3. Wąż gigant
...
Następnego dnia, po tym jak nie udało się skontaktować z Arką. A niestety gdy nas tu przysłali nie dali nam żadnych przydatnych rzeczy aby móc je wykorzystać do kontaktu z nimi, zaczęło mi się nudzić. Więc potajemnie wybrałam się do lasu zabierając ze sobą siekierkę Bellamego. Niestety nie było go w namiocie abym mogła mu przekazać że pożyczam, mam nadzieję że się nie pogniewa.
W dzieciństwie zrobiłam z kredek niewielką wyrzutnię. Gdy razem z chłopakami zaczęliśmy się nią bawić nasza zabawa skończyła się tak że kredka wbiła się mocno w nogę Jasperowi. Siła z jaką ta wyrzutnia ciskała kredki była bardzo duża. Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mój wynalazek może być niebezpieczny. Nazwaliśmy tę wyrzutnię "krwawą Jossy" i obiecałam chłopakom że nigdy więc nie skonstruuję żadnej machiny niosącej śmierć.
Do teraz! Postanowiłam zbudować "krwawą Jossy" w znacznie większych wymiarach.
Miejsce w której zaczęłam ją budować to rzeka. Dokładniej miejsce w którym Octavię zaatakował gigantyczny wąż. Jeśli ta machina ma zabijać to pierwszą jej ofiarą będzie ten gad.
Siekierą Bellamego ścinałam drzewa. Swojego noża użyłam do naostrzenia strzał. Jako sznur do obwiązania aby wszystko się trzymało i jako cięciwa do strzelania wykorzystałam pnącza i liany. Mam nadzieję że się uda i mój wynalazek "nie eksploduje" , bo czasami się to zdarzało gdy coś tworzyłam.
Skończyłam budować, nałożyłam już całkiem sporych wielkości strzałę. Aby ściągnąć tego węża tu i nie musieć wchodzić do rzeki wykombinowałam że wrzucę do wody duży kamień natarty krwią zająca którego wcześniej upolowałam łukiem który też zrobiłam.
Wrzuciłam kamień. Szybko podbiegłam do wyrzutni i napięłam strzałę. W oddali zobaczyłam że coś płynie w kierunku kamienia który wrzuciłam. Cierpliwie czekam aby ten stwór podpłynął bliżej. Już jest blisko brzegu. Gdy puściłam strzałę przez to jak mocno napięta była cięciwa poleciałam do tyłu upadając na tyłek.
Będę musiała naprawić to aby siła wyrzutu do tyłu się zmniejszyła.
Usłyszałam ryk, podniosłam się. Wąż oberwał i zaczął rzucać się. Po chwili przestał a woda wokół niego zaczęła barwić się na czerwono. Podeszłam bliżej brzegu aby przyjrzeć się kreaturze. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że sama nie wyciągnę tego z wody i nie zaniosę do obozu.
Zabrałam siekierkę i łuk.
Wskoczyłam na obronny mur z tyłu statku. Nikt mnie nie zauważył. Najpierw weszłam do swojego namiotu odłożyłam łuk. Wyszłam i poszłam do namiotu Bellamego. Na szczęście nie ma go tu. Odłożyłam siekierę na miejsce. Gdy odwróciłam się do wyjścia bo chciałam jak najszybciej wyjść wpadłam na kogoś, uderzając nosem w czyjąś klatkę piersiową. Odsunęłam się aby dokładniej przyjrzeć się kim ta osoba jest. Zamarłam gdy tą osobą okazał się Bellamy który w tej chwili natarczywie wpatruje się we mnie.
-Miło że postanowiłaś ją oddać.- rzekł beznamiętnie łapiąc mnie za ramię i ciągnąc w znanym tylko sobie kierunku. Niektórzy obozowicze zaczęli przyglądać się nam. Zatrzymaliśmy się przy Jasperze który stoi przy stoisku z orzechami.
-Jasper!- mój przyjaciel wzdrygnął się pod wpływem jakim Bellamy wypowiedział jego imię.
-Tak?- zająkał się przełykając ślinę.
-Możesz zapytać się tej o to księżniczki czemu ukradła moją siekierę?- próbowałam wyswobodzić się z jego żelaznego uścisku ale on jeszcze bardziej go wzmocnił sprawiając że syknęłam z bólu.
-W zasadzie to ona cię słyszy i ... mógłbyś ją puścić bo raczej nie sprawiasz jej przyjemności.- powiedział nie pewnie Jasper. Bellamy spojrzał na mnie nadal ze złością na twarzy, ale gdy zobaczył mój grymas spowodowany bolesnym uściskiem jego mimika złagodniała i puścił mnie. Zaczęłam masować bolące miejsce.
-Wytłumaczysz czemu to zrobiłaś?- zwrócił się do mnie Jasper.
Zaczęłam na migi tłumaczyć mu co zrobiłam.
-Że co?! ... Odbiło ci. ... Naprawdę ci się udało.- najpierw był zszokowany później zły a na koniec podekscytowany że zabiłam węża giganta.- Jesteś naprawdę niesamowita. Pokazałaś temu gadowi kto tu rządzi.- przybyliśmy sobie piątkę i wykonaliśmy tylko dla nas zrozumiany ruch szczęścia.
-Jasper, wyjaśnij mi.- mój przyjaciel wyjaśnił naszemu przywódcy.
-Wow.- tylko tyle z siebie wydukał.- Nie wiedziałem że mamy tu takiego geniusza.
Bellamy, Jasper, Finn i Konor poszli ze mną nad rzekę.
Doszliśmy nad rzekę. Chłopcy zaczęli zachwycać się wyrzutnią, a ja podeszłam do brzegu przy którym jest martwy wąż. Wskoczyłam do rzeki, woda sięga mi do piersi. Za mną wskoczył Bellamy i Jasper. Złapaliśmy cielsko gada, na brzegu został Finn z Konorem i pomogli wyjąć to z wody.
Gdy chciałam wyjść z wody rękę podał mi Bellamy który stoi już na brzegu. Posłał mi uśmiech który odwzajemniłam. Przyjęłam jego pomoc. Pociągnął mnie do góry tak że wpadłam na niego i prawie się przewróciliśmy. Zaśmialiśmy się z zaistniałej sytuacji ale z powodu bliskości naszych twarzy odsunęłam się aby nie zauważył moich rumieńców które wkradły mi się na policzki.
~
Zabraliśmy węża i wyrzutnię do obozowiska. Gdy dotarliśmy na miejsce pokazaliśmy reszcie co przynieśliśmy.
-Patrzcie na co Monel zapolowała!- krzyknął Bellamy - i co sama zbudowała aby zabić tę bestię!
Tłum zaczął radośnie wiwatować. Nareszcie wiem jak to jest, być podziwianym i uznawanym przez innych za kogoś wartościowego, piękne uczucie.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro