Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15- Sprawie, że mi wybaczysz

Heartfilia przez całą drogę czuła wiatr we włosach, tak mocny, że z jej starannie ułożonej fryzury w centrum, praktycznie nic nie zostało. Było jej strasznie zimno, więc przylgnęła do chłopaka całą długością swojego ciała. Poprzednio, gdy z nim jechała czuła żar bijący z jego silnego ciała. Teraz było podobnie, z tym, że odczuwała to dużo intensywniej. Jej bezwstydne palce, jakby nabrały własnego rozumu, nagle znalazły się pod koszulką chłopaka chłonąc ciepło płynące z jego skóry.

Jego zapach ją odurzał. To coś tak intensywnego jak połączenie jakiejś ostrej przyprawy korzennej z czymś świeżym, niczym poranna rosa, albo trawa po deszczu? Nie była pewna. Jednak z pewnością okazało się to wyjątkowo pociągającą mieszanką.

To nie było tak, że już przestała się na niego gniewać, ani tym bardziej zaprzestała swojego planu. Wciąż miała do niego żal. Ale była tak wykończona dzisiejszym dniem. Najpierw kilkugodzinnymi zakupami, potem imprezą, a jeszcze na końcu tą okropną awanturą.

Jedyne o czym marzyła to położyć się do ciepłego łóżka, zamknąć oczy i o wszystkim zapomnieć, przynajmniej na kilka godzin.

Jeśli chodziło o Natsu to ich relacje zdecydowanie się poprawiły, więc przeprowadzenie śledztwa powinno stać się nieco łatwiejsze. Oczywiście wiedziała, że musi być ostrożna, aby nie wydać się ze swoimi prawdziwymi intencjami. Ale skłamałaby w dalszym ciągu powtarzając, że go nienawidzi. Czasami, tak jak teraz potrafił być naprawdę uroczy, kiedy wybiegł za nią z domówki i zaproponował odprowadzenie do domu.

Takie zachowanie zmiękczyłoby za pewne niemal każdą dziewczynę, ale nie ją.

W końcu się zatrzymał. Zeszła z roweru niemal natychmiast, ledwo trzymała się na nogach.

- Odprowadzić cię pod drzwi?

Nie odpowiedziała, jedynie pokręciła głową.

-  Nie jesteś zbyt rozmowna, co?- kolejne kiwnięcie głową.

- Dobra, w takim razie dłużej cię nie zatrzymuje, śpij dobrze- powiedział po czym ruszył w głąb nocy.

Dziewczyna jakimś sposobem dowlokła się do swojego pokoju. Nie miała już dzisiaj siły na branie kąpieli. Przebrała się jedynie w piżamę, po czym weszła do łóżka i nakryła kołdrą po same uszy. Ręką wyszukała swojego ulubionego jaśka. Przyciągnęła go do siebie i położyła na nim policzek. Przed oczami stanęła jej zraniona mimika przyjaciółki. Wiedziała, że będzie musiała jakoś wytłumaczyć to wszystko Mirze. Miała nadzieje, że jasnowłosa ją zrozumie i jej wybaczy.

Ziewnęła przeciągle jeszcze raz, po czym zasnęła.

***

Dragneel po odprowadzeniu roweru, musiał się wrócić po motocykl do domu Scarlet. Zdążył już całkiem wytrzeźwieć, więc nie obawiał się prowadzić. W domu był parę minut po północy. Zaparkował przed budynkiem i wszedł po czterech schodkach na górę.

- Wróciłem!- zawołał ściągając buty w holu

- Dzień dobry synku- odpowiedziała jego uśmiechnięta mama wyglądając z kuchni- i jak się bawiłeś na tej imprezie?

- Było normalnie- odpowiedział po prostu

Kobieta podeszła bliżej i uważniej przyglądała się jego twarzy.

- Mam tylko nadzieję, że nie wpakowałeś się w żadne kłopoty, co?

- Nie mamo, w nic się nie wpakowałem. Jeszcze. Nie bądź taka przewrażliwiona- odpowiedział rozdrażniony.

- Ojej to już nawet zapytać nie można. Widziałam cię wczoraj z bardzo ładną blondynką w księgarni. Zgaduje, że ma coś wspólnego z tym, że poszedłeś na urodziny koleżanki z klasy, której jeszcze nie znasz.

- Mamo!

- Dobrze, już nic nie mówię- podniosła ręce w obronnym geście, po czym wycofała się do kuchni.

Chłopak poszedł na górę. Jego pokój znajdował się po lewej stronie schodów. Wszedł do pomieszczenia, zapalił światło i usiadł na łóżku. Zastanowił się nad słowami matki. Faktycznie, gdyby nie Lucy to w ogóle by tam nie poszedł. Nie żałował jednak swojej decyzji, ponieważ po raz pierwszy udało mu się z nią porozmawiać i nie pokłócić na pożegnanie. Wiedział, że to wynik jej zmęczenia, ale i tak go to zadowalało.

Zastanawiał się nad tym, jak będzie zachowywała się jutro. Do tej pory za każdym razem, kiedy już sądził, że udało mu się załagodzić atmosferę między nimi, ona zaskakiwała go za każdym razem wyskakując z czymś nowym.

- Co planujesz dla mnie na jutro?- spytał pustą przestrzeń, po czym położył się na łóżku i nawet nie zauważył kiedy zasnął.

***

Następnego ranka Heartfilia krzątała się po kuchni, kiedy usłyszała sygnał telefonu. Na wyświetlaczu pojawiła się twarz jej ukochanej przyjaciółki dlatego szybko odebrała z uśmiechem na ustach.

- Cześć Leviś

- Cześć Lu- usłyszała słaby i niewyraźny głos

- Co jest kochana? Jesteś chora?

- No, niestety coś mnie złapało- usłyszała kaszel po drugiej stronie słuchawki- wczoraj, gdy wróciłam do domu od razu dostałam gorączki.

- Ojej, ale co, lepiej się dziś czujesz? Może ci coś przynieść?- spytała z troską

- Nie, dziękuje. Mam wszystko czego potrzebuje. W domu były jakieś leki, a mama specjalnie wzięła wolne z pracy, aby się mną zająć, więc nic mi się nie stanie. Mam tylko jedną prośbę. Powiedz Gajeelowi dlaczego mnie dziś nie będzie, dobrze?

- Oczywiście, że mu przekaże. O nic się nie martw. Kuruj się. Całuje cię mocno. Wpadnę zaraz po szkole.

- Nie chce cię zarazić..

- Naprawdę sądzisz, że jakiś głupi wirus powstrzyma mnie przed odwiedzeniem mojej najlepszej przyjaciółki?- Usłyszała cichy chichot z drugiej strony.

- Tak myślałam, trzymaj się cieplutko, do zobaczenia.

Tym akcentem zakończyła połączenie. Przełożyła torbę przez ramię, a przy drzwiach narzuciła na siebie cieplejszą kurtkę, gdyż widziała przez okno, że zapowiada się na deszczową pogodę.

- Wychodzę!- krzyknęła, ale bez odzewu. Nie wiedziała czy jej tata już wyszedł z domu, czy też siedzi w gabinecie. Nie widziała go dzisiaj. Z westchnieniem otworzyła drzwi.

Od razu poczuła na twarzy podmuch nieprzyjemnego wiatru. Zamknęła drzwi na klucz i odwróciła się w stronę bramy. Teraz zauważyła, że za nią ktoś stał i najwyraźniej na nią czeka.

Przeszła te kilka metrów dzielące ją od przybysza, po czym zatrzasnęła bramę za sobą. Chciała go zapytać co tu robi, ale zaraz uświadomiła sobie, że zdecydowanie zbyt często właśnie tym akcentem zaczynają każdą rozmowę. Zamiast tego spytała.

- Długo tak tu stoisz?

- Tobie też „dzień dobry" przewodnicząca- przywitał się z szerokim uśmiechem

- Nie nazywaj mnie tak.

- Przecież nią jesteś.

- Owszem, ale to jedynie stanowisko, które objęłam w szkole. Nie urodziłam się nią. Po za tym o ile się nie mylę, teraz jesteśmy poza nią.

- Twoja spostrzegawczość mnie zadziwia. Serio? Znowu zaczynasz?

Spojrzała na niego z pode łba.

- Wskakuj! Podrzucę cię- powiedział podając jej kask

- Nie trzeba, za chwilę mam autobus.

- Daj spokój! Nie każ mi czekać na darmo w taką pogodę. Po za tym za chwile się rozpada. Naprawdę wolisz sterczeć na przystanku, niż skorzystać z przyjacielskiej przysługi?

- Przyjacielskiej?- powtórzyła z powątpiewaniem

- No wiem, że liczyłaś na coś więcej, ale sądziłem, że ustaliliśmy już ,że nie jesteś w moim typie- na tę uwagę dostał od niej kuksańca w bok, ale mimowolnie uśmiechnęła się.

- Jadąc na tym czymś- wskazała czarny pojazd przed bramą- prędzej zmoknę.

- Nie, jeśli zdążymy przed deszczem- odpowiedział z zawadiackim uśmiechem. Wiedziała, że ma rację. Po za tym nie miała nic do stracenia. Normalnie odmówiłaby, aby pojechać z Levy, ale jej przyjaciółka się rozchorowała, więc Lucy musiałaby spędzić ponad pół godziny w autobusie w samotności gapiąc się przez okno i rozmyślając o nie wiadomo czym.

- Dobra, tym razem skorzystam z twojej propozycji- przyjęła kask, który jej podawał i zapięła go. Szczelniej opatuliła się kurtką, po czym usiadła za nim. Objęła go w pasie, bo przecież nie miała innego wyjścia, jeśli nie chciała spaść. Po czym ruszyli.

Tak jak się spodziewała faktycznie zdążyli przed deszczem. Zsiadła szybko z motocykla, po czym podała mu kask.

- Dzięki za podwiezienie „przyjacielu"-  Zaakcentowała ostatnie słowo i szybko ruszyła do wejścia. Nie chciała, aby któreś z jej znajomych zobaczyło ją w towarzystwie Natsu. Mogliby źle to zinterpretować i przekazać Greyowi, a ona narobiłaby sobie kłopotów.


Wyjmowała właśnie książki z szafki, kiedy ktoś zaszedł ją od tyłu, objął i pocałował w czubek głowy.

- Cześć- wymruczał jej nad uchem

- Hej- odpowiedziała uśmiechając się

- Nie przyszłaś wczoraj na trening.

- Wiem, przepraszam cię, ale miałam okropną awanturę z Mirą i wolałam wrócić do domu.

- Słyszałem. O co tak właściwie poszło?- zapytał przyglądając jej się badawczo.

I co ja mam mu powiedzieć? Przecież nie mogę opowiedzieć o moich podejrzeniach względem Natsu, a teraz jego znajomego oraz o tym, że mam zamiar to rozwikłać. Tym bardziej, że intuicja mi podpowiada, że ta sprawa ma drugie dno. A wiedza na ten temat może okazać się niebezpieczna. Grey nie potrafiłby udawać, że nic nie wie.

- No wiesz, takie babskie sprawy pt. jak mogłaś pójść do tego nowego sklepu z Erza beze mnie?

- Serio o to poszło? Dziwne, nigdy nie kłóciłyście się o takie pierdoły.

- Tak, bo do tego jeszcze doszła rozmowa o tym, że Lisannie podoba się ten nowy chłopak, no wiesz Natsu? Ja zasugerowałam jedynie, że nie wydaje mi się on być najlepszym kandydatem na chłopaka Lisy. No wiesz, w końcu facet wygląda na niebezpiecznego. A ona od razu na mnie wyskoczyła z tym, że jej siostra jeszcze nigdy nie była tak bardzo zakochana i żebym się nie wtrącała. Mało tego podzieliłam się tą opinią wcześniej z Erzą,co jeszcze bardziej nie spodobało się Mirze.

Półprawda, nie jest to cała prawda, ale przynajmniej nie kompletne kłamstwo, prawda? Nie no, kogo ja próbuje oszukać? Właśnie łże patrząc mu prosto w oczy. Od kiedy jestem taka obłudna?

- Według mnie powinna cię posłuchać. Tym bardziej, że mi też się nie podoba ten koleś. Jeszcze nie wiem co, ale coś z nim jest nie tak.

- Nie zagłębiajmy się w to dłużej, co? Choć na lekcje- pociągnęła go za rękę w stronę auli. Usiadła w pierwszym rzędzie ławek i praktycznie zmusiła go, aby usiadł obok. Zajął, więc zwyczajowe miejsce Levy, natomiast po drugiej stronie dosiadła się Erza.

Lucy odszukała spojrzeniem wśród zgromadzonych Mirę, ale tamta wyraźnie zdecydowała się usiąść dziś obok Cany w czwartym rzędzie. Heartfilia nie miała jeszcze dziś okazji na to, aby z nią porozmawiać, ale nie zamierzała pozwolić na to, by ta okropna atmosfera, między nimi się przedłużała.

Między tymi dwiema nie raz powstawały jakieś spiny ze względu na Lisanne. Dziewczyna ewidentnie nie trawiła blondynki. Blondwłosa nie miała pojęcia co takiego jej zrobiła, lecz nie zastanawiała się nad tym długo. Najwyraźniej, tak po prostu było. Lucy chyba powinna docenić szczerość dziewczyny i bezpośredniość w kontaktach z nią. Nie udawała, że ją uwielbia, tak jak reszta szkoły.

Heartfilia postanowiła porozmawiać z przyjaciółką po zajęciach. Liczyła na to, że uda jej się wyciągnąć białowłosą do kawiarni na jej ulubione ciastko, inaczej- Napoleonkę.

Dziewczyna nie miała pojęcia co takiego można lubić w tym rodzaju słodyczy, no może z wyjątkiem bezy. Jednak krem o różowym kolorze wydawał się dla niej zdecydowanie zbyt słodki.

Tym razem była gotowa iść na ustępstwa. Do tego stopnia, że zjadłaby znienawidzone ciastko, gdyby to mogło pomóc jej naprawić stosunki z Mirą. Nawet, jeśli później będzie musiała biegać pół dnia na bieżni, aby to spalić. Będzie warto.

Po zajęciach złapała białowłosą, gdy tamta wyszła już z budynku szkolnego i ruszyła w stronę parku, który znajdował się nieopodal.

- Miruś zaczekaj- poprosiła zagradzając jej przejście. Strauss nie miała innego wyjścia jak się zatrzymać. Zmierzyła blondynkę z góry na dół, po czym westchnęła ciężko.

- Lucy nie mam dziś czasu wysłuchiwać twoich tłumaczeń. Ani tym bardziej ochoty. Umówiłam się z Lisą- oznajmiła próbując minął jasnowłosą, lecz Heartfilia nie dawała za wygraną.

- Nie zajmę ci dużo czasu, obiecuje. Poza tym Lisanna ma jeszcze jedną lekcję, a ty zapewne masz zamiar poczekać na nią w Lumen History. Pójdziemy razem i będziemy miały czas na to by porozmawiać, co myślisz?- brązowooka bardzo dobrze przygotowała się przed rozmową z przyjaciółką, by tamta nie mogła się wykręcić w żaden sposób. Między innymi zapoznała się z planem zajęć młodszej Strauss, a także upewniła się,że Mira dokonała rezerwacji stolika w kawiarni. O tej godzinie było to koniecznością, gdyż większość maturzystów przesiadywało tam po skończonych zajęciach.

Białowłosa wyraźnie się wahała, lecz Lucy uśmiechnęła się do niej natychmiast, gdy nie usłyszała więcej słów sprzeciwu. 


Czy Mira wybaczy Lucy, a może postanowi stanąć po stronie młodszej siostry? 


Hej Kochani!

Powróciłam do kontynuowania tej książki. Mam na nią nowe pomysły (wydaje mi się, że są lepsze, niż poprzednie), więc mam nadzieję, że Was tutaj zobaczę w najbliższym czasie ;) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro