👾Argagamedon👾
Cóż ciekawego zadziało się w ostatnim czasie? Oczywiście w punktach:
1. Shine został odnaleziony w sali X² z pomocą Summer
2. Damnatoria/Timor/Twing to demon, w którym kocha się Shine
3. Amadeusz i Shine mieli kryzys ze sobą, ale już im przeszło
4. Nemezis popełniła samobójstwo, ale już żyje
5. Rejoke i Amadeusz się pogodzili
6. Never cały czas nie wraca ;-; Tęsknimy!
7. Mikaela i Vincent są jedyną normalną parą w tej akademii
8. Ruti otworzyła samodzielnie dwa pomieszczenia! (brawo)
9. Marika łamie opowieść
10. Summer to kolejna reinkarnacja tzw. Profesora Ozpina
11. Ruti otworzyła drzwi (nr 1o oraz 7), a Nemezis i Nike nr 4,dokańczając zagadkę Ruti. Możliwe, że te drzwi jeszcze powrócą, bo fajne(hehe) rzeczy są w środku.
12. Doszedł Venandi i Audax, wydają się być spoko
|00:00 biuro Shine'a|
Shine: Summer, jeśli jesteś gdzieś w pobliżu to chodź do mojego pola widzenia.
Summer: *wchodzi do biura Shine'a* Panie Dent, wzywał mnie pan? Ta, która ma dojść ma chyba coś wspólnego z psami, czuję wyraźny zapach psa.
Shine: Poniekąd... Mówisz o Wolfie, jak coś... Czuję, że potrzebuję urlopu...
Summer: A to z jakiego powodu? *siada na biurku Shine'a*
Shine: Ostatnio... Dużo się działo, a mi jest potrzebna odskocznia od tej akademii. Wiesz dobrze, że jestem delikatnym dyrektorem i wymagam odpowiednich warunków pracy... A chyba zdajesz sobie sprawę jak to jest żyć w tej akademii...
Summer: Przejdź do konkretów, Shine. Wiem dobrze, że do czegoś zmierzasz.
Shine: Ech... No dobra *patrzy w oczy kota* zastąpiłbyś mnie na moją nieobecność? Wiesz... W końcu masz doświadczenie. Byłeś dyrektorem w Beacon!
Summer: Byłem... Mówiłem, żebyś nie przypominał o wydarzeniu, w którym zginąłem. Ale tak, byłem dyrektorem, lecz myślisz, że oni wszyscy potrakutują mnie na poważnie? W końcu jestem jednak w ciele kota...
Shine: O to się nie martw! Napiszę Ci wiadomość, która zapewni Ci całkowitą posadę dyrektora *zaczął pisać coś na kartce* nawet jeśli będziesz w ciele kota!
Summer: Ciekawe *podchodzi i obserwuje co pisze Shine*
Shine: *ociera pot z czoła* Gotowe!
Summer: *ziewa* To szybko, proszę pokaż, a za chwilkę idę spać...
Treść listu:
Moi drodzy przyjaciele!
Niestety musiałem wyjechać z przyczyn całkowicie niezależnych ode mnie. Jednak nie bójcie się! Moją posadę na ten czas zajmie mój kot Summer. Dogadacie się z nim z łatwością, gdyż jak już odkryliście jest to gadający kot. Mimo, że papierowej roboty nie będzie wykonywał tak dobrze jak ja, to jestem w stanie Wam zadeklarować, że zajmie się przyzwoicie całą akademią. Na czas mojej nieobecności oddaję mu wszystkie swoje przywileje.
Shine Dent
Shine: *położył list na biurku* Jak coś to będzie na biurku.
Summer: *wchodzi do szafy i tam zasypia* Dziękuję, miłej podróży
Shine: *ostrożnie zaczyna się pakować, aby nie obudzić Summer*
|03:33 Ogród|
Ruti: *siedząc na dachu zapisuje coś niewyraźnie w dzienniku, a wszyscy uczniowie zostają przeniesieni do ogrodu* Hue hue
Damnatoria: *lata slalomem nad akademią, ale po chwili ląduje w bardziej człowieczej formie przy Ruti* Co tam schreibiesz?
Ruti: A nic... Tylko plan jak zawładnąć akademią *w jej dzienniku, oprócz wpisów było widać rysunek karykatury Amadeusza z uciętą głową*
Damnatoria: Aha, ok. Pomogę Ci
Ruti: No raczej... *wstaje, ale kiwa się trochę na boki, więc Damnatoria ją podtrzymuje, ale że ona też się kiwa, więc obie nie za bardzo mogą utrzymać równowagę* Słuchajcie! *skierowała swój wzrok w stronę postaci stojących w ogrodzie* Mam zamiar przywłaszczyć sobie tę akademię, ale nie martwcie się! Jeśli chcecie to możecie sobie tu zostać, ale jako moi służący albo podwładni... Dostarczającej mi dużej dawki rozrywki!
Marika: *do Ruti* Co Ty sobie wyobrażasz? Nie możesz od tak, zawładnąć nad akademią, poza tym Shine...
Damnatoria: Shine wyjechał i nikt już nie zabroni w zawładnięciu nad tą akademią! Buhahaahahahahahahaha
Ruti: Szczera prawda! *kiwają się tak, że prawie spadają z dachu*
Damnatoria: Rozumiem, że chcecie nie dopuścić do tego tylko walczyć?
Ruti: Walczyć! *nie za bardzo wie co mówi*
Rejoke: *mówi do istot w ogrodzie* Cholera, dwie stuknięte, a Shine se wyjechał... *skupia się na czymś* No dobra chyba mam plan...
Marika: Chyba nie myślisz, że będziemy się Ciebie słuchać, Rejoke. W końcu jesteś przecież niezbyt dobrym charakterem...
Rejoke: A masz coś lepszego do zaoferowania? Nawet nie przedstawiłam planu...
Marika: Jak chcesz... Ale jeśli tylko cokolwiek, *patrzy groźnie na Rejoke* stanie się Amadeuszowi, nie ręczę za siebie. Tylko ostrzegam.
Rejoke: Okej... Dobra... Do rzeczy: to będzie pros-
Amadeusz: *wyciąga swojego Browninga HP i zaczyna strzelać do Ruti i Damnatorii*
Rejoke: Może być i bez planu *szczerzy się i szuka czegoś w płaszczu*
Marika: E-ech?! Okej... Jakoś się dostosuję
Damnatoria: *ruchem ręki przekierowała strzał w stronę Nemezis*
Nemezis: *zmienia się w Sizemen* Tak może być łatwiej
|02:21 Dziedziniec|
Shine: *zaparzył jeszcze kawy w kubku termicznym i postawił na biurku* Powodzenia, profesorze Summer. *z kilkoma wielkimi walizkami i trochę mniejszym plecakiem wsiadł do helikopteru, który czekał na niego na dziedzińcu*
Pilot helikoptera: Witam, panie Dent. Mógłbym wiedzieć dlaczego wybrał pan akurat taką porę na lot helikopterem? Jest środek nocy...
Shine: Witaj, Piotrze! Dlaczego o tej porze? Po prostu nie lubię odkładać urlopu na później, wiesz dokąd lecieć?
Pilot Piotr: Hawana, na Kubie, podawał mi pan, gdy dzwonił około - Apsik! *zaczął robić się czerwony*
Shine: Och, przepraszam! Zapomniałem, że masz alergię na futro*zaczął szukać maski dla Piotra w plecaku i przy szukaniu natknął się na coś miękkiego* Ale ze mnie niezdara! Położyłem mój puchaty kocyk na wierzchu... Zaraz... Dlaczego on jest taki ciepły?
Pilot Piotr: Apsik! *robi się czerwony jak burak* Może dlatego, że- apsik! Że kocyki są ciepłe?! Apsik!
Shine: *wyjął swój kocyk, który okazał się być jego kotem* Summer... Chyba pomyliłem Cię z moim kocykiem.
Summer: Jeszcze chwilę i zabrakło by mi tlenu. Ej... Shine?
Shine: *przytulił do siebie mocno kota* Co tam, profesorze?
Summer: Kto się zaopiekuje akademią na czas Twojej... Naszej nieobecności?
Shine: *momentalnie zrobił się bardziej blady od wampira* Ohu... Piotrze, czy mógłbyś zawrócić?
Pilot Piotr: Apsik! Nie, chcę wyrobić się w- apsik! w czasie bo mam dzisiaj- apsik! dzisiaj dużo klientów- apsik! klientów trzeba dowieźć, weź Ty tego kota gdzieś schowaj- apsik!
Shine&Summer: *spojrzeli smutno w szybę*
Pilot Piotr: *trochę zboczył z kursu, przez swoje psikanie* No kurde...
Shine: *posadził kota jak najdalej od Piotra i oparł się o swoją dłoń* Co będzie z moją akademią?...
Summer: Co będzie z tą kawą w termosie?... A propo, wzięłeś ze sobą choć jedną paczkę kawy?
Shine: Przykro mi, Summer... Ale ja nie piję tego płynu... Brałem ze stołówki w akademii, ale chyba na tych wyspach będą jakieś ziarna kakaowca...
Summer: Tragedia, dramat, katastrofa, armagedon! *załamał się i poszedł spać*
Pilot Piotr: *wylądował na Hawanie i oddelegował Shine'a z kotem do hotelu* Ale przegrywy hehe... *kiedy wrócił zauważył dopiero, że wylądował helikopterem w morzu* No chyba nie... *wrócił do hotelu i załatwił sobie miejsce w pokoju Shine'a i Summer* Dołączam do gangu przegrywów...
|03:54 Ogród w akademii|
/a teraz proponuję w tle puścić sobie tę oto niżej podaną piosenkę (albo jak ktoś woli bardziej dynamiczną to tą pod spodem... ) i wyobrazić walkę Ruti&Damnatoria vs reszta szkoły/
Sizemen: *uniknęła strzału i wzniosła się trochę w górę*
Amadeusz: *biegnie w stronę Ruti i Damnatorii przeładowując Browninga HP*
Atlas: *widząc co tu się dzieje, poleciał do Solen w celu uspokojenia jej, gdyż ma dopiero 10 lat*
Audax: *ze spokojem obserwuje zdarzenia*
Victor: *siedząc na drzewie, przygląda się poczynaniom istot*
Rejoke: *kuca i zaczyna z tej pozycji strzelać do Damnatorii*
Damnatoria: *przekierowuje jej strzały na boki*
Vincent: *łapiąc Mikaelę delikatnie za rękę, ciągnie ją w stronę Ruti&Damnatorii, aby móc później zaatakować z ukrycia*
Mikaela: *idzie pospiesznie za Vincentem* Cokolwiek się zdarzy, wiedz, że Cię kocham, Vincent
Vincent: *całuje ją szybko w usta* Nic złego się nie zdarzy... Obiecuję
Mikaela: *rumieni się* Znowu zawstydzasz...
Vincent: Zdarza się nawet w takich sytuacjach, aniołku, hehe
Marika: *chowa się za drzewem i śledzi kod historii, będąc przygotowana na udzielenie komuś pomocy*
Venandi: *pojawiają mu się skrzydła i unosi się na wysokość dachu, po czym powoli leci w stronę D&R (Damnatoria&Ruti) *
Amadeusz: *wchodzi szybko do akademii i wbiega na dach celując z Browninga do D&R* Mam Was!
Ruti: *odwraca się w stronę Amadeusza, zaczyna głupio się śmiać i zapisuje coś w dzienniku, przez co Amadeusz dostaje paraliżu nóg*
Amadeusz: * . *
Rejoke: *przestaje strzelać* Nemezis! *daje jej znak, aby podrzuciła ją na dach*
Sizemen: *wcale nie delikatnie bierze Rejoke i wrzuca na dach tuż przed D&R*
Damnatoria: *pstryka palcami, a wszystkie osoby na dachu zostają oblane lewitującym płynem alkoholowym* Poczujcie się jak my! *uśmiecha się*
Ruti: *drze jakiś dziennik na kawałki i zaczyna jego strzępkami obsypywać Amadeusza* øœçßæ!
Rejoke: Tylko nie alkohol, ku*wa
Venandi: *oblizuje się i pewnym krokiem podchodzi do Ruti*
Audax: *teleportuje się na dach* Jestem tam gdzie moi przyjaciele i będę walczył w nich imię.
Luna: *trzyma się na uboczu, blisko April, obserwuje czy kogoś wskrzesić oraz uspokaja zwierzęta w ogrodzie*
April: *pomaga Lunie w uspokajaniu zwierząt*
Amadeusz: *strzela z Browninga do Ruti i trafia w jej ramię* En garnde!
Ruti: Kutwa *łapie się za ramię, ale wpisuje coś do dziennika, a jej rana się powiększa* Kutwa
Damnatoria: *zaczyna pisać coś w dzienniku Ruti, a Nemezis wyrasta druga para skrzydeł*
Sizemen: *patrzy z zadowoleniem* Dzięki! Przyda się! *pikuje w stronę D&R*
Rejoke: *śmieje się, zrzuca z siebie płaszcz, a w ręce trzyma tylko CF91* Xan... *podbiega do Damnatorii i daje jej kopniaka w tyłek*
Damnatoria: Śmiesz tak?! *język jej się plącze, ale zmienia się w sokoła, bierze Rejoke w szpony i zrzuca z dużej wysokości*
Mikaela: *zza Vincent'a zaczyna rzucać nożami w Ruti*
*Marika łamie kod świata, a Rejoke znajduje się spowrotem na dachu*
Damnatoria: *ledwo utrzymuje się na nogach przy lądowaniu*
Venandi: *prawie łapie Ruti za ramiona, ale nie zdąża*
Ruti: Ale melo... *zapisuje coś wspólnego dzienniku i nagle wszyscy znajdują się w pomieszczeniu z małymi kotkami*
Rejoke: *rozpruwa jakiegoś kota przy pomocy CF91 i rzuca nim w Damnatorię*
Amadeusz: *czołgając się zaczyna gryźć Ruti w nogę*
Vincent: *z jednym ze swoich mieczy szarżuje na Ruti*
Ruti: *pozbywa się Amadeusza ze swojej nogi, śmieje się i porusza po pomieszczeniu niczym kapitan Jack Sparrow*
Ruti: *wpisuje coś do dziennika i Amadeusz przestaje mieć paraliż*
Amadeusz: *podbiega do Ruti i ma zamiar ją pocałować*
Damnatoria: *daje z liścia w twarz Amadeuszowi i uderza w czułe miejsce*
Rejoke: Cholera... *wbija nóż w plecy Damnatorii*
Ruti: *wskakuje na Rejoke i zaczyna ją dusić*
Damnatoria: *skupia się i przenosi ich wszystkich do lasu, bez żadnych uszkodzeń*
Amadeusz: *strzela swoją ostatnią kulką do Ruti*
Ruti: *dzieki jej ruchom Jacka Sparrow'a unika strzału*
*Marika modyfikuje kod świata i Amadeusz ma pełny zapas nabojów*
Damnatoria&Ruti: *wypowiadają jakąś dziwnie brzmiącą sentencję po łacinie i wszystkim na ciele zaczynają się pojawiać liczne rany*
Never: *wylatuje przez portal prosto na głowę Damnatorii, która przewraca się na Ruti, przez co D&R tracą przytomność, a rany przestały się pojawiać* O nie! Wojna nadal trwa, a mnie wywaliło tutaj... *nie za bardzo wiedząc i nie za bardzo zwracając uwagę na zdarzenia w akademii, szybko stworzyła portal i odeszła spowrotem do swojego świata*
|07:32 Hawana|
Shine,Piotr,Summer: *budzą się*
Shine: W końcu można odpocząć... *przeciąga się ziewając*
Piotr: *🏊🚁*
Summer: *☕*
Shine: Piotr, a Ty co tu robisz?
Piotr: Mój helikopter zatonął.
Shine: To jak mu teraz do domu wrócimy???
Summer: Idę na recepcję zapytać się o kawę.
Shine: Jesteśmy w dupie.
Piotr: Chodźmy połowić ryby, chyba ma pan wędki, panie Dent?
|Recepcja w hotelu na Hawanie|
Summer: *siada na blacie recepcji* Mogę prosić kawy?
Recepcjonistka: Gadające koty to u nas od pewnego czasu normalka *wskazała palcem na Isemd siedzącą z kimś przy stoliku* Kawy? Już szykuję.
Summer: Dziękuję bardzo.
Recepcjonistka: *podaje mu kawy*
Piotr&Shine: Hej, Summer!
Piotr: Udało mi się namówić tego lenia *wskazał na Shine'a* do wyjścia z domu na ryby!
Shine: Chodź z nami! *uśmiecha się*
Summer: *wziął łyk kawy i podszedł do Piotra&Shine* To gdzie idziemy łowić te ryby? Może wypożyczymy łódkę?
Shine: Po co wypożyczać skoro mam własną? Ej, a tak właściwie to myślisz, że co ciekawego dzieje się teraz w akademii?
Summer: Prawdopodobnie to co
zwykle: Amadeusz vs Rejoke, Mikaela x Vincent, Nemezis odwala jakieś dziwne rzeczy, zresztą tak samo jak Ruti, Victora nie ma, Marika łamie kody, a Ty masz to wszystko gdzieś.
Piotr: Interesująco brzmi... Może też bym się zapisał?
Shine: *spojrzał mu głęboko w oczy* Jesteś naprawdę jedną z normalniejszych osób jakie znam. Lepiej zajmuj się nadal przewozem ludzi helikopterem, rozwijaj swoje pasje i zainteresowania. Łatwo jest wciągnąć się w tę akademię tak, że stracisz cały swój dotychczasowy wolny czas. Nie chcę abyś trafił do psychiatryka, przez uczęszczanie do
Akademii Młodych Bohaterów.
/Kochani!!! Doceńcie to proszę i napiszcie czy się Wam spodobało! Oczywiście żaden tekst nie został wykorzystany w celach upokorzenia postaci, a wyłącznie w celach mających wywołać uśmiech na waszych twarzach :) Piszcie co lepsze taka historyjka czy rozdziały bardziej podobne do tych wcześniejszych,
Bardzo Wam dziękuję za to, że potraficie się bawić i macie do siebie dystans, bez Was nie byłoby tej historii!!! /
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro