Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16- Nie wszystko jest takie jakim się wydaje

Usiadły przy stoliku koło okna. Było to stosunkowo dobre miejsce, bo przez szybę można było podziwiać przepiękny park. Widok naprawdę zapierał dech w piersiach, ale nie o tej porze roku. W końcu zbliżał się Grudzień, a większość ludności małego miasteczka czekało na pierwsze płatki śniegu.

Dziewczyny zamówiły po kawie i Napoleonce. Z początku jadły w przedłużającej się, niezręcznej ciszy, ale blondynce trochę ciężko było zaczął. W formie kary, którą sobie narzuciła, torturowała się jedzeniem na jej gust zbyt mdłego, znienawidzonego przez nią ciastka, kiedy to Mira delektowała się smakiem ulubionego deseru.

Lucy upiła dwa łyki kawy by pozbyć się niechcianego smaku po czym spojrzała na przyjaciółkę. Wzięła kilka głębszych oddechów. Mimika Strauss była tak enigmatyczna, że Hearfilia denerwowała się jeszcze bardziej. Pierwszy raz znajdowała się w podobnej sytuacji.

- Miruś posłuchaj, na początku chciałam cie przeprosić- zaczęła

- A za co?- spytała dziewczyna mierząc ją wzrokiem. Nie zamierzała ułatwić jej zadania.

- Miałaś rację, powinnam była powiedzieć ci o moich przypuszczeniach względem Natsu. Tak naprawdę to powinnam była powiedzieć wam wszystkim, ale...nie potrafiłam.

- Mam przez to rozumieć, że jednak Levy także o niczym nie wie?

- Nie, nie wie, ale nie zamierzam popełnić z nią tego samego błędu co z tobą dlatego wybieram się dziś do niej z wizytą.

- Nie było jej dziś w szkole. Jest chora?- w tonie głosu białowłosej wyraźnie można było usłyszeć zmianę.

- Tak, zadzwoniła do mnie dziś rano. Powiedziała, że dopadła ją gorączka i że już wczoraj po imprezie nie czuła się najlepiej.

- Może wypiła coś zimnego...- zaczęła zastanawiać się na głos Strauss

- ....albo najpierw potańczyła, po czym wyszła zgrzana na zewnątrz- dokończyła jej myśl blondynka. Białowłosa obdarzyła ją lekkim uśmiechem. Mogły się sprzeczać, lecz ich troska o wspólną przyjaciółkę była taka sama.

- Więc, co tak ważnego masz zamiar nam powiedzieć, skoro sama wcześniej stwierdziłaś, że powinnam wiedzieć.

Heartfilia ponownie wzięła jeden głęboki oddech po czym opowiedziała przyjaciółce to samo co wcześniej Scarlet. W miarę tego jak mówiła widziała jak wyraz twarzy Mirajane się zmieniał. Mogła dostrzec skruchę na twarzy przyjaciółki za to, że tak bardzo na nią naskoczyła, a także wyraźną troskę o nią samą.

- Jezu Lucy i przez ten cały czas zmagałaś się z tym sama? Mogę sobie jedynie wyobrazić jak ciężkie musiało to być dla ciebie- oznajmiła białowłosa, po czym położyła na dłoni blondynki swoją w geście wsparcia i zrozumienia.

- Kiedy zobaczyłam go na tym cmentarzu...Miruś ja naprawdę nie miałam pojęcia co robić. Byłam kompletnie zagubiona. Chciałam pójść na policję, ale nie miałam żadnych dowodów, nadal ich nie mam. Poza tym wierzę, że nie on jest sprawcą wypadku.

- Ja na twoim miejscu bym mu tak łatwo nie wierzyła Lu- powiedziała nieprzekonana Strauss.

- Teraz już rozumiesz moje obawy? Nie chciałabym, aby Lisa wpakowała się w coś, z czego potem nie byłoby już powrotu. Ten człowiek to chodząca zagadka i choć z biegiem czasu wydaje mi się, że na początku źle go oceniłam to z jakiegoś powodu mój szósty zmysł podpowiada mi, że on coś ukrywa. Coś...poważnego.

- Sama też powinnaś trzymać się od niego z daleka.

- Nie mogę tego zrobić Miruś. Muszę poznać prawdę. A on jest moim jedynym punktem zaczepienia.

- Wiem, że bardzo tego pragniesz Lu, ale czy narażanie się na niebezpieczeństwo jest tego warte? Prawda jest taka, że nie masz pojęcia z kim masz do czynienia. On faktycznie ma w sobie coś mrocznego. To zapewne powód dla którego Lisa tak go lubi. Wiesz, że zawsze miała słabość do niegrzecznych chłopców- uśmiechnęła się lekko na to stwierdzenie.

- Masz zamiar jej o wszystkim powiedzieć?- spytała blondynka niepewnie

- No coś ty. W życiu! Znając ją zamiast ją odstraszyć wydawałby jej się jeszcze bardziej intrygujący. No wiesz...chłopak z tajemnicą. Która nie chciałaby jej poznać...

- Taa..i mnie to mówisz- odparła sarkastycznie jasnowłosa

- Ale ty masz swoje powody. Powody, które rozumiem- nagle spoważniała, ścisnęła dłoń Heartfili po czym spojrzała w jej oczy - Lucy, obiecaj mi jedno. Będziesz ostrożna. Jeśli tylko wyczujesz, że może ci coś zagrażać, przestaniesz natychmiast drążyć ten temat- blondynka przytaknęła posłusznie. Mirajane puściła jej dłoń i uśmiechnęła się tak jak miała w zwyczaju. 

Uff...kryzys zażegnany.

- A tak na marginesie, wiesz, że nie musisz się dłużej zmuszać do jedzenia?- podniosła jedną brew zerkając na nią rozbawiona.

- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz- zaczęła grać Heartfilia- przecież ja UWIELBIAM to ciastko- na potwierdzenie swoich słów włożyła kolejną łyżeczkę różowego kremu do ust. Walczyła o to by grymas niezadowolenia nie pojawił się na jej twarzy, ale poległa z kretesem. Gdyby była postacią z anime czy mangi zaczęłaby się pocić okropnie i rozglądać po pomieszczeniu za koszem na śmieci. Połknęła kawałek w całości i natychmiast sięgnęła po kawę. Po upiciu łyka spojrzała na przyjaciółkę i obie wybuchnęły głośnym śmiechem.

- Ja też cie przepraszam Lu, za bardzo na ciebie naskoczyłam. Wiesz, głupio mi się do tego przyznać, ale w rzeczywistości poczułam się tak, jakbym stała na uboczu, gdy zorientowałam się, że Er i Lev wiedzą coś czego ja nie wiem. Zawsze wiedziałam, że twoja relacja z Levyś jest inna. W końcu wychowałyście się razem, jesteście praktycznie jak siostry. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ żadna z was nigdy nie dawała nam tego odczuć. Nawet jeśli miałam taką świadomość to, kiedy byłam w tym z Erzą wszystko było w porządku. Lecz kiedy znalazłam się w tym miejscu sama...jako jedyna nieuświadomiona poczułam się jak outsider- wyznała zażenowana.

- Miruś, no co ty mówisz? Żadna z nas nigdy tak o tobie nie pomyślała. Przecież wiesz, że wszystkie cie kochamy. Skąd takie myśli przyszły ci do głowy głuptasie, co?

- Sama nie wiem...

- Nie mam zamiaru zaprzeczać, że w naszej paczce faktycznie tak to wygląda. Przyjaźnimy się wszystkie, ale ty i Er bardziej trzymacie się razem podczas, gdy Leviś i ja także to robimy. Ale to jest normalne. Są takie sprawy o których czasem ciężko jest mówić. I nawet jeśli się na to zdobędziesz to tylko przed jedną osobą. Nie masz siły powtarzać tego po kilka razy.

- Wiem o czym mówisz- oznajmiła białowłosa

- Założę się, że są rzeczy o których wiesz ty i Er, a ja nie, albo coś o czym wie Leviś i ty, a Erza i ja nie wiemy. Nie ma w tym nic złego- uśmiechnęła się chcąc poprawić nastrój przyjaciółce.

- Dzięki Lu- Strauss odwzajemniła uśmiech

- No, mam nadzieję, że NIGDY więcej nie będziesz miała podobnych obaw. Bo żadna z nas nie zamieniłaby cie na nikogo innego Miruś.

- Powiedziała „panna niezastąpiona"- dziewczyny miała w zwyczaju ją tak nazywać w sytuacjach kiedy Lucy zajmowała się czymś z czym tylko ona była w stanie sobie poradzić.

- Ej! Ja tutaj próbuje być miła- zaczęła się śmiać


Przez jakiś czas rozmowa przebiegała gładko, a atmosfera między dziewczynami wyraźnie się rozluźniła. Mira naskarżyła na Natsu za to, że zostawił biedną Lisannę samą i wyszedł z imprezy bez niej. Dziewczyna miała ochotę powiedzieć jej, iż tak naprawdę chłopak odprowadził ją tego wieczoru, lecz nie była pewna tego jak białowłosa zareaguje. Dopiero co udało im się pogodzić. Ostatnie czego chciała to wszczynać kolejną sprzeczkę.

Nie mogła się jednak nie zastanawiać nad tym dlaczego Natsu tak szybko wyszedł z imprezy urodzinowej. Ani powodu dla którego nie odprowadził Lisy do domu.

Może zwyczajnie nie jest typem dżentelmena? Pff...też mi nowość. Jak gdybym kiedykolwiek mogła go podejrzewać o tę cechę.

Po chwili jednak przypomniała sobie jak chłopak zarzucił jej swoją kurtkę na ramiona, gdy zmarła oraz w jaki sposób traktował ją za każdym razem, gdy proponował jej podwózkę. Podawał jej kask, pomagał wsiąść i zejść z maszyny, a także nie umknęło jej uwadze to, iż upewniał się w lusterku wstecznym czy u niej „z tyłu" wszystko w porządku. To pytanie Miry sprowadziło ją ponownie do „tu i teraz".

- Masz zamiar powiedzieć Greyowi?- Heartfilia nie musiała pytać o to CO miałaby mu powiedzieć. Wyraz twarzy nastolatki wyraźnie wskazywał, iż nawiązywała to ich wcześniejszej rozmowy.

- Chciałabym, ale zastanawiam się czy powinnam. Znasz go. Czasami bywa dość...porywczy. Nie będzie potrafił udawać, że o niczym nie wie. Zamiast tego przyprze Natsu do muru i spróbuje sam zdobyć odpowiedzi na moje pytania.

- W sumie racja, poza tym Dragneel nie wygląda mi na takiego u którego groźbami wiele zdziałasz.

- A dlaczego chcecie grozić Natsu- do ich uszu dotarł głos Lisanny, więc szybko obróciły się w jej stronę - Naprawdę Lucy, tak bardzo przeszkadza ci to, że jakiś chłopak nie interesuje się tobą, że od razu masz zamiar mu grozić?- spojrzała na blondynkę oskarżycielsko.

- Lisa, usłyszałaś zdanie wyrwane z kontekstu. W ogóle nie o to chodzi- próbowała załagodzić sprawę jej starsza siostra.

- Pewnie! Może jeszcze powiecie mi, że w ogóle nie rozmawiałyście o Natsu. Jak gdyby w naszej szkole był inny Dragneel. Nie rozumiesz tego Mira? Księżniczka Heartfilia przestała być w centrum uwagi po raz pierwszy od zawsze, więc zaczyna robić problemy- kontynuowała swoją tyradę najmłodsza.

- Lisanna, uważaj na słowa!- ostrzegła ją starsza Strauss

- A co? Nie jest tak? Może mi jeszcze powiesz, że sama tak nie myślisz, co siostra? Albo, że wszyscy nie mają o niej takiego zdania. Wielka mi dziedziczka się znalazła. Sądzi, że skoro ma bogatego tatusia to wszystko jej wolno i każdy facet powinien być jej. Ma Greya i cały funklub facetów na każde jej skinienie, ale nie! To jej nie wystarcza. Pojawił się w szkole nowy, więc i jego musi omamić!

- Lisanna!- dziewczyna otrząsnęła się dopiero wtedy, gdy starsza siostra podniosła ton głosu. Rzadko kiedy zwracała się do niej w ten sposób. Po chwili Mira spojrzała na Lucy z troską. Nigdy by nie przypuszczała, że usta jej młodszej siostrzyczki są zdolne do wypowiedzenia tak jadowitych słów.

- Lu..przepraszam- ale Lucy potrząsnęła jedynie głową, spojrzała na swoją oskarżycielkę i uśmiechnęła się smutno.

- Dziękuje ci za twoją szczerość Lisanno.

- Pff...teraz masz zamiar wywyższać się pokazując mi jaka to jesteś cholernie dojrzała nie zwyzywając mnie w odwecie- nastolatka skrzyżowała dłonie na piersiach, a blondynka po raz kolejny zaprzeczyła ruchem głowy.

- Nie, nie o to chodzi. Jak słusznie zauważyłaś z powodu wysokiej pozycji mojego ojca w tym mieście większość ludzi ma zwyczaj traktować mnie z „należnym" mi szacunkiem. W szkole także zapewne większość uczniów mnie nie cierpi, lecz żadne nie ma na tyle odwagi cywilnej, by powiedzieć mi o tym wprost. A ty ją posiadasz. Umiesz być uczciwa, a wiesz mi, iż nie każdy to potrafi.

Żadna z jej towarzyszek nie uświadamiała sobie, iż dziewczyna mówiła o samej sobie. To ona była tą, która nie potrafiła stawić czoła rzeczywistości i zaakceptować ją taką jaka jest. Zamiast tego wybierała łatwiejszą drogę. Udawała, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Oszukiwała samą siebie i ludzi w okół, by nie zadawali jej pytań na, które nie chciała odpowiadać.

Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego jak naprawdę wyglądają jej relacje z ojcem. Wiedzieli jedynie, że jest pracoholikiem. Nie byli jednak świadomi tego, że blondynka całymi dniami siedzi w domu całkiem sama, ani tego, iż jej rodzic kompletnie się nią nie interesuje. Nie pyta o jej samopoczucie, nie chwali za dobre wyniki w nauce, nie pyta jej o to czy czegoś potrzebuje. W ogóle z nią nie rozmawia. Zamiast tego zlecił swojej asystentce by wysyłała na jej konto każdego miesiąca pokaźną sumkę, za którą można by wykarmić afrykańską wioskę. On prawie w ogóle z nią nie rozmawia. Przez co Heartfilia czuje się jak by była obca we własnym domu. Odlicza dni to momentu skończenia szkoły, by mogła w końcu wyprowadzić się od ojca i poczuć, że jest wolna. Nie dźwigając na swoim barkach ciężaru rodowego nazwiska.

Była świadoma tego, że ludzie postrzegają ją właśnie tak jak opisała to młodsza koleżanka. Dlatego też blondynka w taki sposób się zachowywała. Robiła i mówiła to czego oczekiwali od niej inni. Lecz nie wszystko było prawdą. Ona przecież wcale nie życzyła sobie tego by wszyscy wokół obłudnie udawali, że ją uwielbiają. Ani nigdy nie dawała nadziei żadnemu chłopakowi poza Greyem. Nie manipulowała nikim, była zwyczajnie miła dla wszystkich. Ale to, że jej wrodzony urok i charyzma działały na innych jak miód na pszczoły to przecież już nie była jej wina.

Stała w ciszy przez dłuższy czas przetrawiając słowa nastolatki. Lecz kiedy doszła do wniosku, że mimo tego, iż w niektórych aspektach Lisanna miała rację, to w takiej samej ilości punktów się myliła, postanowiła, iż nie pozwoli by to popsuło jej humor tego pięknego popołudnia.

Wyrzuciła na twarz swój „firmowy" uśmiech i zaczęła zbierać swoje rzeczy z ławki. Czuła na sobie zatroskany wzrok Miry i spojrzała na nią.

- Miruś, zobaczymy się jutro w szkole.

- Lu...

- W porządku, naprawdę.

Kiedy ubrała kurtkę i zawiązała wokół szyi chustę dziewczyna odważyła się ostatni raz spojrzeć na Lisanne.

- Lisa, twoja szczerość jest godna podziwu, ale zapamiętaj jedną rzecz. Jeśli nadal będziesz wyciągać wnioski na podstawie tego co WYDAJE ci się, że wiesz. To prawie zawsze będziesz się mylić.

Po tych słowach nastolatka opuściła kawiarnie z wysoko uniesioną głową. Nie chciała dać po sobie poznać jak bardzo dotknęły ją słowa młodszej koleżanki. 


Hej Kochani, 

Mam do Was prośbę. Moglibyście dać mi znać czy jest sens kontynuować tą książkę? 

Niedawno z powrotem do niej wróciłam i prawdą jest, że mam masę pomysłów, lecz kiedy to pisze wydaje mi się lepsze, niż kiedy czytam edytując przed samym wstawieniem :/ 

Nie jestem pewna czy jest to kwestia mojego nastroju, czy też książka zwyczajnie jest niewydarzona XD 

Będę wdzięczna za pomoc 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro