Rozdział 39
Automobile podrzuciły ich jak najbliżej Gęstwiny Szeptów, przez którą musieli przejść zanim dotrą do podnóża gór. Zabrali trochę jedzenia na prowiant od pracowników Pyłkowej Kolei, którzy zawsze wyjątkowo traktowali wszystkich z przypinką Akademii Czarów na piersi.
Blade, Archer i Brett maszerowali na przodzie a Ethan i Nathaniel obstawili Scarlett z dwóch stron. Dla Krezynki był to niezwykle niezręczny spacer, gdyż wszyscy milczeli i słychać było tylko odgłosy lasu. Po około dwóch godzinach miała już kompletnie dość.
-Możemy się zatrzymać?- jęknęła, bo zaczynały ją boleć stopy. W przeciwieństwie do reszty nie miała wyśmienitej kondycji. Nathaniel zawołał trójkę z przodu i wszyscy się zatrzymali.
-Wiesz, że mamy iść trzy dni prawda?- Brett spojrzała na nią z góry. -Nie będziemy dla Ciebie robić przerw co godzinę.
Scarlett spojrzała na nią wściekle, ale nic nie odpowiedziała. Nie po raz pierwszy miała ochotę uderzyć wojowniczkę jakąś gałęzią albo wepchnąć ją na drzewo.
Ethan podał szatynce butelkę wody i z wdzięcznością upiła łyk. Nie chciała opóźniać grupy, ale to nie jej wina, że nie jest prawdziwą wojowniczką z krwi i kości. Nie prosiła się zresztą o tą misję, to Elowen ją tu przysłała, więc niech Brett się wypcha.
Po czterech godzinach marszu czuła że umiera. Nathaniel i Ethan przełożyli z jej plecaka co się dało do siebie, ale niewiele to pomogło. Po piątej godzinie wzięli ją pod ramiona, żeby lepiej jej się szło. Mimo starań Scarlett i tak musieli dla niej robić osobne przerwy i poić ją wodą.
-Bogowie jak ona nas opóźnia- Brett skierowała te słowa do Blade'a ale tak, żeby Scarlett też to usłyszała. -Dlaczego Elowen musiała nam ją przydzielić, to tylko niepotrzebny balast...
-Nie możemy dać jej mikstury energetycznej?- Archer skierował pytanie do Nathaniela jakby Scarlett w ogóle tam nie było.
-Jeżeli przyśpieszymy, to w 6 godzin powinniśmy dotrzeć do chatki- odpowiedział mu brunet. -Scarlett, co powiesz na więcej energii?
-Dawaj ją natychmiast- szatynka złapała się za obolałe plecy. Duszkiem wypiła neonowo żółty napój. Od razu poczuła zastrzyk adrenaliny i szybsze bicie serca. Ciepło rozeszło się po całym ciele. -Ruszajmy- z trudem podniosła się na nogi.
Dzięki cudom Alchemii następne godziny były dla niej znacznie łatwiejsze. W końcu dotrzymywała kroku reszcie i nie potrzebowała tylu przerw. Podczas pory obiadowej jej umiejętności nabyte podczas Czarów Użytkowych bardzo się przydały, bo mogła leżeć na trawie i równocześnie gotować za pomocą magii.
Oczywiście jedynymi osobami, które podziękowały jej za ciepły posiłek byli Nathaniel i Ethan, reszta nie skomentowała tego nawet słowem. Koło godziny osiemnastej, brunet poinformował wszystkich, że za jakieś 20 minut dotrą do chatki.
Scarlett posłała mu uśmiech wdzięczności, jednak gdy tylko postawiła dwa kroki zakręciło jej się w głowie. Ostatnie co zapamiętała to spadanie na miękką trawę. Właśnie w tym momencie mikstura zdecydowała, że czas odebrać jej energię.
Ethan pov
Ethan od pół godziny miał ochotę urwać Nathanielowi łeb. Drugoroczny rozdzielił Arcanom do noszenia swój plecak oraz ten należący do Scarlett a sam wziął dziewczynę na ręce. Szatyn nienawidził tego, że ten dupek jest jego przełożonym i nie można mu się sprzeciwiać.
To jak z każdej strony obstawiał Krezynkę i blokował do niej dostęp było niezwykle irytujące. Kiedy dotarli do chatki (musiał mu przyznać, że był naprawdę silny, bo noszenie na rękach dziewczyny nie spowolniło go nawet na sekundę) od razu pocwałował z nią do wolnej sypialni a Ethan za nimi.
-A Ty gdzie?- Nathaniel spojrzał na niego jak na robaka.
-Myślisz, że zostawię Scarlett nieprzytomną z Tobą sam na sam?- warknął szatyn.
Brunetowi aż zaczęła pulsować żyłka na czole, kiedy dotarło do niego to zawoalowane oskarżenie.
-Nie radzę- wysyczał przez zęby. -Tutaj żaden z nauczycieli Cię nie obroni. Lepiej uważaj na słowa.
-Tylko, że nas jest więcej- Ethan skrzyżował ramiona na piersi. -Chcesz stanąć przeciwko naszej trójce?
Nathaniel tylko uniósł brwi.
-Ciekawe, że sugerujesz mi coś takiego, podczas gdy to ja widziałem Twoje myśli- spojrzał na niego ze złośliwym uśmiechem.
Ethan zacisnął pięści. Do tej pory był wściekły na to, że brunet oglądał jego prywatne wieczorne fantazje ze Scarlett w roli głównej. Gdyby tylko miał predyspozycję do Zgłębiania Umysłów odwdzięczyłby mu się tą samą monetą.
-Nigdzie się nie wybieram- szatyn stanął na rozstawionych nogach. W życiu nie zostawi swojej przyszłej dziewczyny z tym kawałem buca.
-Świetnie, więc stój tam i nie zawadzaj- brunet spojrzał na niego z wyższością. Ethan marzył o momencie, w którym przewyższy tego imbecyla w umiejętnościach z Walki i Obrony. Wtedy udowodni wszystkim kto tutaj jest najsilniejszy.
Nathaniel zdjął dziewczynie buty, kurtkę a potem okrył ją kołdrą.
-Niechby tylko spróbował ruszyć kombinezon to wydłubię mu oczy- pomyślał szatyn, przyglądając się bardzo uważnie działaniom drugorocznego.
-Stawiam bariery wokół niej- powiadomił go brunet.
-Dołożę swoje- Ethan spojrzał na niego z groźbą w oczach. -Jasne, świetnie sobie wymyślił, resztę zablokuje a sam będzie je mógł zdjąć w każdej chwili- pomyślał zirytowany. -Po moim trupie.
-Świetnie- Nathaniel podszedł do niego i spojrzał na niego z góry. Ethan nienawidził, że jest o te kilka centymetrów od niego niższy. -A teraz wychodzimy.
Szatyn zacisnął zęby, kiedy razem skierowali się do otwartej kuchni, gdzie wszyscy na nich czekali.
-Mamy trzy sypialnie- poinformował ich Archer.
-Świetnie, podzielcie się na dwójki, ja zostaję ze Scarlett- Nathaniel odezwał się głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Chyba nie umiesz liczyć- Ethan wycedził przez zęby, ledwo się kontrolując. -Mamy dwie dziewczyny i czterech facetów, wybór wydaje się oczywisty.
-Nie jestem panienką z Krezynii- Brett wtrąciła wzgardliwie. -Jestem wojownikiem, mogę spać jak każdy żołnierz. -Zajmuję pokój z pojedynczymi łóżkami- ignorując chłopaków złapała swój plecak jedną ręką a drugą zatrzasnęła drzwi.
-Miałaś zrobić jedną rzecz kretynko- Ethan zżymał się w duchu. Właśnie w takich chwilach Wojowniczki niezmiernie go irytowały. Tak trudno jej było przyznać, że jest kobietą?
Blade szybko oceniając swoją sytuację, natychmiast wybrał pokój numer trzy. Archer widząc co się święci od razu do niego dołączył.
Nathaniel spojrzał na Ethana z triumfem.
-Widzisz?- zapytał zaczepnym tonem. -Wszyscy zadowoleni. -A dzięki mnie ty Też będziesz spał w jednym pokoju z dziewczyną. Skoro lubisz i rude i brunetki to może czas na jakąś blondynkę?
Ethan był bliski skoczenia mu do gardła, ale nie chciał mu dawać tej satysfakcji.
-Zostawiam moje bariery wokół Scarlett na całą noc- powiedział tonem wyzutym z emocji i otworzył pokój, który miał dzielić z Brett.
Vesperianka już zdążyła niechlujnie zrzucić buty w kąt i rozwalić się na łóżku. Szatyn rzucił jej urażone spojrzenie. To wszystko jej wina. Zmęczony po całodziennej wędrówce też rzucił się na łóżko. Nie potrafił się jednak zrelaksować, bo w głowie miał wciąż wizję nieprzytomnej Scarlett z Nathanielem w jednym pokoju.
-Jak będę słyszeć ich jęki to się zabiję- blondynka rzuciła w powietrze. Był pewien, że zrobiła to tylko po to, żeby go zirytować.
-Jeszcze jeden taki tekst a podpalę Ci łóżko w trakcie snu- mruknął do siebie Ethan.
-Pewnie chciałbyś być na jego miejscu, co?- Brett chyba postawiła sobie za cel rozwścieczenie go do granic możliwości.
-Czy mogłabyś łaskawie do mnie nie mówić?- warknął do niej cicho. -Jestem zmęczony.
-A ja myślałam, że niewyżyty- był pewien, że Vesperianka w tym momencie wyszczerzyła się od ucha do ucha. -Postaraj się nie mówić jej imienia przez sen.
-Czy Ty jesteś o nią zazdrosna?- Ethan czuł, że powoli traci panowanie nad sobą. -Że ma powodzenie u mężczyzn a Ciebie by nikt kijem przez szmatę nie dotknął? Spróbuj więcej się uśmiechać, to może ktoś się Tobą zainteresuje.
-Myślisz, że chciałabym, żeby taki przegryw jak Ty się do mnie ślinił?- Vesperianka warknęła na niego po krótkiej pauzie. -Ty chyba godzinę wcześniej wstajesz, żeby ułożyć sobie fryzurkę!
-Wiesz co myślę?- Arcan poczuł wzbierającą w nim nienawiść. -Że jesteś taka wredna dla wszystkich chłopaków, bo chciałabyś się komuś spodobać! Ale chętnych brak! Więc żeby udowodnić swoją wartość udajesz jednego z nas!
W ostatniej chwili założył bariery zanim odbił się od nich rzucony przez nią sztylet.
-Pogrzało Cię?!- zerwał się wściekły z łóżka. -Jesteś szurnięta, mogłaś mnie zabić!
-Żałuję, że nie trafiłam- wrzasnęła na niego i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Nathaniel pov
Nathaniel z rozbawieniem słuchał krzyków z pokoju obok. Zamknięcie Ethana w pokoju z Brett było idealnym rozwiązaniem na zemstę na obojgu z nich. Ciekawe czy ktoś zostanie pogryziony i dostanie wścieklizny.
Scarlett wyglądała tak słodko, kiedy spała, że zacisnął zęby na własnej pięści, żeby nie rzucić się od razu do przytulania.
Przebicie barier Ethana zajęło mu kilka sekund.
-Co za kretyn- pomyślał z satysfakcją. Podczas gdy pokój numer 2 się kłócił a numer 3 nie zdążył zlokalizować łazienki, brunet szybko skoczył pod prysznic. Przyłapywał się na tym, że nie może przestać się szczerzyć jak głupi, myśląc o Scarlett.
Postanowił, że jako dżentelmen nie będzie się do niej kleił, ale jeżeli sama by zaczęła się do niego przytulać w nocy to nie będzie oponował.
Kiedy wrócił do pokoju, krzyki zza ściany ucichły. Może ktoś zginął?
-No cóż sprawdzę rano- jak dla niego mogli się pozabijać.
Zjadł kolację w pokoju, przez cały czas przyglądając się śpiącej dziewczynie.
-Ja naprawdę zachowuję się jak jakiś zboczeniec- zdradliwa myśl przemknęła mu przez głowę, ale od razu ją odpędził. Dobrze, że nikt nie mógł go teraz zobaczyć.
Gdy nadeszła pora na sen przeszczęśliwy wczołgał się pod kołdrę na podwójnym łóżku. Oczywiście, że zaniósł ją specjalnie akurat do tego pokoju. W końcu w poprzednim roku był na misji w tym samym miejscu i znał rozkład pomieszczeń.
Na początku wiercił się przez jakąś godzinę nie mogąc zasnąć. Obecność Scarlett w jednym łóżku niesamowicie go rozpraszała. Przysnął na jakieś 20 minut po czym obudził się czując chłód. Co jest?
Jego maleństwo okazało się mieć jakąś nadludzką siłę, ponieważ w trakcie snu zabrała mu całą kołdrę, owijając się nią jak naleśnik. Spróbował odebrać trochę dla siebie, ale Scarlett ciągnęła ją w swoją stronę z siłą o którą by jej nie podejrzewał. Przecież ona w dzień nawet z plecakiem sobie ledwo radzi! Czy to ta mikstura ją tak naładowała?
W końcu westchnął i wyturlał ją z tej kołdry jak lalkę. Przyciągnął ją do siebie i okrył ich oboje. Zasypiając pomyślał, że na pewno mu się rano dostanie za to przytulanie. Już widział jak Scarlett wierzy w jego wersję wydarzeń...
***
Tylko prawdziwe legendy będą wiedzieć skąd jest obrazek w mediach XD Do wygrania wyróżnienie:
Legendary Komentujący
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro