Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Maraton 3/3

Na początku grudnia cała szkoła oszalała z dwóch powodów. Po pierwsze wielkimi krokami zbliżały się egzaminy wypadające w pierwszej połowie stycznia a nauczyciele straszyli pierwszoroczniaków wizją powtarzania niezdanych przedmiotów.

Po drugie za 2 tygodnie odbywał się zimowy bal dla wszystkich roczników. Każda dziewczyna myślała tylko o tym żeby znaleźć idealną sukienkę i partnera niekoniecznie idealnego. Scarlett dostała już kilka zaproszeń, ale jedynym chłopakiem z którym naprawdę chciała iść był Ethan.

Obserwując jego i Lyrę z daleka, nie mogła stwierdzić czy tworzą szczęśliwą parę czy nie. Momentami zdawało jej się, że ich miesiąc miodowy minął bezpowrotnie, kiedy w milczeniu siedzieli w jednej ławce i nawet nie chcieli na siebie patrzeć. Jednak po kłótni zamiast zerwać ponownie się godzili i chodzili po szkole trzymając się za ręce.

-Musimy jechać do Eryndoru na zakupy- Mirabella już dawno zaplanowała strój dla siebie i dla Aethera. Chciała włożyć błękitną sukienkę, która będzie pasowała do jego stalowoszarego garnituru.

-Anabelle też potrzebuje sukienki i butów- przypomniała sobie Scarlett.

-Ja na pewno potrzebuję nową sukienkę- wtrąciła Isolde. -Ty swoją już masz, prawda?

Scarlett uśmiechnęła się kącikiem ust. Odkąd zobaczyła ogłoszenie na aplikacji szkolnej o balu, zabrała się za szycie. Kreacja musiała być absolutnie bajkowa! Bladoróżowy tiul, długa do ziemi z gorsetem i bufiastymi rękawami. Trochę odpuściła w tym czasie naukę, żeby wyrobić się z projektem w zaledwie tydzień.

-Tak, ale potrzebuję butów i biżuterii, więc jadę z Wami- odpowiedziała. -Soren też się wybiera?

-Zależy jaki kolor garnituru będzie pasował do Twojej sukienki- powiedziała kąśliwie Isolde. -Błagam przyjmij w końcu jego zaproszenie, bo nie przestaje o tym jęczeć. Powinnaś podjąć już decyzję.

-No dobra, i tak jest najlepszy z tych wszystkich baranów co mnie zaprosili- westchnęła Krezynka. -Może jechać z nami na zakupy.

Naprawdę lubiła Sorena, ale tylko jako kolegę. Nie wyobrażała sobie ich razem w związku, byłoby to po prostu zbyt dziwne. Pomachała dziewczynom na pożegnanie widząc, że lekcje u Arthura zaczynają się za 3 minuty. Ostatnio w końcu udało jej się odeprzeć atak mentalny na poziomie 7 i planowała zaliczyć ósemkę, żeby nieszczęsny Nathaniel przestał zaglądać jej do głowy.

Ich relacja była dość burzliwa i przyprawiona flirtem. Z jednej strony podobało jej się, że dawał jej fory przy atakach fizycznych, dzięki czemu mogła ćwiczyć swoje bariery w komfortowych warunkach: bez niepotrzebnych perturbacji i trafiania do Uzdrowiciela, ale z drugiej strony nienawidziła tego, że miał regularny wgląd w jej myśli.

Kiedy zobaczył sen, w którym całowała się z Ethanem prawie spaliła się na miejscu ze wstydu. Nawet dzielenie się niewinnymi wspomnieniami takimi jak jej postępy na zajęciach, oglądanie kropel deszczu spływających po oknie czy uczenie się w bibliotece z grupką Sylvarian i Mirabellą, wydawało jej się zbyt intymną sprawą. Coraz bardziej miała wrażenie, że brunet wie o niej praktycznie wszystko, podczas gdy dla niej on sam był owiany tajemnicą.

-Lubię różowy- skomentował na głos po przebiciu się przez jej barierę i zobaczeniu gotowej sukienki na bal.

-Nie wątpię- Scarlett odpowiedziała mu enigmatycznie i wróciła do swojej ławki.

-Myślę, że nawet ta sukienka Ci w tym nie pomoże- powiedział do Lyry, która zmarszczyła brwi z irytacji i usiadła zła jak osa koło Ethana.

-A tutaj widzę bez zmian- podsumował Ethana po wygraniu z nim pojedynku mentalnego.

Krezynkę zżerała ciekawość co też takiego widzi Nathaniel w głowach tej dwójki, ale mogła tylko pomarzyć, żeby brunet zdradził jej takie informacje.

-Poczekaj maleństwo- złapał ją w talii, kiedy wszyscy wychodzili z zajęć.

Ethan oglądał tą scenę z wkurzoną miną. Odkąd otwarcie flirtowała z drugorocznym, James, Archer, Blade i Duncan przestali się do niej odzywać, lecz nie przeszkadzało jej to jakoś specjalnie. Ethan za to robił naburmuszone miny i patrzył się na nią przy każdej możliwej okazji.

-O co chodzi?- zatrzepotała rzęsami, licząc, że może wywoła zazdrość w szatynie.

-Mam włożyć granatowy czy czarny garnitur na bal?- zapytał, unosząc kącik ust.

-Czarny- podjęła szybką decyzję. -Chociaż jak dla mnie to możesz nawet przyjść w worku po ziemniakach- nie mogła się powstrzymać, żeby nie wbić mu małej szpili.

-Myślałem, że chcesz żeby Twój partner wyglądał elegancko- jego ręka na jej talii wciąż nie pozwalała jej odejść.

-Widzę, że znowu ponosi Cię fantazja, to niezdrowe- odpyskowała. -Idę z Sorenem.

-Nie zgadzam się- przechylił głowę. -Będziesz lepiej wyglądać u mojego boku- złapał jej dłoń i szarmanckim gestem przyłożył do ust. -Księżniczko Scarlett, czy pójdziesz ze mną na bal?

-Do Ciebie chyba coś nie dociera- poczęstowała go cierpkim uśmiechem. -Ale schlebiasz mi tą propozycją.

Nathaniel jedną ręką sięgnął do kieszeni i wręczył jej kartę bankową.

-Kup sobie jakieś dodatki do sukienki- wyszczerzył zęby. -Kiedyś mi ją zwrócisz.

Scarlett uniosła brwi. Biedaczek chyba nie jest świadomy jak bardzo mogłaby puścić go z torbami podczas szaleństwa zakupowego. Poza tym karta mogła jej się przez przypadek "zgubić" i więcej do niego nie wrócić.

-Czy Ty próbujesz mnie przekupić?- zrobiła minkę niewiniątka.

-Możliwe- brunet przechylił głowę.

-No dobrze, w takim razie pójdę z Tobą i dziękuję za MOJĄ nową kartę bankową- zaakcentowała, że wcale nie zamierza mu jej szybko zwracać i wyszczerzyła zęby w uśmiechu. -Papa!- uwolniła się od jego ręki i odbiegła. Od razu zaczęła się zastanawiać jaki limit ustawił i ile dodatków uda jej się za to kupić.

                               ***
Soren przyjął odmowę z klasą i tylko Ateher wiedział jak bardzo białowłosy jest z tego powodu niepocieszony. Isolde zlitowała się nad nim, sama proponując że mogą w takim razie iść jako przyjaciele. Anabelle za to w końcu wybrała jakiegoś niezwykle bogatego z domu Lunethianina, który również szarmancko oddał jej jedną z kart ojca na zakupy.

Na wycieczce w Eryndorze dziewczyny były w szampańskich humorach, chłopcy trochę mniej. Aether zamówił dla nich usługę asystentów zakupowych, inaczej on i Soren by utonęli pod dźwiganiem balowych zakupów dla czterech dziewczyn. Isolde wybrała zwiewną, liliową suknię pasującą do jej fiołkowych oczu a Anabelle srebrzystą o prostym kroju. Srebrny staroświecki medalion dobrany do stroju sprawiał, że wyglądała jak królowa, za to Sylvarianka jak elf z książek z baśniami.

Mirabella prezentowała się zachwycająco w swoich ulubionych błękitach, a Scarlett polowała na idealne dodatki. Na początku z lekkim zawahaniem przyłożyła kartę Nathaniela, kupując horrendalnie drogie różowe szpilki (poczuła do nich miłość od pierwszego wejrzenia), ale po kilku godzinach machała plastikiem niczym zawodowa tenisistka rakietą. Karta zdawała się nie mieć żadnych limitów i zawierać fundusze bez dna, co było bardzo przyjemną niespodzianką.

Krezynka nie zdawała sobie jeszcze sprawy, że przy nieskończonym finansowaniu płynącym z rządu dla członków grupy W jej zakupy dla kieszeni Nathaniela były niczym drobne na waciki.

Zdania na temat wyboru jej partnera były podzielone. Aether i Isolde uważali, że zwariowała, Anabelle gorąco popierała tą decyzję a Mirabella tylko unosiła oczy do nieba. Stwierdziła tylko w duchu, że przynajmniej Scarlett przez chwilę przestała myśleć o Ethanie a Nathaniel chociaż nie był zajęty przez inną dziewczynę.

-Kocham Twój naszyjnik- dziewczyny oglądały nawzajem swoje zakupy podczas obiadu. Aether zastanawiał się skąd miały na to wszystko tyle energii. On i Soren praktycznie zasypiali ze zmęczenia na krzesłach.

-A ja uwielbiam Twoje kolczyki- Mirabella trzymała w rękach pudełko należące do Isolde. Aether wpatrywał się w nią z miłością małego szczeniaczka. Wciąż nie wierzył jakim cudem udało mu się poderwać takiego anioła. Mógłby godzinami słuchać jej głosu i tylko na nią patrzeć.

Kiedy wieczorem wracali do Akademii musieli zamówić dodatkowy automobil na same torby dziewczyn. Soren twierdził, że od tych zakupów boli go głowa, plecy i w ogóle ledwo chodzi a Ather się z nim całkowicie zgodził.

                             ***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro