5- Ogród pełen niespodzianek
Tytuły książek, które dostał wcześniej okazały się bardzo pomocne, za niecałe dwie godziny skończył pisać wypracowanie. Zajęłoby mu to jeszcze mniej czasu, ale był trochę rozkojarzony. Nie mógł przestać myśleć o tej dziewczynie. Tak wiele razy widział ją w szkole, mijał na korytarzu, a nawet, co teraz sobie uświadomił nie jeden raz siedział blisko niej na zajęciach. To też nie tak, że nigdy wcześniej nie zwracał na nią uwagi, takiej dziewczyny, jak ona nie sposób nie dostrzec. Z powodu pełnionej funkcji bardzo dużo się udzielała w różnego rodzaju wydarzeniach szkolnych, a biorąc pod uwagę, że przyjaźniła się z Lucy, zawsze bywała na najlepszych imprezach, znała mnóstwo ludzi i była lubiana, oraz całkiem popularna.
Zebrał swoje rzeczy i wyszedł z budynku. Niedawno zrobił prawo jazdy, a rodzice kupili mu samochód. Stał na podjeździe. Miał kolor lakieru jego włosów, co musiał przyznać było oryginalne. Dzięki temu przynajmniej nie miał problemów ze znalezieniem go na parkingu, więc miało to swoje plusy. Za jakieś osiem minut parkował na podjeździe, wszedł do środka, lecz nim zdążył zrobić lub powiedzieć cokolwiek, ze schodów prowadzących na górę zeskoczył jego młodszy brat. Po wyrazie jego twarzy nie trudno było dociec, że czegoś chce.
- Hej, słuchaj bracie jest taka sprawa...widzisz, jest pewna dziewczyna, którą lubię i ona zaprosiła mnie do siebie do domu na jutro.
- No i? Czemu mi to mówisz?- nie rozumiał do czego zmierza- Kazuma- wykrztuś to z siebie w końcu.
- No ok, widzisz ta dziewczyna ma starszą siostrę, która ciągle siedzi w domu i się uczy- zarechotał złośliwie- zupełnie tak jak ty, więc macie wiele wspólnego, no w każdym razie Ayano chciałaby, aby jej siostra trochę się rozerwała, a tobie też dobrze to zrobi, więc co ty na to?
- Czy ty próbujesz mnie swatać?- spojrzał na młodego podejrzliwie
- Co? Ja nie... to znaczy, martwię się o ciebie bracie...no wiesz młody już nie jesteś, a dziewczyny jeszcze nie masz, nawet nie umawiasz się na randki.
- Nie ma nikogo kim bym się interesował.
- No właśnie! Skąd wiesz? Może właśnie ją polubisz, Ayano powiedziała, że jej siostra z charakteru nie, ale z wyglądu jest do niej bardzo podobna, a więc mówię ci, że musi być bardzo ładna.
- Nie dzięki...
- No dalej zgódź się. Stary słuchaj, musisz gdzieś wychodzić, z kimś się umawiać. Patrz, w najgorszym razie spędzisz miłe popołudnie z ładną dziewczyną zdobywając przy tym cenne doświadczenie, a w najlepszym, kto wie, może się okaże, że to ta jedyna..a ty nigdy nie będziesz miał okazji się o tym przekonać, jeżeli nie pójdziesz- spojrzał na niego chytrze.
- Dobra już dobra, skoro tak ci na tym zależy to pójdziemy. I tak nie mam planów na ten weekend.
- Taa tak jak na każdy inny- dodał przekornie Kazuma
- Słyszałem to, uważaj, bo jeszcze zmienię zdanie- westchnął- o której ma być to spotkanie?
- Jutro o szesnastej mamy być u nich. Dzięki bracie, wiedziałem, że na ciebie mogę liczyć- powiedział, po czym wrócił do swojego pokoju. Jellal także zdecydował się wrócić do swojego. Wyciągnął z plecaka lekturę, położył się na łóżku, po czym zagłębił w książce.
***
Weekendowe plany Scarlet jednak się zmieniły. Chłopak nie podał dokładnego powodu, ale powiedział Ayano, że będzie lepiej, jeśli to one odwiedzą ich, a nie na odwrót.Następnego dnia Erza jednak zgodziła się pójść razem z siostrą. Nie za bardzo podobała jej się perspektywa robienia za przyzwoitkę, ale trochę martwiła się o młodą. Przecież ledwo znała tego chłopaka, a już przychodzi do niego do domu.Wiadomo co chłopcom w tym wieku chodzi po głowie, a rodzice zawsze jej powtarzają, że jest odpowiedzialna za siostrę.
Planowała uczyć się przez weekend do kolokwium z angielskiego i hiszpańskiego, które mają być w przyszłym tygodniu. Postanowiła, więc zabrać potrzebne książki ze sobą. W końcu i tak pewnie skończy się na tym, że młodzi pójdą na górę, a ona zostanie w salonie i będzie mogła się pouczyć.Wątpiła w to, że starszy brat Kazumy- bo tak ma na imię wybranek Ayano siedział z nią na dole. Podejrzewała, że między rodzeństwem pewnie będzie z rok różnicy, więc będzie wolał grać w gry komputerowe niż przebywać z nią.
Właśnie dojeżdżały do przystanku na którym planowały wysiąść. Kiedy to zrobiły ich oczom ukazał się całkiem sporej wielkości piętrowy dom o błękitnych ścianach i czerwonym dachu. Budynek robił wrażenie. Zaczęła się zastanawiać nad tym jak został urządzony.
- Ayano kto tu mieszka?
- Mój kolega z klasy, przecież ci mówiłam.
- No, jego rodzice z pewnością mają dobre wyczucie smaku.
- Robi wrażenie, prawda?
- Jeszcze jak. Jest po prostu piękny
- To co? Może damy im znak, że już jesteśmy- podeszły do bramy i skorzystały z domofonu.
- Tak?- odezwał się męski głos po drugiej stronie.
- To my, otwórz- odpowiedziała młodsza z sióstr. Po chwili usłyszały kliknięcie zamka i drzwi się odblokowały. Weszły do zadbanego ogrodu, poczuła woń róż i bzu, właściwie to jedne z jej ulubionych. Właścicielka musi bardzo o niego dbać. Trawa była przycięta jak od linijki. Tuje posadzone przy ogrodzeniu na około posiadłości zamiast żywopłotu.
Ayano zapukała do sporej wielkości drzwi, otworzył im ciemny szatyn, chłopak był gdzieś o głowę wyższy od młodszej Scarlet. Weszły do środka i powiesiły kurtki, po czym zostały przeprowadzone przez średniej długości hol do salonu.
- Mój brat zaraz do nas zejdzie- oznajmił młodszy chłopak- proszę rozgośćcie się.
Dziewczyny usiadły na sofie. Po chwili Erza usłyszała kroki kogoś schodzącego na dół. Chłopak zeskoczył z ostatnich dwóch schodów i wylądował z gracją. Dziewczyna była bardzo wdzięczna za to, że usiadła, bo chyba przewróciłaby się z wrażenia. Niecałe dwa metry od nich stał Jellal. Wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ona.
- To ty- wykrztusiła
- A to ci niespodzianka- powiedział uśmiechając się
- O, wygląda na to, że się znacie- dziewczyna podeszła do starszej Scarlet i szepnęła jej do ucha- nigdy mi nie mówiłaś, że takie ciacha chodzą do twojej szkoły siostro.
- A nie mówiłem Ci, że Ayano jest bardzo ładna- odezwał się Kazuma, dając starszemu bratu kuksańca w bok.
- Nawet bardzo, przypomina siostrę- powiedział Jellal z szelmowskim uśmiechem. Obydwie dziewczyny oblały się rumieńcem, dziewczyna nigdy nie podejrzewałaby, że starszym bratem Kazumy jest on. Nie są w ogóle do siebie podobni.
- Musisz być wyjątkową dziewczyną Ayano, mój brat od wczoraj nie mówi o nikim innym.
- Pff... przyganiał kocioł garnkowi- zwrócił się do dziewczyn- od wczoraj nawija mi o jakiejś lasce, którą spotkał w bibliotece- Niebieskowłosy posłał bratu ostrzegawcze spojrzenie.
- Oh, to ona?- dodał szeptem, pomimo tego i tak wszyscy go słyszeli. Młody trochę się zmieszał, więc podszedł do swojej koleżanki.
- To co Ayano, może pokaże ci mój pokój- wziął dziewczynę za rękę i już ich nie było.
Zostali sami, a napięcie w powietrzu było wręcz namacalne. Rozmawiał o mnie. Nie mogła w to uwierzyć, lecz skłamałaby mówiąc, że ona o nim nie myślała. Usiłowała sobie przypomnieć wszystkie te sytuacje, kiedy widywała go w szkole, oraz starała się zrozumieć, dlaczego wcześniej nie zwracała na niego uwagi.
- Widzę, że się przygotowałaś- powiedział podnosząc kąciki ust w rozbawieniu, po czym wskazał jej torbę.
- Tak, uznałam, że tutaj także mogę się pouczyć- odparła, starając się opanować.
- Musisz mieć brata Kazumy za strasznego nudziarza, skoro wolisz siedzieć z nosem w książkach, niż z nim pogadać.
- Nie wiedziałam, że to ty- próbowała się usprawiedliwić.
- A teraz, gdy już wiesz, zmieniłaś o nim zdanie?- zapytał podnosząc brew.
- Hm...jeszcze nie wiem, niech spróbuj mnie przekonać.
- Lubie wyzwania.
- Jak chcesz możesz mnie mieć za totalną sztywniare nie obchodzi mnie to, ale planowałam się uczyć i nie mam zamiaru zmieniać planów- odparła i usiadła z powrotem na sofie.
- A czego masz zamiar się uczyć?-spytał, najwyraźniej chcąc przerwać ciszę.
- Angielskiego i hiszpańskiego.
- To może mógłbym do ciebie dołączyć? Co prawda mam małe problemy z angielskim, ale za to z hiszpańskiego jestem świetny.
- W porządku, po za tym ja mam dokładnie na odwrót- powiedziała z uśmiechem.
Wrócił po kilku minutach z książkami i usiadł obok niej. Według niej to nawet trochę za blisko, ale wcale jej to nie przeszkadzało.
- To od czego zaczynamy?- dziewczyna podniosła podręcznik do angielskiego
- W porządku, pamiętasz może z jakiego tematu mamy pisać?
- Cechy osobowości oraz wygląd zewnętrzny- odpowiedziała
- Co ty na to abyśmy na początek spróbowali opisać siebie?- zasugerował
- Zaczynaj.
- Nice (miła, ładna)
- To miało być do wyglądu czy jako cecha?
- Oba.
- Ok. Inteligent, smart (mądry)
- Honest (uczciwa)
- Handsome (przystojny)- wyrwało jej się bez zastanowienia przez co oblała się rumieńcem.
- Thank you- powiedział uśmiechając się zawadiacko.
- Em...to była obiektywna opinia.. to znaczy...myślę że niektóre dziewczyny mogłyby tak myśleć- wybrnęła
- A ty jak myślisz?- spytał podnosząc brew i wpatrując się w nią.
- Honestly, i think it's true but you don't have to hear this from me (Szczerze, uważam, że to prawda, ale nie musisz tego ode mnie usłyszeć)
- Przetłumacz, bo nic nie zrozumiałem, a mam przeczucie, że chciałbym to usłyszeć.
- Trzeba było bardziej się przykładać- pokazała mu język zadowolona z siebie
- Gdybym ja to wiedział wcześniej-mruknął pod nosem lekko zawiedziony. Trzeba przyznać, że była to niezła motywacja.
- Hę? Mówiłeś coś?
- Nie, nic nie mówiłem.
- To co kontynuujemy?
- Nie bądź taka, powtórz co powiedziałaś - poprosił ze szczenięcymi oczami. Pomimo tego, że ciężko było jej się mu oprzeć to postanowiła jednak nie dać za wygraną.
- Inquisitive (ciekawski)
- Hm... Znów nie wiem co powiedziałaś, ale wiem, że to obelga.
- Why?
- Dlaczego tak myślę? Bo cie znam- na tę uwagę parsknęła śmiechem
- Tak, dwa dni.
- Naprawdę myślisz, że wczoraj był pierwszy dzień w którym zwróciłem na ciebie uwagę?- zapytał przyglądając jej się uważnie
- A nie?- wypaliła
- Jesteś wiceprzewodniczącą z mojego rocznika, jak mógłbym cie wcześniej nie zauważyć?
- Aa no tak, przecież- musiała przyznać, że czuła się trochę zawiedziona. Liczyła na inną odpowiedź
- A co myślałaś?- spytał z uśmiechem, którego przesłaniem było "mam cie!"
- Nie nic, to znaczy właśnie tak myślałam. W końcu całkiem sporo udzielam się w szkole. Ale to jeszcze nie znaczy, że mnie znasz. Możesz znać moje zwyczaje lub nawet kilka cech charakteru, ale mnie nie znasz. Nie tak naprawdę- przez dłuższą chwile zastanowił się nad jej słowami w końcu odpowiedział
- Masz rację, ale to nie znaczy, że nie chce cie poznać- powiedział poważnie
- A to będziesz musiał się postarać, bo niewiele osób dostaje szansę na to, by mnie poznać- dodała uśmiechając się delikatnie, by rozluźnić atmosferę
- Przyjmuje wyzwanie- odpowiedział mrugając do niej- bo warto- dodał. Czuła, że jest poważny, a na samą myśl, że chciałby ją lepiej poznać nogi robiły jej się jak z waty.
- Chodź, chciałbym ci coś pokazać- wyciągnął do niej rękę. Spoglądała na niego przez chwile zastanawiając się nad tym co on kombinuje, lecz ciekawość zwyciężyła. Podeszła do niego, a on z szerokim uśmiechem wyciągnął coś z kieszeni spodni.
- Obróć się.
- Słucham?- spytała zdezorientowana. Chłopaka rozbawiła jej reakcja.
- Przecież muszę ci to najpierw założyć- pokazał jej materiałową chusteczkę
- A kto ci dał pozwolenie?
- Ufasz mi?
- Szczerze? To nie.
- Au to bolało, wiesz co powiedzieć, żeby zranić człowieka- wykonał na pokaz smutną minkę, by pokazać, jak bardzo jest zraniony jej słowami i złapał się za serce
- No dobrze już dobra, zakładaj- skapitulowała widząc TEN wyraz twarzy
- Heh wiedziałem, że to zadziała, żadna dziewczyna się temu- pokazał twarz- nie oprze.
- Niby co?
- Moja tajna technika persfazji
- Niby to?- wskazała jego twarz z wyraźnym powątpiewaniem, po czym dodała - a to nie o to chodzi, po prostu jestem ciekawa.
- Yhm...tak sobie tłumacz- zawiązał jej chustkę na oczach- ok to idziemy- zakomenderował i zaczął ją prowadzić.
- Ale gdzie?
- Zobaczysz.
- Ciekawe kiedy- wymamrotała pod nosem, ale albo nie usłyszał, albo puścił tę uwagę mimo uszu. Została gdzieś poprowadzona, sądząc po tym jak mżawka lekko zwilżyła jej włosy podejrzewała, że wyszli na zewnątrz. Od razu poczuła zapach kwiatów skąd wywnioskowała, że muszą być w ogrodzie. Tylko dlaczego mnie tu zabrał? Poprowadził ją jeszcze kawałek dalej a potem usadowił na czymś miękkim z oparciem. Poczuła, że usiadł obok.
- Gotowa? Jeszcze jak! Jellal rozwiązał chustkę, delikatny materiał ześlizgnął się po jej twarzy, zanim został zabrany. Jej oczom ukazał się ogród, ten sam, który zobaczyła, gdy tu przyszła, ale tym razem w pełnej okazałości. Kwiaty miały wszystkie kolory tęczy i były posadzone rzędami. Każda z grządek miała mniej więcej wielkość metr na metr i mieściły się na około jednej największej ze wszystkich.
Właśnie na niej, w centrum ogrodu rosły przepiękne róże koloru białego okalane przez rządek czerwonych. Widok ten zapierał dech w piersiach. Nigdy w życiu nie widziała piękniejszych kwiatów. Dopiero teraz zwróciła uwagę na to gdzie sama się znajduje. Siedziała na dużej huśtawce ogrodowej pod drzewem bzu, którego płatki wirowały w około nich. Zachwycona zerknęła na Jellala i dopiero teraz zauważyła, że cały czas jej się przygląda.
Nie była to jednak mina typowego podrywacza, oszczędził sobie również ten swój szelmowski uśmiech. Ten, który teraz prezentował był ciepły a do tego łagodne spojrzenie. Nigdy wcześniej żaden chłopak tak na nią nie patrzył. Zawsze było to spojrzenie pełne pożądania, a już zwłaszcza, kiedy założyła spódniczkę. On natomiast wydawał się patrzeć tylko na nią, zupełnie jakby na świecie nie było nikogo, ani niczego po za nimi. Zbudował dla nich intymny świat do którego nikt nie ma dostępu.
Dopiero teraz dostrzegła jak bardzo jest przystojny. Jego kocie oczy kontrastowały z niebieskimi włosami, które zaczęły lekko się wywijać zapewne od wilgoci. Miał nadzwyczaj długie rzęsy, zupełnie jak dziewczyna, lecz pomimo delikatnych rysów twarzy w niczym jej nie przypominał. Właściwie to zaryzykowałaby stwierdzając, że bardziej męskiego chłopka jeszcze nie widziała. Mógłby nawet konkurować z Natsu. Tym bardziej, iż doskonale wiedziała iż pod jego t-shirtem kryje się płaski i wyrzeźbiony brzuch. Kiedyś na wf grał w siatkówkę i wtedy właśnie to zobaczyła.
- Skąd wiedziałeś, że lubię kwiaty?
- Bo zajmujesz się roślinami w sali botanicznej, więc pomyślałem, że musisz je lubić.
- Chwila moment skąd o tym wiesz? Przecież nie robię tego w trakcie zajęć, a po lekcjach.
- No widzisz, kiedyś przez przypadek przechodziłem tamtędy wracając do domu. Zobaczyłem, że sala jest otwarta, więc zajrzałem do środka i wtedy zobaczyłem jak zajmowałaś się wszystkimi tymi roślinami.
- To znaczy podglądałeś mnie?
- Nie podglądałem, a obserwowałem to co innego- upierał się chłopak
- Yhm...niech ci będzie- dodała z udawanym powątpiewaniem. Przez chwile po prostu siedzieli w ciszy.
Nim się zorientowała podniósł rękę i dotknął jej włosów. Na początku wydawało jej się, że chciał ją pogłaskać i wydało jej się to trochę dziwne w tym momencie, lecz zaraz uświadomiła sobie, że wpiął jej coś we włosy.
- Spójrz- podał jej telefon, by mogła przejrzeć się w ekraniku. Ujrzała białą różę, która niczym spinka wtopiła się w jej włosy. Kwiat idealnie kontrastował z jej szkarłatnymi kosmykami.
- Dziękuje- wyszeptała
- Ależ nie ma za co, pięknie ci w tym- nagle zerwał się silniejszy wiatr, który rozwiał jej włosy. Jellal zgrabnie wsunął zagubione kosmyki z powrotem za ucho, lecz tym razem nie cofnął dłoni. Położył ją na jej policzku i zbliżył się trochę. Wiedziała, że chce ją pocałować i chociaż rozum krzyczał, żeby się odsunęła, łomoczące serce całkowicie go zagłuszało. Nie była dziewczyną, która całuje się z chłopakiem już na pierwszej randce, a biorąc pod uwagę fakt, że to nawet nie była randka, kompletnie usuwało to z listy rzeczy, które powinna była robić. Był już tak blisko, że czuła jego ciepły oddech, ich usta dzieliło zaledwie parę centymetrów.
Nagle usłyszała jakiś hałas, który natychmiast wyrwał ją z jej snu na jawie. Z początku sądziła, że coś spadło, dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że ktoś stuka w okno. Zdezorientowana spojrzała w górę na okno na piętrze i zauważyła swoją śmiejącą się siostrę z Kazumą obok. Podejrzewała, że jej twarz nabrała koloru jej włosów. Szybko zerwała się z huśtawki jak oparzona.
- Co się stało?- zapytał zdezorientowany Jellal. Odwzajemniła spojrzenie, pełne niedowierzania, że nie rozumie o co chodzi. No tak! Tobie nie przeszkadza to, że twój brat wszystko widział.
- Nic takiego, po prostu muszę już wracać do domu...to znaczy musimy z Ayano.
- Ale co, tak nagle?
- Przepraszam- powiedziała po czym wbiegła do domu, nie oglądając się za siebie. Wiedziała bowiem, że gdyby zaryzykowała chodź jedno spojrzenie jej siła woli zniknęłaby momentalnie, a ona najprawdopodobniej rzuciłaby mu się w ramiona. Do tej pory nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo tego potrzebowała.
Pocałunek już na pierwszej nie randce? Nieźle Erza :P Jak zareaguje chłopak po tej ucieczce? Jak dziewczyna wytłumaczy mu swoje zachowanie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro