Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Nathaniel zebrał ich o 10 rano, żeby omówić plan na najbliższy dzień. Mieli chodzić dwójkami i obserwować otoczenie w czym to na brunecie leżała odpowiedzialność badania umysłu kogo popadnie.

-Ja i Scarlett chcemy dzisiaj zwiedzać- Ethan wyrwał się jako pierwszy, więc już godzinę później przemierzali w duecie centrum Silvermourne.

To była jej trzecia stolica landu i zdecydowanie najładniejsza ze wszystkich. Szatynka postanowiła sobie, że jeżeli jej wszystkie plany zawiodą, to po prostu się tutaj przeprowadzi po ukończeniu Akademii.

Arcan przez cały dzień odgrywał rolę chłopaka idealnego. Po kolei zwiedzali wszystkie zabytki, na których tle Ethan wytrwale robił jej sesje zdjęciowe. W centrum handlowym został tragarzem zakupów, żeby wieczorem zakończyć wszystko elegancką kolacją w jednej z restauracji. Jako stypendyści W oboje byli aktualnie bogaci, ale chłopak i tak upierał się płacić za każdy posiłek.

-Jak Nathaniel nas zapyta o obserwacje, to co mu powiemy?- zapytała Scarlett, sącząc swoje wieczorne cappuccino w urokliwej kawiarni, całej na srebrno.

-Widzieliśmy małą ilość turystów, ponieważ jest miesiąc poza sezonem a poza tym sami lokalni- Ethan lekko się do niej przysunął. -Nie zauważyłem nikogo zachowującego się podejrzanie, a Ty?

-Też nie- odpowiedziała Krezynka. -Mam nadzieję, że Nathaniel również nikogo nie znajdzie i będziemy mieli spokojne wakacje. -Zostało nam jeszcze mnóstwo rzeczy do zwiedzenia!

-Chciałbym spędzić z Tobą więcej czasu- Arcan zaczął delikatnie gładzić jej dłoń swoją. Scarlett zamarła i poczuła, że chyba zaraz dostanie zawału. Jak można odmówić komuś tak cudownemu?

Jednak wciąż pamiętała złamane serce, kiedy wybrał Lyrę zamiast niej. Na pewno nie zamierza się angażować w relację z nim dopóki nie będzie mieć pewności, że jego poglądy się zmieniły.

-Naprawdę? Dziękuję- odpowiedziała miękko, unikając odpowiedzi czy myśli o nim tak samo. -Chyba już powinniśmy się zbierać, nie było nas prawie cały dzień.

Kiedy szli odśnieżonym chodnikiem Ethan złapał ją za rękę i jakoś nie miała na tyle silnej woli, żeby zaprotestować.

-Długo znasz się z chłopakami?- zapytała zmieniając temat na luźniejszy.

-Wszyscy mieszkaliśmy w Ebonspire a Blade'a znam od dziecka- odpowiedział chłopak. -Tworzymy paczkę od lat i chyba nigdy się jeszcze nie pokłóciliśmy. To znaczy dopóki nie ogłoszono wyników rekrutacji do W- dodał gorzkim tonem.

-Duncan i James są źli, że się nie dostali?- zapytała retorycznie, chociaż domyślała się odpowiedzi.

-Na pewno się zawiedli- westchnął Ethan. -Archer teraz ma z nimi najlepszy kontakt, na mnie i Blade'a dalej są wkurzeni.

-Nie rozumiem tego- przyznała zgodnie z prawdą. -Wybierali nas pod kątem predyspozycji i wyników na zajęciach, przecież to nie Twoja wina, że im się nie udało.

-U chłopaków jest chyba trochę większa rywalizacja niż u dziewczyn- chłopak spróbował jej to wyjaśnić. -W końcu ta grupa daje zarobki w trakcie szkoły i jest jak trampolina do kariery. Pomęczysz się trochę na misjach a potem trafisz do partii. Niby nikt tego oficjalnie nie wie, ale krążą różne plotki.

-Lyra, Brett i Sylvia też bardzo chciały się dostać- wtrąciła Scarlett. -Na pewno ciężko na to pracowały- mogła ich nie lubić, ale widziała, że wojowniczki na zajęciach dawały z siebie wszystko a Lunethianka starała się tak samo na innych przedmiotach. -Z Lyrą chłopaki dalej gadają?

-Nie do końca- Ethan podrapał się po głowie, drugą dłonią wciąż trzymając ją za rękę. -Uważają chyba, że to oni mogliby wejść do zespołu zamiast niej i Brett. -Poza tym przy walce wręcz i ciężkiej broni byli od nich lepsi, więc...- wzruszył ramionami.

-Wybacz Ethan, ale traktowanie kobiet w Arcanisie wydaje mi się kompletnie bez sensu- odkąd Scarlett przestała stawiać chłopaka na piedestale to pozwalała sobie na większą szczerość. -Z jednej strony chcecie, żeby walczyły jak mężczyźni a z drugiej strony obrażacie się jak są od Was lepsze albo dostają stanowiska. U nas mężczyźni też nie chcą kobiet jako szefów, ale przynajmniej się z tym nie kryją i nie wmawiają nam, że postrzegają nas tak samo jak swoją płeć.

-Brzmisz jak moja matka- szatyn roześmiał się. -Zawsze narzekała na takie traktowanie w pracy.

-I właśnie dlatego lepiej być po prostu panią domu- próbowała przekazać mu swój punkt widzenia. -Nikt Ci nie każe udawać mężczyzny a jeżeli chcesz to możesz pracować hobbystycznie a nie dla samych pieniędzy. Ja na przykład najbardziej bym chciała zostać projektantką ubrań. Na razie szyję dla siebie, ale w przyszłości może się to zmienić.

-A co z W?- zapytał chłopak. -Będziesz rezygnować?

-Na razie mi się tu podoba- posłała mu zadowolony uśmiech. -Dopóki mnie to za bardzo nie będzie stresować to zostanę. Właściwie to fajnie jest być tajnym agentem, przysłużymy się większemu dobru i w ogóle.

-Przepraszam, że Cię wcześniej nie doceniłem- Ethan zajrzał jej głęboko w oczy. -Oceniałem Cię z góry i żałuję.

Scarlett poczuła lekkie ukłucie żalu.

-Przyzwyczaiłam się- pomyślała melancholijnie, ale na głos powiedziała:

-Nie ma sprawy. -Co myślisz o tym, że Sprawiedliwi stacjonują głównie w Vesperii, Arcanisie i na Eryndorze?

-Wstyd mi za mój land, że działają w nim zdrajcy- Ethan zacisnął szczękę. -Ci wszyscy mężczyźni mogliby iść do regularnego wojska a zamiast tego wolą podburzać anarchistów, ponieważ sami nie mają na tyle mocy magicznej, żeby ukończyć Akademię i zostać dowódcami.

-Czyli chodzi o ego?- Scarlett upewniła się.

-Na moje oko właśnie tym przejmują się Sprawiedliwi- odpowiedział chłopak. -I pieniędzmi, które zarabiają wojownicy. -Powinno być dla każdego oczywiste, że im bardziej przysłużysz się wojsku, tym więcej dostajesz. Dowódca może położyć magią kilkadziesiąt razy więcej osób niż zwykły szeregowy z bronią palną.

-Logiczne- dziewczyna przyznała mu rację. -Po prostu nie są w stanie zaakceptować, że urodzili się z niższym rodowodem magicznym i mają mniejsze możliwości.

-Nie mogę się doczekać aż zacznę naprawdę działać przeciwko nim- w oczach Ethana pojawił się chłopięcy entuzjazm. -Wyrwiemy ich z korzeniami.

Scarlett nie czuła ekscytacji na myśl o wyrywaniu jakichkolwiek korzeni (brud wchodzi pod paznokcie), ale przyznała mu rację. Zamówili automobil, który poleciał prosto do ich apartamentu. Nathaniela znaleźli w kuchni pijącego kawę.

-Zmęczeni?- uniósł brwi widząc torby z zakupami należące do Scarlett.

-Troszeczkę- dziewczyna ziewnęła. -Ale nie narzekam.

-Masz szczęście, bo Ty zostajesz tutaj na wieczór- odpowiedział brunet. -Ethan, wychodzimy za pół godziny.

-Znowu?- zapytał szatyn. -Przecież chodziliśmy cały dzień.

-Ale najwięcej podejrzanych grup spotyka się po nocach- spojrzał na niego jak na kretyna. -Mam nadzieję, że lubisz piwo, bo to Twój nowy przyjaciel.

-Ja i Blade zostajemy?- Scarlett chciała się upewnić.

-Nie- Nathaniel zlustrował ją od góry do dołu. -Ty zostajesz i bez dyskusji.

-Ej!- dziewczyna obruszyła się. -Nie możesz mnie tak wykluczać! Jestem częścią zespołu i idę na misję.

-Nie idziemy na żadną misję- chłopak przewrócił oczami. -Przez cały dzień nie znalazłem nikogo kto zdawałby się mieć powiązania ze Sprawiedliwymi i gwarantuję Ci, że w nocy to się nie zmieni- spojrzał na nich jak na smarkaczy. -Będziemy chodzić od baru do baru i udawać, że szukamy dziewczyn. Twoja obecność by tylko zawadzała.

-Phi, i tak bym nie chciała chodzić po spelunach jak jakiś menel- Scarlett podjęła ostatni wysiłek zachowania twarzy. -Ja sobie zrobię spa a wy marznijcie na śniegu i się upijajcie.

-Dziękuję za Twoje pozwolenie- brunet uniósł kącik ust w pół uśmiechu. -Postaw bariery wokół swojego pokoju na wszelki wypadek.

-Tak planowałam- Krezynka uniosła głowę i zostawiła ich w kuchni. Czuła ukłucie zazdrości na myśl, że Ethan będzie flirtował dzisiaj z obcymi kobietami. Z jakiegoś powodu wizja Nathaniela robiącego to samo również ją zirytowała. Czuła, że musi temu jakoś zaradzić.

Kiedy chłopcy już zakładali kurtki do wyjścia, wytknęła nos z pokoju żeby ich pożegnać.

-Uważajcie na siebie- powiedziała przeciągając sylaby, wspięła się na palce i pocałowała Ethana w policzek. Przejechała mu też ręką po włosach a potem zostawiła skonfundowanych chłopców przy drzwiach.

-To im da do myślenia- uśmiechnęła się do siebie.

                                 ***

Ogłaszam że za 2 tys gwiazdek scena 16+ w osobnym one shocie XD Wiem, że 650 wydaje się dużo, ale ostatnio nabiłyście 300 w dwa dni, więc w Was wierzę ^^ Jedna osoba, która się nie udziela = 45 gwiazdek do puli, jeżeli cofnie się do poprzednich rozdziałów, więc jest to jak najbardziej wykonalne. Czas na zrealizowanie celu: do 21.10. (potem ta konkretna nagroda zniknie z puli :((

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro