Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9.2 (po korekcie)

-Gdzie Ty byłaś?- Mirabella zaczęła ją wypytywać od wejścia. -Aether napisał mi przed chwilą, że Soren zgubił swoje rzeczy w bibliotece i nie chce po nie wrócić, a przecież mieliście się uczyć razem!

-Zaraz powiem- westchnęła Scarlett. -Ale to nie był najlepszy wieczór, lepiej zacznij od opowiedzenia o swojej randce.

-Scarlet...- Mirabella użyła tonu Celeste, kiedy szatynka coś przeskrobała.

-Naprawdę, to nic takiego- dziewczyna poszła po kosmetyki do zmywania makijażu i usiadła na łóżku. -Mów jak było.

-No dobrze- Mirabella spojrzała na nią uważnie. -Zwiedziliśmy masę rzeczy, pokażę Ci zdjęcia.

Aether i Mirabella w starożytnym kościele bogów natury (religia wyznawana w stolicy łącząca wierzenia innych landów), oni na tle zabytkowej fontanny, na ławce w parku, pod gigantycznym pomnikiem słynnego Wojownika Thorna, w eleganckiej restauracji, w najbardziej popularnym centrum handlowym na Eryndorze, w muzeum starych modeli Automobili i jeszcze w kilku innych miejscach.

Blondynka pokazała też zdjęcia architektury w stolicy, która niesamowicie się różniła w zależności od części miasta. Z jednej strony wysokie do nieba nowoczesne wieżowce, a z drugiej tradycyjna, marmurowa zabudowa i starożytne zabytki.

-Wow, nieźle się spisał- oceniła Scarlett, przeliczając że Aether musiał dość dużo wydać na tę randkę. Ale jeżeli pochodzi z rodziny Uzdrowicieli to jego kieszeń pewnie nawet tego nie odczuła. -Zostaliście oficjalnie parą?

-Jeszcze nie- Mirabella wyciągnęła zakupy z centrum, które Aether również jej zafundował. -Zobacz jaką bransoletkę mi kupił!

-Całowaliście się chociaż?- roześmiała się szatynka, przyglądając się złotej bransoletce. -Pozłacana, czy prawdziwa?

-Nie nie całowaliśmy się, a bransoletka prawdziwa- odpowiedziała zadowolona blondynka. -Spodobała mi się na wystawie i Aether zaproponował...

-Biedny chłopak, wydasz wszystkie jego kieszonkowe, a nawet się nie całował- parsknęła Scarlett, a zirytowana Mirabella rzuciła w nią poduszką.

-Próbował, ale powiedziałam mu, że jeszcze nie znamy się tak dobrze- zaczerwieniła się jak burak. -Ale bardzo dużo rozmawialiśmy.

-To dobrze, że chociaż ja się dzisiaj całowałam- mruknęła jej przyjaciółka.

-Z KIM?- Mirabella krzyknęła tak głośno, że na pewno złamała właśnie zasadę o ciszy nocnej. -I z czego się tak śmiejesz?!

Scarlett szybko opowiedziała jej historię z Sorenem w bibliotece.

-Jak mogłaś?- blondynka była niezwykle oburzona. -To dlatego nie chciał wrócić po swoje rzeczy? -Scarlett, tak nie można...

-Chciałam tylko, żeby mi pomógł w ściąganiu, skąd miałam wiedzieć, że się zacznie rwać do całowania?- szatynka zaczęła się bronić.

-Przecież jak on się zorientuje co zrobiłaś to przestanie Ci ufać- Mirabella załamała ręce. -A na pewno coś go tknie, skoro wie, że masz indywidualny tok nauczania z Uroków...

-Wątpię, żeby tak szybko połączył fakty- Scarlett wzruszyła ramionami. -W końcu żaden z jego kolegów nie chodzi na ten przedmiot, a dziewczyny o tym nie rozpowiadają chłopcom na prawo i lewo. Skąd niby ma wiedzieć jak to dokładnie działa?

Mirabella zawahała się. Argumenty jej przyjaciółki miały sens.

-No dobrze, ale nie rób tego więcej- powiedziała z grobową miną. -Neria ma oczy z tyłu głowy i jeszcze by Ci wlepiła szlaban za ściąganie. Myślałam, że po wczorajszej imprezie zaczniesz bardziej przestrzegać zasad...

-O właśnie, a co do wczoraj, popatrz na to- Scarlett pokazała jej chat z Nathanielem i pokrótce opowiedziała, co robiła na nie swoim piętrze.

-Zack i reszta dostali szlabany?- Mirabella była bardziej poruszona konfliktem z kadrą nauczycielską niż historią z chłopakiem z wyższego rocznika. -Ty masz więcej szczęścia niż rozumu, naprawdę.

Szatynka roześmiała się i przyznała jej rację. Blondynka za to jeszcze raz przeczytała chat.

-Stalker i kretyn- zawyrokowała. -To dziwne, że Cię tak szybko zidentyfikował na tyle uczniów w szkole. I jeszcze pisze jakieś głupoty.

-Z tym kretynem to się zgadzam, ale czy to są głupoty...- Scarlett zrzuciła następną bombę, pokazując jej maila z wynikami predyspozycji.

-Na Boginię- Mirabella zaczęła chodzić w tę i z powrotem po pokoju, zbierając myśli. -Zupełnie zapomniałam o tym dopisku. Mogli Cię wpisać za sam poziom mocy i predyspozycje?

-Mam teorię, że pewnie taką informację dostało więcej uczniów niż nam się wydaje- powiedziała szatynka, która od wczoraj nad tym myślała. -Tylko nikt się tym nie chwali. -Może jesteśmy kimś w stylu wstępnych kandydatów? Wiesz, taka informacja od nauczycieli: wykaż się na zajęciach, a będziesz mieć szansę na przyjęcie w następnym semestrze.

-To ma sens- blondynka zmieniła kierunek swojego nerwowego spaceru. -Chciałabyś się dostać?

-Niby po co?- Scarlett wzruszyła ramionami. -Żeby być tam z takimi osobami jak Brett i Lyra?- skrzywiła się. -Rozmawiałam dzisiaj przez chwilę z Ethanem i dowiedziałam się, że najbardziej pożądani są tam Wojownicy, Alchemicy i Ci od Zgłębiania Umysłów. Dali mnie na listę wstępnych kandydatów, bo mam 91 z Walki i Obrony i 75 z Alchemii, to wszystko. Ale skoro na to pierwsze nie chodzę to pewnie szybko mnie wykreślą.

-Lyra?- Mirabella uniosła brwi, widząc z jaką goryczą Scarlett wymawia jej imię.

-Ta wojowniczka w kucyku, co się koło niego kręci- burknęła szatynka. -Jeszcze udowodnię temu głupkowi, że jestem od niej lepsza.

-Już jej współczuję- pomyślała Mirabella, wiedząc jak bardzo jej przyjaciółka potrafi być zdeterminowana, jeżeli chodzi o miłość.

-I możesz napisać Aetherowi, że mamy rzeczy Sorena i może je jutro zabrać- szatynka wstała i przeciągnęła się. -Chociaż moim zdaniem powinien sam się ogarnąć do skoro jutro i tak wszyscy siedzimy razem na śniadaniu. Chyba, że zamierza zgrywać primadonnę i mnie ignorować- powiedziała bezlitośnie, bo w swojej głowie wciąż miała wizję roześmianej Lyry u boku Ethana.

                                                                                       ***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro