Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Euforia

Nie, nie serial, moi kochani. Zainspirowało mnie do tego anime. Jeśli ktoś nie oglądał, to szkoda, ale do rozdziału przeczytania, oglądanie nie jest absolutnie potrzebne. I kochani, ci którzy są bardziej wrażliwsi na ero scenki, niech tego w ABSOLUTNYM wypadku NIE CZYTAJĄ. Ostrzegałem. ^^

ROLACH GŁÓWNYCH WYSTĄPILI:

KLUCZNIK:  ░░░░░░

ZAMKI:  ░░░░░,  ░░░░░░,
 ░░░░,  ░░░░░░,  ░░░░░

/(Autorze nie zdradzaj nalepszej części na samym początku!
( ͡^ ͜ʖ ͡^))

PS.: Treść tego fanficka została w akademii opubliczniona w postaci ulotek, które walają się po korytarzach.

NAJLEPSZE COŚ CO DANE WAM BYŁO W ŻYCIU PRZECZYTAĆ:

Białe pomieszczenie, rozmiarów mniej więcej kawalerki, niewygospodarowane w żaden inny sposób, chyba że liczyć jeden wielki telewizor plazmowy, zawieszony na ścianie tego białego pokoju.

Kilka postaci, dwie dziewczyny oraz czwórka chłopaków. Dopiero co oprzytomnieli, wstawając i łapiąc się za głowy. Najszybciej z nich wszystkich doszedł do siebie człowiek w czarnym płaszczu, a także opasce na jednym oku. Zaczął się on rozglądać po pomieszczeniu, ale nawet za telewizorem nie znalazł nic, co mogłoby być wyjściem, jedynie nad jedną ze ścian, na suficie emanował bardzo rażącą czerwienią, mały podłużny pasek. Gdy Thaddeus uświadomił sobie, że jest w sytuacji bez wyjścia i nie może używać swojego mieszania w kodach, zaczął przyglądać się innym osobnikom zamkniętym w tym pomieszczeniu. Najbardziej jego uwagę przykuli wysoki blondyn o bardzo umięśnionych łydkach i perwersyjnym uśmieszku oraz zielonowłosa dziewczyna w fioletowym płaszczu. Z góry Thaddeus założył, że to musi być pomysł kogoś z tej dwójki. Inkwizytor szybko sprawdził czy, aby na pewno nie ma tu ani Wolfie, ani Ruti. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i oparł się o jedną ze ścian, tym razem schylił głowę analizując sytuację, zastanawiając się czy może jednak to wszystko wina Ruti.

Mała dziewczynka na środku tego białego pokoju uklęknęła i zaczęła płakać, nie wiadomo co tu robili, ani gdzie był jej kot Dawn, jedynie jej przyjaciel Timi objął ją od tyłu, próbując nieudolnie pocieszyć. Jeszcze jeden osobnik, wyglądający na najbardziej zmęczonego rozejrzał się po pomieszczeniu. Miał na sobie czarny garnitur, a spod marynarki wychodził mu puchaty, biały ogon, a tego samego koloru miał również kocie uszy na głowie. Jako pierwszy się odezwał:

– Ktoś wie co robimy i gdzie jesteśmy? – Jego wzrok zatrzymał się na podpierającym ścianę inkwizytorze, który ze spuszczoną głową zasłoniętą kapeluszem wydał mu się trochę podejrzany.

Zielonowłosa siegnęła do płaszcza w celu wyciągnięcia broni, ale nic nie mogła wyjąć, przez pustkę, która zapanowała w jej ulubionym schowku na broń.

– Łajzo przyznaj się, że to ty nas tu wjebałeś! – Wyciągnęła wskazujący palec oskarżycielsko w stronę Amadeusza, ale ten się oburzył.

– Nikogo nie wciągałem tu! Ani siebie, łosiu. Też nie wiem co tu robię i też chciałbym wyjść, nie to, żeby mi nie pasowało takie towarzystwo – uśmiechnął się bardzo dwuznacznie – Ale wolę zabawy z Szajnisiem, którego tu nie ma! Może on nas tu wrzucił?

– W-wyj-wyjdziemy s-stąd k-kiedyś? – Powiedziała czarnowłosa dziewczynka imieniem Solen, a obejmujący ją chłopiec starał się mówić do niej uspokajającym głosem, chociaż sam również był przerażony.

Thaddeus jako jedyny nie odzywał się, nie mówiąc nic podszedł do telewizora i zaczął szukać włącznika, ale nic nie znalazł, za to plazma sama się włączyła, a inkwizytor wzmożył czujność, cofając się kilka kroków, by nie oślepnąć na już tylko jedno, pozostałe mu oko. Rejoke i Amadeusz spojrzeli w ekran w tym samym momencie, a Timi pokazał Solen, że coś się zadziało. Summer za to nadal podejrzliwie wpatrywał się w inkwizytora, w końcu to przecież Thaddeus podszedł przed chwilą do telewizora, zupełnie tak jakby wiedział, że należy to zrobić,  by uruchomić plazmę.

Na ekranie na początku były widoczne jedynie zakłócenia, ale następnie rozległa się piosenka "Lady Gagi", a na plazmie widoczne był zarys jakiejś postaci co wyglądało mniej więcej tak:

Solen uśmiechnęła się, bo mimo sytuacji w jakiej się znajdowała, widok takiej postaci potrafił nawet lekko ją rozbawić.

Postać zaczęła coś mówić, ale słychać było, że ktoś dzięki modulatorowi głosu podkłada temu czemuś głos.

– Znajdujecie się w pomieszczeniu przeznaczonym do odpoczynku. Po każdym dobrze wykonanym zadaniu, klucznikowi będzie należeć się przerwa. Zadania polegają na stosunku erotycznym z klucznikiem w wyznaczony sposób w pomieszczeniu, które znajduje się pod czerwoną kreską na suficie. Ściana się otworzy, a klucznik wraz z zamkiem wejdą do środka, aby wykonać zadanie. Gdy klucznik zaliczy zadanie z każdym zamkiem, zostaniecie wypuszczeni. Klucznik ma prawo wybierać w jakiej kolejności chce zrobić zadanie z zamkiem. Przedstawiam zamki: Summer, Thaddeus Madderdin, Amadeusz Grayson, Puddin Quinzel, Timi Hatsune. Przedstawiam klucznika: Solen. – na dźwięk swojego imienia, dziewczyna mocno wtuliła się w Timiego, polały się łzy, a jej całe ciało się trzęsło – Niech zamki ustawią się pod ścianą, przodem do telewizora, niech klucznik stanie tyłem do telewizora i wybierze zamek. Klucznik na wybór ma trzydzieści sekund. W przeciwnym wypadku zamorduję was wszystkich napuszczając śmiertelnych oparów.

– To jakiś chory żart! – Krzyknął oburzony Thaddeus.

– Mi pasuje! Solanko, dziecinko, wybierz mnie, a podszkolę cię w tym i owym! – Krzyknął Amadeusz oblizując wargi i biegnąc szybko pod ścianę, gdy tylko odliczanie od 30 zaczęło się na telewizorze.

Rejoke po chwili namysłu, pobiegła za Amadeuszem, stając obok niego, ale nie odzywając się, bo aktualnie była zajęta obmyślaniem swojego planu. Summer podszedł do Solen oraz Timiego podając im ręce.

– Wiem, że to może być trudne dla was, jesteście tu najmłodsi i na pewno nie powinniście tu być... Nie wiem kto, ani co stworzyło tę chorą grę, ale nie każdy z nas ma moc odradzania się po trującym gazie, więc jeśli rozumiecie, musicie podporządkować się temu ekranowi, jeśli chcecie przeżyć i byśmy my wszyscy przeżyli. – Powiedział to z wielkim smutkiem oraz bólem w głosie, ale zaprowadził ich delikatnie za rączki, Timiego pod ścianę, a Solen ustawił na przeciwko nich.

Jedynie Thaddeus stał w miejscu, przypatrujac się im i chyba nie mając zamiaru się ruszyć.

– Panie Madderdin, proszę wziąć na siebie większą odpowiedzialność, niż bycie egoistą... – Powiedział Summer, ale było po nim widać, że bardzo nie chciał tego mówić.

Thaddeus niechętnym krokiem ustawił się pod ścianą i z góry patrzył na Solen, która lekko się kurcząc, gdy tylko napotkała jego wzrok, pisnęła, tak ją ten inkwizytor przeraził. Miły pan Summer wydawał się być w porządku, Amadeusz mówił, że czegoś ją nauczy, ale skrycie intuicja podpowiadała jej, że byłby to zły wybór. Jedyna koleżanka jaka tu była też wydawała się być straszna jak inkwizytor, ale jednak nadal pozostawała koleżanką.

– Wybieram Timiego. – Pisnęła cicho dziewczynka, ale przez napięcie oraz ciszę w powietrzu, łatwo było ją usłyszeć. Ściana pod czerwonym paskiem rozsunęła się zapraszająco.

Na komputerze wyświetlił się szeroki uśmiech, mówiący "Zapraszamy do środka, zadanie zostanie przydzielone wewnątrz". Najmłodsza dwójka nieśmiało weszła do pomieszczenia, za rozsuniętą ścianą, Solen cały czas trzymała Timiego za rękę, oboje się bali.

W pomieszczeniu znajdował się głośnik, tuż przy suficie, a zaraz obok niego kamera. Ściana zatrzasnęła się za dwójką, gdy tylko weszli do pokoju, a wszystko zostało zaczęte być emitowane na telewizorze w pierwszym pomieszczeniu. Amadeusz rozsiadł się wygodnie, oglądając transmisję na żywo z pokoju obok. Znajdowała się tam wielka skrzynia. Głos rozlegający się z głośnika (zresztą ten sam, którego wcześniej ktoś użył do dubbingu tamtej postaci).

– Klucznik ma otworzyć skrzynię, w niej są zawarte informacje oraz przedmioty co do tego jak zadanie ma zostać wykonane.

Solen niepewnym krokiem podeszła do skrzyni, w dalszym ciągu trzymając swojego przyjaciela za rękę. Otworzyła ją i wyciągnęła z niej kartkę, po której przeczytaniu dała Timiemu, mówiąc, że nie rozumie niczego co jest tam napisane. Wyjęła również coś co wyglądało na sznur. Timi przeczytał kartkę i przełknął ślinę. On zrozumiał.

– Musisz się rozebrać Solen, inaczej umrzemy... – Timi nie był pewmy czy chce to robić, Solen była jego przyjaciółką, ale nigdy wcześniej nie myślał o niej w taki sposób, ale teraz wiedząc, że jeśli nie zrobi z nią stosunku to umrze, zaczął się zastawiać, czy może jednak będzie to całkiem przyjemne.

Solen cała czerwona, rozebrała się ślamazarnie, bo to przecież bardzo wstydliwe rozbierać się przy kimś. Stojąc tak przed swoim przyjacielem, spytała się go patrząc zarumieniona w podłogę:

– Ty się nie rozbierasz?

– Ja muszę ściągnąć tylko spodnie i majtki, a teraz muszę związać tym sznurkiem... – Zaczął wiązać Solen, która mimo tego, że bardzo bała się co ją może zaraz spotkać, nie wyrywała się mu. Ufała swojemu przyjacielowi.

Gdy nadgarstki, kostki oraz inne partie ciała Solen zostały związane, była ona w takiej pozycji, iż jej nogi były rozszerzone i podkurczone jakby kucała, tylko teraz leżała. Timi ściągnął spodenki i majteczki, patrząc w przestraszoną, niewinną i zarumienioną twarz Solen. Jego siusiak stał na widok nagiej, rozebranej przyjaciółki, ale i tak dla nie wiedzącej co się dzieje dziewczyny, był to szok. Nie wiedziała przecież, że chłopacy nie mają tego samego co ona.

Timi rozszerzył jej waginę dwoma palcami i wsunął tam pisiorka, Solen jęknęła, próbując się wygiąć, jednak sznury jej to uniemożliwiały, a gdy przyjaciel dopchnął bardziej, polała się również krew. Dziewicza krew, spływała teraz po jej udach, a Timi pchał coraz szybciej, jednak dziewczynę najbardziej bolało to, że w ogóle ma coś w sobie. Zaczęła płakać i krzyczeć, nigdy by się na coś takiego nie zgodziła! Timi zatkał jej usta ręką i z uśmiechem demona zatrzymał się, by przyjaciółka mogła poczuć jak bardzo rośnie jego siusiak, jeszcze chwila i się spuści.

W głównym pomieszczeniu Amadeusz trzepał sobie właśnie wpatrując w ekran, Thaddeus stał w kącie odwrócony do wszystkich i próbujący zatkać sobie uszy, przez słyszalne z telewizora jęki Solen. Rejoke stała obok Summer, który wpatrywał się tępym wzrokiem w to co wyrabiało się na ekranie, zupełnie nie mając pojęcia co się dzieje. Zielonowłosa patrzyła na wszystkich, ale najbardziej obrzydzał ją Amadeusz, któremu nawet nie miała ochoty dawać kopniaka, przez to odrażające odczucie.

Hatsune Timi doszedł w środku Solen, a Amadeusz widząc to krzyknął "TAK JEST! DAWAJ MŁODY!". Solen z przymkniętymi oczami i otwartą buzią czuła jak jej krew zmieszana z ciepłą spermą byłego już przyjaciela, spływa jej po udach. Timi rozwiązał ją, a ściana się otworzyła, gdy tylko się w niej spuścił. Włożył majteczki i zapiał rozporek od spodni, było mu całkiem przyjemnie robić mu to właśnie z nią. Wyszedł zostawiając ją w takim stanie, w jakim była.

Solen podniosła się z bólem i biorąc swoje ubranie, wyszła zaraz po Timim, nawet nie tamując łez, które po jej twarzy leciały strumieniami. Podbiegł do niej Summer, który od razu ją przytulił oraz ubrał.

Telewizor włączył się ponownie.

– Gratulujemy wykonanego zadania. Hatsune Timi może opuścić pomieszczenie. – Podłoga pod chłopcem zapadła się, a gdy tylko wyleciał z pomieszczenia, znów się zasklepiła. – Zarządzam dwudziesto minutową przerwę.

Summer siedział przy Solen, pocieszając i tuląc ją. Nie była przecież przygotowana na coś takiego. Rejoke stała obok telewizora obserwując go, Amadeusz oblizywał wargi patrząc na malutką, która przed chwilą straciła dziewictwo. Thaddeus podszedł zdecydowanym krokiem w stronę Rejoke, wyciągając miecz. To on jako jedyny miał tu broń.

– Przyznaj się, że to ty nas tu zaciągnęłaś! Jesteś jedyną dziewczyną po stronie "zamków", robota w telewizorze i uśmiech, który pokazał się bo wyborze młodej, wskazuje na ciebie. – Przypchnął ją do ściany, przystawiając ostrze miecza do jej szyji. – Już wiem, że to ty, więc nas wypuść!

– To nie ja! – Rejoke wyglądała na zirytowaną tym, że inkwizytor ją podejrzewa. – Seksualne igraszki to nie mój konik, przecież gdybym stworzyła to ja, kazałabym się wam zabijać! – Spojrzała w stronę Amadeusza oskarżycielsko.

Wtedy z telewizora rozległ się komunikat o końcu przerwy i ponownym obowiązku klucznika do wybrania sobie zamka. Wszyscy się ustawili, ale Thaddeus bardzo wkurwiony zastanawiał się nad słowami Rejoke.

W głowie Solen był niemały mentlik, wiadomo co się stało, gdy wybrała swojego przyjaciela. Więc czy może komukolwiek stąd ufać? Jeśli Summer tylko udaje miłego, być móc się do niej zbliżyć i zrobić to samo co jej były przyjaciel? Jedynie Rejoke miała tutaj to samo co ona na dole, obydwie były dziewczynami.

– Wybieram Rejoke, Puddin.

Dziewczyny poszły do drugiego pokoju. Solen wypakowała rzeczy ze skrzyni, tym razem nie czytała, tylko od razu dała kartkę Rejoke. Wyciągając rzeczy skaleczyła się. Było tam pełno żyletek. Gdy spojrzała na minę koleżanki nie do końca wiedziała jakie emocje się na niej malują, wygladała na uśmiechniętą, jednocześnie zamyśloną, ale jej oczy były tak bardzo szeroko otwarte, że wydywała być się ponad przeciętnie szczęśliwa (podekscytowana).

Zielonowłosa rzuciła się na małą, bezbronną dziewczynkę, szybko ściągnęła z niej ubrania i nabrała w dłoń garść żyletek, sama się przy tym kalecząc, ale nie wyglądała na osobę, którą to obchodziło. Przerzuciła sobie Solen przez kolano i rozsypała kilkanaście żyletek na jej kręgosłupie.

– Solen, nie ruszaj się to nie będzie aż tak bolało. – Uderzyła w miejsce, gdzie ostrych przemiotów było najwięcej, dlatego kilka z nich wbiło się w każdej dziewczynie w skórę. Rejoke się śmiała. Solen płakała.

Rejoke widząc jak wiele błyszczących ostrzy znajduje się w skrzyni, uformowała z nich sztucznego kutasa. Przydało się to origami. Nie wepchnęła jej swojego dzieła do waginy. Wepchnęła go do odbytu. Solen próbowała się wyrwać, ale co może biedna dziesięcioletnia dziewczynka w porównaniu do szaleńczej osiemnastoletniej morderczyni?

Rejoke zrzuciła ją ze swojego kolana, siadając na niej okrakiem i kolanami przygniatajac łopatki dziewczynki do ziemi. Złapała ją za głowę i zaczęła uderzać nią o podłogę, śmiejąc się, wstając i kopiąc Solen w bok kilka razy. Malutka dziewczynka płacząc, nie miała już siły na krzyk. Penis uformowany z żyletek przez Rejoke rozwalił się, co boleśnie w środku odczuwała, gdyż od środka ostre przedmioty wbijały się w jej narządy.

W głównym pomieszczeniu zaś Amadeusz stwierdził, że to akurat go nie podnieca. Inkwizytor ponownie stał w kącie próbujac zakryć swoje uszy. Summer prawie dostawał zawału, próbując dobić się do pomieszczenia obok. Bardzo bał się, że Solen może tego nie przeżyć.

Rejoke nie hamowała się, włożyła rękę do odbytu młodszej wyciągając żyletki, ale każdą niby "przypadkowo" obcierała jej wewnętrzne narządy lub skórę. Gdy to się skończyło, zielonowłosa wyszła zadowolona z pomieszczenia, ale mający wielką chęć zrobić coś jej Summer, nie zdążył, gdyż podłoga już się zapadła. Następną przerwę spędził na opatrzaniu Solen własnymi rzeczami, pozostał bez marynarki. Kolejne odliczanie.

Solen trzęsła się, bardzo się bała. Myślała, że koleżanka, jeśli nie ma tego na dole, to przecież nie może jej skrzywdzić, ale i tutaj się myliła. Pan z przepaską na oku... Jak on miał? No tak, Thaddeus Madderdin, za bardzo ją przerażał. Po Amadeuszu nie miała pojęcia czego się spodziewać.

– Wybieram Summer.

Poszła z nim do drugiego pokoju za rękę. Podeszła do skrzyni, dała mu kartkę, a gdy tylko zobaczyła co jest w skrzyni, prawie zwymiotowała.

– Wy-wybacz Solen, ale chyba oboje nie chcemy tego robić, ważne tylko by przeżyć, dobrze? – Starszy pan spojrzał w kierunku kamery bardzo sceptycznym wzrokiem, podejrzewał, że w głównym pomieszczeniu Amadeusz siedzi wpatrzony teraz w telewizor i zachęca inkwizytora do tego, by też sobie popatrzył. Nie mylił się.

– Dobrze, proszę pana...

– Nie mów tak do mnie! Mów mi Summer, dobrze Solen? Oboje robimy to z niechęci, ale mam nadzieję, że nie przestaniesz się do mnie odzywać, gdy się ponownie spotkamy.

Solen rozebrała się i podinstruowana przez starszego mężczyznę, w wieku ponad 10000 lat, ustawiła się na czworaka. Summer ubrał ją w czepek dziecięcy, śliniaka, białe skarpetki oraz podłączył lewatywę do jej odbytu. Chwilę to potrwało, aż zapiął na niej pieluchę, kucnął przy Solen obejmując ją, gdy jęczała wypróżniając się. Bardzo chciał by to wszystko miało już koniec. Amadeusz był innego zdania.

Tym razem inkwizytor wycelował swój miecz w Amadeusza siedzącego przed ekranem, ponownie pieszczącego swojego członka.

– Przyznaj się obrzydliwy sodomito! To twoja chora sprawka!

– Huh? Nie, nie, – Amadeusz uśmiechnął się szeroko do niego – Ale z chęcią bym przeleciał tę ciasną waginkę. – Zachichotał, a inkwizytor już miał odciąć mu głowę, Amadeusz wstał, chwycił go za ramiona i polizał po szyji.

– C-co t-ty r-robisz?! – Wrzasnął inkwizytor czerwony, próbując wyrwać się Amadeuszowi.

– Ciebie też to czeka.

Ściana się rozsunęła, a panowie z zaskoczenia poodsuwali się od siebie. Summer ściągnął z Solen pieluchę i podtarł ją własną marynarką, co w efekcie zostawiło go bez górego ubrania. Wszedł z Solen za rękę do głównego pomieszczenia i spadł w dół. Przerwa. Ale potem i tak trzeba będzie wybrać. Tylko kogo?

Nikt się do nikogo nie odzywał. Przez całą przerwę. Odliczanie. Solen bardzo smutna nie wiedziała co ma począć, co zrobić, ale Thaddeus był zbyt przerażający... W dodatku Amadeusz tak miło się uśmiechał...

– Wybieram Amadeusza – Dziewczynka pisnęła równie cicho co po wyborze Timiego.

Grayson oblizał się jak gdyby tylko na to czekał, wziął młodą na ręce i pobiegł z nią do sali.

Solen otworzyła skrzynię i tym razem zawachała się czy dać kartkę od razu Amadeuszowi, bo tekst był wyjątkowo krótki. Przeczytała go, było tam napisane tylko "Bądź sobą, Amadeuszu." i żadnej rzeczy w skrzyni.

Blondyn zrzucił z młodej ubranka, wepchnął w nią pięść tłumacząc, że to co teraz robi to fistig, ale musi wejść trochę głębiej. Tłumaczył jej również, że powinna odczuwać z tego przyjemność, pokazał jej jak się robi ahegao oraz jak powinna wydawać jęki. Solen podążała za jego wskazówkami, ale posiadanie w sobie czyjejś ręki po łokieć, nie było dla niej zbyt przyjemne. Jęczała nie zdając sobie sprawy z tego, co ma ją zaraz spotkać. Amadeusz wyjął rękę, ale wsadził do jej ciasnej cipeczki swojego pytona. Solen krzyknęła, gdy jej wagina zaczęła być rozrywana. Nie mając czego się złapać, machała rękami w powietrzu panikując, ale Grayson widząc to nachylił się, by mogła złapać go za białe polo, którego mocno się uczepiła. Amadeusz podniósł jej nogi i pchał coraz mocniej i mocniej, tak szybko, że nawet najnowsze Bugatti, było przy nim wolne.

– Pamiętaj, Solanko! Stosuj się do instrukcji!

Solen jęczała, ale wielki drągal wypełniał ją całą, tak że prawie czuła jak jego czubek dotyka jej mózg. Amadeusz wstał, a Solen trzymając się kurczowo białego polo, zgięła się lekko, co musiało strasznie podniecić chłopaka bo głośno jęknął, a jogurt naturalny wypełnił głowę dziewczynki, tak samo jak resztę jej krwioobiegu.

Amadeusz wyszedł z niej szybko, pocałował w czółko i wyszedł z pokoju, a dalej zapadła się pod nim podłoga, więc on również trafił na wolność.

Solen nie miała siły się podnieść, dlatego czołgając się wyszła z pokoju. Został jej ostatni zamek. Dziewczynka miała serdecznie dość, czuła że coś w niej pękło, po tym jak jogurt naturalny dostał się do jej mózgu. Widziała teraz świat inaczej, wszystko wydawało się być bardziej obfite w przemoc.

Chciała, by ta przerwa się nie kończyła, chciała by trwała wiecznie, bardzo bała się się Thaddeusa. Słusznie.

Odliczanie... Wiadomo, kogo musiała wybrać, chociaż tak naprawdę przy żadnym innym "wyborze" nie miała innego wyjścia. Drugie pomieszczenie, które wcześniej było równie białe jak główne, teraz było czarne. Na środku stał stół. Nie wyglądało na to, że to stolik, przy którym pije się herbatkę.

Z głośnika rozległy się dziwne szepty, niezrozumiałe ani dla Solen, ani dla Thaddeusa. Nie wróżyły nic dobrego, nagle inkwizytor złapał się za głowę, upadł na kolana i syknął z bólu. Solen przestraszyła się i cofnęła.

Thaddeus wstał, zrzucając z siebie płaszcz, na jego twarzy malowała się czysta obojętność. Wziął nagą Solen i położył na inkwizytorskim stole do przesłuchań. Obok niego stało kilka skrzyń i jedna beczka. W beczce był ocet.

Madderdin rozebrał się cały i biorąc ze skrzyni obcęgi, jakimi wyrywa się koniowi zęby, zaczął "pieścić" sutki Solen, które udało mu się wyrwać, przez co trysnęła krew, również na niego. Solen krzyczała, mimo to, jednak nadal starała się zastosować do instrukcji, które dał jej wcześniej Amadeusz.

Thaddeus wszedł w nią swoim kutasem w kształcie krzyża, co jeszcze bardziej bolało dziewczynkę, płakała, ale jednak jęczała grzecznie, tak jak ją uczył Grayson. Madderdin pchał i robił różne rzeczy, przypalał jej szyję węglem, podłączył elektrody do jej brzucha, które ustawił na maksymalną moc, przez co Solen zaczęła się delikatnie telepać na tym stole, uderzył ją po twarzy kilka razy doniczką z kaktusem, a na koniec, gdy z niej wyszedł to nasrał jej i zsikał do dziecięcej buźki.

Znowu te szepty i tym razem rozbolała go głowa. Gdy ujrzał Solen na stole inkwizytorskim prychnął, ale nawet do głowy mu nie przyszło, że jest nagi.

Solen uśmiechała się z językiem na wierzchu oraz zamglonymi oczami. Najprzyjemniej otwierało jej się Thaddeusa.

/Wiem, że Thaddi to masoch, ale tutaj go opętało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro