine'owi co ma napisać, nasz dyrektor ma słaby wzrok do czytania.

Ruti: *uniosła oby dwie brwi* Coś jeszcze, Summer? 

Summer: Zastanawiam się nad czymś... Wiesz, gdy byłem dyrektorem w Beacon wydawało mi się, że natrafiłem na dokumenty z Twoimi danymi. Wydaje mi się to być trochę nadzwyczajne.

Ruti: Nic nadzwyczajnego. W końcu jestem poszukiwana w no...praktycznie każdym kraju *wzruszyła ramionami*z wyrokiem dożywotnim....ze skazaniem do najlepszego w swym fachu więzienia...

Summer: *uśmiechnął się* To wyjaśnia sprawę. W tej akademii łatwo jest się ukryć, a Shine usprawiedliwia się tym, że chce znaleźć przyjaciół. *ostatnia część powiedział bardziej do siebie*  

Ruti: Dobra, Summer to wszystko?  *wróciła do pisania czegoś w dzienniku*

Summer: Chyba tak. *wyszedł z pokoju* Do zobaczenia!

Nemezis

Nemezis: *idzie do lasu*

Summer: *wychodzi z lasu i na rozdrożu spotyka Nemezis* Witaj. *ociera się o jej nogę*

Nemezis: Witaj...

Summer: Dokąd zmierzasz?

Nemezis: Do wypełnienia przeznaczenia, a przy okazji do lasu.

Summer: Mógłbym wybrać się z Tobą?

Nemezis: Mam pewną sprawę do załatwienia, ale jeśli chcesz o czymś porozmawiać to zawsze mam czas.

Summer: Może to Ty chciałabyś o czymś porozmawiać? *spojrzał na nią z dołu* Tak dużo...

Nemezis: *zmarszczyła brwi* Co masz na myśli?

Summer: *przechylił głowę na bok* A może jednak mniej? Chodzi mi o to ile osób zabiłaś, ponieważ to było ich "przeznaczeniem".

Nemezis: *oczy zaszły jej mgłą* Wierzysz w przeznaczenie?

Summer: Hmmm, kwestia tego, w jakim uniwersum jestem, akurat teraz z przykrością muszę stwierdzić, że nie wierzę.

Nemezis: *wzdychnęła* Zabiłam ponad 10 milionów istot żywych.

Summer: *przestał się o nią ocierać* Emmm, to chyba nie jest fajne mieć tyle istnień na sumieniu, prawda?

Nemezis: Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzysz...

Summer: Powiedzmy, że rozumiem. Musze już iść. *pobiegł w stronę akademii* Do zobaczenia!

Venandi

Ven: *idzie korytarzem*

Summer: *zauważa Ven'a i do niego podchodzi* Witam, my chyba się nie znamy, prawda?

Ven: Chyba nie *uśmiechnął się* Gadające koty są tu na porządku dziennym? Jestem Venandi, ale możesz mówić mi Ven.

Summer: Ja jestem Summer i zwykle mówią na mnie Summer. Chciałbyś może przejść się po lesie? Mógłbym wtedy bliżej Cię poznać.

Ven: Czemu nie? *zaczął kierować się w stronę lasu*

Summer: *dorównując mu kroku powiedział:* Od jakiego czasu jesteś w akademii?

*wchodzą do lasu*

Ven: Wydaje mi się, że chyba miesiąc

Summer: Ale i tak dość rzadko jesteś...

Ven: Prawda... W sumie nie mam na to jakiegoś konkretnego argumentu *wzruszył ramionami lekko się uśmiechając* Ale chyba nie wyrzucisz mnie za to z akademii?

Summer: Nie martw się! Tylko Shine jest uprzywilejony do wyrzucania, ładniej mówiąc wydelegowania ucznia z akademii, a on ma raczej gdzieś to, że rzadko się pojawiasz.

Ven: To dobrze co nie? *zauważa wiewiórkę na drzewie i omija je skręcając dwa metry w prawo*

Summer: Emmm, mogę wiedzieć co robisz? *spojrzał niepewnie na Venandiego*

Ven: Cóż... Ja boję się wiewiórek. Ale masz nikomu o tym nie mówić, okej?

Summer: *uśmiechnął się* Dobrze, nikomu nie powiem, może chodźmy już, późno się robi.

Ven: Jak chcesz możesz już iść, ale ja chyba jeszcze chwilkę tu zostanę.

Summer: Okej *oddalił się w stronę akademii* Do zobaczenia!

Mikaela

Mikaela: *ogląda jakieś anime na laptopie*

Summer: *wchodzi do pokoju Mikaeli* Cześć! Co robisz?

Mikaela: *zamyka szybko laptopa, aby nikt nie zobaczył gorącej sceny 😏* Eee, oglądam.

Summer: Jakiś serial?

Mikaela: Bardziej anime...

Summer: Nigdy nie oglądałem, ale Shine coś o tym wspominał. Zastanawiam się czy może by nie zacząć jakiegoś oglądać. Może mogłabyś mi jakieś polecić?

Mikaela: Shine ogląda anime? Może on by Ci coś polecił, ja...

Summer: Tak, Shine ogląda anime, ostatnio wspominał coś chyba o "Yuri on Ice", chyba tak to brzmiało. *usiadł na łóżku obok Mikaeli*

Mikaela: *zrobiła się lekko czerwona* Yuri on Ice, powiadasz... *otworzyła laptopa i włączyła zapauzowany filmik, na którym leciał właśnie jeden z odcinków tego anime*

Summer: *zdziwił się lekko* Wow, lubisz takie rzeczy?

Mikaela: Skrycie jestem yaoistką... Ale ciiii! *złapała Summer i uniosła w powietrzu* Masz nikomu nie mówić.

Summer: Dobrze... *popatrzył tęsknię w stronę ziemi*

Mikaela: *posadziła Summer na łóżku*

Summer: To ja Ci już nie przeszkadzam *wyszedł z pokoju Mikaeli* Do zobaczenia!

Vincent

Vincent: *idzie do sali od ćwiczeń*

Summer: *jest w sali od ćwiczeń*

Vincent: O... To Ty Summer.

Summer: *uśmiechął się przyjaźnie* Coś się stało?

Vincent: Nie pamiętasz "The voice of Akademia"?

Summer: Emmm, Ruti coś tam wspominała o klonie moim i Shine'a, jednak ten klon nie był prawdziwym mną, więc nie powinieś być na mnie zły.

Vincent: Ech no dobra, wybaczam. Co tu robisz?

Summer: Czekałem na Ciebie. Mało się znamy, chciałbym bliżej Cię poznać.

Vincent: *usiadł obok Summer* Chciałbyś się ode mnie dowiedzieć może czego konkretnego?

Summer: Jak to jest mieć rude włosy i się z tym nie ukrywać?

Vincent: W dzieciństwie byłem przez to wyśmiewany...

Summer: Przykre... Ale teraz już nikt się z tego nie śmieje. *poklepał łapą Vincent'a po przedramieniu, bo dalej nie dosięgnął* A co lubisz robić?

Vincent: Lubię oszukiwać w karty *zaśmiał się*, ale ostatnio robię to co raz rzadziej, na dodatek jestem biedną cebulą.

Summer: *również delikatnie się zaśmiał* Bardzo w Tobie lubię to, że masz do siebie taki dystans!

Vincent: Dziękuję.

Summer: Wypracowane ego to raczej Twoja zasługa. *poszedł do wyjścia* To poćwicz sobie walki mieczem, więc którejś i tak jesteś mistrzem...*uśmiechnął się i wyszedł* Do zobaczenia!

Atlas

Atlas: *latał po lesie*

Summer: *szukał Atlasa przechadzając się po lesie* Atlas!

Atlas: *zleciał do Summer na ziemię i zaczął go głaskać* Cześć. *uśmiechnął się*

Summer: *zamruczał i odwzajemnił uśmiech* Witaj.

Atlas: Coś się stało, że tak mnie zawołałeś?

Summer: Nie... Chciałbym porozmawiać.

Atlas: Na jaki temat? *kontynuował głaskanie*

Summer: Mam na myśli to, iż wogóle nie masz wrogów, jesteś naprawdę przyjacielski, ale zastanawiam się nad Twoim czułym punktem, zwykle zachowujesz się tak bardzo przyjacielsko, że nie sposób odkryć do czego możesz mieć najgłębsze hmmm "przywiązanie"?

Atlas: Myślę, że takim czułym punktem są moje skrzydła *rozprostował je*.

Summer: Skrzydła? Z jakiego powodu?

Atlas: Przez historię mojej mamy... No wiesz Diabolinie skrzydła zostały odcięte. *cień smutku przebiegł po jego twarzy*

Summer: Och... Rozumiem, przepraszam jeśli Cię uraziłem.

Atlas: Nie... Zanieść Cię do akademii?

Summer: Jeśli nie sprawiłoby Ci to problemu, to bardzo bym prosił.

Atlas: *wziął kota na ręce, przeleciał kawałek i wylądował tuż przed wejściem do akademii.

Summer: Dziękuję bardzo! *wszedł do akademii* Do zobaczenia!

Solen

Solen: *bawi się ze swoim kotem*

Summer: *podchodzi do nich*

Solen: Hej Summer! *pogłaskała go*

Summer: Hej, Solen, hej Dawn. Jak się miewacie?

Solen: Wszystko w porządku! Niedawno skończyłam jedenastkę *powiedziała dumnie*

Summer: Uoch! Gratulacje. Przykro mi, ale nie mam dla Ciebie prezentu.

Solen: Nic się nie stało. *pogłaskała go*

Summer: Rodzina za to pewnie przyszykowała dla Ciebie prezenty prawda?

Solen: Rodzina... Tata Loki, mamy nie znam, ale... Mogę Ci powiedzieć, że mam jeszcze brata.

Summer: Nie wiedziałem, nie miałaś tego w aktach. Niestety muszę już iść *poszedł w stronę biura Shine'a* Do zobaczenia!

Jeniffer

Jen: *jest u siebie w pokoju*

Summer: *wchodzi do pokoju Jeniffer* Witam, panno Laughing, my się jeszcze nie znamy prawda? Ja jestem Summer, ewentualnie profesor Summer.

Jen: Ja jestem Jeniffer, ale możesz mi mówić Jen. Córka L. J.

Summer: Miło poznać, *siada na parapet* od jak dawna tu jesteś?

Jen: Niedawna... Nawet nie całego tygodnia *wyjęła coś z kieszeni* Chcesz cuksa?

Summer: *popatrzył podejrzliwie na słodycza* A masz o smaku kawowym?

Jen: Na tę chwilę nie, ale zawsze mogę dorobić.

Summer: Albo jednak podziękuję. Masz może jakieś zainteresowania? Lub hobby?

Jen: CUKSY!!!

Summer: *uśmiechnął się* Tak sobie ostatnio myślałem czy mamy w akademii kogoś uzdolnionego plastycznie, a skoro potrafisz lepić cukierki, to jednak pewnie masz zwinne ręce. *wskazał na kartkę i ołówek znajdujące się tuż obok niego na parapecie* Czy mogłabyś namalować mój portet?

Jen: Oczywiście! *chwiciła kartkę i ołówek oraz zaczęła rysować, nie zajęło jej to więcej niż 15 minut, a portet Summer był już skończony* Tadam!

Summer: *przyjrzał się uważnie portretowi* Ślicznie!

Jen: *wyprostowała się dumnie* Możesz go zachować jeśli chcesz.

Summer: Z przyjemnością! Naprawdę przepięknie rysujesz *chwycił swój portret do pyszczka i wyszedł z pokoju* Do zobaczenia!

Rejoke

Rejoke: *stwierdziła, że pójdzie do piwnicy obejrzeć laboratorium i tego co się w nim znajduje*

Summer: *poszedł do piwnicy za Rejoke*

Rejoke: *poczuła czyjąś obecność i się odwróciła* Summer, co Ty tu odwalasz?

Summer: Przyszedłem do Ciebie. Ciekawi mnie pewna rzecz.

Rejoke: Yyy, to mów szybko i módl się, żeby to było coś godnego mojej uwagi

Summer: Myślę, że jesteś godna swojej uwagi *uśmiechnął się* Chodziło mi o to, że jesteś jedną z niepijących uczniów w akademii. Ciekawi mnie dlaczego nie pijesz?

Rejoke: To nie jest fajne wspomnienie. *wkurza się i ma zamiar odejść*

Summer: Poczekaj chwilkę, mogę usłyszeć choć kawałek tego wspomnienia?

Rejoke: Yyy... Ojciec dał mi się kiedyś napić i skończyło się na *patrzy z politowaniem na Summer* Na serio, wolisz nie wiedzieć.

Summer: A jednak nadal tu siedzę. Co oznacza, że chciałbym to wiedzieć. Zawsze możesz zrobić mi mocniejszą kawę.

Rejoke: Ty wiesz, że koty nie piją kawy, nie masz problemów trawiennych?

Summer: Kawa to coś co trafia od razu do duszy... Nie do żołądka. Poza tym nie zmieniaj tematu, naprawdę ciekawi mnie dlaczego nie pijesz.

Rejoke: Nie odpuścisz, co nie? *przewraca oczami* A więc było to tak... Miałam 6 lat, był sylwester ojciec wpadł na genialny pomysł, aby mnie upić i to zrobił... Upita byłam całkowicie niewładna i mówiłam naprawdę dziwne rzeczy na temat królików, przywiązał mnie do krzesła i wyciął mi tę bliznę *pokazała na bliznę na policzku*, potem chciał mnie sprzedać... Na serio, zrobił mi zdjęcie i wstawił na allegro. Na szczęście moja yyy "macocha" stwierdziła, że będzie chciała mnie dalej wychować, jeśli znudziłam się już tacie. Ale najgorsze było to, że jak przywiązał mnie do tego krzesła to... *nabrała powietrza* Więcej nie mogę Ci powiedzieć, to dla mnie zbyt przytłaczające.

Summer: Rozumiem *uśmiechnął się współczująco*, dziękuję, że mogłem wysłuchać chociaż kawałka Twojego wspomnienia. *poszedł w stronę biura Shine'a* Do zobaczenia!

Marika

Marika: *siedzi u siebie w pokoju*

Summer: *wchodzi do pokoju Mariki* Cześć.

Marika: Cześć. *popatrzyła tęsknie w okno*

Summer: Cześć, jak się miewasz?

Marika: Tęsknię za Amadeuszem.

Summer: Tak... Akademia bez niego to nie to samo, ale jest mniej hmmm dziwnych rzeczy.

*w tle zaczęła po cichu rozbrzmiewać symfonia w romantycznym nastroju*

Marika: *dotknęła delikatnie szyby* Mam nadzieję, że szybko wróci.

Summer: Raczej długo bez niego nie będziesz *uśmiechnął się pocieszająco*, wydaje mi się, że niedługo powróci.

Marika: Chciałabym.

Summer: Tak się zastanawiałem... Gdzie przebywałaś zanim trafiłaś do akademii?

Marika: Mieszkałam w klasztorze.

Summer: *zdziwił się* Naprawdę?

Marika: Tak, nie kłamię.

Summer: *ciągle zdziwiony wyszedł z pokoju* Życzę szybkiego powrotu Amadeusza, do zobaczenia!

/Kochani, zadowoleni?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro