Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. Kryształ

Winda zatrzymała się na 4 poziomie. Drzwi się rozsunęły i wyszliśmy.

-Daniel, mógłbyś mi powiedzieć gdzie znowu mnie ciągniesz?- zapytałam zniecierpliwiona.

-To ma być niespodzianka.- ruszył wzdłuż szaro-białego korytarza ciągnąć mnie za rękę bo stawiam mały opór. Tak naprawdę nie mam ochoty szfędać się, wolałabym położyć się na łóżku i filozofować o sensie życia i jak bardzo lubię sobie komplikować życie. Jęknęłam przeciągle na co blondyn zachichotał.

-Aż tak bardzo ci się nie chce?- zatrzymaliśmy się, blondyn spojrzał na mnie uważnie i z lekko uniesionymi koncikami ust, chyba go to bawi i nadal trzyma mnie za rękę.

-Zgarnąłeś mnie z samego rana z łóżka, nawet siadania jeszcze nie było.- powiedziałam byle jaki argument tylko po to aby nie tłumaczyć mu czemu mam dziś kiepski humor, właściwie sama do końca nie wiem czemu. A nie sekunda, przecież dzisiaj w nocy męczyły mnie koszmary, jak mogłam o tym zapomnieć, a do tego wczorajsza akcja z Jasperem i Clarke pogarsza wszystko.

-Mogę cię zapewnić, że ci się spodoba.- uśmiechnął się zachęcająco i ponownie zaczęliśmy iść.

Zatrzymaliśmy się przy jednych z wielu białych drzwiach w tym korytarzu. Daniel otworzył je swoją kartą i mogliśmy wejść.

Stanęłam jak kołek zdając sobie sprawę gdzie mnie zabrał. Na moją twarz wpęzł widoczny uśmiech, a oczy błysnęły od podekscytowania.

-Czy ja śnię, czy naprawdę zabrałeś mnie do sali chemicznej?- spojrzałam z niedowierzaniem na blondyna.

-Tak, mówiłem że ci się spodoba.- powiedział dumnie.

Oczywiście że mi się podoba, od zawsze uwielbiałam eksperymenty. Gdy się jeszcze uczyłam to lekcje chemi były dla mnie istnym rajem, inny przysypiali albo zajmowali się swoimi sprawami gdy trwały zajęcia, w przeciwieństwie do mnie ja z uwagą i zachwytem spędzałam te zajęcia. Ale zawsze było mi ich mało dlatego sama zaczęłam eksperymentować. Monty i Jasper wiedzą o tym najlepiej, jak bardzo niebezpieczne jest danie mi w ręce jakąkolwiek substancję chemiczną.

-Ale skąd wiedziałeś, że to mi się spodoba, hm?- przymrużyłam oczy.

-Zrobiłem drobne przepytanko twoim przyjaciołom.

-Czyli że teraz wiesz nawet jaki mam rozmiar buta?- zapytałam unosząc brwi i lekko konciki ust. Daniel parsknął rozbawiony.

-Oczywiście, że wiem.

-To powiedz.

Blondyn chwilę się zastanawiał.

-37.- powiedział pewnie.

-Skucha, 38.

-Ale byłem blisko.

-Tak byłeś.- zaczęłam się dokładniej rozglądać po pomieszczeniu.

Kilka stołów z krzesełkami ustawione w rzędy, po bokach szafki z przyborami i substancjami chemicznymi oraz szklana półka, na której leży szereg przeróżnych kolorowych o niewielkim rozmarze kryształów. Podeszłam do niej bliżej.

-Moja klasa na ostatnim roku je zrobiła, to taka tradycja. Nauczycielka ma na tym punkcie bzika.- wyjaśnił Daniel.

-Który to twój?

-Najpierw powiedz, który podoba ci się najbardziej.

Po kolei przyjrzałam się kryształom aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na jednym. Jest w czarno-granatowym kolorze i ma srebrne drobinki. Przypomina mi gwiaździste niebo nocą. Podniosłam kryształ i pokazałam go Danielowi.

-Ten jest najładniejszy, kojarzy mi się z nocnym niebem, na którym gwiazdy błyszczą jak brylanty.- powiedziałam z zachwytem. Nie wiem czemu ale Daniel zaśmiał się i spojrzał na mnie z dziwnym blaskiem w oczach.- Czemu się śmiejesz?

-To chyba jednak przeznaczenie. Ja zrobiłem kryształ, który wybrałaś, a na dokładkę właśnie to samo co powiedziałaś miał przedstawiać. W ten sposób chciałem jakoś wyobrazić sobie nocne patrzenie na gwiazdy.

-Wow.- tylko tyle z siebie wydusiłam. Bo co mogłabym powiedzieć, to dziwne że akurat jego kryształ wybrałam. Nie chcę mu dać złudnej nadzieji.

-Podaj go.- poprosił, oddałam mu go. Blondyn podszedł do jednej z szafek, otworzył szufladę i wyciągnął z niej sznurek. Obwiązał nim kryształ robiąc z niego naszyjnik. Podszedł do mnie i chciał go założyć mi na szyję.

-Poczekaj, nie mogę go przyjąć.

-Owszem możesz, sprawi mi to wiele przyjemności jeśli go weźmiesz.

Zgodziłam się, przecież mu nie odmówię, chociaż tego. Założył mi go na szyję.

-Piękny kryształ dla jeszcze piękniejszej dziewczyny.

Zarumieniłam się. Prawie na każdym kroku obsypuje mnie komplementami, to bardzo przyjemne uczucie. Cały czas jestem w centrum jego uwagi, czuję się wyjątkowa ale też jest mi źle bo nie odwzajemniam jego uczuć. Bellamy ani razu mnie tak nieskomplementował, znaczy mówił że jestem bystra i pomysłowa, ale nigdy niepowiedział, że jestem piękna albo chociaż ładna albo że w jakikolwiek sposób go zachwycam. Chciałabym kiedyś usłyszeć to z jego ust, jego pełnych i malinowych ust, które w tej chwili z chęciął bym posmakowała.

-Monel, słuchasz mnie?

-Yyy... tak.- spaliłam lekkiego buraka. Za bradzo zapędziłam się myślami, choć to bardzo przyjemne wyobrażenia. Stop! Ogarnij się.

-Przyprowadziłem cię tu bo wiem jak bardzo lubisz eksperymentować. Może w tym drugim znaczeniu też.- uśmiechnął się zawadiacko.

-Nie!- zaprzeczyłam szybko zdając sobie sprawę o co mogło mu chodzić.

-Dobra, już przestaję bo w takim tempie jeszcze zmienisz się w prawdziwego buraka.- zażartował, zaśmialiśmy się oboje. Rozbawiona dźgnęłam go palcem klatkę piersiową.
-Aw.- zrobił minę jakby to naprawdę go bolało.

-Przestań śmieszkować, chcę w końcu coś wybuchnąć.

-Co ja poradzę, że twój uśmiech jest taki zachwycający, że chciałbym go widzieć cały czas.

-Wiesz, jesteś najmilszym chłopakiem, którego kiedykolwiek spotkałam.

Wykonaliśmy kilka eksperymentów. Już od dawna nie czułam się tak dobrze, całkowicie zapomniałam o wszystkich problemach. To uczucie bezpieczeństwa i radości, chciałabym aby było tak zawsze, ale wiem jaka na prawdę jest rzeczywistość, brutalna. Jej nie interesuje czy jesteś dobrą osobą czy złą, jeśli nie dasz rady to zginiesz.
Żartowaliśmy sobie i wspominaliśmy momenty z naszych przeszłości. Daniel ma złote serce, jest najlepszym przykładem dobrego przyjaciela, on cię wysłucha i zrozumie, nie będzie zadawał niepotrzebnych pytań, on po prostu rozumie. Tak, opowiedziałam mu o Bellamy'm, czułam taką porzebę porozmawiania z kimś o tym, ale z kimś z innego otoczenia niż moi przyjaciele. I co zrobił? Zrozumiał, pocieszył i doradził.

-Teraz i ty jesteś moim przyjacielem.- powiedziałam przerywając ciszę i sprzątanie stołu po naszych eksperymentach.

-Miło to słyszeć.- odpowiedział patrząc mi w oczy.

~

Przetarłam twarz dłonią i westchnęłam.

-Mogłam jednak stanąć po jej stronie.

-Nieobwiniaj się, czasu nie cofniesz.- spróbował pocieszyć mnie Monty.

-Nadal jej nie ma, na kolacji widziałam ją ostatni raz, nawet nie spała w swoim łóżku.

-Spytamy Jaspera, może on ją widział.

Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na korytarzu przy ścianie znaleźliśmy Jaspera i Mayę.

-Hej.- przywitałam się z brunetką.

-Hej.- odpowiedziała mi, Monty nawet nie zwrócił na nią uwagi.

-Clarke gdziesz zniknęła. Widziałeś ją?- Monty zwrócił się do Jaspera.

-To ja pójdę, porozmawiamy później.- Maya powiedziała do Jaspera.

-Dobra, zajmij mi miejsce na śniadaniu.- dodał szatyn gdy dziewczyna odchodziła.

-Odpowiedź.- ponaglił go brunet.

-Nie. I nie mam w tej chwili ochoty i czasu o niej rozmawiać.

-Nie nocowała w swoim łóżku. Mam złe przeczucia, coś mogło się jej stać.- powiedziałam.

-I co z tego. Nic jej niebędzie to w końcu Clarke poradzi sobie.- powiedział lekceważąco i poszedł sobie.

~

Siedzę przy stole z Montym i czekamy, że może Clarke za raz przyjdzie. Od wczorajszej kolacji ślad po niej zaginął, mam nadzieję że nic jej nie jest.

-Hej.- spojrzeliśmy zrezygnowani na Jaspera, który przyszedł i niestety nie jest Clarke.

-Też cieszę się że was widzę.- usiadł na krześle obok mnie.

-Liczyliśmy na Clarke.

-Nadal jej nie ma?- zapytał zmartwiony.

-A co zaczęła cię obchodzić?

-Monel przestań.- rzekł do mnie Monty.

-Przecież nie chciałem by coś jej się stało.

-Wiem. Teraz pytanie co robimy?- zwróciłam się do chłopców.

-Maya ma dostęp do wszystkiego, może się dowiedzieć. Jeśli Clarke ma kłopoty będziemy o tym wiedzieć.

-Sam niewiem Clarke nieufa im, a jeśli ma rację?- zapytał z niepewnością Monty.

-Mayi można zaufać, tak myślę. Poza tym nie mamy wyboru.- dodał Jasper.

Moim zdaniem nie zaszkodzi zapytać o to jeszcze Daniela, może będzie wiedział więcej.

...

Mam nadzieję że wam się podoba😆

Zachęcam do komentowania albo zostawienia gwiazdki, to bardzo motywuje 😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro