Rozdział 32
Dwa tygodnie później trzech Arcan i Scarlett siedzieli w jednym przedziale Pyłkowej Kolei. Przez ostatnie kilka dni intensywnie przygotowywali się do podróży. Nathaniel rozdał im mapy Silvermourne do wykucia na pamięć, chociaż Scarlett i tak była pewna, że zgubi się przynajmniej dwa razy.
Poza tym po co uczyć się mapy skoro ma nawigację w tablecie.
-Po to Ci znajomość mapy, że nikt nie uzna Cię za mieszkankę miasta jeżeli będziesz chodzić z wielką nawigacją na tablecie i ciągle gubić drogę- takim argumentem posługiwał się Nathaniel, ale Scarlett i tak to za bardzo nie przekonało.
W końcu raz mówił, że Sprawiedliwych i tak nie ma w Silvermourne, żeby zaraz potem wymyślać im skomplikowane procedury bezpieczeństwa.
Największa kłótnia była o dwie wielkie walizki, które według bruneta "za bardzo zwracały uwagę i kto to będzie wszystko nosić?"
-A od czego Wam są te mięśnie?- zdziwiła się Krezynka, ale w końcu z bólem przystała na jedną walizkę, ogłaszając Nathaniela swoim prywatnym tragarzem.
W Pyłkowej Kolei próbowała usiąść koło Ethana, ale brunet stwierdził, że skoro został jej bagażowym to należy mu się miejsce obok niej. Blade za to patrzył na ich trójkę jak na grupę rozwydrzonych pięciolatków, kiedy szatyn zaprotestował, że to on może nosić tą walizkę, na co Nathaniel kazał mu się zamknąć z rozkazu opiekuna.
Z godziny na godzinę dwóch chłopaków zachowywało się coraz bardziej dziecinnie, dokuczając sobie na każdym kroku. Brunet sprawiał wrażenie jakby planował trzymać Scarlett i Ethana przynajmniej metr od siebie przez cały wyjazd. Kiedy w końcu wysiedli, Blade wyglądał jakby planował zakneblować dwóch Arcan i zamknąć związanych w przedziale, żeby tylko przestali wymieniać się złośliwościami.
Scarlett za to zachwycała się pięknem stolicy Sylvarisu.
-Szczęściara z Mirabelli, że będzie tu mieszkać- pomyślała Krezynka, oglądając błękitno-srebrną zabudowę na tle nocnego nieba. Przez chwilę wyobraziła sobie, że wychodzi za Sorena i razem z przyjaciółką zamieszkują w sąsiedztwie. Nie była to wcale taka zła wizja.
-Potem sobie pozwiedzacie- Nathaniel ich ponaglił. -Zamówimy dwa automobile.
Kiedy dwa pojazdy zgrabnie wylądowały, brunet upchnął Ethana, Blade'a i większość walizek w jednym a do drugiego wsiadł ze Scarlett.
-Czy ty przypadkiem nie nadużywasz swojej pozycji?- zapytała go oschle, kiedy otwierał jej drzwi do pojazdu.
-Nie wiem o czym mówisz- Nathaniel rozłożył ręce w bezradnym geście.
Dziewczyna położyła swoją torebkę między nimi, żeby chłopak się za bardzo nie przysuwał.
-Kiedy w końcu się dowie, że znam o nim prawdę, to chyba dostanie zawału- pomyślała gorzko.
Apartament dla ich czwórki nie okazał się zbyt okazały. Co gorsza na miejscu dowiedzieli się, że dostali jeden pokój z dwoma wąskimi łóżkami i drugi z jednym małżeńskim.
-Zajmuję ten pokój!- Scarlett rzuciła się na większe łóżko, odmawiając negocjacji.
Blade próbował jej wytłumaczyć, że nie może dostać największego skoro jest najmniejsza, poza tym przez nią jeden z nich nie będzie miał gdzie spać.
-A co, chcesz spać w małżeńskim z Ethanem?- zapytała go z udawanym zdziwieniem. Po piętnastu minutach pyskówki zagroziła wszystkim, że jak będą zasypiać to rzuci na każdego hipnozę i każe im wyprawiać jakieś głupoty przez cały następny dzień.
-Jak sobie ułożysz poduszki w wannie, to będzie Ci miło i wygodnie- próbowała przekonać Nathaniela do swojego pomysłu.
Blade stwierdził, że w takim razie on zarezerwuje sobie własny apartament na tydzień w okolicy, na co brunet ostatecznie się zgodził, ale pod warunkiem, że Ethan do niego dołączy, żeby nie był samemu, bo to niebezpieczne.
-Ja zostaję ze Scarlett!- zawołał Ethan w odpowiedzi. -Ty możesz mieszkać z Blade'm.
Ich darcie kotów skończyło się przeprowadzką blondyna na sąsiednią ulicę, gdzie udało mu się znaleźć wolny pokój, Scarlett śpiącą w najlepszych warunkach i dwójką Arcan dzielących jedną przestrzeń ku niezadowoleniu obu stron. Całe szczęście, że dostali zakwaterowanie z wersją trzech posiłków dziennie, bo gdyby jeszcze mieli razem gotować to budynek mógłby wylecieć w powietrze.
Szatynka była niezmiernie zadowolona z wygranej bitwy o najlepszy pokój i szperała w wyszukiwarce w poszukiwaniu ciekawych zabytków. Silvermourne miało niesamowitą starą zabudowę i dziewczyna już zaplanowała zwiedzanie Bramy Srebrnego Księżyca i Wieży Astralnej Arkanum.
Ciekawiła ją również religia Sylvarisu, która tak mocno różniła się od jej własnej. Sanctum Światła Księżycowego była największą katedrą landu a ich bogowie nie mieli twarzy- byli tylko cieniami lub smugami światła. Sylvarianie kiedyś wierzyli, że osoby z białymi włosami i fiołkowymi oczami są pocałowane przez Księżyc i stoją wyżej w hierarchii niż reszta czarodziejów.
Oczywiście na jej liście była również główna galeria handlowa, gdzie planowała wydać część swojego świeżo nabytego stypendium. Zadowolona poprawiła swojego ulubionego pluszaka na łóżku. Różowy pudel z kokardkami na uszach nosił zawadiackie imię Mefistofeles (w skrócie Mefi). Jej błogi spokój przerwała wiadomość na chacie od Nathaniela.
Zbiórka, wszyscy do kuchni
-O 23 mu się zechciało zebrania robić?- zirytowana narzuciła puchowy różowy szlafrok do ziemi. -Nagadam mu, że jest nawiedzony i pójdę spać- postanowiła.
Nathaniel już czekał na nią z dwoma gorącymi herbatami.
-A gdzie Blade i Ethan?- zapytała podejrzliwie. -Czyżby byli mądrzejsi ode mnie i po prostu Cię olali?
-Obawiam się, że nie zostali zaproszeni- odpowiedział spokojnie brunet. -Z cukrem czy bez?
-Haha, bardzo zabawne, idę spać- odwróciła się na pięcie, ale zatrzymały ją słowa Nathaniela.
-Jak spróbujesz wyjść to zablokuję Cię barierą i wierz mi, że jej nie pokonasz. Właściwie to już tam jest, dźwiękowa również, więc możesz hałasować ile chcesz. Z cukrem czy bez?
-Jesteś niewychowanym bucem, wiesz o tym?- jej wzrok w tej chwili mógł zabijać.
-O wypraszam sobie, podobno nie możemy być sam na sam w Twoim pokoju, ale tu jest kuchnia- odpowiedział Nathaniel.
-Jaja sobie ze mnie robisz? Przecież nie chodzi o rodzaj pomieszczenia tylko o samo przebywanie sam na sam w miejscach niepublicznych!- spojrzała na niego jak na idiotę. Czy wszyscy Arcanie nie rozumieją takich podstawowych rzeczy?
-Cóż, tego nie wiedziałem, zresztą u Ethana jakoś bywasz sama- podniósł kubek do ust.
-Skąd o tym wiesz?- zmrużyła oczy.
-Nie miałem pojęcia, ale właśnie mi powiedziałaś- chłopak ujawnił swój blef. -Czy możemy porozmawiać jak dwoje cywilizowanych dorosłych bez Twoich dziecinnych akcji z blokowaniem mnie magią?
Scarlett wzięła głęboki i powolny oddech, decydując się zachować spokój. Skoro nie planował się od niej odczepić, właściwie mogliby mieć już tą rozmowę za sobą.
-Przepraszam, że Cię naciskałem, wtedy na balu- odezwał się, kiedy w końcu usiadła naprzeciwko niego. -Zdradzanie myśli Ethana również było nieeleganckie- przeczesał dłonią włosy. -I na pewno nie powinienem się na Ciebie rzucać, znając Waszą kulturę w Krezynii. Poniosło mnie.
Krezynka posłała mu spojrzenie niedowierzenia spod rzęs. A no tak. Zamierzał przyznać się tylko do tego i wciąż ukrywać swoje prawdziwe oblicze. Właściwie czego innego miałaby się po nim spodziewać?
-Serio myślisz, że przez coś takiego bym się do Ciebie nie odzywała przez miesiąc?- Nathaniel zdawał się być zaskoczony tym pytaniem. -Bo się całowaliśmy? No błagam, z Sorenem też się przez przypadek całowałam i nie robiłam z tego dramy.
-Jak to przez przypadek z Sorenem?- brunet nie wyglądał na zadowolonego z rewelacji, którą przed chwilą usłyszał.
-Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego, bo dowiedziałam się z kim mam do czynienia- zmierzyła go stalowym spojrzeniem. -Jestem podrygującą, niestabilną emocjonalnie idiotką, która rozpłacze się na misji i szuka tylko męża, zapomniałeś?
Nathaniel w sekundę zbladł.
-Ale skąd Ty to...- zaczął i natychmiast urwał.
-Chyba jednak nie jestem taka głupia, skoro umiem dowiedzieć się pewnych rzeczy- celowo pominęła fakt, że to Brett przeprowadziła całą operację podsłuchiwania.
-Scarlett..- Nathaniel westchnął. -Czy nie przyszło Ci do głowy, że może miałem dobry powód, żeby trzymać Cię z daleka od W? Że mówiłem takie rzeczy tylko pod publiczkę Elowen?
-No nie wiem, bo uważasz, że się do Was nie nadaję?- odpowiedziała pytaniem na pytanie. -Od samego początku szkoły się mnie uczepiłeś!
-Czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę czym się zajmujemy?- brunet potarł skronie. -Albo kto jest teraz w rządzie?
-Oczywiście, że wiem, przecież Elowen nam wszystko wytłumaczyła- oburzyła się Krezynka. -I tak, wiem kto jest w rządzie, nie żyję pod kamieniem!
-Posłuchaj, wiem, że wyjazd tutaj wygląda zupełnie niegroźnie, ale za jakiś czas zostaniesz wysłana na prawdziwą misję- ciągnął Nathaniel ze zbolałą miną. -Wyobrażasz sobie prowadzenie podwójnego życia przed wszystkimi, których znasz i ciągłe działanie pod przykrywką? To wcale nie jest przyjemne na dłuższą metę.
-Ale przecież chodzisz też normalnie na zajęcia w Akademii- Scarlett zawahała się.
-Tak, ale nie możemy nikomu spoza naszego grona nic powiedzieć a im dłużej działasz w W, tym masz więcej tajemnic o wadze państwowej- odpowiedział jej brunet. -Myślisz, że skąd mamy takie finansowanie? Elowen należy do partii rządzącej i ściśle współpracuje z władzą. Tak naprawdę jest łącznikiem między nami.
-No dobrze, ale Sprawiedliwi są podobno pod kontrolą i nie są niebezpieczni...- Krezynka czuła coraz większy niepokój słuchając Nathaniela.
-To że nie są niebezpieczni dla kraju, nie znaczy że nie są niebezpieczni dla agentów, którzy bezpośrednio się narażają- brunet spojrzał jej w oczy. -A ja wiem jak myśli Elowen i w jaki sposób wykorzystuje każdego z nas.
-Ciebie będzie ciągle wystawiać na przynętę do hipnotyzowania i oczarowywania tych najwyżej postawionych z ich kliki a oni wcale nie są kompletnymi beztalenciami. W końcu trafisz na kogoś kto ma silniejsze bariery albo popełnisz najmniejszy błąd i rzucą się na Ciebie jak chmara szarańczy. Szczególnie, że my zazwyczaj działamy solo lub w duetach, więc nie będziesz mieć wsparcia- zaczął malować przed nią najczarniejszy scenariusz.
Okay, Scarlett musiała przyznać, że to brzmiało groźnie.
-To dlaczego sam nie zrezygnowałeś?- zapytała go podejrzliwie.
-Bo wbrew pozorom ciężko wrócić do poprzedniego życia- popatrzył jej prosto w oczy. -Poza tym akurat ja się do tego nadaję a Ty nie. -Nie chcę się przechwalać, ale moją moc naprawdę ciężko przebić a Zgłębianie Umysłów mogę robić bezpiecznie i z daleka. A jeżeli chodzi o wykorzystywanie umiejętności Walki i Obrony to również mam silniejsze nerwy. Uważam, że powinnaś zrezygnować, dopóki jeszcze nie liznęłaś prawdziwego życia agenta. Jak najszybciej.
Scarlett wydęła wargi. Na początku przestraszyły ją jego ostrzeżenia, ale brunet już tyle razy ją okłamał, że nie wierzyła mu za grosz. Skąd miała wiedzieć, że akurat teraz mówi prawdę a w gabinecie Elowen blefował, a nie na odwrót?
-Słuchaj, jest już późno- ostentacyjnie ziewnęła. -Przemyślę Twoje rady, ale teraz już pójdę spać. -Będę wdzięczna jak mnie wypuścisz- zatrzymała się przed miejscem, gdzie wydawało jej się, że stoi bariera.
-Dobranoc- usłyszała jeszcze za plecami, wychodząc z kuchni.
***
Pamiętajcie o gwiazdkach ^^ zostawianie śladu tylko wtedy kiedy jest obietnica maratonu grozi dostaniem ode mnie criminal bombastic side eye *_*
Co do challengu na Instagramie- upiłam się wodą gazowaną chyba, bo więcej niż jedna odpowiedź była poprawna... sorki for this, oryginalnie miało być C, więc wygrywają Lucy i Bursztynowa
Wieża Astralna Arkanum
Brama Srebrnego Księżyca
Silvermourne nocą
Sanctum Światła Księżycowego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro