Potwory (nie?) istnieją
Przestrzeń pod łóżkiem,
Koło ubrań w szafie,
W szparze między drzwiami,
Gdzieś za oknem patrzy,
Znad sufitu obserwuje,
W rogu stoi
Albo w ciemnym kącie łazienki.
Chodzi za mną gdy przechodzę korytarzem,
Wszędzie jest i straszy...
Mamo? Tato?
Sprawdzisz, czy pod łóżkiem nie ma potwora?
Czy nie zerka przez szparę w drzwiach?
Nie stuka w okno nie drapie szyby?
Boję się spojrzeć do góry,
A tam w rogu też coś jest...
Nawet boję się do łazienki wejść.
Nocą tam zawsze jest tak ciemno,
A jak wracam to też ze mną idzie...
Straszy mnie,
A wy mi nie wierzycie!
Mówicie że potworów nie ma,
Że nie istnieją...
Ale one istnieją naprawdę!
Słyszę je zawsze w nocy,
Uwierzcie mi!
Nie chcę was okłamywać,
Ale wyznać prawdę.
Przestrzeń na dworcu,
Obok budynków w mieście stoją.
A amoku wszędzie chodzą,
Gdzieś przez okno ciągle patrzą,
Znad sklepienia ich widać,
W zaświatach niektóre już dryfują
Albo odeszły gdzieś zniknęły na zawsze.
Chodzą tam, gdzie ja migrują
Wszędzie są i popłoch roznoszą!
Gdy wyjdę ciągle słyszę ich drwiące śmiechy,
Ich buczenie i złość.
Wściekłość na innych zwykle bezpodstawną...
By humor poprawić, pastwią się nade mną!
Wytykają palcami, szturchają, kopią...
Nigdzie spokoju nie umiem odnaleźć.
Nawet w moim domu, chociaż
Ujawniają się dopiero w nocy,
Bo w dzień znikają jak za dotknięciem
Mamo dlaczego mnie nie słuchasz?
Widzę, że się śmiejesz ale przecież
Nie powiedziałem nic śmiesznego...
Więc dlaczego...?
Powinnaś chcieć mnie wysłuchać!
Powinnaś być poważna,
Powinnaś...
Proszę cię, nie bądź jak ci
Wstrętni ludzie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro