20.05.1999
》 Michael《
Obudziłem się przed 5⁰⁰, a w zasadzie obudził mnie telefon. Dzwoniła Melanie.
J: Hej Mela, co jest?
M: Michael, Alishia żyje?
J: Tak, czemu pytasz? Śpi obok mnie
M: Błagam, powiedz, że nie kłamiesz
J: Co się stało?
M: Od wczorajszego popołudnia media wciskają ludziom kit, że Alish nie żyje, a ty masz nową partnerkę...
J: Nie martw się. Alish żyje i ma się dobrze... może Wpadnij do nas?
M: Mogę teraz? Całą noc jechałam do Los Olivos z sąsiedniego stanu...
J: Daleko masz jeszcze do Neverland?
M: Nie. Stoję w lesie obok.
J: Dobra... podjedź pod bramę... otworzę Ci za moment, tylko zejdę na dół...
Dalej z nią rozmawiając zszedłem do pokoju ochrony i gdy Mela podjechała po bramę otworzyłem jej
Rozłączyłem połączenie i poczekałem, aż dojdzie do drzwi
Gdy tylko jej otworzyłem, rzuciła mi się na szyję
- Jechałam tu tylko po to, żeby jeszcze zobaczyć Alishię... - zaczęła płakać
- Spokojnie... Alish nic nie jest.
- Muszę ją zobaczyć teraz
- Dobra... poczekaj... skoczę ją obudzić....
Zostawiłem Melanie w salonie i poszedłem po Alishię
- Alish... - pogładziłem ją po policzku - wstań proszę
- Mm... Mike... jeszcze 5 minut...
- Mela przyjechała, bo media cię uśmierciły...
- Co? - usiadła
- Media cię uśmierciły, a Mela właśnie dlatego przyjechała i upiera się, że musi cię już teraz zobaczyć
- Mela?
- Tak... wiem, że dawno nie gadałyście...
- Miesiąc temu widziałam ją w centrum handlowym, gdy byłam tam w charakteryzacji... zaczepiłam ją i zapytałam, gdzie jest w tym centrum jest Caffé Mariposa... zawsze chodziłyśmy tam na kawę, więc myślałam, że mnie pozna....
- Chodź, nim pomyśli, że ją oszukałem...
Zeszlismy na dół
- Boże Alish! - Mela rzuciła sie Alishii na szyję - bałam się, że nie żyjesz...
- Ale żyję... spokojnie...
- Wiem, że jestem twoją gościem, ale czy możecie krzyczeć ciszej? - zapytała Ivonne schodząc ze schodów
- Ty chamie! - krzyknęła Mela i dała mi z liścia - Jak możesz?!
- Ale co?
- Trzymać pod jednym dachem żonę i kochankę!
- To nie jest moja kochanka. Alishia ci lepiej wyjaśni...
- Myślisz, że bym to łyknęła?! Wcisnąłeś jej pewnie jakiś kit! Słuchaj, to jest moja przyjaciółka, kocham ją i nie dam ci jej skrzywdzić!
- O czym ty mówisz? Ivonne nie jest moją kochanką... ostatnio uratowaliśmy jej córkę, która wczoraj wyszła ze szpitala. Zostały na noc. Obie.
- Uwierzyłabym ci, gdyby z każdym ex Alishii nie było podobnie! Jesteś gorszy niż twój ojciec!
- Mela, uspokój się. - Alishia zaczęła mnie bronić - On ma rację. 10 lat temu, gdy go poznałam też prowadziliśmy sprawę Ivonne i Olive. Wtedy obie zostały porwane. Mike nie kłamie...
- On może nie, ale ona tak.
- Jeszcze nic nie powiedziała. Uspokój się.
- Teraz nic... My się znamy, nie Ivonne? A może powinnam powiedzieć Alice?
- To nie tak jak myślisz! - Ivonne wybuchła płaczem
- Dobra spokój. Bo mi dzieci pobudzicie. - odezwałem się - Teraz sobie to wyśnimy. Bez krzyku.
***
Przeprowadziliśmy to jako standardowe przesłuchanie.
Ja rozmawiałem z Ivonne
- Ivonne, o co chodziło Meli?
- Pamiętasz co powiedziałam Olive?
- Że jesteś bi
- Po rozwodzie umawiałam się z kilkoma dziewczynami, gdy już byłam po drugim ślubie... On nic do tego nie miał, bo czasem sypiałyśmy z nim obie... taka... umowa.
- A jak było z Melą?
》Alishia《
Z pytań zadanych dotąd Meli, wiedziałam, że umawiała się z Ivonne, ale ta przedstawiała się jako Alice...
- A mąż Ivonne, Davis... skrzywdził cię?
Mela płacząc pokiwała głową
- Raz... Gdy się z nimi umówiłam... a Alice, znaczy Ivonne... na chwilę wyszła po wino... dał mi swój numer i ... - zaczęła płakać
- Spokojnie, kochanie... - przytuliłam ją - z nami jesteś bezpieczna
- Poprosił, żebym do niego zadzwoniła w następną sobotę....
》Michael《
- Człowiek, którego zabiłeś, zgwałcił Melę, a mi kazał go kryć pod groźbą, że Olive i ja też tak skończymy... ja tylko chciałam chronić córkę... - rozpłakała się Ivonne
- Nikt cię nie osądza... - chciałem ją uspokoić - fałszywe imię, to też jego wymysł?
- Tak... Nie chciał, żebym była rozpoznawalna...
- A powiedz mi... Czemu go nie zostawiłaś?
- Zagroził, że jeśli spróbuję, to mnie znajdzie i i tak skończę tak jak Melanie...
- Teraz jesteście bezpieczne... To się stało tylko raz?
- Jeśli chodzi o Melę, tak... on mi często groził... chciałabym wrócić do byłego męża... może i mnie zdradzał, ale nigdy nie skrzywdziłby Olive.
- A, skoro jesteś bi to myślałaś o związku z kobietą?
- Czasem tak... ale Melanie zerwała ze mną kontakt po tym, co mój mąż jej zrobił...
- Pomogę Ci zacząć od nowa...wydaje mi się, że nasze córki się polubiły
- Tak... Dziękuję Ci. Ale to nie znaczy, że mam...
- Nie szukam kochanki. Chcę Ci pomóc
- Nie rozumiesz. Ja się zakochałam
- Mam nadzieję, że nie we mnie?
- No właśnie nie... w Alishii i Meli
- Powiedz im. Alish też jest bi.
- Powiedz mi, ale szczerze... Ja ci się podobam?
- Jesteś ładna, ale naprawdę... nie szukam kochanki
- A gdyby brała w tym udział Alishia?
- W sensie?
- Chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie spałeś z dwoma naraz?
- Tego nie mówię. Tylko chciałem wiedzieć o czym mówisz
- Chodź... pójdziemy do nich...
- A gdzie one są?
- W sypialni mojej i Alish
- To nie jest podstęp?
- A chciałabyś żeby był?
- Nie wiem
- To nie podstęp.
Poszlismy do Alish i Meli
Ivonne zgodziła się powiedzieć dziewczyną to co mi, a ja musiałem odebrać telefon. Była 8⁰⁰
W: Hej, śpisz?
M: Hej, nie... od 5⁰⁰ jestem na nogach
W: Słuchaj... w następną sobotę robię imprezę. Wpadniecie?
M: Chętnie... ale odrazu mówię, ja nie biorę
W: Luz... nie ma przymusu... Ile osób z tobą idzie? Bo muszę to sobie ogarnąć
M: Czekaj... poza mną sześć
W: Harem masz czy jak?
M: No prawie. Żona, córka, ich dziewczyny i moja znajoma z córką
W: To nie będzie impreza dla dzieci. Znalazłam karteczkę od Mercury'ego z pomysłem na imprezę.
M: Nie mówię o dzieciach. Moja córka, jej dziewczyna i córka Ivonne są po 18.
W: To ok... czyli ty plus sześć, to siedem...
M: Moja szczęśliwa liczba
W: Wiem... a jakbyś tak orientacyjnie dał mi ich orientacje...
M: Nie wiem po co ci, ale Alish, jej dziewczyna, czyli Melanie, Ivonne, Mia i Susan są bi, a córka Ivonne, Olive jest homo.
W: Ok... dzięki... zapraszam 30.05 o 19⁰⁰ do mnie.
Po rozmowie z Whitney powiedziałem dziewczyną o zaproszeniu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro