On
Imię jego egoista,
Równie znaczne jak sadysta.
Skąpiec, żeby go od tak o
To złoto którym tak się zaszczyca
Udusiło, przysypało.
Niech się krztusi i zarzyga ten
Co obelgi rzuca we wsze strony!
Tak właśnie tamten!
Chędożony...
To widmo człowieka.
Ach gdybyś wiedział kochany,
Jak bardzo mi w twojej śmierci pociecha,
Żeś już u mnie stracony...
Od dawna w szczyny zrzucony miły mój!
W szczyny w jakich słowa miarkujesz,
Mój miły!
Ach, gdybyś tylko mógł ujrzeć ślepiami swymi;
Tymi, w których tylko siebie widujesz
Jak bardzo obrazami się krwawymi mej duszy pokazujesz.
Gdybyś tylko zajrzeć mógł w mych myśli odmęty...
Zobaczyłbyś obraz bestialski niczym z piekła wzięty.
Tam bestia po wulkanicznych glebach ryka i bryka;
Tak mocna i potężna...
Niczym jest przy tym twoja pycha!
Zieje ogniem i siarką
I jadem pluje i smoły miarką.
Już ona pazury szykuje na ciebie,
Nic ci nawet nie da boska pomyślność w niebie,
Ty co się zwiesz wierzącym, ty stworo zakłamana.
Więcej w tobie diabła niż w świni gromada.
Bój się wściekłej bestii i zważaj na słowa!
Nim się ockniesz głupcze,
Zginiesz niepowola
Przypomnisz me słowa.
Nie jestem wierząca nie jestem królowa,
Lecz spadnie ci wkrótce obłudna korona.
Wiem co znaczę i powiedzieć potrafię
I że teraz naprawdę wiem i widzę,
Jak bardzo nienawidzę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro