Rozdział 21
Scarlett zapytała Anabelle czy ta nie mogłaby porzucać na nią Zgłębiania Umysłu dla ćwiczeń. Była zdeterminowana, żeby jak najszybciej zamknąć swoją głowę przed Nathanielem czy Elysią, która mogła pojawić się na zajęciach u Arthura. Niestety okazało się, że sczytywanie powierzchownych myśli jest uczone dopiero w kolejnych semestrach.
-Shit- mruknęła niezadowolona próbując wytwarzać tarczę mentalną o większej sile. -Skąd mam wiedzieć czy robię postępy skoro nikt mnie nie atakuje?- pomyślała niezadowolona. Dla rozluźnienia wyczarowała kilka iluzji i rzuciła oczarowanie na szafę i kanapę w swoim pokoju. W żadnym przedmiocie nie robiła tak szybkich postępów jak w Urokach, co dawało jej sporo satysfakcji.
Kiedy weszła do aktualnie najmniej przez siebie lubianej ośmioosobowej klasy wszyscy już siedzieli jak na szpilkach. Rzuciła cześć w powietrze i zajęła pustą ławkę. Tylko Ethan i Archer jej odpowiedzieli, reszta wpatrywała się w blaty lub ścianę.
Krezynka przewróciła oczami i założyła nogę na nogę, podziwiając przy tym swoje różowe wysokie obcasy.
-Przynajmniej jestem najlepiej ubrana z nich wszystkich- pomyślała dumnie. -Poza tym Nathaniel wcale nie jest taki straszny. Irytujący? Owszem. Ale nie przerażający a oni siedzą jak na ścięcie. Wystraszone kaczuszki.
Wygodnie zapomniała, że na początku sama się go trochę bała, ale teraz miała wrażenie jakby to było wieki temu. Po chwili do sali wmaszerował Arthur a za nim nie kto inny jak wysoki brunet.
-Nathaniel zgodził się nam asystować, dopóki będziemy ćwiczyć obronę mentalną- wyjaśnił im zadowolony z siebie nauczyciel. -Dla Waszej wiadomości na bardzo podobnej zasadzie można obronić się przed Oczarowaniem, więc mamy dwie pieczenie na jednym ogniu. Cieszycie się chłopcy, prawda?- mrugnął do chłopaków.
Scarlett znowu przewróciła oczami. Według niej taki Blade powinien się cieszyć, gdyby jakiejś dziewczynie w ogóle chciało się na niego rzucać urok przy jego paskudnym charakterze i niechęci do wszystkich kobiet poza wojowniczkami.
-Od razu idziemy na żywioł i zobaczymy czy ćwiczyliście- Arthur klasnął w dłonie. -Tym razem zaczniemy od poziomu czwartego!
Okazało się, że nie tylko Scarlett pracowała na osobności, bo każdy wskoczył o przynajmniej jeden poziom wyżej. Brett, Blade, Ethan i Scarlett zaliczyli poziom 6, jednak po kolei odpadli na następnym. Krezynka miała ochotę zgrzytać zębami, po tym jak Arcan zobaczył fragmenty jej wycieczki do stolicy i małą żałobę spowodowaną odrzuceniem przez Ethana. Przynajmniej miał na tyle przyzwoitości, żeby nie skomentować na głos tego ostatniego.
Arthur tak bardzo ufał Nathanielowi, że zostawił ich na 5 minut i kazał ćwiczyć bez niego. Brunet jak gdyby tylko na to czekał.
-Picie w barze przed osiemnastką? Nieładnie Scarlett- skomentował a szatynka ledwo się powstrzymała, żeby nie spróbować go kopnąć. Nie chciała jednak zderzyć się z jego barierą jak Ethan.
-Niedobrze mi- brunet podzielił się z nimi swoją opinią po złamaniu Ethana, na co ten spłonął jak burak. Krezynka poczuła wzrastającą ciekawość. Co on może ukrywać?
Brett również ponownie odpadła na 7 poziomie, ale Nathaniel zamiast komentować na głos przyciągnął ją do siebie i zaczął jej coś mówić na ucho. Przynajmniej jego usta się poruszały, ale nie słyszeli słów.
Pozostała siódemka spojrzała po sobie zdziwiona.
-Bariera dźwiękowa- Blade odezwał się jako pierwszy.
-To on tak może?- James rzucił pytanie w powietrze, które zawisło między nimi bez odpowiedzi. Nathaniel zdawał się zupełnie nie przejmować jakimikolwiek konsekwencjami i robił co chciał odkąd pojawił się na ich zajęciach.
Nagle bariera dźwiękowa opadła a brunet odsunął się o krok. Brett wyglądała na jeszcze bardziej wściekłą niż zwykle, ale w jej oczach czaił się też lekki niepokój. Usłyszeli ciężkie kroki na korytarzu. Arthur przeszedł przez drzwi ze swoją kawą.
-Coś ważnego mnie ominęło?- zwrócił się do Nathaniela a wszyscy pierwszoroczniacy spojrzeli na Brett, czekając na jakąś skargę. Blondynka jednak zaciekle milczała i skrzyżowała ramiona na piersi. Widocznie cokolwiek powiedział jej brunet, nie zamierzała pozwolić, żeby ujrzało to światło dzienne.
-Wciąż to samo- odrzekł Nathaniel bezbarwnym głosem. -Czwórka zatrzymuje się na 6, czwórka na 7.
-Ile istnieje poziomów Arthurze?- zapytała Scarlett przesłodzonym głosem. Chyba ze wszystkich najmniej przejęła się sytuacją Vesperianki. Po wszystkich złośliwościach jakie od niej usłyszała, nie zamierzała narzekać jeżeli Nathaniel odpłaciłby jej tą samą monetą.
Arthur z uśmiechem rozłożył ręce.
-Tyle ile posiada mocy Zbierający. Jednak większość z nich nie ma takich możliwości jak Nathaniel- spojrzał z uznaniem na swojego pupilka. -Będę się czuł bezpiecznie puszczając Was w świat jeżeli opanujecie ósemkę.
-Czyli jeszcze tylko dwa poziomy, nie jest źle- pomyślała Scarlett. -Poczuję się lepiej, kiedy ta katorga się skończy.
Kiedy nauczyciel stwierdził, że więcej z nich nie wyciśnie, wrócili do barier fizycznych a Nathaniel został pomagać Arthurowi w atakowaniu ich.
-O nie, nie zniszczycie mi tej sukienki- pomyślała zdeterminowana odeprzeć każdy atak.
Z łatwością odbijała zwykłe wypady Arthura, czekając aż brunet wymyśli coś wrednego. Jednak z jakiegoś powodu dostawała banalne ataki do odparcia, czego nie można było powiedzieć o reszcie.
Ethanowi zapaliła się nogawka od spodni, którą ostatecznie Arthur mu zgasił deszczową chmurką.
-Pamiętaj o barierze wodnej chłopcze- zawołał do niego, widząc jego nietęgą minę.
Blade kompletnie ogłuchł przez połączenie ataku dźwiękowego i ciśnieniowego, więc Arthur wysłał go trzymającego się za uszy z jakimś asystentem do Uzdrowiciela. Pogroził Nathanielowi palcem, że jego pierwszoroczniacy nie uczyli się jeszcze łączenia dwóch barier, ale nie wyglądał przy tym na zagniewanego.
James potłukł sobie kość ogonową, kiedy spadł na tyłek unikając jakiejś strzałki, którą brunet po prostu w niego rzucił po wyciągnięciu jej z kieszeni. Lyrze włosy sterczały we wszystkie strony po tym jak Nathaniel zesłał na nią małe tornado.
-Sprytne!- Arthur skomentował wypad bruneta. -W rzeczywistych warunkach nie możecie myśleć schematycznie! Nie będziecie atakowani w podręcznikowy sposób. Wróg może użyć Uroków, Zgłębiania Umysłu, Biologii a nawet jak widać Zaklinania Pogody! Nic nie jest pewne, musicie być stale czujni!
Duncan został wyprowadzony przez dwóch asystentów po tym jak oślepł i zderzył się ze ścianą, Archer za to dostał odmrożenia palców.
-Nie zdążyłeś rozciągnąć bariery na całe ciało i tak to się kończy!- wrzasnął na nieszczęśnika Arthur. -Do Uzdrowiciela, marsz!
Kiedy z ósemki została piątka coraz trudniej było się bronić przed dwoma wojownikami atakującymi z zaskoczenia. Scarlett w końcu dostała od Nathaniela, ale jedyne co ją spotkało to ciepła dmuchawa od dołu, która podniosła jej sukienkę do połowy ud.
-Bardzo zabawne!- zawołała oburzonym głosem do chłopaka na co ten tylko się roześmiał.
-Zboczeniec- pomyślała naburmuszona, chociaż mimo wszystko wolała taki atak niż wylądowanie u Uzdrowiciela.
Nathaniel dał reszcie tak bardzo w kość, jak Arthur jeszcze nigdy. Czwórka pierwszoroczniaków wychodziła kuśtykając, w czym Arthur polecił Ethanowi i Jamesowi udanie się do Uzdrowiciela tak na wszelki wypadek. Lyra i Brett wyglądały jakby przeżyły burzę piaskową i pożar jednocześnie.
Scarlett wychodziła tylko z mocno zaróżowionymi policzkami, ponieważ Nathaniel na koniec trafił ją dmuchawą ciepła skierowaną prosto na twarz. Zaczęła podejrzewać, że chłopak cierpi na jakąś mocną niestabilność emocjonalną, bo chyba nie może się zdecydować czy ją lubi czy nie. Z jednej strony wcześniej jej dokuczał a teraz za to dawał oczywiste fory.
-Co tam, maleństwo?- Nathaniel zatrzymał ją na korytarzu. Arthur został w sali a czwórka uczniów błyskawicznie się zmyła, pewnie lizać rany w swoich pokojach. Scarlett nie zamierzała jednak za nimi biegać, bez przesady.
Miała na końcu języku coś w stylu: "Nie mów do mnie maleństwo neandertalczyku nieopierzony", ale zdecydowała się wykorzystać sytuację.
-A bardzo dobrze- zaszczebiotała na co Nathaniel szerzej się uśmiechnął. -Ostatnio widziałam Twojego kolegę w Eryndorze.
-Którego?- Nathaniel uniósł brwi.
-Aaa, jakiś Caelum z Lunethii, siedział w barze bez przypinki- ciągnęła jak najbardziej niewinnym tonem. -Kazał nam spadać, bo podobno sprawy W. Wiesz coś o tym?
Po jego minie od razu zobaczyła, że chłopak absolutnie niczego jej nie zdradzi.
-Za bardzo się interesujesz naszą grupą- położył jej dłoń na ramieniu, używając tonu jak do małego dziecka. -Nie zaprzątaj sobie głowy takimi sprawami księżniczko.
Scarlett z trudem utrzymała pogodny wyraz twarzy.
-Ale bym Ci zakopała- pomyślała sfrustrowana, ale nie zamierzała się poddawać.
-A powiesz chociaż o czym rozmawiałeś z Brett?- zrobiła słodką minkę. -No złam się, no...- pomyślała z nadzieją.
-A takie wiesz, prywatne sprawy między wojownikami- znowu się do niej uśmiechnął a Scarlett poczuła, że chyba ją krew zaraz zaleje. Jak rozmowa ze ścianą.
Postanowiła uderzyć z zaskoczenia, póki się tego nie spodziewał.
-O kim myślał Ethan, kiedy go czytałeś?- zaczerpnęła jak najwięcej magii do pokrycia włosów, oczu, ust, głosu i perfum oczarowaniem.
-O Tobie- odpowiedział Nathaniel z mglistym rozanielonym spojrzeniem świadczącym o udanym uroku. Zanim zdążyła zapytać o szczegóły otrząsnął się z czaru i podniósł ją do góry jak lalkę.
-Czy Ciebie to bawi?- zrobił groźną minę, trzymając ich twarze na jednym poziomie, ale Scarlett upojona zdobytą informacją była daleka od strachu. Wygrała!
-Trochę tak- roześmiała mu się w twarz. -Nie moja wina, że na mnie lecisz- wbiła mu lekką szpilę.
-Że co proszę?- Nathaniel wyglądał na jeszcze bardziej poirytowanego.
-No latasz za mną jak poparzony, ględzisz coś o W, ale to na pewno tylko przykrywka dla wielkiej miłości do mnie- oczywiście wcale tak nie uważała, ale chciała się z niego trochę ponabijać.
Brunet był tak oburzony zarzutem, że aż go zatkało.
-Chyba w jakiejś innej rzeczywistości- odpyskował i postawił ją na ziemi.
-Owszem, w Twojej- odwróciła się na pięcie i odbiegła. Umiejętność truchtania na szpilkach była jej super mocą odziedziczoną po Celeste.
Czyli wciąż ma szansę u Ethana! Na jej ustach pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Życie jednak jest piękne.
***
Jeżeli pod tym rozdziałem będzie 20 gwiazdek to wrzucam maraton rozdziałów.
Poza tym wpadajcie na Instagrama do lovee_with_books bo moja patronka zaczęła robić memy nawet o komentujących XDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro