Rozdział 25
Margaret pov
Kiedy mijała Arthura na korytarzu ten rzucił jej obrażone spojrzenie. Dzień wcześniej przeprowadzili wybuchową rozmowę, w której nauczyciel wojowników oskarżał całą grupę jej uczennic z drugiego roku o rzucanie Oczarowania na "jego chłopaków", aby zaprosili je na bal.
Zirytowana Margaret odpowiedziała mu, że to jego wina, że jego uczniowie nie umieją zakładać solidnych barier mentalnych. Zasugerowała również, że może jednak opanowali tą sztukę, tylko po prostu podoba im się bycie pod wpływem Uroku i dlatego się nie bronią.
Arthur tak się wściekł na te komentarze, że chodził z nosem zadartym niczym obrażona teściowa w dniu ślubu swojego syna. A podobno to kobiety dramatyzują o głupoty...
Według Margaret Arthur cierpiał na ciężki przypadek: zapomniał wół jak cielęciem był. Z jej obserwacji chłopcy wcale nie wyglądali na zbytnio zmartwionych dziewczynami zastawiającymi na nich pułapki. Powiedziałaby raczej, że młodzież świetnie się przy tym bawi a jedynym narzekającym jest sam nauczyciel.
Zobaczyła na zegarku, że powinna stawić się u Elowen za równo 5 minut. Zaczęła się zastanawiać czy jeszcze zdąży kupić kawę z automatu. Kątem oka zobaczyła, że Arthur jest otoczony przez swoich uczniów, z którymi śmieje się i poklepuje po plecach.
-Skoro on się spóźni, to ja też mogę- podjęła szybką decyzję i pośpieszyła po swoje życiowe paliwo. Podejrzewała, że w jej żyłach na co dzień płynie więcej kofeiny niż czerwonych krwinek.
Na spotkanie byli zaproszeni jeszcze Elysia, Arthur i Nathaniel. Elowen angażowała Williama w sprawy W, ale mimo wszystko uważała go za zbyt ekscentryczną osobistość do opiniowania kadetów. Niech lepiej zostanie przy swoich miksturach a rekrutację zostawi w rękach osób mocniej stąpających po ziemi- Margaret wyjątkowo się z nią zgadzała.
Nauczycielka Uroków żałowała, że bardziej lubiane przez nią osoby z grona pedagogicznego nie biorą bezpośredniego udziału w sprawach grupy W. Niestety jednak została skazana na otaczanie się bufonami, z którymi ciężko się negocjowało.
Elysia już czekała u Wicedyrektor i wesoło z nią dyskutowała. Przeklęte papużki nierozłączki. Kolejny przyszedł Nathaniel ze swoją zblazowaną miną a na koniec oczywiście spóźniony Arthur.
-Przejdźmy do sedna- Elowen lubiła konkrety. -Mamy 10 sensownych kandydatów i 8 miejsc. Każdy coś sobą reprezentuje, ale chcę jeszcze uzyskać opinie od naszych Zbierających. Czy są ambitni? Mają silne nerwy? Umieją być dyskretni? Musimy brać takie rzeczy pod uwagę.
-Ręczę za Sylvię i Zephyra- Elysia odezwała się swoim jedwabistym głosem. -Oboje idealnie nadają się do naszego zespołu. Nie zmarnują danej im szansy.
Elowen skinęła głową. Te informacje już znała, powtórzenie ich było czystą formalnością. Bardziej interesowały ją nowości od Nathaniela.
-Zacznijmy po kolei- chłopak wyglądał na lekko znudzonego. -Blade. Popieram jego kandydaturę. Potrafi być przywódcą, ale wie też kiedy się wycofać i wykonywać rozkazy. Jest uzależniony od adrenaliny jaką daje walka. W będzie dla niego odpowiednie.
Arthur zgodnie pokiwał głową. Blondyn zapowiadał się naprawdę świetnie.
-Archer i Duncan myślą dość schematycznie, więc na początku nie dawałbym im sytuacji, w której muszą się wykazać kreatywnością- lekko się skrzywił. -Poza tym mogą stanowić niezły dodatek do grupy.
-Popieram Lyrę i Ethana- przekrzywił lekko głowę. -Będą się nawzajem trzymać w W. Co do chłopaka mam lekkie wątpliwości- pod względem charakteru jest trochę za miękki, ale dziewczyna na spokojnie ustawi go do pionu.
Margaret była zaskoczona jego przenikliwością, ponieważ sama by tego lepiej nie ujęła. Nathaniel zdecydowanie miał mózg na karku.
-Brett to chyba najlepsza opcja ze wszystkich kobiet- Arthur gdy to usłyszał gorliwie pokiwał głową. -Perfekcyjny wojownik, bez skrupułów, wykona każdy rozkaz- ciągnął brunet. -Dodatkowym bonusem jest, że nie widzę dzieci w jej przyszłości, więc zostanie z nami na dłużej.
Elysia i Margaret uniosły brwi. To akurat chyba była dla wszystkich niespodzianka. Drugoroczny zdawał się myśleć o najdrobniejszych szczegółach. W końcu był Zbierającym.
-Odradzałbym Jamesa- chłopak przejechał palcami po swoich skroniach. -Ujmę to delikatnie- za dużo aktywnej części mózgu u niego nie widzę- Arthur roześmiał się tylko na te słowa. -Poza tym brakuje mu dyscypliny. Wystarczy, że po drugiej stronie zobaczy ładną dziewczynę i gwarantuję Wam, że sprzeda jej nasze wszystkie informacje.
-To na pewno odpada- nauczyciel Walki i Obrony wyraził opinię ich wszystkich.
Margaret zauważyła, że Scarlett zostawił na sam koniec. Ostatnio dziewczyna zaskoczyła ją informacją, że idzie z brunetem na bal.
-Sprytna bestia z niego- pomyślała z mieszanką obrzydzenia i uznania dla tego planu. -Zauważył, że raczej nie wykosi jej z W, więc próbuje podporządkować ją sobie w inny sposób. Nathaniel zdawał się zwietrzyć diamencik pełen mocy magicznej i teraz chciał go wykorzystać do własnych celów. Tylko do jakich?
-Scarlett kategorycznie odradzam- przybrał protekcjonalny ton. -Naprawdę już dobrze ją poznałem i mogę zaświadczyć, że jest leniwa, mało ambitna, niestabilna emocjonalnie, prawdopodobnie lekko stuknięta, jej jedynym celem jest znalezienie męża i życie na jego utrzymaniu- Margaret lekko uniosła brew, czując że niechęć do tego chłopaka zaraz osiągnie u niej apogeum.
-W trakcie misji mogłaby się nam rozpłakać albo zdezerterować i uciec w przeciwnym kierunku- ciągnął bezlitośnie. -Brakuje jej odporności na stres, siły i inteligencji. Razem z Jamesem powinni zostać wyeliminowani.
Nawet Elysia uniosła brwi ze zdziwienia. Chyba po raz pierwszy słyszała od pupilka taki aż nazbyt szczery monolog.
-A ja dowiedziałam się od Scarlett, że zapraszasz ją na bal zimowy- Margaret nie wytrzymała i postanowiła wydać jego dwulicowość przed wszystkimi. Sama uważała, że Krezynka nie nadaje się akurat do W, ale większość zarzutów Nathaniela była kompletnie pomylona.
Na pewno nikt kto ją zna nie nazwałaby Scarlett głupią, leniwą albo niestabilną psychicznie.
-Urody odmówić jej nie mogę- Nathaniel rozłożył ręce w przepraszającym geście. -Ale podrygiwanie na balu to chyba nie to samo co poziom naszej grupy prawda?
-Ty mały...- pomyślała nauczycielka, ale zacisnęła usta w wąską kreskę. -Nie zniży się przecież do poziomu kłócenia się z uczniem.
-Dziękuję za Waszą ewaluację- Elowen uśmiechnęła się do wszystkich ciepło. -Myślę, że mam już wszystkie informacje których potrzebuję do dokonania wyboru. Prześlę Wam decyzję w trakcie przerwy zimowej.
Nauczyciele i Nathaniel skinęli głowami. Margaret w tej chwili miała w nosie, że rozmowy w tym gronie mają zostać między nimi. Jak tylko uczniowie wrócą do Akademii po świętach przesilenia zimowego, ostrzeże Scarlett, żeby trzymała się jak najdalej od tego obrzydliwego manipulatora. Zobaczyła jak brunet z pogodnym uśmieszkiem wkłada ręce do kieszeni i oddala się powolnym krokiem Pana i Władcy całej szkoły.
Arthur tymczasem już wyciągnął swój tablet, żeby napisać Elowen, że całkowicie popiera wykluczenie Jamesa, ale żeby znalazła jakichś sposób na zatrzymanie reszty wojowników płci męskiej. Nie zauważył przy tym maleńkiej pluskwy, która zgrabnie zeskoczyła z jego ramienia na ziemię. Malutkie urządzenie było najnowszym gadżetem wyprodukowanym w Draconii.
Pluskwa, która potrafiła skurczyć się do minimalnych rozmiarów i zmieniać kolor jak kameleon, miała również funkcję wysunięcia maleńkich nóżek i pobiegnięcia wprost do swojego właściciela dzięki niezwykle wyczulonej nawigacji.
Urządzenie wbiegło prosto do łazienki na tym samym piętrze, żeby następnie wspiąć się na rękę i wskoczyć do wysuniętej czekającej dłoni. Właściciel zacisnął palce i pluskwa zdrętwiała. Odczekał 10 minut a następnie pośpieszył do mieszkalnej części Akademii.
Postać zamknęła drzwi z cichym szczękiem i od razu nacisnęła przycisk odtwarzania. Przesłuchała całą rozmowę i zacisnęła pięść w satysfakcji.
-Mam Cię!
Teraz wystarczyło zgrać nagranie na tablet i będzie zawsze pod ręką. Nie miała wątpliwości do czego je wykorzysta.
***
Da da dammm. Kto jest tajemniczym podsłuchiwaczem? Obstawiajcie w komentarzach, zobaczymy kto zasłuży na odznakę komentującego o najlepszej intuicji XD
A dzisiejsze odznaczenie "Królowa Hashtagów" idzie do Katharia_ za #Ethandoworawordojeziora
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro