Rozdział 10.2 (po korekcie)
Margaret pov
Nauczycielka zapukała do drzwi wicedyrektor. Większość uczniów w Akademii Czarów nie zdawała sobie sprawy, że oficjalny Dyrektor był jedynie figurantem wystawianym na przemówienia i uroczystości, a prawdziwą władzę sprawował ktoś inny. Margaret nie znosiła tej kobiety, poniekąd dlatego, że była o jakieś 10 lat młodsza od niej, a miała pod sobą wszystkich nauczycieli, którzy wręcz wyprzedzali się w lizusostwie i nadskakiwaniu jej.
-Witaj Margaret- odezwała się cichym głosem. Wicedyrektor była zupełnie niepozorna z wyglądu. Ot, zwykła szara myszka, na którą nikt nie zwraca uwagi i która tylko siedzi po prawicy Dyrektora i wykonuje polecenia- przynajmniej tak to miało wyglądać dla osób z zewnątrz. Zawsze nosiła piaskowe lub beżowe komplety i spinała włosy w elegancki kok. Jej znakiem rozpoznawczym był fałszywy, profesjonalny uśmiech, którym raczyła zarówno uczniów jak i nauczycieli.
-Elowen- nauczycielka skinęła jej głową. -Wzywałaś mnie.
-Co sądzisz o swoim nowym nabytku?- wicedyrektor zapytała bez ogródek. -Nadaje się?
-Jest zdolna. Naprawdę dobra, nawet lepsza od poprzedniej- odpowiedziała szczerze. -Ale czy się nadaje? To tylko Krezynka, która przyjechała szukać męża i najbardziej interesuje ją Oczarowanie, tak jak całą resztę. Nie brałabym jej do W, to nie jej miejsce.
-Przypominam, że poprzednia była z Zenefii i to dopiero był koszmar- Elowen nienawidziła swojego ojczystego landu i zawsze źle się o nim wypowiadała. -Nawet Twoje perswazje nie skłaniały jej do nagięcia kilku zasad, czyż nie? Konserwatywne myślenie było w niej tak zakorzenione, że nie dało się wyrwać tego chwastu. Ach, dlaczego Bogini decyduje się rozdawać takie talenty kobietom i to jeszcze pochodzącym z takich landów... 96 z Uroków i aż 91 z Walki i Obrony! Sam Arthur ma tylko o dwa procent więcej, a ona się nawet nie zapisała na ten przedmiot! I jeszcze tak duży poziom mocy...
Gdyby ktoś miał zapytać Margaret o zdanie, to nie miałaby nic przeciwko, gdyby Scarlett poświęciła się głównie Urokom. Naprawdę nie była sobie w stanie wyobrazić tej dziewczyny ze sztyletem w ręku. Jeszcze sama by się przypadkiem ugodziła ostrym końcem.
-Powiedz, że ta nowa ma chociaż odrobinę ambicji- Elowen potarła swoje skronie. -Inaczej się już zupełnie poddam z próbą zrobienia coś z tych Krezynek i Zenefijek.
-Tak jakby to na ich edukacji Ci zależało- pomyślała poirytowana Margaret, ale na głos powiedziała:
-Nie wiem czy ambicji, ale na pewno jest bardziej zadziorna niż większość Krezynek. -Już zdążyła użyć Oczarowania na jakimś chłopcu, tylko po to żeby pomógł jej ściągać na teście z Uzdrawiania- mina nauczycielki jasno pokazywała, co sądzi o takiej głupocie.
-Taak, podobno na Biologii też ściągała od kolegi z ławki- Elowen kiwnęła głową. -Powiem Nerii, żeby jej zaliczyła poprawkę, nieważne jak fatalnie jej pójdzie. Niech lepiej dziewczyna się skupi na czymś ważnym i nie traci czasu na zakuwanie niepotrzebnych rzeczy. Tylko Ty i William macie jej nie odpuszczać i wyciskać jak cytrynę. Przynajmniej z Zaklinania Pogody i Czarów Użytkowych nie odstaje. -Z kim ja muszę pracować, że z taką mocą wybrała jakieś durne Czary Użytkowe zamiast Walki i Obrony, to ja nie rozumiem- mruknęła do siebie.
-A jak sobie radzą nasi inni kandydaci jeżeli mogę zapytać?- odezwała się Margaret, przerywając monolog wicedyrektor.
-Na razie nauczyciele widzą 15 sensownych wyborów- odpowiedziała Elowen i machnęła lekceważąco ręką. -Chociaż mnie na razie spodobała się tylko piątka. Na pewno bierzemy Ethana, chcę mieć Sylvię, Blade'a, Archera i ta Brett wydaje się niezła. Arcanis, Vesperia i Lunethia- wyliczyła na palcach. Z nimi na pewno nie będzie problemów. Wszyscy ambitni i biją się o pierwsze miejsca w Walce i Obronie, a Sylvia w Zgłębianiu Umysłów. Tylko Twoja stuknięta Krezynka jest problemem i odrzuciła przedmiot z 91 procent predyspozycji- spojrzała na Margaret jakby to była jej wina. -A jest w top trójce, jeżeli chodzi o poziom mocy na pierwszym roku i jako jedyna ma aż trzy silne predyspozycje. Tylko pięciu uczniów w całej Akademii może się pochwalić tym ostatnim.
Margaret skinęła głową. Scarlett rzeczywiście wciąż była kompletnie zielona, jeżeli chodzi o świadomość swoich umiejętności, mimo że zgnite tkanki mięsa na Uzdrawianiu i indywidualne lekcje po kilku dniach szkoły powinny być dla niej wystarczającą wskazówką.
-Ta dziewczyna jest kompletnie odklejona od rzeczywistości- pomyślała Margaret, uznając to za wystarczający dowód, że wpychanie jej na siłę do W to pomyłka.
-Dowiedz się czym ją przekonać, żeby nie odrzuciła propozycji dopisania się do Walki i Obrony- poleciła jej Elowen.
-Na razie oprócz załatwienia jej sukienki z najnowszej kolekcji i drogiej szminki, nie mam lepszych pomysłów- powiedziała nauczycielka grobowym głosem. -Dam znać jakbym się czegoś dowiedziała.
Odwróciła się w stronę wyjścia, ale głos Elowen sprawił, że zamarła w pół kroku.
-I tym razem ostrożnie z czarami spoza programu na zbyt wczesnym etapie- powiedziała chłodnym tonem. -Kiedy tamta od Ciebie uciekła? Wtedy, kiedy ten asystent trafił do psychiatryka, bo zesłała na niego koszmar, który go wykończył umysłowo?
-Wtedy zrezygnowała z W- odpowiedziała oschle Margaret. -Mnie posłała w diabły, kiedy następny zmarł na miejscu ze strachu po użyciu Grozy.
-No właśnie- Elowen nie wykazała cienia emocji po tej informacji. -Nie przesadź tym razem.
Margaret skinęła głową i odeszła zaciskając zęby.
-Nie przesadziłabym, gdybyś nie naciskała na szybsze postępy i bardziej drastyczne metody Ty małpo- pomyślała wkurzona przemierzając korytarz. Właściwie nie dziwiła się poprzedniej uczennicy, że zrezygnowała z indywidualnego toku nauczania. Była świetna w Urokach, ale nie nadawała się na bezwzględną wiedźmę. Uczenie jej Grozy było zbędne i kosztowało Margaret utratę jednego z najlepszych talentów, które kształciła w swojej karierze. Zwiększanie siły koszmarów też było wtedy błędem. -Przeklęta wicedyrektor!
***
Krótki ale myślę, że daje do myślenia :D w bonusie macie więcej podobizn postaci.
Margaret
Elowen
Mirabella
Anabelle
Isolde
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro