Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15.2

Wychodząc z gabinetu Elowen, Scarlett sama nie do końca wierzyła w swoją decyzję. Co ją właściwie podkusiło, żeby tak od razu się na to decydować? Prawda była taka, że coś ją po prostu tknęło i zadziałała jej wrodzona impulsywność. I co teraz z tym fantem zrobić?

-Wszystko w porządku?- zapytał Ethan, widząc jej minę. -Masz jakieś kłopoty?

Scarlett zamrugała widząc przed sobą swój główny czynnik decyzyjny. Jeżeli po tym całym poświęceniu Ethan jej nie wybierze to chyba będzie go musiała udusić.

-Hmm, chyba muszę Ci coś powiedzieć- westchnęła. Szatyn skinął głową, przyglądając się jej badawczo.

-Pamiętasz jak mówiłam Ci o moich predyspozycjach i o tej wzmiance o W w mailu?- zapytała i splotła ręce na piersi. -Nie byłam z Tobą w stu procentach szczera.

Ethan jakby lekko się od niej odsunął i przybrał poważniejszą minę.

-Tak mi się właśnie wydawało- odpowiedział ostrożnie. -Więc? Czego konkretnie nie powiedziałaś?

-Ukrywałam, że mam jeszcze trzecią wysoką predyspozycję, 91 z Walki i Obrony- powiedziała jednym tchem. -Nie mówiłam o tym nikomu oprócz Mirabelli, bo nie sądziłam, że ktokolwiek zrozumie rezygnację z tego przedmiotu.

Chłopakowi dosłownie opadła szczęka. Po rozmowach z kolegami zupełnie nie tego się spodziewał. Nie mówiąc nawet o tym, że sam miał zaledwie jeden punkt procentowy więcej.

-Ale właśnie rozmawiałam z wicedyrektor i Arthurem i jednak dołączę do Waszych zajęć tylko na trochę innych zasadach, żebym nie musiała się bić- Scarlett kontynuowała. -I jeszcze mają mnie umieścić w grupie specjalnej z Tobą, Archerem i Bladem. -Jesteś na mnie zły?

-Nie, po prostu...- Ethan przeczesał włosy dłonią. -Trochę nie tego się spodziewałem. Ale to jeszcze lepiej! Opowiem Ci wszystko co przerabialiśmy na obu zajęciach! I to jak najszybciej, skoro dołączasz do nas od razu. Chodź ze mną.

Scarlett posłusznie zaczęła za nim podążać, nie mając pojęcia dokąd ją prowadzi, bo nie skręcili w kierunku biblioteki. Była zbyt zadowolona, że szatyn chce ją wszystkiego nauczyć, żeby przejmować się tym gdzie idzie.

Trafili do północnego skrzydła i zdziwiona patrzyła jak Ethan otwiera drzwi do swojego pokoju. Gdyby chodziło o jakiegoś Krezyńczyka to by jej się zapaliła czerwona lampka, ale może liberalni Vesperianie nie przywiązywali takiej wagi do odwiedzania się sam na sam w pokojach między chłopakiem a dziewczyną. Miała tylko nadzieję, że szatyn nie przesiaduje tutaj tak samo z Lyrą.

-Mojego współlokatora nie ma, więc możemy się pouczyć- powiedział nie widząc jej skrępowania. -Nie wydaje mi się, żeby Arthur chciał, żeby informacje które przekazuje nam na prywatnych lekcjach wyszły poza ten pokój.

Scarlett skinęła głową, przyznając sens jego rozumowaniu. W końcu w bibliotece ktoś mógłby ich podsłuchać. Usiedli na kanapie i Ethan zaczął po kolei jej opowiadać co się działo na Walce i Obronie. Większość z tego nie miała jej dotyczyć: na razie skupiali się głównie na walce wręcz, ale podobno niedługo miało dojść posługiwanie się magiczną bronią.

-Na dodatkowych lekcjach Arthur uczy nas głównie obrony- tłumaczył szatyn. -Myślę, że możemy spróbować wytworzyć podstawową barierę fizyczną- obracając się do niej przez przypadek musnął jej dłoń swoją. Scarlett zadrżała i poczuła, że serce zaczyna jej bić strasznie szybko. Ethan spuścił wzrok i odchrząknął. Dziewczyna czuła, że gdyby tylko teraz użyła odrobiny oczarowania to opuściliby ten pokój jako oficjalna para, ale specjalnie odpędziła od siebie te natrętne myśli.

-Żadnej magii- przyrzekła sobie w duchu. -Teraz wszystko ma wyjść naturalnie, tak jak trzeba.

Wyczarowanie bariery fizycznej poszło jej bardzo gładko. Ani Scarlett ani Ethan nie wiedzieli, że biorąc pod uwagę jego minimalnie wyższą predyspozycję i jej minimalnie wyższą moc, są na praktycznie identycznym poziomie. Chłopak zdawał się być zachwycony jej szybkimi postępami i zapowiedział, że na pewno nie będzie odstawać od reszty grupy.

Jak prawdziwy dżentelmen odprowadził ją potem pod jej pokój i oboje zawahali się przy pożegnaniu. W końcu każde coś wymruczało pod nosem i bez przytulenia Scarlett umknęła do siebie i szybko zamknęła drzwi. Teraz tylko czekało ją najtrudniejsze: przeprawa z Mirabellą.

Przyjaciółka dokładnie wysłuchała jej relacji, ale nie zdawała się podzielać jej entuzjazmu.

-Cieszę się, że zbliżyłaś się z Ethanem, ale nie uważasz, że to trochę przesada robić coś takiego dla chłopaka?- zapytała sceptycznie. -Bycie z nim w grupie nie jest Ci do niczego potrzebne.

-Hej, przecież nie robię tego tylko dla niego- obruszyła się Scarlett. -Mówiłam Ci przecież, mam szansę na stypendium, no i podróże...

-I ceną może być harówka w tym półroczu i jeszcze gorsza w następnym- blondynka ukróciła jej monolog. -Mówisz, że chcesz odrzucić Uzdrawianie i Biologię na rzecz podwójnej Walki i Obrony. -Teraz na zajęciach jesteś ze mną i Sorenem i wolisz zamienić to na Brett i Lyrę. Przecież one Cię zjedzą żywcem!

-Bez przesady, cały czas będę z Ethanem- Scarlett zaprzeczyła temu scenariuszowi. -A prywatna grupa będzie tylko dla kilku osób...

-W ciągu nawet jednego miesiąca mogą rozszerzyć ją dla większej liczby kandydatów do W i nie wiesz kto tam trafi- Mirabella pokręciła głową. -Sprzeciwiam się, nie dlatego że nie chcę żebyś się rozwijała, po prostu Cię znam i wiem, że wcale nie jesteś tak obojętna na to co ludzie o Tobie myślą i mówią. -Jeżeli Vesperianki się na Ciebie uwezmą to może być z tego piekło.

-Poprzednia uczennica Margaret w połowie szkoły zrezygnowała z W i wróciła do normalnych zajęć- Scarlett przypomniała sobie dobry argument. -W razie czego rzucę to i koniec.

-Przynajmniej tyle, że dają taką opcję- Mirabella założyła ręce na piersi a potem westchnęła. -Martwię się o Ciebie i mam wrażenie, że Ethan miesza Ci trochę w głowie. Wciąż ciągle widzę go z tą Lyrą. Co zrobisz jeżeli wybierze ją?

Scarlett miała ochotę powiedzieć coś ostrego, typu że na pewno nie będzie wolał wojowniczki skoro ma do wyboru kogoś znacznie ładniejszego i słodszego, ale zdecydowała się na prawdę.

-Nie wiem co wtedy zrobię- odpowiedziała ponuro. -Mam nadzieję, że kiedy jeszcze bardziej zbliżymy się do siebie to nie będzie się wahał z wyborem. Na razie wydaje mi się, że coś między nami zaiskrzyło.

Mirabella wydęła usta. Według jej krezyńskiego światopoglądu na związki Ethan w ogóle nie powinien zapraszać Scarlett do swojego pokoju przed jakąkolwiek oficjalną randką. Sam Aether do tej pory nie był z nią w jej pokoju sam na sam a ona nawet nie wiedziała jak wygląda jego. 

Ta jedna sytuacja oraz fakt, że Ethan kręcił się zarówno koło Scarlett jak i Lyry sprawiła, że Arcan został nieodwołalnie skreślony z listy potencjalnych chłopaków dla jej przyjaciółki. Miała ochotę nakrzyczeć na Sorena, żeby w końcu zaprosił szatynkę na randkę i pozbawił ją kłopotu, którego imię zaczyna się na literę E.

-Jeżeli Cię nie wybierze to zrobię mu Uzdrawianie wsteczne a Ty dasz sobie spokój z tą całą Walką i Obroną, obiecujesz?- zapytała blondynka.

-Obiecuję- Scarlett uśmiechnęła się kącikiem ust. Nie potrafiła się nigdy złościć na Mirabellę dłużej niż 5 minut. W końcu tak dobrze się znały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro