Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8.2 (po korekcie)

-Gdzie byłaś?- zapytała ją Mirabella półgłosem. Scarlett usiadła między nią a Sorenem.

-Podobno przechodzę z Uroków na indywidualny tryb nauczania- szatynka umyślnie spuściła bombę. -Margaret uznała, że oprócz tego co Wy, będę przerabiać z nią rzeczy spoza programu.

-Ale chyba nie dostałaś się od razu do grupy W?- Sylvarianie wymienili zszokowane spojrzenia.

-Do czego?- zapytała Scarlett. -Nic nie mówiła o żadnej grupie. Będę mieć tylko zajęcia indywidualne. Co to jest ta W?

-Elita Akademii- odpowiedziała Isolde. -Przegapiłaś przemówienie Dyrektora to nie wiesz. Noszą przypinkę W na ubraniach i mają zupełnie inny tryb nauczania niż my. Niektórzy dostają też indywidualne lekcje... Spojrzała na nią wymownie.

-Dalej nic nie rozumiem- odpowiedziała zmieszana Scarlett.

-Bo Isolde nie umie tłumaczyć- wyjaśnił Aether, zarabiając kuksańca od Sylvarianki. -Na drugim semestrze wybrańcy dołączają do elitarnej grupy W. Czasami dalej chodzą na zajęcia z resztą rocznika, a czasami nie. Mogą mieć częściowo indywidualny tok nauczania i dodatkowe zajęcia w gronie członków W. Uczą się nadprogramowo mają możliwość wziąć więcej niż dwa rozszerzenia, a nauczyciele dbają o ich przyszłą ścieżkę kariery. Mówiąc w skrócie, elita.

-Dlatego nas zdziwiłaś, że w dzień, kiedy dowiadujemy się o W Ty dostajesz zajęcia indywidualne- wyjaśnił Soren.

-Eee tam- Scarlett wzruszyła ramionami. -Moim zdaniem Margaret po prostu nie znosi swojego programu i chce kogokolwiek nauczyć czegoś więcej. I trafiło na mnie- uśmiechnęła się z dozą skromności. -Z tego co mówiła, już wcześniej wybierała jedną uczennicę z rocznika, żeby ją uczyć indywidualnie.

-No tak i przecież do W można przystąpić dopiero na drugim semestrze- powiedział Soren. -Scarlett nie dostałaby toku indywidualnego już teraz.

-Dokładnie- szatynka ziewnęła, bo dwie lekcje z rzędu bardzo ją zmęczyły. -Wybaczcie, ale dzisiaj odpuszczam bibliotekę, bo nie mam już siły.

-Zrozumiałe, jutro możemy powtórzyć Uzdrawianie- zgodził się Soren.

-Jak myślicie, co trzeba zrobić, żeby Cię przyjęli do W?- zapytała Isolde. -Najlepsze wyniki?

-Wyniki, predyspozycje, poziom mocy- podsunęła Mirabella. -Ale ja na przykład nie zamierzam próbować. Uczysz się w małej grupie do końca szkoły i nie uczęszczasz na normalne lekcje. Brzmi ciężko.

-I nudno- Scarlett roześmiała się. -Wiadomo, gdzie oni siedzą?

Mirabella dyskretnie wskazała jej kierunek głową. Wybrani mieli osobny stół dla siebie i każdy posiadał ciemnozieloną literę wyszytą lub przypiętą na piersi. Można było naliczyć 24 osoby.

-Arcanis, Vesperia, Lunethia- powiedziała półgłosem Isolde. -Ich jest najwięcej.

-To musi tam być niesamowicie wesoło- odpowiedziała z przekąsem Scarlett i wszyscy się roześmiali.

Krezynka trafiła w punkt. Stwierdzenie, że Wybrańcy wyglądają na mało zintegrowanych byłoby niedopowiedzeniem.

Jeden chłopak najbardziej zwrócił jej uwagę. Miał czarne zmierzwione włosy, ostro zarysowaną szczękę i czarną koszulkę podkreślającą wyrzeźbione mięśnie pleców. Jego aurę można było nazwać magnetyczną, ale nie taką jaką emanował Ethan. Chęć patrzenia na niego była raczej podobna do wpatrywania się w miejsce wypadku lub w przedramię, kiedy pobierają Ci krew. Jesteś niespokojny i zafascynowany jednocześnie, upajasz się bólem i nie odwracasz wzroku, mimo że wiesz, że to nie wypada.

Scarlett otrząsnęła się z tych dziwnych refleksji. Uznała, że może lepiej nie będzie na niego patrzeć, ale łapała się na tym do końca kolacji. Przez chwilę zapomniała nawet o Ethanie, który do tej pory był cały czas obecny w jej myślach.

Po kolacji Scarlett odprowadziła Mirabellę i Sylvarian do biblioteki, a potem zawróciła do swojego skrzydła, zastanawiając się, czy nie napisać do Zacka albo Anabelle.

Jak na zawołanie dostała wiadomość na chacie od Metheoriana o imprezie w ich pokoju i od razu odpisała, że wpadnie po 22. Właściwie nie wiedziała, czy w Akademii obowiązuje jakaś cisza nocna i czy są kary za łamanie zasad, ale nie zamierzała się tym przejmować.

Najważniejsze to wybrać odpowiednią sukienkę i makijaż. Zakładała, że skoro w Metheorii panuje moda na krzykliwość to może wybrać jakiś soczysty kolor.
Jej myśli znowu zboczyły w kierunku chłopaka z grupy W.

Celeste ostrzegała ją przed jakimiś grupami dla zaawansowanych i Scarlett była przekonana, że chodziło jej właśnie o tą, bo o jaką inną? Tylko skoro byli elitą, dlaczego jej matka założyła, że mogą chcieć przyjąć akurat Scarlett? Jasne, może szło jej dobrze na Urokach i Alchemii, ale z całej reszty przedmiotów albo się nie wyróżniała, albo miała ogromne braki w wiedzy. Mało tego, przy stole W nie było nikogo z Krezynii ani Zenefii.

-Od kiedy Celeste jest taka tajemnicza?- burczała poirytowana, poprawiając sobie makijaż. -Kiedyś mówiła mi wszystko, a o tej szkole milczy jak zaklęta.

Szatynka znowu zaczęła rozważać opcję, że ich rodzice podpisali jakąś umowę o zachowaniu poufności. Tylko co takiego tajnego działo się w Akademii, że każdy kto ją ukończył trzymał coś w tajemnicy nawet przed własnymi dziećmi?

Mirabella wróciła przed 22 z miną jakby chciała coś ogłosić.

-Jadę jutro z Aetherem na randkę do miasta- wypaliła od razu po zamknięciu drzwi.

-Mam nadzieję, że już nie muszę tam być i Was pilnować?- Scarlett żartobliwie westchnęła.

-No co Ty, zawsze ktoś przy nas będzie- Mirabella rzuciła się kanapę. -A Ty co się tak wystroiłaś?

-Idziemy zaraz na imprezę do Zacka- poinformowała ją przyjaciółka. -Więc lepiej zacznij się szykować. Z góry założyła, że blondynka na pewno pójdzie razem z nią.

-Wiesz, że nie wolno nam pić alkoholu na terenie szkoły ani hałasować po 22?- Mirabella uniosła brwi.

-Eee tam, wywiniemy się- Scarlett wzruszyła ramionami.

-Ale u Zacka?- blondynka zawahała się. -Liam znowu będzie mi się narzucał. A Sierra i Gavin będą się całować w kącie- skrzywiła się. -Ja spasuję.

-Nie zostawiaj mnie taak- zaprotestowała szatynka. -Nie każdy ma jutro randkę!
Mirabella zacisnęła usta, co było typowym dla niej znakiem, że nie zmieni zdania.

-No dobrze, idę sama- Scarlett westchnęła teatralnie. -Biorę klucze!

-Nie wpakuj się w kłopoty!- zawołała Mirabella, kiedy szatynka zamykała drzwi.

Nie był to pierwszy raz, kiedy Scarlett wymykała się gdzieś sama, a blondynka decydowała się trzymać zasad.

Krezynka już na korytarzu usłyszała, że ta impreza chyba nie jest taka kameralna jak jej się wydawało. W środku Zack i Liam upchnęli jakieś 40 osób, co było naprawdę niezwykłym wyczynem.

Scarlett oprócz Metheorian zauważyła Draconian i Eryndorian. Jej nowi znajomi wydawali się aż zbyt popularni.
Prawie od razu zawróciła, kiedy pierwszymi osobami na jakie wpadła byli Oliver i Francis.

-Scarlett!- zawołał ten pierwszy. -Zack wspominał, że będziesz!

-Mmm, naprawdę?- zapytała uprzejmie, już planując jak pozbyć się natrętów.

-A gdzie Mirabella?- zapytał Francis, rozglądając się jakby Scarlett mogła schować ją w swojej torebce. Chłopak był z wyglądu bardzo podobny do Olivera, ale jeżeli to w ogóle możliwe, jeszcze brzydszy. Obaj tylko kilka centymetrów wyżsi od szatynki, szczerzyli te swoje wielkie białe zęby.

-Była zmęczona- odpowiedziała zdawkowo, pomijając informację, że chłopak był jednym z powodów, dlaczego jej przyjaciółka została w pokoju. -Przywitam się z Zackiem i zaraz wracam- uśmiechnęła się do nich, doskonale wiedząc, że wcale nie zamierza tego robić.

Przepchnęła się przez ludzi, zauważając, że jest jedyną osobą z Krezynii. Uznała, że nie do końca jej się to podoba. Czuła się jak złota rybka wśród większych i groźniejszych drapieżników w Oceanie.

Zack i Liam przywitali ją z entuzjazmem. Ten drugi również od razu zaczął wypytywać o Mirabellę. Scarlett śmiała się razem z nimi i rozdawała uśmiechy, chociaż już zaczynała żałować, że tu przyszła. Wzięła pierwszy lepszy alkohol przemycony przez Metheorian (nie pytała skąd go mają), żeby poczuć się trochę lepiej.

Z każdej strony ustawiała się do niej kolejka chłopców. Nie było to dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że była zdecydowanie najładniejszą z zaproszonych dziewczyn, a dla nich musiała być tak samo egzotyczna z wyglądu jak oni dla niej.

Po pół godziny uznała, że ma dość i nie żegnając się z nikim wymknęła się przez drzwi pokoju. Przeszła kilka kroków po korytarzu, żeby zastygnąć ze strachu po usłyszeniu zbliżających się głosów, które zdecydowanie nie należały do uczniów.

-Patrole po 22?- pomyślała i natychmiast pobiegła w przeciwnym kierunku. -Co to za nienormalna szkoła?

                                   ***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro