Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Gdy Ahsoka wreszcie zmusiła się do otworzenia oczu, jej gałki oczne zalała jaskrawa biel szpitalnego sufitu. Szybko zamknęła je z powrotem, by światło nie oślepiło jej zupełnie. Odczekała kilka sekund, podczas których wyostrzyła pozostałe zmysły. Ostrożności nigdy za wiele. W końcu udało jej się delikatnie uchylić powieki, a następnie zupełnie już przytomnie usiąść na pryczy i rozejrzeć się wkoło. W tej samej chwili do szpitalnej sali wszedł mężczyzna. Na oko miał trochę mniej niż trzydzieści lat, ciemne blond włosy i niebieskie oczy. W jego rysach twarzy i w Mocy dostrzegła pewne podobieństwo do Anakina, co w pierwszej chwili lekko ją zszokowało.

Oczywiście wiedziała o Luke'u i Leii. Gdy tylko wróciła do siebie po odmrożeniu z karbonitowej pułapki zaczęła nadrabiać braki w zakresie historii Galaktyki. Miała na to sporo czasu, bo nim znaleźli Ezrę minęło ładnych parę miesięcy dryfowania w kosmicznej pustce, gdzie nie było zbyt wiele do roboty. Sprawę ułatwiał dodatkowo fakt, że Luke Skywalker nie krył się z tym, że Darth Vader był jego ojcem, a chociaż o prawdziwym pochodzeniu Leii może nie było aż tak głośno, to wystarczyło trochę pogrzebać i sprawdzić datę adopcji przez Baila córki, o której przecież wiedziała. Nie spodziewała się jednak, że kiedykolwiek ujrzy potomka Anakina Skywalkera na własne oczy. Po prostu… należeli do innych światów i to spotkanie nie powinno mieć miejsca.

– Luke Skywalker? Nie spodziewałam się tego – mruknęła, gdy już zdążyła opanować zdumienie.

– Znasz moje imię, lecz ja nie znam twojego – odparł na to Mistrz Jedi, z uwagą studiując wygląd Togrutanki, jakby próbował ją sobie przypomnieć. Powolnie podszedł do stołka obok pryczy kobiety i usiadł, nie spuszczając z niej wzroku.

– Gdybym powiedziała ci, że byłam Fulcrum zmieniłbyś zdanie, bo ta nazwa na pewno obiła ci się o uszy, – stwierdziła. – ale rozumiem, że nie o to ci chodzi.

– Byłbym wdzięczny, gdybyś ujawniła mi swoje… prawdziwe dane. Oszczędziłoby to sporo komplikacji – przyznał. Nie dał tego po sobie poznać, ale chyba lekko zaczynał go denerwować opór wrażliwej na Moc kobiety.

– Wybacz, przyzwyczajenie z wojny – rzekła ze skruchą. – Spędziłam trochę czasu w karbonicie, cały czas jeszcze oswajam się z myślą, że to koniec.

Luke doskonale rozumiał, co to być rzuconym w wir wojny i wiedział, że w takich czasach niełatwo jest zaufać. Jeśli Togrutanka mówiła prawdę, w co był skłonny uwierzyć, dobrze wiedział, co musi teraz odczuwać.

Na chwilę zapadło milczenie, aż wreszcie Ahsoka się przemogła.

– To raczej za wiele ci nie powie, o co skrzętnie postarali się imperialni, ale moje imię to Ahsoka Tano.

Z uwagą obserwowała reakcję Skywalkera na swoje nazwisko, ale chyba rzeczywiście nie wiedział niczego o swoim ojcu. Trudno. Nie czas na wyjaśnienia.

– Musimy jak najszybciej powstrzymać Thrawna, nim zrobi coś naprawdę złego! – powiedziała głośno mistrzyni Je'daii. Musieli się śpieszyć. Nie miała pojęcia, ile przesiedziała w szpitalu po zatruciu się oparami ze statku, ale czuła, że było to stanowczo za długo. Nie myliła się.

– Za późno – Luke westchnął przeciągle. – Przechytrzył nas. Nasze siły specjalne oczekiwały na prom T-6, zgodnie ze wskazówkami zaginionego Jedi Ezry Bridgera, jednak Wielki Admirał musiał zmienić swój środek transportu gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach. Przyleciał i wyleciał niezauważenie, zgromadził całą Radę Moffów i przejął nad nimi kontrolę. Zmobilizował i przegrupował pozostałości floty, zebrał ochotników i sojuszników z dotąd wiernych Imperium planet i ogłosił powstanie Drugiego Imperium, ku chwale Imperatora.

W sali nastała przytłaczająca, ciężka cisza. Ahsoka musiała spokojnie przetrawić sobie wszystkie zasłyszane informacje.

– Macie jakiś plan działania? – zapytała wreszcie.

Jedi bezradnie rozłożył ręce.

– Liczyliśmy, że przybywacie z cenną, tajemną pomocą i że wiecie o wszystkich zdarzeniach. Ezra Bridger wyprowadził mnie z błędu i cała Nowa Republika ubolewa, że popełniliśmy tak haniebny błąd.

– Nie szkodzi – odparła szybko Ahsoka, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem Luke'a. – Nie zrozum mnie źle, Luke. Ale w tej sprawie biorą udział mityczne moce, które tylko wrażliwi na Moc wojownicy są w stanie powstrzymać. Gdyby Republika… Przepraszam, Nowa Republika sama zaczęłaby działać, prawdopodobnie byłoby o wiele gorzej.

Mistrz Jedi pokiwał w zamyśleniu głową.

– Co więc proponujesz? – spytał. – I czy możesz mi zdradzić, co to za mityczna Moc?

Togrutanka zadumała się ponownie, aż wreszcie orzekła z pewnością w głosie:

– Za dużo rzeczy jest do wyjaśnienia. Pozwolisz, mistrzu Jedi, byśmy po prostu wprowadzili się w stan medytacji i otworzyli dla siebie nawzajem umysły? To chyba najlepsze wyjście. I jedyna droga, by znaleźć rozwiązanie zaistniałej sytuacji – dodała z powagą.

– Zgoda – przyznał rację Luke, nie próbując nawet pytać skąd zyskała przeszkolenie w Mocy. Pytania mogły zaczekać. – Zaczynajmy więc, szkoda czasu do stracenia.

Ahsoka Tano pozwoliła, by jej umysł oderwał się od rzeczywistości i zanurzył we wspomnieniach swoich i Luke'a. Widziała naradę (a przynajmniej tę część, na której był Skywalker), trochę wspomnień z wojny i pojedynek z Imperatorem i Vaderem. Mistrz Jedi nie był co prawda skory, by pokazać tę część swojego życia, jednak nie oponował przesadnie. Ahsoka natomiast postawiła silny mur na wspomnienia przeżyć sprzed zamrożenia w karbonicie.

Początkowo syn Anakina nie interesował się zbytnio tamtymi zdarzeniami, ale w końcu zwyciężyła jego ciekawość — zaczął się przedzierać. Tano zareagowała błyskawicznie. Wzmocniła blokadę, nie pozwalając przebić się nieznajomemu w zasadzie mężczyźnie. Luke Skywalker miał jednak ogromną ilość midichlorianów, zupełnie jak jego ojciec. Ahsoka nigdy nie była szczególnie silna Mocą, do tego skupiała się głównie na jej fizycznym aspekcie, ale na szczęście potężna moc Córki płynęła teraz w jej żyłach i była niemal równa sile Wybrańca. Niestety była ciągle jeszcze troszkę osłabiona. Nim wsparła potęgą Córki mur tak, by nie dało się go podważyć, jedno wspomnienie zdążyło się prześliznąć i ukazać oszołomionemu Luke'owi.

Odejście z Zakonu Jedi. Samotne kroczenie ścieżką ku nowemu, odmiennemu życiu. A w tle czyjeś krzyki: „Ahsoka, czekaj!”.

Mistrz Jedi z ogromnym szokiem wymalowanym na twarzy wyrwał się z połączenia i mocno chwycił oparcia jej łóżka. Oddychał ciężko, walka na umysły zapewne mocno go wyczerpała. Ahsoka również otworzyła oczy i spokojnie wyrównała oddech.

– Byłaś… byłaś Jedi? – wykrztusił wreszcie. – Takim jak mój ojciec?

Togrutanka zawahała się. Nie mogła teraz dać mu odpowiedzi, bo niewątpliwie z niej zrodziłyby się następne pytania, na których odpowiadanie nie było czasu.

– Najpierw musimy powstrzymać Thrawna, potem możemy usiąść z kubkiem kafu i porozmawiać – zadecydowała z lekkim upomnieniem w głosie. Mistrz Jedi nieco niechętnie skinął głową. – Gdzie moja drużyna? – spytała.

– W sąsiedniej sali. Generał Syndulla prosiła o przekazanie, że Duch również chce dołączyć do akcji. Oczywiście możesz też liczyć na pełne wsparcie wojsk Republiki.

– A co z nowym Zakonem Jedi, mistrzu Skywalker? – zapytała Ahsoka, uważnie lustrując go wzrokiem. Gdy wymawiała ostatnie dwa słowa Luke zauważył w jej oczach cień smutku, tęsknoty, ale i radości. Zastanowiło go to, jednak nie miał czasu na rozmyślania. W dodatku pytanie zadane przez Togrutankę mocno go zmieszało.

– Cóż… będę z tobą szczery. Mój Zakon dopiero się kształtuje i niewielu Jedi mogłoby wnieść jakąkolwiek pomoc, a ktoś musi zostać i opiekować się w tym trudnym czasie naszymi młodymi adeptami. Mogę przydzielić do misji dwóch, może trzech Jedi ze mną włącznie. – przyznał ze smutkiem.

– Niech będzie i dwóch – mruknęła w zamyśleniu Tano. – Każda para rąk może nam teraz pomóc.

I tak właśnie powstał nowy oddział specjalny złożony z użytkowników Mocy: Ahsoki Tano, Ezry Bridgera, Kathleen Wander, Corrana Horna oraz Luke'a Skywalkera. Ich misja miała na celu pojmanie Wielkiego Admirała Thrawna, przywódcę nowo utworzonego Drugiego Imperium ku chwale Imperatora. A jej sukces zależał będzie nie tylko od Mocy i mobilizacji każdego z członków grupy uderzeniowej, ale także od ich indywidualnych decyzji i poświęceń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro