Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Niiinnn-jaaa!

Rodo był w trakcie transformacji. Zwijał się, jakby z bólu, a potem powoli rozwijał, niczym taśma magnetofonowa. Kubraczek, dotąd schludny i idealnie dopasowany, pękał, zmieniając się w postrzępioną pelerynę. Kapelutek, który krasnal nosił zamiast typowej czapki, spadł i potoczył się gdzieś w kąt. Największą zmianę można było zaobserwować w twarzy. Z rumianej i zadowolonej z życia, zmieniła się w bladą jak ściana maskę, z otworami na oczy, które płonęły żywym ogniem. Przemiana się dokonała. Zamiast Rodo stał przed nimi Cień, zwany też Upiorem z Kobywood.

Dopiero poniewczasie cała trójka zorientowała się, że właśnie zmarnowali jedyną szansę na ucieczkę. To znaczy, krasnale zmarnowały. Zadaniem Agentki było odnaleźć i unieszkodliwić zagrożenie, czyli Upiora, ale Gwiazdek i Doktorek nie musieli ginąć. Bo zagrożenie naprawdę było śmiertelne. Znali działanie mikstury, wiedzieli do czego zdolne są krasnale po jej spożyciu. A ta tutaj należała do najgorszej odmiany.

Na szczęście Agentka nie straciła zimnej krwi. Rodo, czy Upiór, jeżeli się pruł, to dało się go też schwytać. Gorzej, że chwilowo cierpiała na zaćmienie mózgu, które uniemożliwiało jej szybkie opracowanie jakiegoś planu działania. Upiór podjął decyzję za nią. A więc ninja. W sumie dość rozsądne posunięcie, przy takiej ilości przeciwników. Wątpiła, czy krasnale mogły poważnie zagrozić Upiorowi, a tak miały przynajmniej jakieś szanse.

Błąd. Nie mieli żadnych szans. Gwiazdek odpadł jako pierwszy. Poleciał jak kometa wyłamując drzwi i wypadając na korytarz. Kolejny był Doktorek. Tego wyrzuciło przez okno. W ostatniej chwili Agentce udało się posłać za nim spadochron ratunkowy. Trafiła bezbłędnie. Krasnale były dość lekkie, ale nawet dla nich upadek z trzeciego piętra mógł być śmiertelny. Została z Upiorem sam na sam. Wydawało jej się, że już go ma. Upiór był w defensywie, zaraz miał zostać przyparty do muru.

W tym momencie przypomniała sobie, że to nie jest rozgrywka ligowa i nie obowiązują żadne zasady. Upiór planował to od początku. Kiedy Agentce wydawało się, że już ma go w garści, ten rzucił w jej kierunku paczkę żelek. Małek się zawahała... A potem rzuciła się na słodycze, zaprzepaszczając w ten sposób surową dietę, którą katowała się przez ostatnie tygodnie. Upiór w tym czasie szykował się do zadania ostatecznego ciosu.

Źle by się to skończyło, gdyby w tym momencie w laboratorium nie zjawili się rekruci Słysz i Niesłysz, sprowadzeni przez Doktorka, który wylatując przez okno, spadł prosto na nich. Rekruci stanęli między Upiorem a Agentką, która zmieniła się w międzyczasie w żelkożernego potwora. Użyli jedynej broni, jaką mieli przy sobie. Zatańczyli swish-swisha, a trzeba wam wiedzieć, że ten taniec ma bardzo silne właściwości obezwładniające. Upiór zatrzymał się. Zapatrzył. I upadł, całkowicie sparaliżowany. Łosiowa Polana po raz kolejny została uratowana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro