Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Słońce świeciło przez gałęzie. Szłem ze swoim przyjacielem przez las w kierunku miasteczka. Musiałem znaleźć odpowiednich ludzi do mojej Akademii. W zasadzie to do Akademii mojego ojca. Szukamy ludzi, którzy są waleczni, mądrzy albo odważni. Każdy by się nadawał. Ale tylko z pozoru. Ja muszę wiedzieć, że ta osoba napewno się nadaje. Zsiadłem z konia i nakazałem to samo zrobić Ferenowi- mojemu przyjacielowi. Teraz przebijaliśmy się przez gęste gałęzie, coraz bliżej miasteczka. Już po chwili znaleźliśmy się w oczekiwanym przeze mnie miejscu. Na skraju targowiska. Zaczęliśmy przechadzać się uliczką ze stoiskami. Natychmiat obleciało nas kilkoro ludzi. Przedstawiali oni futra jakie sprzedawali, owoce, zwierzęta i biżuterię z bursztynami. Rozgoniłem ich i poszłem dalej. Prowadziłem swojego konia.
-Feren, obserwuj czy nie widzisz nikogo interesującego...-powiedziałem patrząc na ludzi.
-Dobrze panie!- odwrócił się-Panie spójrz!- Usłyszałem krzyk.
-Nieee! Nie! Ja nie pójdę!-
Odwróciłem się. Zobaczyłem tam, jak gruby facet ciągnie za ręce związaną dziewczynę.
-Ja nie zostawię swoich przyjaciół!- krzyknęła opierając się.
-Zostawisz! Mam cię dość! Zostaniesz sprzedana!-zarechotał gruby facet. Zwróciłem uwagę na dziewczynę.  Była koścista. Miała długie, blond włosy i brązowe oczy. Nie podobało mi się że ten facet tak ją traktuje. Ruszyłem w ich stronę.
-Chwila moment! Szanowny Panie! Co chce pan zrobić tej niewiaście?- spytałem stając naprzeciwko niego.
-Niewiaście? To zwykła dziewucha! Plątała się po lesie, to pomyślałem, że będzie moją służącą, a ponieważ mam jej dość, chce ją sprzedać.-
-Nie może Pan tego zrobić.- rzekłem
-Dlaczego?-
-Bo to nie właściwe.-
-Jak ci zaraz...Oj! NIE WYRYWAJ SIĘ!- ryknął na dziewczynę i chciał ją uderzyć, ale zręcznie rozciąłem mu nadgarstek nożem. Mężczyzna uciekł przerażony zostawiając dziewczynę.
-Kretyn...-szepnąłem rozwijając linę z nadgarstków dziewczyny.
-Nic ci nie jest?- zapytałem.
-Nie. Dzięki. To było naprawdę niesamowite.- powiedziała z uśmiechem-Jak się nazywasz?- dodała.
-Oh! Gdzie moje maniery! Jestem Legolas, książę Mrocznej Puszczy.- ucałowałem jej dłoń- A ty?-
-Jestem Firiel!- rzekła dygając delikatnie.
-Co tu robisz? -
-To co słyszałeś. Moi rodzice nie żyją więc w sumie nie mam co ze sobą zrobić.- wzruszyła ramionami. Tak! To jest to czego potrzebuję! Odważna, trochę oporna i wesoła. Nadaje się idealnie. Może nie powinienem się tak cieszyć, ale szczerze - wcale nie mam ochoty łazić po mieście i szukać takich ludzi. Taka wola mojego ojca. Bo on nie ma czasu. Zacząłem się jąkać i zastanawiać jak ją o to zapytać.
-Aaaaa....eeeee....jakby Ci to...chciałabyś dołączyć do mojej Akademii? Wiesz, skoro nie masz co ze sobą zrobić, tam będziesz miała schronienie.-
-Właściwie to czemu nie? -odpowiedziała entuzjastycznie. Tak właśnie nasza lista zaczęła się powiększać. 



Pfffff.  Wreszcie się udało. Wszyscy chcą nexty moich opowiadań. Dziś pojawią się trzy rozdziały aż do kości i może jak się uda dwa rozdziały o Thranduilu więc cieszcie się dzieci i róbcie mi reklamę 😈😈😈

LegolasForrestPrince ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: