Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 (po korekcie)

Scarlett miała zdecydowanie nadopiekuńczych rodziców. Skończyła siedemnaście lat, a musiała nieustannie meldować im się, gdzie idzie, a także wracać do domu o wyznaczonych godzinach. W Krezynii alkohol był dozwolony od szesnastego roku życia, ale jej matka, urodzona Zenefijka, upierała się, by czekać z próbowaniem do dziewiętnastego roku życia, a najlepiej nie próbować go wcale. Zenefia była najbardziej konserwatywnym landem, w którym większość kobiet po ukończeniu Akademii nie podejmowała pracy, a często nawet nie miała za dużo do czynienia z magią, poza ułatwianiem sobie gotowania i innych obowiązków domowych.

Nauka w elitarnej szkole pozwalała im na „poszerzenie horyzontów" - czytaj: znalezienie męża spoza własnego landu. W ten sposób właśnie poznali się jej rodzice. Rodzicielka zajmowała się domem, a ojciec pracował w Instytucie Alchemików. Nie zarabiał ogromnych pieniędzy, więc ich rodzinę można by uznać za typowych przedstawicieli klasy średniej wyższej- jednak i tak byli w o niebo lepszej sytuacji materialnej niż większość obywateli Wschodniego Kontynentu, dzięki swojemu wysokiemu rodowodowi magicznemu.

-Gdybym miała wybrać życie kury domowej, wybrałabym sobie chociaż bogatszego męża- dziewczyna często miała takie myśli, patrząc na swoją złotowłosą matkę. Celeste była ładną, drobną kobietą i zawsze sztucznie śmiała się przy gościach, którzy przychodzili z wizytą do ich zadbanego domu z ogródkiem. Scarlett kochała swoją rodzicielkę, ale uważała ją raczej za słodkie, ograniczone stworzenie. Celeste wychowała córkę w bardzo konserwatywny sposób, przepowiadając jej przyszłość podobną do własnej. Głęboko wierzyła, że dziewczyna po ukończeniu Akademii Czarów wróci z kawalerem do Krezynii i zamieszka w bliskiej okolicy.

Jako jedynaczka, dziewczyna była również oczkiem w głowie swojego ojca. Od dzieciństwa spełniał wszystkie jej zachcianki, powstrzymywany czasami przez swoją żonę, która nie była tak podatna na słodkie minki Scarlett. Henry był spokojnym mężczyzną i twierdził, że zakochał się w Celeste od pierwszego wejrzenia. Mimo długiego stażu małżeńskiego wciąż wpatrywał się w nią jak zauroczony nastolatek na pierwszej randce.

W jednej kwestii jej rodzice się zgadzali: ich córka była najpiękniejsza z całej rodziny i żadna księżniczka z bajki nie mogłaby się z nią równać. Scarlett miała arystokratyczne rysy twarzy, jasną cerę, soczyście zielone oczy, usta słodkie jak wiśnia i brązowe falowane włosy o czerwonym połysku. Zimą jej loki wydawały się ciemnobrązowe, ale w letnim słońcu mieniły się czerwonym blaskiem. Dziewczyna próżnie dbała o swoją urodę, nigdy się nie opalając i wydając większość kieszonkowych na kosmetyki przeciwdziałające starzeniu oraz te odżywiające włosy. O jej pasji do kupowania najmodniejszych sukienek i butów nie wspominając.

W tym momencie próbowała upchnąć wszystkie swoje ubrania i specyfiki do dwóch dużych walizek, ale w żaden sposób nie chciały się w nich zmieścić.

-Kochanie, na Eryndorze też można kupić kosmetyki- powiedziała łagodnie jej matka. -Pozwól, że pomogę Ci się spakować. Dobrze wiem, co dziewczyna potrzebuję zabrać ze sobą do Akademii.

-W życiu nie zrezygnuję z krezyńskiej pianki do włosów i stylizatora skrętu- oburzyła się Scarlett. -Nasz land słynie z produktów beauty najlepszej jakości, nie zamienię ich na nic innego- to nie była ich pierwsza różnica zdań na temat tego, co powinna zabrać ze sobą do nowej szkoły. Akademia przynajmniej zapewniała wszystkie przybory do nauki, bo inaczej musiałaby spakować się chyba w cztery walizki.

-No dobrze, zobaczę czy nie mamy jeszcze gdzieś trzeciej walizki, tej granatowej- westchnęła Celeste. Była przyzwyczajona, że Scarlett w takich sprawach musi postawić na swoim. Miała tylko nadzieję, że jej zmanierowana córka poradzi sobie w murach Akademii, gdzie panowała surowa dyscyplina. Po raz kolejny zastanawiała się, czy Henry nie popełnił błędu rozpuszczając Scarlett jak dziadowski bicz. Matka cieszyła się, że chociaż przyjaciółka córki- jasnowłosa, zawsze pogodna Mirabella, która rozsądkiem znacznie przewyższała jej Scarlett- jedzie do Akademii razem z nią.

Dziewczyna w żaden sposób nie podzielała jej obaw. Od lat nie mogła się doczekać aż wyrwie się z przytulnej, jednak zbyt spokojnej jak na jej gust Krezynii i w końcu pozna osoby z innych landów. Do tej pory widziała w Karmirynie tylko kilku mieszkańców pochodzących z Metheorii oraz Zenefii, ale marzyła, żeby spotkać mężnych wojowników z Arcanisa, czy utalentowane wiedźmy z Vesperii. W swoich planach widziała siebie poznającą tajemniczego, przystojnego i bogatego wojownika, z którym przeprowadzi się do jakiegoś egzotycznego landu i pozna kawałek świata. Zdecydowanie nie interesowali ją naukowcy, pracownicy instytutu czy producenci magicznych przedmiotów. Krezynia słynęła ze swoich kosmetyków i ubrań, co było wspaniałe dla Scarlett, która uwielbiała drogie i ładne rzeczy, ale niestety mężczyźni stąd pochodzący i pracujący w fabrykach lub sklepach oraz właściciele firm nie wydawali jej się ani trochę pociągający.

-Od jutra wszystko się zmieni- zadowolona rozmyślała przed snem. -Na pewno będę najlepiej ubraną i najładniejszą dziewczyną w Akademii. Ja i Mirabella koniecznie musimy zamieszkać w jednym pokoju. Oby tylko przedmioty szkolne nie były zbyt wymagające.

Którą ilustrację chcemy jako naszą Scarlet: 1 czy 2?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro