Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Maraton 1/3

Podczas gdy jej znajomi musieli zakuwać w bibliotece niezliczone stronnice książek, Scarlett miała na głowie prawie wyłącznie przygotowywanie się do zadań praktycznych. Egzamin z Czarów Użytkowych polegał na zaprezentowaniu swoich umiejętności w magicznym sprzątaniu i gotowaniu, z Zaklinania Pogody na ujarzmieniu deszczu, śniegu i wiatru nad Czarnym Zwierciadłem a ten z Walki i Obrony na atakach i posługiwaniu się bronią.

Tylko z Alchemii musiała uczyć się teorii i zakuć na pamięć sposób przygotowania najważniejszych eliksirów.

-System edukacji jest absolutnie bez sensu- Isolde podzieliła się ze wszystkimi w bibliotece swoimi niezbyt odkrywczymi aczkolwiek sensownymi przemyśleniami. -Po co mam umieć z pamięci uwarzyć eliksir na porost włosów, skoro gdybym pracowała w Instytucie to miałabym instrukcję tuż przed sobą?

-No właśnie- przytaknęła jej Scarlett. -Jeżeli byśmy wszyscy mieli zostać wojownikami i wiedźmami to co innego, ale większość z nas tego nie planuje...

-Ty przynajmniej nie masz Uzdrawiania i Biologii- mruknęła Mirabella znad stosu książek.

-I bardzo dobrze, bo na pewno bym ich nie zdała- Scarlett położyła głowę na biurku. Szatynka narzekała tak samo jak inni, chociaż nie wiedząc o tym, miała bardzo ułatwione zadanie. Trzecie miejsce pod względem mocy na roku sprawiało, że nie miała prawa nie zdać, jeżeli egzamin był praktyczny.

-Ja pasuję na dzisiaj- przeciągnęła się jak kot i spakowała tablet do torebki. -Poczytam sobie jakiś zimowy kryminał. Albo będę szyć, jeszcze nie wiem- pomachała Sylvarianom i Mirabelli na pożegnanie.

Wychodząc z biblioteki zobaczyła znajomą brązową czuprynę z kręconymi włosami. Uciekła wzrokiem i przyśpieszyła kroku. Ani jej się śniło odzywać do swojego ex-crusha. Niestety on zdążył ją zauważyć.

-Hej, zaczekaj- Ethan dogonił ją i zrównali krok. No pięknie.

-Potrzebujesz czegoś?- zapytała chłodnym tonem. Złośliwość świata sprawiła, że akurat w pierwszy dzień przyjazdu musiała na niego wpaść.

-Dlaczego mnie unikasz?- zapytał niczym nieświadome niewiniątko.

-To Ty nie odzywałeś się do mnie przez ostatni miesiąc, bo chodziłeś z Lyrą- przypomniała mu gorzko. -I nie ma w tym nic złego- ciągnęła. -Jako Twoja dziewczyna miała prawo nie chcieć, żebyś się ze mną przyjaźnił.

Ethan stropił się na te słowa.

-Wcale nie chciałem zostawiać Cię samej- odpowiedział z miną skruszonego szczeniaczka. Scarlett wysiliła całą swoją samokontrolę, żeby nie zrobić sceny z krzykami na środku szkolnego korytarza. Nie chciała mu dawać tej satysfakcji.

-Ale to zrobiłeś- powiedziała z wymuszonym spokojem. -Wybacz, ale nie interesują mnie ludzie, którzy bez słowa zabierają swoją przyjaźń. Mogłeś chociaż wziąć mnie na bok i wytłumaczyć sytuację: że jesteś z Lyrą i nie będziesz mógł się ze mną zadawać.

-Spędzałem czas z Lyrą, ale Ty w tym czasie robiłaś to samo z Nathanielem- zarzucił jej Arcan.

Scarlett miała ochotę wziąć go za fraki i nim potrząsnąć. Bardzo wygodnie pomieszał kolejność wydarzeń, bo doskonale pamiętała, że z brunetem zaczęła flirtować, kiedy Ethan już był w związku z Eryndorianką.

-Ja i Nathaniel nigdy nie byliśmy parą- zgromiła go spojrzeniem. -A rozmawiałam z nim, bo Ty i wszyscy Twoi koledzy na zajęciach u Arthura mnie ignorowaliście!

-Czy możemy zacząć od nowa?- zapytał ją Ethan błagalnym tonem. -Znowu się przyjaźnić?

-Ja się przyjaźnię tylko z dziewczynami- palnęła Scarlett bez zastanowienia. Co prawda to stwierdzenie było mocno naciągane, ale nie zamierzała w niczym ustępować szatynowi.

-A Soren i Nathaniel?- Arcan uniósł brwi.

-Soren jest dżentelmenem i nie uważa, że robię mu obciach przed kolegami a z Nathanielem już skończyłam się zadawać- w końcu lekko puściły jej nerwy.

-Wcale nie uważam, że robisz mi obciach przed kolegami!- Ethan zaczerwienił się lekko.

-A właśnie, że tak!- Scarlett lekko podniosła głos. -I do tego myślisz, że jestem kapuścianą głową tylko dlatego, że pochodzę z Krezynii! To są zwyczajne uprzedzenia na tle ksenofobicznym! (Do końca nie wiedziała co oznacza to słowo, ale brzmiało poważnie).

-Wcale nie jestem uprzedzony do innych landów!- obruszył się Arcan na taki zarzut.

-Nieee w ogóle, tylko szanujesz wyłącznie te kobiety, które są wojowniczkami jak Lyra a dziewczyny z północy uważasz za głupie kury domowe, które wszystkie marzą, żeby złapać Cię na męża!- zniżyła głos do wściekłego szeptu, żeby przypadkiem nikt ich nie podsłuchał.

-Nie wiem skąd Ci przyszły do głowy takie dyrdymały, ale się mylisz- Ethan skrzyżował ręce na piersi, unosząc się swoją dumą.

Oczy Scarlett rzucały pioruny. Kolejny Arcan próbował jej wciskać kit.

-Nathaniel mi to powiedział a przecież był w Twojej głowie tak jak i mojej- powiedziała impulsywnie.

-Słucham?- szatyn wytrzeszczył na nią oczy.

-Także wiem o wszystkich Twoich opiniach na mój temat- postanowiła dobić go na sam koniec. -WSZYSTKICH- zaakcentowała raz jeszcze a Ethan zrobił się czerwony jak burak, domyślając się o czym Nathaniel mógł jej powiedzieć.

Odwróciła się na pięcie i zostawiła zdezorientowanego chłopaka na środku korytarza. Z premedytacją popełniła wszystkie błędy w postępowaniu z mężczyznami, jakie wpajała jej Celeste. Nakrzyczała na niego, nie przyznała mu w niczym racji, odrzuciła go i jeszcze jako wisienkę na torcie upokorzyła.

Jednak ani przez chwilę tego nie żałowała. Po tym czego się o nim dowiedziała, nie miała już nic do stracenia. Nieważne jak się dla niego starała Ethan wciąż patrzył na nią przez pryzmat tego co sądzili o niej Blade i reszta jego kolegów.

-O, cześć Scarlett- w drodze do swojego pokoju spotkała Zacka i Liama. -Wszystko w porządku?- zapytał niebieskowłosy widząc jej skwaszoną minę. Szatynka natychmiast zrobiła minę damy w opałach.

-Stresuję się przed egzaminem z Zaklinania Pogody, pomożecie mi?- skłamała i zatrzepotała rzęsami. Co było złego w niewinnym flircie?

Chłopcy natychmiast połknęli haczyk i piętnaście minut później jeden z nich osłaniał ją parasolem z ciepłą dmuchawą a drugi tłumaczył po kolei wszystkie zagadnienia, które wchodziły w skład wymagań na egzamin. Miło było spędzić czas z przedstawicielami płci przeciwnej, którzy nie próbowali jej zmieniać, tylko wystarczała im sama jej uwaga.

Zack wyczarował popisowy grzmot i opad gradu z miniaturowej chmurki. Scarlett od razu pomyślała, że błyskawica byłaby dobra do wykorzystania w Walce i Obronie.

-Twoja kolej- chłopak wyszczerzył do niej swoje idealnie białe zęby.

Krezynka skupiła się i wyczarowała miniaturową burzę z gradem, fioletową błyskawicą i grzmotami. Przyłapała się na myśli, że burza byłaby idealnym dodatkiem do wzmocnienia uroku Grozy. Nie wiedziała kiedy to nastąpiło, ale zaczynała analizować magię jak prawdziwa wiedźma.

-Jesteś świetna- pogratulował jej Liam. Odkąd Mirabella zniknęła z radaru zostając oficjalnie dziewczyną Aethera, wiśniowłosy przerzucił swoje zauroczenie na Scarlett. Niektórzy chłopcy to bardzo proste umysły.

-Dziękuję Wam za pomoc- odpowiedziała im słodkim głosem. -Naprawdę bardzo mi pomogliście- pozwoliła sobie na małe białe kłamstewko.

-Czy to prawda, że na drugim semestrze dołączasz do W?- zapytał ją Zack.

-Nie mam pojęcia- roześmiała się wyuczonym perlistym śmiechem. -Konkurencja jest bardzo duża a ja nie jestem zbyt dobrą wojowniczką- zrobiła usta w dziubek. Nie chciała się przed nimi za bardzo chwalić, poza tym naprawdę nie wiedziała czy po tym co nagadał Nathaniel Elowen miała jeszcze jakiekolwiek szanse.

-Trzymamy kciuki- Liam obdarzył ją zauroczonym spojrzeniem.

Wieczorem Scarlett zakopała się pod kocykiem ze swoją książką i herbatą malinową. Starała się zdusić wspomnienie dzisiejszej kłótni z Ethanem. Niepotrzebnie straciła panowanie nas sobą- powinna mu przynajmniej nie mówić o rewelacjach usłyszanych od Nathaniela. Ale trudno, stało się. Nie ma już jak tego odkręcić.

                                           ***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro