25.06.1987
Nie wiedziałem zupełnie jak to skończy... przepłakałem pół nocy bojąc się o Alishię i o to, co mi zarzucą za jej bronienie
- Michael - jeden z policjantów wszedł do celi gdzie mnie zamknęli - z zeznań tej dziewczyny wynika, że jej broniłeś
- A co miałem zrobić? Patrzeć jak mój ojciec ją gwałci? - odparłem patrząc tępo w ścianę
- Nie o to chodzi... Jesteś wolny. Jej zeznania Cię oczyściły.
- Super... co z nią?
- W jakim sensie?
- Chodzi mi o jej zdrowie
- Proszę jechać do szpitala miejskiego. Póki co, tam leży
Gdy tylko mnie wpóścili pojechałem do domu się przebrać, a potem do szpitala... z Mią się nie widziałem, bo jeszcze spała
***
Podszedłem do kobiety w recepcji
- Gdzie znajdę Alishię Novak?
- Pan jest...
- Muszę mówić, czy mogę pokazać dowód?
- A co to za tajemnica?
Pokazałem jej dowód
- Pracuję z Alishią - powiedziałem
- Trzecie piętro, chirurgia, sala 8
- Dzięki.
Poszedłem do sali wskazanej przed kobietę w recepcji
Gdy wszedłem, Alishia spała, więc usiadłem na krześle przy jej łóżku i czekałem aż się obudzi
Do sali wszedł lekarz
- Panie Jackson - zwrócił się do mnie
- Tak, wiem, że nie jestem z rodziny
- Nie o to chodzi. Pani Novak wskazała Pana jako jedyną po za matką osobą, której mogę przekazać informację o jej stanie zdrowia.
- Rozumiem... co z nią?
- Ma złamane obie ręce, a na jej ciele znaleźliśmy ślady po wielu gwałtach, niektóre z przed ponad 3 tygodni, po za tym wiele siniaków i zadrapań zarówno nowych jak i sprzed ponad 3 tygodni
- Żałuję, że nie strzeliłem mu w łeb
- O kim pan mówi?
- O Josephie... on jej to zrobił
- Rozumiem... kiedy się obudzi, możemy ją wypisać. Ale dobrze by było, gdyby ktoś się nią zajął na czas powrotu do zdrowia
- Rozumiem
Lekarz dał mi jej wyniki i wyszedł
Kilka minut później Alishia się obudziła
- Michael... wpóścili Cię?
- Tak... dzięki...
- Mike... ja się boję... Joe mnie dopadnie wszędzie
- Nie wszędzie... u mnie Cię nie tknie
- Nie chcę ci sprawiać problemu
- Nie sprawisz...Alishia... od kiedy straciłem Isabellę... ciągle się czuję samotny... mam dość tego, że nie mam z kim pogadać...
- Nie zrozumiałeś chyba. Byłam kochanką Twojego ojca
- Wiem tyle ile widziałem. Zgwałcił cię i połamał ci ręce.
- Chciałam go zostawić, ale groził, że dopadnie mnie wszędzie... że mnie sprzeda do burdelu w Arabii
- Nie płacz... on pójdzie siedzieć...
- Nie mam domu. Mieszkałam zawsze z partnerami
- Zabiorę Cię do Neverland... będziesz bezpieczna...
- Dzięki..., kiedy to będzie? Znaczy, kiedy mnie wypiszą?
-
Dzisiaj...
Lekarz zajrzał do sali
- Dobrze, że pani już nie śpi... wypis gotowy.
Podpisałem wypis za Alishię i zabrałem ją najpierw do domu w którym mieszkała z Josephem, żeby wziąść jej rzeczy, a potem pojechaliśmy do Neverland
***
- Jak wyzdrowie, to znajdę sobie mieszkanie
- Zostań... Tu jest tyle pokoi, które stoją puste... czuję się samotny... zostań...
- Nie Chcę u ciebie mieszkać na twój koszt
- Zostań...
- Możemy się umówić, że będę wynajmować pokój... naprawdę nie chcę wyciągać od Ciebie kasy
- Może być... ale ja ustalam cenę
- Ile?
- 10$ za miesiąc, od momentu gdy wrócisz do zdrowia
- Zgoda
》Alishia《
Kłócenie się z nim o cenę nie miało sensu...
- Tato - podbiegła do Michaela Mia - Tatusiu, gdzie byłeś w nocy? Miałam zły sen, A Ciebie nie było
- Joseph mnie wpędził w kłopoty. Kiedyś ci wyjaśnię...
- Co ci się stało? - zapytała mnie Mia
》Michael《
- Joseph się jej stał. I chciał to zwalić na mnie, przez co prawie poszedłem siedzieć. - wyjaśniłem szybko
- Ożenisz się z nią? - zapytała
Spojrzałem na Alishię i oboje zaczęliśmy się śmiać
- Na razie nie planuję - powiedziałem w końcu
- Tato ja chcę mieć mamę
Słowa Mii mnie załamały...
Wyszedłem do pokoju obok i się rozpłakałem
- Michael? - zapytała Alishia
- W porządku... - wyszedłem - brakuje mi Isabelli i tyle...7 lat sam wychowuję córkę... zero wsparcia, pomocy, wolnego... na czas prób i nagrywek zatrudniam nianię, albo zabieram Mię ze sobą...
- Mike, ona nie długo zacznie dojrzewać... Ty sobie nie poradzisz z nabuzowaną hormonami nastolatką...
- Mam 3 siostry. Rebbie jest starsza ode mnie o 8 lat, LaToya o 2, a Janet młodsza 8 lat. Po tym jak dostałem przy każdej z nich, wiem czego się spodziewać po dorastanącej dziewczynie
- Michael, nie o tym mówię... Ty mnie uratowałeś... Ty. Król Popu, jedna z najbogatszych osób na ziemii... uratowałeś mnie. Kochankę Twojego ojca
- Nigdy nie miałem ojca. Joseph był tylko menadżerem, trenerem i tyranem. Ale nie ojcem...
- Ale zdradzał twoja matkę, ze mną.
- O to ci chodzi... że powinienem Cię mieć w dupie, A ci pomagam
- Tak, o to
- Joseph był, jest i będzie potworem... Ty nigdy nie byłaś jego kochanką, tylko ofiarą. Dzieci mu z gniazda uciekły, to dopadł Ciebie...
- Znaczy, że nie masz pretensji, że sypiałam z Joe?
- Nie... mam pretensje, że mi nie powiedziałaś, że to on i że się nad Tobą znęcał
- Słuchaj, twoja córka potrzebuje matki... wiem, że ciężko ci o tym myśleć, ale... może znajdź kobietę, która pokocha ją jak córkę i zastąpi jej matkę
- Też chcę, żeby mnie ktoś pokochał...
- Zawsze masz mnie
Spojrzałem na nią
- Przytuliłabym Cię, ale obie ręce mam w gipsie
- Chodź tu... - objąłem ją - Będzie dobrze... Joe Cię nie skrzywdzi...
- Mike... wiesz, że ⅓ planety się w tobie buja?
- Wiem... Chodź... zaniosę twoje rzeczy do Twojego pokoju
- Pomóc ci?
- Dam sobie radę... Ty masz obie ręce w gipsie
***
Wieczorem Alishia chciała się umyć, ale gips na rękach jej to uniemożliwił...
Nam obojgu było nie zręcznie, że musiałem ją umyć...
***
- Wiesz, że nie jest aż tak źle? - zapytała gdy ją wycierałem
- Znaczy?
- Połóż dłoń na moim kolanie
Wykonałem polecenie
- Teraz przesuń wyżej
- Ty chcesz się ze mną przespać?
- Tkwiłam w toksycznych związkach od zawsze... tylko tobie ufam
- Czyli chcesz
- Chcę, od kiedy zaczęłam z Tobą pracować.
- Jesteś piękna, A moja córka sama pytała czy się z Tobą ożenię...
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojej sypialni... W między czasie byłem gotowy, wyłącznie przez to, że jej chwilę wcześniej dotykałem nawet TAM
- Mike... - zaczęła, gdy się rozbierałem
- Tak?
》Alishia《
- Mam prośbę... bądź delikatny... jednak dopiero co Joe mnie zgwałcił
- Zapomnisz o nim
- Niby jak?
- Tak - zdjął bokserki...
Media i plotki nie kłamały...
Michael zawisł nade mną
- Jesteś przepiękna - szepnął, zatkał mi usta pocałunkiem, po czym wsunął się we mnie i zaczął coraz szybciej ruszać biodrami
***
Poczułam w sobie ciepły płyn
- Kocham Cię...- wydyszał Michael opadając na moją klatkę piersiową
- Ja Ciebie też...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro