Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26.2

Scarlett siedziała w łazience myśląc o tym, że na pewno zrujnowała sobie makijaż. A bal był taki piękny...

Z marazmu wyrwało ją walenie w drzwi kabiny.

-Zajęte- warknęła zirytowana.

-Wyłaź, mam sprawę do Ciebie- Krezynka zdziwiła się słysząc głos Brett. Od razu na wszelki wypadek postawiła wokół siebie bariery fizyczne- nie zamierzała ryzykować wiadra farby na głowę.

-Nie jestem w nastroju- odpowiedziała kapryśnie. Czego w takim momencie mogła od niej chcieć ta potworzyca?

-Otwieraj panikaro, przecież Cię nie zabiję- wojowniczka nie zamierzała odpuścić. Szatynka z westchnieniem poprawiła włosy i wyszła z kabiny. Nawet sobie w spokoju popłakać nie można.

Brett zamiast balowej sukni miała na sobie elegancki szary garnitur. Widocznie żadna okazja nie przekonałaby jej do zrezygnowania ze spodni.

-Uważam, że powinnaś tego posłuchać- stanęła nad nią, kiedy ta myła ręce. -To ważne.

-No dobrze, tylko szybko- westchnęła Krezynka, stwierdzając w duchu, że lepiej dać jej się wygadać to może szybciej odpuści.

Dopiero teraz zauważyła, że Brett ma ze sobą torbę, która jest absolutnie za duża jak na dodatek na bal. Wojowniczka wyjęła z niej tablet i wybrała jakieś nagranie.

-To tylko kilka minut- powiedziała, podając Scarlett bezprzewodowe słuchawki.

-Chce mi puścić jakąś piosenkę w łazience?- szatynka była zbyt roztrzęsiona rozmową z Nathanielem, żeby myśleć racjonalnie.

Gdy tylko usłyszała pierwsze słowa uniosła brwi. Czy to był głos Arthura? Jakim cudem Brett miała dostęp do podsłuchanej rozmowy nauczycieli? I to jeszcze na jaki temat!

Chłonęła każde słowo i drgnęła zaskoczona, słysząc głos Nathaniela. Totalnie ją zatkało, kiedy zorientowała się, że chłopak przekazywał informacje o tym co zobaczył w ich głowach do wicedyrektor. Ta grupa W to jakaś banda pomyleńców!

Wysłuchała jego opinii o każdym z jej kolegów z prywatnych zajęć u Arthura, dziwiąc się wychwalaniu Brett i Blade'a, których według niej brunet zdawał się najmniej lubić zaraz po Ethanie.

Gdy nagranie doszło do jej własnej ewaluacji poczuła jakby wielki kamień spadł jej na głowę. Chłopak z którym poszła na bal, z którym przed chwilą się całowała (wbrew swojej woli ale jednak się liczy) okazał się dwulicowym szczurem jeszcze gorszym od Ethana.

Nie wierzyła jak ktoś może aż tak dobrze kłamać i manipulować! Na patio opowiada jej jak to lubi jej charakter w przeciwieństwie do szatyna a kilka dni wcześniej bojkotował jej dołączenie do W i oczerniał przed gronem nauczycielskim! Co za świnia!

-Dlaczego mi to pokazujesz?- spojrzała na Brett, która zdawała się aż nazbyt dobrze bawić.

-W końcu mówili i o mnie i o Tobie- wzruszyła ramionami, ale w kąciku ust czaił jej się złośliwy uśmieszek. -Do zobaczenia na balu!- odwróciła się na pięcie i wyszła z łazienki.

Scarlett otępiała wpatrywała się w lustro. Poczuła jakby wyszła ze swojego ciała i przyglądała się sytuacji z boku. Była w takim szoku, że zamiast pieniącej się złości czuła pustkę rozciągającą się na cały horyzont jej myśli. Na trzęsących się nogach weszła po schodach a potem do swojego pokoju. Rozwiązanie gorsetu w pojedynkę było trudnym zadaniem, ale w końcu bo wielu minutach wyginania rąk do tyłu i pociągania za sznurki udało jej się wyswobodzić z sukienki.

Zasnęła czując wykończenie psychiczne zżerające ją od środka. Wrażenie było jakby ktoś powoli wciągał ją pod wodę, tak że z każdą sekundą opadała głębiej i głębiej pod powierzchnię. Realia straciły swoje kontury.

                ***
Obudziła ją Mirabella wołając, że nie mogą spóźnić się na Pyłkową Kolej. Walizki przygotowały na wyjazd już poprzedniego dnia, więc wystarczyło narzucić na siebie ciuchy, umyć zęby i zamawiać automobil przez aplikację.

Zanim Scarlett się spostrzegła, pracownicy kolei już zaczęli się wokół nich uganiać a Kolej ruszyła z cichym sykiem.

-Czego potrzebujecie drogie panie?- uśmiechnęła się do nich kobieta koło trzydziestki.

-Kawy- szatynka była lekko zachrypnięta i spuchnięta od wczorajszego płakania. -Czarnej jak moja dusza.

Kobieta dwukrotnie zamrugała oczami.

-Po prostu cappuccino- Mirabella skorygowała jej zamówienie. -Ja również poproszę.

Kiedy dostały swoje gorące napoje blondynka zaatakowała.

-Rozumiem, że kopiemy Nathanielowi grób w Szmaragdowym Zagajniku?

-Można tak powiedzieć- Scarlett pociągnęła łyk płynnej kofeiny. -Okazał się szczurem. Zresztą Ethan tak samo. Nigdy więcej nie odezwę się do żadnego z nich.

Pokrótce opowiedziała wczorajszą historię z brunetem. Celowo jednak pominęła nagranie, które pokazała jej Brett. Czuła wstyd, że dała się tak zmanipulować i prowadzić na smyczy jak głupi pański piesek. Powinna być mądrzejsza i go przejrzeć.

-Dwóch zboczeńców- podsumowała ich Mirabella. -Ale wierzę Nathanielowi, bo to co mówił idealnie pasuje do wczorajszej akcji na balu.

-Sukienka kurtyzany?- Scarlett potarła swoje skronie.

-I nie tylko- blondynka założyła nogę na nogę. -Była wczoraj niezła drama jak poszłaś. Lyra z nim zerwała.

-Ooo czyli pełnowymiarowa partnerka stwierdziła, że ma dosyć bycia jego wyborem z rozsądku?- Scarlett przewróciła oczami. W tej chwili nie rozumiała, dlaczego właściwie była tak cięta na Eryndoriankę. Przecież to nie jej wina, że Ethan miał jakiś kompleks madonny i ladacznicy.

-Na to wygląda- odpowiedziała Mirabella konspiracyjnym tonem. -Podobno kłócili się w łazience i zarzuciła mu, że ogląda się za inną. Cały nasz rocznik o tym teraz mówi.

-Życzę mu w takim razie powodzenia w znalezieniu sobie dziewczyny, która spełni jego wszystkie wymagania, bo nie widziałam ładniejszej wojowniczki niż Lyra- stwierdziła bezlitośnie Scarlett. -Dobrze mu tak. Skunks jeden.

Mirabella odetchnęła z ulgą. Jej przyjaciółka zdawała się w końcu zrzucić różowe okulary i przejrzeć na oczy.

-A co z Nathanielem?- zapytała. -Chcesz jeszcze dać mu szansę?

-A w życiu- szatynka obruszyła się. -Zaczynam dochodzić do wniosku, że Arcanie płci męskiej to jakaś zatruta rasa. -Może Zephyr odda mi któregoś ze swoich kolegów. A zresztą i tak mam dosyć chłopców na ten moment, mogą sobie poczekać.

Gdyby Scarlett prowadziła pamiętnik, prawdopodobnie właśnie przekreśliłaby imiona Ethana i Nathaniela wielką, soczyście różową kreską.

Żeby poprawić sobie humor przywołała wspomnienie szatyna z płonącymi spodniami. Od razu lepiej. Przyrzekła sobie, że wykorzysta dwa tygodnie wolnego, żeby opanować ósmy a może i nawet dziewiąty poziom bariery mentalnej, aby raz na zawsze zablokować Nathanielowi dostęp do swoich myśli. Poćwiczy również ataki magiczne, których podstaw Arthur zaczął ich uczyć w ostatnim tygodniu na zajęciach grupowych.

Po kolei przywoływała w myślach sceny jak Nathaniel spada ze schodów (najlepiej prosto na Ethana) albo ucieka przed chmurą gradową, którą mogłaby na niego zesłać. Razem z Mirabellą zaczęły snuć scenariusze w jaki sposób najlepiej byłoby się na nich zemścić. Blondynka upierała się, że najlepszym pomysłem jej wykradnięcie im wszystkich ubrań z pokojów i wrzucenie do Czarnego Zwierciadła, ale Scarlett argumentowała, że przecież mogą po prostu ich samych wepchnąć do lodowatego jeziora i dopiero potem zabrać im rzeczy z pokojów jak będą dostawać odmrożenia. Obie opcje brzmiały kusząco.

-Wiesz co- powiedziała, kiedy już za chwilę miały wysiadać w Karmirynie. -Postaram się dostać do tego W. 

-Mimo tej antyreklamy, którą zafundował mi Nathaniel przed nauczycielami- dodała w myślach. 

-Jak mi przeleją na konto stypendium to kupię sobie więcej butów no i fajnie byłoby zwiedzić kilka landów. Poza tym skoro dają mi możliwość rozwijania trzech predyspozycji zamiast dwóch to nawet lepiej dla mnie. Ludzie w tej szkole są jacyś szaleni, jak ktoś nam będzie podskakiwał to boom: trzasnę go jakimś atakiem i już będzie po nim.

-Jeżeli tym razem chcesz zrobić to dla siebie a nie dla Ethana to masz moją akceptację- odpowiedziała jej przyjaciółka. -A skoro chłopcy z Arcanisa to takie dupki to może faktycznie lepiej umieć się obronić zamiast czekać aż oni ruszą tyłki na pomoc.

-Dokładnie!- przytaknęła szatynka.

Siłą odepchnęła od siebie wspomnienia Nathaniela noszącego ją na rękach i Ethana pomagającego jej w przygotowaniu do Walki i Obrony. Tych dwóch to przeszłość. Nie podda się tylko dlatego, że jej obiekt westchnień okazał się nieczułym neandertalczykiem. 

Kiedy Mirabella wyszła do łazienki, Scarlett wyciągnęła schowaną kartę, której jeszcze nie zwróciła Nathanielowi i złamała ją na pół. Ups, niech sobie wyrobi nową, bo tej już nie zobaczy.

Koniec części pierwszej

Spokojnie moje czarownice i księżniczki ^^ nie będzie żadnej przerwy w pisaniu i nie zaczynam drugiego tomu. Po prostu chciałam podzielić pierwszy tom na dwie części ze względu na to, że mamy duży plot twist i pewną zmianę mindsetu u bohaterki. Do zobaczenia w następnym rozdziale jak zwykle według harmonogramu dodawania ;))

Nowe wyróżnienia!

Ex aequo: Alkoxxx i Bursztynowa_ to komentujący o najlepszej intuicji ^^

I Bursztynowa_ to najbardziej spostrzegawczy komentujący (challange z Instagrama)

Dziewczyna ma już 3 wyróżnienia XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro