Rozdział 1
Od kiedy w Ninjago znów jest bezpiecznie zaczęło się robić lekko... nudno? Okey nie lekko, bardzo nudno. Powiem tyle naszej drużyny nie ma...
Zane poszedł w kucharstwo i nie ma go praktycznie wogóle w domu. Jay powrócił do bycia prezenterem, mimo to w domu bywa często ale naburmuszony a Cole? Cole siedzi w pokoju i gra w gry. Heh za to Loyd, Loyd to zupełnie inna sprawa. On jest jak zawsze wspaniały.
Kofciam go, nawet to okazuje ale ma to w dupie ;-;. Poderwe go jeszcze, wiem to.
K- Ej Loyd!
L- Hm?
K- Choć do Kina
L- Nie idę Kai
K-...
L- ?
K- ;-;
L- Heh sorki jestem zajęty mam patrolik
K- Zawsze tak mówisz ;^;
L- No sorki Kai
K- Będziesz mój zobaczysz - szepnąłem złowrogo. Nie wiem dlaczego i co mnie wzięło by tak powiedzieć ale to dziwne
L- Huh? Coś mówiłeś?
K- Nic nic
L- Okey, durne Alfy - przewrócił oczami co z mojej perspektywy wyglądało słodko. Heh tak ja jestem alfą a Loyd? Szczerze nie wiem raczej on stara się być na nas zamknięty co dla mnie jest takie sobiebo chciałbym wiedzieć o nim wszystko no aleee niestety nie mogę ;^;.
K- Ej Loyd?
L- Hm?
K- Tak wogóle to jakie masz stanowisko? Alfa? Beta? Omega?
L- Musze już lecieć pa
K- E... - i Loyda już nie było. To wszystko jest dla mnie dziwne no ale co mam niby z tym zrobić? Nic. Mówił że ma potrolik ale przecież nie ma w ninjago już nawet małych przestępców a co dopiero jakichś większych bandytów. Wszystkich już dawno zapuszkowaliśmy i siedzą sobie w więzieniu po dziś dzień. Może to czas na to by założyć już rodzine? 23 lata, kariera zakończona, sporo money, ta jestem zajebisty z Englisha UwU. Tylko teraz tak, co ja dokładnie chce osiągnąć jeszcze w życiu przed rodzinką. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Jaya. Najpewniej zastał syf u siebie spowodowany tym że ma pokój z Colem. Od niedawna są razem heh a Zane? Zane dalej jest z piksal. Niestety Skylar jest zajęta już przez Nye. Przykre bo mieliśmy być razem ale jednak okazało się że Skylar woli dziewczyny. Ja tam lubie to i to. Heh wsumie mi jest bez różnicy. Mimo wszystko chciałbym by to Loyd został u mojego boku na zawsze ale raczej nie jest on stworzony dla mnie bo pewnie jest alfą. Zielony ninja, to samo w sobie brzmi władczo a eh alfa z alfą być nie może. No nic nadzieja matką głupich. Wracając do awantury z dołu. Mozolnie zwlokłem się z mojego czteronożnego przyjaciela którym jest moje wygodne łóżko i zmierzałem powolnym krokiem na dół.
K- A wy znowy swoje
J- Nie moja wina że ten nie rób siedzi i tylko robi z naszego pokoju chlew!!
C- Przypomne ci że sam chciałeś mieć ze mną pokój, ja cię o to nie prosiłem
J- Ugh!
K- Spokój
J- Nie!
C- Spokojnie- czarno włosy przytulił swojego chłopaka i pocałował czule w czółko. Ja też bym tak chciał. No ale mi niestety obecnie nie jest to pisane ;^;.
K- Aj chłopaki chłopaki - wracałem na góre kiedy poczułem ten zapach. Zapach omeg. Był bardzo intensywny i mocny. Postanowiłem że pójde w strone zapachu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro