Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

-Dlaczego nie było Cię na integracji?- zapytał ją Ethan następnego dnia na Alchemii. Blade jako drugi przedmiot rozszerzał Magiczną Technologię tak samo jak Lyra, więc dzisiaj Krezynka i Arcan siedzieli razem.

-Jakoś nie miałam ochoty- westchnęła Scarlett. -A było dużo ludzi?

-Właściwie to prawie nikogo- Ethan roześmiał się z zakłopotaniem. -Przyszedł nasz rocznik oprócz Ciebie, z drugiego Nathaniel na chwilę wpadł i chyba Cię szukał a poza tym to nikt ze starszych.

-Chyba mają nas w nosie- zauważyła dziewczyna. -Chociaż po tym jak się do nas nie odzywają podczas posiłków, to jakoś mnie to nie dziwi.

-Pewnie masz rację- Ethan przeczesał dłonią swoje kręcone włosy. Scarlett przyłapała się na myśleniu, że sama chciałaby ich dotknąć.

-O bogini co ja mam w głowie- skarciła samą siebie. Spróbowała skupić się bardziej na tym co mówi William.

Warzyli dzisiaj miksturę żywotności, która miała dodawać energii i strzał adrenaliny, gdyby znajdowali się w niebezpieczeństwie.

-Może wleję ją Nathanielowi do soku przy śniadaniu i będę patrzeć jak lata po ścianach Akademii- uśmiechnęła się pod nosem.

Mikstura miała na koniec wyjść błękitna, niestety jej własna wciąż była bardziej morska niż niebieska. Ethan wcale nie radził sobie lepiej.

-Skupienie!- krzyknął do nich William, pochylając się nad ich kolbami. -Ethan twoja mikstura dodałaby najwyżej kortyzolu we krwi a nie adrenaliny! Za to od Twojej, Scarlett to jeszcze by ktoś zapadł w drzemkę!

Spuścili głowy i wymamrotali pod nosem obietnicę poprawy. Kiedy nauczyciel odwrócił się do nich plecami, wymienili porozumiewawcze uśmiechy.

Po lekcji Ethan zaproponował pokazanie jej podziemnej kawiarni, do której akurat istniała jedyna w szkole winda z poziomu 0 na -1.

-Dlaczego nie mogli zrobić jej na więcej pięter?- zapytała Scarlett.

-Akademia skrywa dla mnie wiele tajemnic- odpowiedział Arcan i razem się roześmiali. Dziewczyna z rozbawieniem zauważyła Margaret i Kerta popijających kawę przy jednym ze stolików.

-Czyli jednak tu też zaopatruje się w swoją kofeinę- pomyślała.

Przy ekspresie Ethan szarmancko powiedział, że on zapłaci. Scarlett zgodziła się, ale miała tylko nadzieję, że chłopak nie ubzdurał sobie, że to randka.

Dosłownie chwilę potem jak się rozsiedli do kawiarni weszli Nathaniel z Caelumem. Brunet gdy ich dostrzegł wyglądał na wściekłego i oburzonego jednocześnie. Jego oczy ciskały piorunami.

-A.. Ty i Nathaniel dalej się przyjaźnicie?- zapytał ostrożnie Ethan.

-Już nie- Scarlett westchnęła. -Powiem tyle, że więcej niż jedna relacja została zerwana podczas balu.

-Rozumiem- Arcan wyglądał na więcej niż zadowolonego. -Nie przejmuj się nim, jesteś tu ze mną- objął ją ramieniem. Krezynka zaczęła się zastanawiać czy nie zrobił tego, żeby zagrać Nathanielowi na nerwach.

Ponieważ nie miała ochoty siedzieć w kawiarni ze swoim byłym crushem, podczas gdy brunet patrzył na nich jak jastrząb, szybko wymyśliła jakąś wymówkę, że musi się zbierać.

Wjechała na poziom 0 i szybkim krokiem zaczęła zmierzać do swojego pokoju, jednak nie uszła nawet dwóch pięter, kiedy dogonił ją Nathaniel. Była jednak na to przygotowana. Brunet nie zdążył wypowiedzieć nawet jednego zdania, kiedy założyła połączenie bariery dźwiękowej i fizycznej- sztuczka, którą wyćwiczyła razem z Celeste podczas przerwy świątecznej.

W tej chwili widziała tylko jak rusza ustami nie wydając dźwięku, niczym ryba wyrzucona na brzeg. Nie mógł też do niej podejść, więc przyśpieszyła kroku, ciągnąc za sobą połączenie dwóch barier. Na sam koniec zatrzasnęła mu drzwi pokoju tuż przed nosem.

-I skończył się Twój stalking- pomyślała z satysfakcją. Zadowolona wyjęła lakier do paznokci i zaczęła sobie robić pedicure.

                                ***
Następne dwa tygodnie w Akademii minęły jej dość spokojnie. Do tej pory nie pojawiła się na żadnej z cotygodniowych integracji W ani nie porozmawiała z Nathanielem, który po jej ostatnim numerze dał jej spokój. Na posiłkach siadała ze swoimi znajomymi, omijając stół elity szerokim łukiem.

Za to w trakcie grupowych zajęć Walki i Obrony robiło się coraz ciekawiej. Draconie i Metheorianie w większości wybrali inne rozszerzenia związane ze swoimi predyspozycjami, więc w ich klasie zostali głównie Arcanie i Vesperianie. Arthur skupiał się teraz na magicznych atakach i Scarlett w końcu trafiła do czołówki najlepszych. Blade i Ethan oczywiście wciąż walczyli o pierwsze miejsce, ale Krezynka mogła powiedzieć, że jest przynajmniej w pierwszej piątce.

-Niesamowita obrona!- pochwalił ją Arthur któryś już raz.

-No ba, nie pozwolę żeby ktoś mi oblał bluzkę jakimś paskudztwem- pomyślała dziewczyna.

Lyra była widocznie wściekła, że spadła w rankingu niżej od Scarlett, ale zaciskała zęby i próbowała dalej.

Na Urokach za to Margaret zaczęła jej pokazywać podstawy magicznej perswazji. Okazało się to jeszcze trudniejsze do wykrycia niż oczarowanie, było też jednak znacznie bardziej skomplikowane w zastosowaniu.

-W perswazji nie możesz stawiać na pierwotne emocje tak jak przy Grozie i Oczarowaniu- pouczyła ją Margaret. -Tutaj liczy się subtelność i umiar. Niestety akurat tego Scarlett zupełnie nie potrafiła załapać.

Nauczycielka w końcu stwierdziła, że poprzestaną na podstawach i wrócą do perswazji za kilka miesięcy, kiedy dziewczyna zyska większą kontrolę nad mocą i będzie potrafiła rozróżnić w magii nostalgię od smutku a ekstazę od lekkiego zadowolenia.

Przedmiot historii u Elowen okazał się tak naprawdę wprowadzeniem do wysyłania ich na misje. Pierwszoroczniacy z rozdziawionymi buziami słuchali o miastach, gdzie jest największy wysyp Sprawiedliwych.

-Problem terrorystów dotyczy tylko landów na południe od Metheorii- tłumaczyła im w poniedziałek. -Sprawiedliwi nigdy nie przedostali się do bardziej konserwatywnej północy, która okazała się całkowicie odporna na machlojki ich agentów. -Zdecydowanie największe grupy tego stowarzyszenia można znaleźć w naszej stolicy Eryndorze, na Ebonspire w Arcanisie i w Windrowe w Vesperii.

Scarlett wymieniła spojrzenia z Ethanem. W życiu nie spodziewałaby się takiej niesubordynacji po honorowych wojownikach. Sama bardziej by podejrzewała Lunethian z ich zamiłowaniem do Zgłębiania Umysłów.

-Jednak żeby trzymać rękę na pulsie często wysyłamy pierwszoroczniaków do miejsc, gdzie od czasu do czasu wylęgają się Sprawiedliwi, żebyście byli naszymi oczami i uszami- Scarlett wzdrygnęła się widząc sekundowy błysk fanatyzmu w oczach wicedyrektor. W tym jednym momencie nie wydawała się już taka łagodna.

-Za dwa tygodnie zostaniecie podzieleni na trzy grupy a opiekę nad Wami podejmą osoby z wyższych roczników- Krezynka poczuła, że serce zaczyna jej bić coraz szybciej ze stresu.

-Nasz pierwszy cel: Dravnos- Elowen wskazała na rozwieszoną mapę. -Pojedzie Lyra i Archer, ponieważ mają najbardziej południową urodę. Włosy rude lub blond przyciągałyby za dużo uwagi, szczególnie u kobiet.

Archer po usłyszeniu z kim jedzie wyglądał jak dziecko szczęścia, za to Lyra łypała okiem na Scarlett i Ethana.

-Drugi zespół pojedzie do Silvermourne- ciągnęła Elowen. -Sylvia na pewno nie może tam jechać, bo ze swoimi srebrnymi włosami zostałaby uznana przez lokalnych za osobę z wysokim rodowodem magicznym. Większość osób z niskim rodowodem ma jasną cerę, włosy lub jedno i drugie, więc poślemy Scarlett, Blade'a i Ethana.

-Chwila, przecież ja jestem blondynką a Ethan nie- Vesperianka zwróciła uwagę na oczywisty fakt.

-Owszem, ale on i Blade ze swoim wzrostem wyglądaliby w Lunarisie jak wieżowce, a właśnie tam posyłamy trzecią grupę- wyjaśniła cierpliwie Elowen. -Dlatego do Lunethii jedziesz Ty, Zephyr i Sylvia.

Scarlett rozejrzała się po minach kolegów. Większość wciąż zdawała się być w lekkim szoku po zasłyszanych rewelacjach. Jadą na przeszpiegi do landu, w którym nigdy nie byli?

-Uczniowie z wyższych roczników z grupy W są w większości przydzieleni do jednego z trzech najbardziej zainfekowanych Sprawiedliwymi miast, ale weźmiemy kilku najlepszych, żeby zostali Waszymi opiekunami na czas misji. Szczegółów dowiecie się już od nich.

Scarlett nie była uszczęśliwiona faktem, że przez swój rudawy kolor włosów i bladą cerę prawdopodobnie w przyszłości będzie jeździć głównie z Brett i Blade'm na misje. Przynajmniej jeszcze na tą pierwszą została przydzielona z Ethanem zamiast Vesperianki.

-Nathaniel przed chwilą był na jakimś wyjeździe, więc nie mogą go znów wysłać- pocieszała się w duchu. -Pewnie dostaniemy jakichś blondynów z Vesperii.

Wmawiała sobie to do końca tygodnia, kiedy to w piątek wieczorem mieli mieć pierwszą naradę ze swoim opiekunem. Niestety, kiedy w trójkę z Ethanem i Bladem czekali w pustej klasie, drzwi zamaszystym ruchem otworzył nie kto inny jak jej najmniej ulubiony brunet.

-Przecież Ty nawet nie masz jasnych włosów- wyrwało się szatynowi, który siedział w ławce ze Scarlett.

-A co, teraz przerzucasz się na blondynki?- Nathaniel uniósł brwi. -Przykro mi, ale masz tylko mnie do wyboru a ja niestety nie jestem Tobą zainteresowany.

Ethan aż się zapowietrzył ze złości, ale Scarlett położyła mu dłoń na ramieniu. Założyła barierę dźwiękową i wyszeptała mu do ucha:

-Przez cały wyjazd będzie naszym przełożonym, lepiej się z nim nie kłócić.

Nathaniel sekundę później rozbił barierę atakiem magicznym.

-Nowa zasada w naszym zespole- zirytowany zmierzył ją wzrokiem. -Żadnych barier fizycznych i dźwiękowych przed swoim opiekunem.

-Wybacz, NATE- zaakcentowała znienawidzony przez niego skrót imienia.

Ethan zakrył usta, żeby się nie roześmiać. Nathaniel spojrzał na nich jak na dokuczających smarkaczy i zaczął wprowadzenie do tematu.

-Pojedziemy Koleją Pyłkową do Silvermourne i zakwaterujemy się gdzieś na przedmieściach- powiedział znudzonym głosem. -Sprawiedliwi nie podnieśli tam głów od lat, ale nasza wicedyrektor uważa, że lepiej dmuchać na zimne- jego ton zdawał się sugerować, że nie podziela entuzjazmu Elowen.

-Możecie się spodziewać tygodnia nic nierobienia poza obserwowaniem ludzi w miejscach publicznych- Nathaniel wyglądał jakby był krok od ziewnięcia. -Będziemy chodzić po kawiarniach, galeriach handlowych i barach, rozglądając się za kimkolwiek podejrzanym.

-Jaki sens ma wysyłanie czwórki ludzi do największego miasta na Sylvarisie?- wtrącił Blade.

-Taki, że w ciągu 10 minut jestem w stanie sczytać powierzchownie myśli 50 osób- Nathaniel odpowiedział mu protekcjonalnym tonem. -Tydzień w mieście wystarczyłby mi na znalezienie chociaż jednego Sprawiedliwego i wtedy zaczęlibyśmy śledztwo, żeby odnaleźć resztę. -Jednak na Waszym miejscu nie nastawiałbym się na nic ekscytującego.

-To skoro Ty ich będziesz szukał, to co my będziemy robić?- zapytała Scarlett.

-Zwiedzać?- odpowiedział jej pytaniem na pytanie. -Wicedyrektor chce żebyście zaznajomili się z naszą formułą pracy, przecież nie rzuci Was od razu na głęboką wodę. Poza tym faktycznie możecie się rozglądać czy nie widzicie żadnych podejrzanych działań.

-Okay, czyli tygodniowe wakacje z trzema Arcanami, do których chowam urazę, w jednym z najpiękniejszych miast na kontynencie...- pomyślała dziewczyna. -Szykuje się ciekawy wyjazd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro