23- Co w ciebie wstąpiło?
Jeśli ciekawi Was jak będzie wyglądało następne spotkanie Natsu i Lucy po jego "miłosnych" podbojach to zapraszam!
Dziewczyna już chyba po raz dziesiąty sprawdzała telefon.
Nic. Żadnych nowych wiadomości.
Siedziała w domu przed biurkiem i próbowała odrobić zadanie domowe, lecz za nic nie mogła się skoncentrować. Jej myśli ciągle odbiegały z stronę różowowłosego chłopaka. Napisała do niego dobre trzy godziny temu.
Czemu jeszcze nie odpisał? Może śpi?
Zastanawiała się. Od Lisanny dowiedziała się, że Natsu był poprzedniej nocy w klubie. Ta wiadomość nie zaskoczyła jej jakoś specjalnie. Wyglądał jej na chłopaka, który szlaja się po tego typu miejscach, więc nie zrobiło to na niej wrażenia.
Skupiła się teraz na drugiej rzeczy, której się od niej dowiedziała. Ponoć przez całą noc Dragneel unikał wszystkich blondynek jak ognia, a na kilka z nich nawet nawrzeszczał, mimo, że z relacji Strauss wynikało, iż nic mu nie zrobiły.
Nie rozumiała skąd u chłopaka wzięła się taka nienawiść w stosunku do kobiet o tym typie urody. Wcześniej w relacjach z nim nie dostrzegła by jej kolor włosów mu przeszkadzał. I mimo, że niejednokrotnie wyczuwała od niego niechęć to nigdy nie miało to związku z tym, że urodziła się z jasnymi włosami. Przecież to bez sensu.
Już wczoraj czuła, że coś było nie tak. Natsu dziwnie się zachowywał nawet jak na niego. Była świadoma tego, że nie znała go długo, ale z jakieś powodu stwierdzenia pt. „ W normalnej sytuacji Natsu by tak nie zrobił" same nieproszenie pojawiały się w jej głowie, a ona musiała przyznać im rację.
Czuła wewnętrzny niepokój i martwiła się o niego, mimo, że wcale tego nie chciała. Ale to było silniejsze od niej. Coś wyraźnie go dręczyło, a ona czuła silne pragnienie, by mu pomóc jeśli tylko będzie w stanie. Sama do końca tego nie pojmowała. Przecież nie byli jakoś specjalnie blisko, nawet się nie przyjaźnili.
Lecz z jakiegoś powodu nie podobała jej się myśl, że chłopak ewidentnie ma jakiś problem i będzie musiał poradzić sobie z nim sam.
Przecież nie prosiła o wiele. Chciała jedynie by odpowiedział na jej wiadomość albo by do niej oddzwonił, aby mogła usłyszeć jego głos, a po nim poznać czy wszystko z nim było w porządku. Wahała się nawet nad tym czy nie zadzwonić do jego mamy. Miała jej numer, ponieważ nie jeden raz właśnie taką drogą robiła prolongatę książek, których nie zdążyła jeszcze przeczytać, kiedy nie miała czasu na udanie się do biblioteki.
Szybko jednak odrzuciła ten pomysł stwierdzając, że to byłaby lekka przesada. Pani Kushina zapewne jest teraz z pracy i nie było powodu by niepotrzebnie ją martwić. Mogła nawet nie wiedzieć o tym, że jej synalek balował wczorajszej nocy, a dziś nie raczył pojawić się na zajęciach. Poza tym Natsu byłby wściekły, gdyby się dowiedział, że wściubia nos w nie swoje sprawy.
Powróciła do zadania z matematyki. Rozwiązała trzy przykłady po czym ponownie podniosła telefon.
Nie mogła wyrzucić z głowy wyrazu jego twarzy, kiedy poprzedniego dnia dopadła go przed stołówką. Oczywiście to było zanim przywdział maskę obojętności, ale nawet wtedy mogła wyraźnie odczytać emocje z jego oczu. Emocje, które starał się przed nią ukryć. Był wściekły, a ona nie pojmowała czym mogło byś to spowodowane. Pierwszy raz oglądała go w takim stanie. Właściwie to jak tak dłużej nad tym myślała to doszła do wniosku, że nigdy wcześniej nie widziała nikogo tak pełnego gniewu. Jego napięcie było wręcz namacalne, a atmosfera, którą emanował przerażała większość uczniów.
Przez cały dzień obserwowała jak wszyscy schodzili mu z drogi. Biła od niego tak ogromna furia, że kiedy z nim rozmawiała włoski na jej karku same się podniosły. Tak jakby każda komórka w jej ciele krzyczała do niej.
Niebezpieczeństwo! Uciekaj!
A mimo to ona stała tam kompletnie niewzruszona jego dziwnym zachowaniem. Osoby, które ich mijały posyłały jej pełne przerażenia spojrzenia, lecz ona z jakiegoś powodu nie bała się go. Na jakimś podstawowym poziomie wierzyła, nie, wiedziała, że on nie zrobiłby jej krzywdy. Niezależnie od tego jak bardzo był wnerwiony.
Jej instynkt samozachowawczy pracował wtedy na najwyższych obrotach, a kiedy jego mięśnie napięły się pod wpływem jej dotyku faktycznie się wzdrygnęła, lecz nie ze strachu jak większość mogłaby myśleć. To była reakcja na zobaczenie jego lodowatego, przeszywającego i nieprzeniknionego spojrzenia pod którym czuła się jak porażona piorunem.
On nigdy wcześniej tak na nią nie patrzył. Nawet na początku ich znajomości kiedy szczerze się nie znosili. Osobiście sądziła, że takim spojrzeniem można traktować jedynie swojego wroga i nie miała pojęcia czym takim zawiniła, by na nie zasłużyć, jednak zabolało ją to.
Naprawdę wierzyła w to, że uda im się dogadać i że z czasem może nawet zostaną przyjaciółmi. Niezależnie od tego czy zgodzi się jej pomóc w jej śledztwie czy też nie. Pewnie, że jakiś cichy głosik w jej głowie powtarzał jej, iż gdyby się zaprzyjaźnili z czasem udałoby jej się go przekonać, jednak to nie był główny powód i najwyższa pora, by wreszcie zdała sobie z tego sprawę.
Od kiedy Natsu pojawił się w jej życiu bez wątpienia uległo ono zmianie. Z początku zastanawiała się za jakie grzechy ten chłopak pojawił się na jej drodze. Sprawiał same problemy i na dodatek miał jakiś tajemniczy związek ze śmiercią jej mamy. Jednak jego pojawienie się sprawiło, iż coś sobie uświadomiła. Coś istotnego.
Przez prawie rok czasu sądziła, że jeśli będzie udawać przed wszystkimi, że wszystko jest w porządku to tak będzie. Uważała, że jej metoda minimalizowała możliwości zranienia jej, pomimo tego, że to ona sama najbardziej się krzywdziła.
Oszukiwała samą siebie. Zdawała sobie sprawę z tego, że świat w którym żyła był fałszywy, a jej najbliżsi w ogóle jej nie znali, lecz udawała, że tego nie dostrzegała. W rzeczywistości to także częściowo dzięki niemu zebrała się na odwagę by porozmawiać z Levy i Greyem. Dzięki niemu naprawiła swoje relacje z nimi.
Wciąż nie mogła pojąć tego jak osoba, która znała ją tak krótko, tak szybko przejrzała jej grę. W porządku, okazało się, że jej przyjaciele także nie dali się zwieść pozorom, które zachowywała, lecz oni znali ją znacznie dłużej i lepiej od Dragnnela, a ten wyciągnął bardzo trafne wnioski nie całe pięć minut po wkroczeniu do jej życia.
Była świadoma tego, że prawdopodobnie miało to jakiś związek z tym, że sam także wiele ukrywał przed innymi. Ukrywał prawdziwego siebie przed spojrzeniami ludzi. Wykorzystywał podobną metodę do niej zwodząc wszystkich wokół. Jej jednak nie udało mu się oszukać tak samo jak jej nie udało się zwieść jego. Pod tym względem byli podobni.
Czasami wydawało jej się, że momentami udaje jej się zobaczyć tego prawdziwego Natsu. Tego, którego starał się nie pokazywać innym. I to były krótkie chwile w których dostrzegała w jego oczach bardzo wyraźnie, że w przeszłości ktoś mocno go zranił, a rana na jego sercu nie zabliźniła się całkowicie. Możliwe, że nigdy tego nie zrobi. W takich momentach dostrzegała jak wielki ciężar ten chłopak niósł na swoich barkach i mogła się jedynie domyślać co takiego go spotkało, że tak bardzo zamknął się na ludzi.
Ona była ostatnią osobą, która miała prawo robić mu morały skoro nie potrafiła nawet szczerze z głębi serca opłakać śmierci własnej matki i nie była pewna czy kiedykolwiek będzie do tego zdolna.
Gdzieś pomiędzy tymi ciągłymi kłótniami, droczeniem się, godzeniem i sporadycznymi rozmowami, dostrzegła, że w wyniku przeżytych doświadczeń łączy ich nić porozumienia. I choć trudno było jej się do tego przyznać nawet przed samą sobą to wiedziała, że istnieje jakaś część niej, której nikt poza Natsu nie zrozumie. Nawet Grey, czy Levy.
To wszystko sprawiło, że nim się obejrzała zaczęła pałać do niego sympatią. Lubiła spędzać czas w jego towarzystwie, polubiła nawet ten jego sposób bycia i to, że zawsze się z nią droczył. Uwielbiała jego poczucie humoru i to, że potrafił ją rozbawić w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji. Chciała spędzać w nim więcej czasu. Wyobrażała sobie nawet, że dołączy do ich małej paczki. Była pewna, że szybko by się do niej wpasował, a jej przyjaciele zaakceptowaliby go.
Z rozmyślań wyrwał ją sygnał otrzymywanego sms-a. Jej serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyła, że wiadomość jest od Natsu. Odczuła ulgę na myśl o tym, że jednak chłopak nic do niej nie miał, bo inaczej by się nie odezwał.
Być może faktycznie ma inne problemy i zwyczajnie wyżywa się na innych?
Yo, jeśli chcesz zająć się projektem do wpadnij do mnie.
Jedno zdanie, które mówiło jej tak wiele. Wyglądało na to, że miała racje, a jemu chyba przeszło. W innym wypadku nadal starałby się trzymać od innych z daleka i z pewnością nikogo by do siebie nie zaprosił. Pod spodem wysłał jej link z adresem do siebie. Wiedziała mniej więcej gdzie mieszkał, bo znała tamte okolice, lecz dopiero teraz uświadomiła sobie, że tą trasę można spokojnie pokonać na nogach w parę minut.
Zastanawiała się jeszcze nad tym czy nie napisać do niego, by upewnić się, czy nie będzie przeszkadzać. Pierwszy raz miała go odwiedzić i z jakiegoś powodu jej żołądek zamienił się w supeł. Denerwowała się, lecz zrzuciła to na poczet ich poprzedniego spotkania i tego jak się wtedy zachowywał.
Po jakimś czasie stała już przed drzwiami jego domu. Od kilku minut kłóciła się ze swoimi myślami czy powinna zapukać, zadzwonić dzwonkiem, a może najlepszym rozwiązaniem będzie obrócić się na pięcie i odejść?
Taa, wtedy na pewno nie weźmie cie za tchórza.
Po wygraniu wewnętrznej batalii zacisnęła dłoń z pięść po czym cichutko zapukała. Sama ledwo słyszała uderzanie jej dłoni o drewno, więc miała pewność, że chłopak, który przebywał w innym pomieszczeniu nie miał takiej możliwości. Jakież było jej zaskoczenie, gdy drzwi po chwili się otworzyły, a w nich stanął Dragneel.
Czyżby przez cały czas stał pod drzwiami?
Przemknęło przez jej głowę, lecz po chwili zapomniała o czym myślała, bo jej pełna uwaga była skoncentrowana na chłopaku stojącym przed nią.
Miał na sobie przylegającą, czarną, obcisłą bokserkę, która idealnie eksponowała wszystkie jego mięśnie pod napiętym materiałem. W tym ubraniu z łatwością można było dostrzec czarny tatuaż przedstawiający smoka na jego lewym ramieniu. Na szyi miał zapięty gruby, srebrny łańcuszek bez zawieszki. Do tego dżinsowe spodenki ¾ uwydatniały jego umięśnione, lecz zgrabne nogi. Kusząco wisiały na jego kościach biodrowych odsłaniając fragment śniadej skóry nad paskiem spodni. Jedyna rzecz, która nijak nie pasowała do tego ubioru, a nawet się z nim gryzła psując cały wizerunek były czarne, wełniane kapcie, które miał na stopach. No, ale przecież wolno mu, jest u siebie.
- Długo zamierzasz tak stać i się gapić czy w końcu wejdziesz?- usłyszała jego głos, który wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała na niego oblewając się rumieńcem. Spodziewała się, że zobaczy ten jego krzywy uśmieszek, którym ją częstował przy każdej zgryźliwości, lecz zamiast tego grymas chłopaka wyraźnie ukazywał zniecierpliwienie.
- Ciekawy motyw tatuażu ze smokiem- wydukała wchodząc do środka i mijając go. Nie chciała by oględziny całego jego ciała wyszły na jaw, więc postanowiła udawać, że jedynie skupiła się na jednym szczególe, który faktycznie mógł przyciągnąć uwagę.
- Pasuje mi, w końcu gorący ze mnie chłopak- kiedy to mówił miała wrażenie, że kącik jego ust delikatnie zadrgał, lecz kiedy mrugnęła wrócił na poprzednie miejsce. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nadal stoi w holu jego domu nie witając się z innym domownikiem. Było już po siedemnastej, więc przypuszczała, że pani Kushina wróciła już z pracy.
- Dzień dobry!- zawołała w stronę kuchni przypuszczając, że tam właśnie mogłaby ją zastać. Nie usłyszała odpowiedzi sympatycznej kobiety, zamiast tego do jej uszu dotarło prychnięcie towarzysza.
- Kulturka pełną gębą, nie ma co- zadrwił- nie wysilaj się. Nikogo nie ma w domu. Mama ma popołudniową zmianę.
Spojrzała na niego ponownie, a jej serce zabiło niemiarowo na myśl o tym, że są sami. Dziwnie się czuła w jego towarzystwie uświadamiając sobie, że jego nastrój zdawał się nie ulec zmianie od wczorajszego dnia i nikt nie uratuje jej przed jego kolejnym wybuchem złości, jeśli do niego dojdzie.
- Zapraszam- rzucił przez ramię nawet na nią nie zerkając kiedy zaczął wspinać się po schodach. Nie pozostało jej nic innego jak pójść za nim.
Po chwili weszli do średniej wielkości pokoju o kształcie prostokąta. Ciemnoszare ściany sprawiały, że wydawał się być mniejszy i ciemniejszy, niż był w rzeczywistości, jednak jedyne źródło światła dochodziło zza półprzymkniętych rolet w oknach, które wpuszczały zaledwie garstkę promieni słonecznych. Ciemno, z butelką wody pod ręką.
Typowa nora skacowanego nastolatka.
Zrobiła kilka kroków wgłąb pokoju i rozejrzała się. Wszystkie meble pochodziły z jednego kompletu. Okazałe podwójne łóżko z czarnego drewna stało w prawym roku pokoju, przy oknie, a obok szafka nocna na której walały się różnego rodzaju książki, czasopisma i inne pierdoły.
Pod oknem stało biurko na którego blacie był niewiarygodny bałagan. Talerze po jedzeniu, zeszyty, ubrania poskładane w kostkę, które z pewnością przyniosła mu matka, monitor komputera, długopisy i flamastry walały się po blacie. Czego tam nie było?
Przy biurku stał czarny, skórzany, obrotowy fotel, który wyglądał na wygodny, a przez jego oparcie wisiała niedbale czarna bluza z kapturem. Po drugiej stronie pokoju stał niewielki stolik do kawy, a przy nim czarny, skórzany fotel.
Przy ścianie od strony drzwi stały komoda a nad nią wisiał plazmowy, pokaźnej wielkości telewizor, szafa i regał, a na ścianie przy łóżku wisiało dość pokaźne lustro. Obok niego zamontowany był drążek do podciągania, a na podłodze wszędzie walały się sprzęty do ćwiczeń takie jak hantle, gumy terabant, sprężyny służące do treningu, a w rogu pokoju stała ławeczka do robienia brzuszków, a przy nie leżał materac do ćwiczeń.
Po co mu siłownia skoro ma ją w domu?
Po krótkich oględzinach zawartości jego pokoju doszła do wniosku, że brakowało mu jedynie bieżni i orbitreka z takich bardziej pomocnych sprzętów.
Kiedy ona się tak rozglądała po jego pokoju nawet nie uświadamiała sobie tego, że przez cały czas jej się przyglądał. Gdy ponownie na niego spojrzała poczuła się trochę głupio za swoją ciekawską naturę, a niezręczna cisza jaka między nimi zapanowała nie pomagała jej w odnalezieniu pewności siebie, której potrzebowała by móc stawić mu czoła.
- Więc- odchrząknęła, bo nagle zaschło jej w ustach- masz jakiś pomysł na projekt?- spytała trochę niepewnie.
- Napijesz się czegoś?- zapytał zwyczajnie. To było pierwsze zdanie, które dzisiejszego dnia powiedział do niej normalnym tonem nie burcząc od niechcenia pod nosem. Co sprawiło, że trochę się rozluźniła.
- Herbatę, jeśli mogę- odpowiedziała z lekkim uśmiechem i zaczęła iść za nim w stronę jak się mogła domyślić kuchni.
- Przy okazji pokaże ci roślinę, która nadawałaby się do projektu. Jest na dole- rzucił jej przez ramie schodząc po schodach.
Weszła za nim do jasnej kuchni urządzonej w pastelowych barwach. Ściany miodowego koloru pięknie kontrastowały z zielenią szafek stojących i wiszących po drugiej stronie pomieszczenia. Na przeciw niej znajdowało się okno zajmujące całą ścianę. Promienie słońca padały przez szybę tak czystą, że wydawało się że jej tam nie ma. To pomieszczenie bardzo kontrastowało z pokojem na górze.
Natsu zajął się gotowaniem wody i grzebaniem w szafkach w celu znalezienia kubków.
- Spójrz na paproć w rogu. Myślę, że się nada- rzucił przez ramię, lecz nie musiał tego robić, ponieważ ona już wcześniej zwróciła uwagę na zielone cudo stojące w rogu pomieszczenia.
Paprotka stała na kwietniku powyżej wysokości jej głowy a i tak jej liście były tak długie, że dotykały ziemi. Miały kolor soczystej zieleni, takiej, która większości kojarzyła się ze świeżo wyrośniętą trawą pojawiającą się na wiosnę. Kształtem przypominała ogromny pompon chearleaderki i Lucy miała pewność, że spodobałaby się Juvii. Jej pióropusz był tak rozłożysty, że zasłaniała połowę ściany. Każda blaszka listka wręcz lśniła od zdrowia i witalności. Heartfilia nigdy jeszcze nie widziała tak pięknego i zdrowego okazu.
Pani Kushina musi bardzo o nią dbać.
- Jest przepiękna- powiedziała z zachwytem wciąż patrząc na to zielone cudo stojące przed nią.
- Mama twierdzi, że jest z nami od trzech pokoleń. Nada się?
- Oczywiście, że tak!- powiedziała dziewczyna z entuzjazmem, a jej oczy zdawały się błyszczeć z ekscytacji.
W międzyczasie Dragneel przygotował napoje i postawił je na blacie. Usiedli przy stole, a blondynka wzięła parujący jeszcze kubek do rąk i zaciągnęła się zapachem naparu.
- Mmm...cudownie pachnie- powiedziała po chwili.
- To cytrynowa herbata. Moja ulubiona z resztą.
- W takim razie mamy taki sam herbaciany gust- zażartowała i uśmiechnęła się promiennie. Chciała, by on również się rozchmurzył, ale na razie nie zapowiadało się na to. Choć nie było to łatwe po chwili zdecydowała się poruszyć przypuszczalnie drażliwy temat.
- Słuchaj, ja nie chce się wtrącać czy coś- zaczęła po chwili niepewnie- ale wczoraj wydawało mi się, że coś cie dręczy, że masz jakiś problem. Wiesz, jeśli mogłabym jakoś pomóc...
- Pomóc?- niemal wypluł to słowo, przy okazji prawie oblewając się gorącą jeszcze herbatą.
- Tak. Ok, wiem, że początek naszej znajomości był- przez chwile szukała odpowiedniego słowa- trudny, a nasza relacja nadal bardzo odbiega od ideału, ale szczerze wierzę w to, że z czasem uda nam się zaprzyjaźnić- dokończyła pewniejszym głosem uśmiechając się do niego szeroko. Liczyła na to, iż w ten sposób zachęci go do tego, by podzielił się z nią swoimi problemami.
- Przyjaźnić?- zadrwił i spojrzał na nią oburzony. Nie rozumiała jego reakcji. Przecież nie powiedziała nic złego, prawda?
Dlaczego tak ostro zareagował?
- Tak, bo widzisz...- nie dane jej było dokończyć, bo chłopak zrobił coś czego nigdy by się nie spodziewała.
Położył dłonie na jej ramionach i ścisnął dosyć mocno, ale nie tak by ją to bolało. Pochylił się nad jej twarzą i spojrzał w jej oczy. Mogła z nich ponownie wyczytać, że był zdenerwowany, cały się spiął, lecz w tych czarnych, nieprzeniknionych oczach było coś jeszcze. Była tego pewna, lecz nie potrafiła tego zidentyfikować. W międzyczasie on pochylił się jeszcze bardziej, tak, że niemal stykali się teraz nosami. Furia wręcz buchała z całego jego ciała, a ona została uwięziona przez to szaleńcze spojrzenie. Zacisnął szczękę i wysyczał złowrogo.
-Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że nigdy nie będziemy przyjaciółmi- rzucił jej w twarz po czym puścił ją i klnąc pod nosem pognał na górę. A już po chwili usłyszała trzaskanie drzwiami.
Siedziała w tym samym miejscu przez dobre kilka minut nie poruszając się ani o centymetr. Kompletnie zamarła. Osłupiała próbowała zanalizować mającą tutaj zaledwie kilka mitu sytuacje, ale jakkolwiek by się nie starała nie przychodziło jej do głowy nic czym mogłaby go aż tak rozzłościć.
Co w niego wstąpiło?
Zachodziła w głowę. Ciągle była cała rozdygotana, ponieważ przez ten krótki moment naprawdę się go bała. Kiedy znajdował się tak blisko zaburzał jej przestrzeń osobistą, co sprawiło, iż poczuła się przytłoczona i bezbronna.
Teraz miała już pewność, że chłopaka coś gnębiło, lecz wciąż absolutnie nic nie przychodziło jej do głowy. Przecież okazała mu wsparcie i zrozumienie. Nie oceniała go, ani nie oskarżała. Nie robiła mu wyrzutów za wczorajsze zachowanie, ani za to, że zachowywał się w stosunku do niej jak kompletny gbur. Nie miała pojęcia dlaczego ją zaprosił skoro miał zamiar tak ją traktować. Skoro mu nie przeszło to powinien zostać sam ze sobą i najpierw rozwiązać swój problem, a nie wyżywać się na innych. Skoro najwyraźniej nie chciał pomocy znajomych.
Nagle zaczęła ogarniać ją złość. Z powodu niezrozumienia jego zachowania była sfrustrowana i zirytowana. Chciała usłyszeć wyjaśnienie jakiekolwiek by ono nie było i nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
Nie ma prawa tak mnie traktować kiedy próbuje mu tylko pomóc! Jeśli nie chce mojej pomocy to w prządku! Ale co miało znaczyć zachowanie sprzed chwili?!
Zacisnęła pięści i nim się obejrzała zaczęła zmierzać w stronę jego pokoju. W jej żyłach płynęła czysta adrenalina, która teraz napędzała ją, niczym samochód wyścigowy napędzany jest przez benzynę. Nie miała pojęcia skąd wzięła odwagę, by zbliżyć się do niego choćby na krok. Wiedziała, że jest to samobójcza misja, ale zanim dopadły ją wątpliwości zapukała do „jaskini lwa" tym razem mocniej i głośniej, niż kiedy próbowała się dostać do domu. Nie było odzewu, więc spróbowała po raz drugi, jeszcze głośniej, lecz kiedy po paru sekundach nadal odpowiadała jej jedynie cisza bez zbędnego zastanawiania wparowała do pokoju.
To co zobaczyła zmroziło krew w jej żyłach. Czuła jak cała złość na niego momentalnie z niej wyparowała.
Jaki widok musiała zastać Heartfilia, że aż tak się przejęła? Kto wie dlaczego Natsu tak bardzo odbiło łapka w górę :D XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro