"Grzech"
Grzech, to oznaka tego, co złego zrobiliśmy.
My na codzień grzeszymy. Większe lub mniejsze grzechy budzą w nas różne wyrzuty sumienia. Ale osoby, które nauczyły się grzeszyć, mają gdzieś swoje sumienie.
To właśnie sumienia podpowiada mu, aby dalej grzeszył.
I tak oto ty i Dabi staliście się najlepszymi przyjaciółmi.
Trochę dziwna ta relacja pomiędzy siedemnastolatką, a dwudziestoczetrolatkiem.
Mimo to byliście złączeni.
Od tej pory na zawsze zacisneliście swój sekret.
Waszą przyjaźń.
Ty nie wyobrażasz sobie, co by zrobiła szkoła, gdyby dowiedziała się, że "kryjesz" Dabiego, a on nie wyobraża sobie, co by zrobiła liga gdyby liga dowiedziała się, że "kryje" ciebie.
Wy mieliście to gdzieś.
Dabi praktycznie cały czas odwiedzał i czekał na ciebie w twoim domu. Kiedy ty wracałaś ze szkoły, on właśnie robił obiad. Kiedy wracałaś ze spotkania, on robił kolację lub stawiał ci podwieczorek.
A kiedy miałaś na później do szkoły, on robił ci wykwintne śniadanie.
B
ywały też dni, kiedy to Dabiego nie było u ciebie cały dzień. Wtedy zostawiłaś mu porcję jedzenia zawsze w lodówce z nadzieją, że sobie zje.
I zawsze zjadał.
Tylko, że był pewien mały problem.
Dabiego u ciebie nie było już chyba z drugi dzień.
Nie wiesz czemu się tak bardzo tym przejmowałaś, ale skoro zostaliście przyjaciółmi, to powinnaś się martwić, prawda ?
W każdym razie stwierdziłaś, że dzisiaj po szkole- jak nie przyjdzie- to pójdziesz go poszukać.
Był tylko jeden problem.
Nie wiedziałaś, gdzie szukać.
Dabi nigdy nie pokazał ci kryjówki Ligii i wątpiłaś, że szybko się to zmieni.
~
-Kolejny dzień wyglądasz, jakbyś się martwiła. Co się dzieje, [T.I]-chan ?.- zapytała cię Uraraka, która wyglądała na naprawdę przejętą twoim stanem.
- A bo wiesz Da.- urwałaś najszybciej jak mogłaś.- Dałam gdzieś moją bransoletkę od mamy i nie wiem, gdzie ona jest.- dzięki Bogu, że bransoletki, która w rzeczywistości leżała na szklanej podkładce w łazience nie miałaś na sobie. Musiałaś ją zdjąć ponieważ robiłaś pożądek w ubraniach i nie chciałaś, aby się odczepiła i zawieruszyła. Dlatego zawsze odkładałaś ją to w same miejsce od kilkunastu lat. Na szklanej, starej podkładce od mydła. Może dziwne, ale za to bardzo pomaga ci to w ogarnizacji chodźby biżuterii.
-Wiem, w końcu...- urwała szybko, aby nie zaczynać tematu, który był dla ciebie zbyt ciężki.- Mam nadzieję, że szybko się znajdzie. Jestem w stu procentach pewna, że na pewno jest w domu.
- Dziękuję Uraraka.
Nie lubiłaś okłamywać przyjaciółek, ale niestety musiałaś. Tu w końcu chodzi o przyjaźń z nieprzyjacielem bohaterów.
Lekcje minęły zaskakująco szybko. Matma, której nienawidziłaś z całego serca również minęła (Jak ludzie na targach książki w Krakowie 2022 w sobotę do Penelope Douglas. Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać xdd).
Miałaś nadzieję, że Dabi jest gdzieś w domu, ale nie tym razem.
Nie było nikogo. Znowu.
Zmartwiona zrobiłaś obiad i zjadłaś go w towarzystwie książki do angielskiego.
Minęła może godzina lub dwie, kiedy postanowiłaś pójść na poszukiwania Diabego.
Na dworze było dość ciemno i jedyny blask, jaki był to ten z lamp osiedlowych.
Trochę zniechęcona tą Jakże ciekawą wyprawą na poszukiwania przyjaciela wyszłaś z domu chowając pod rękaw swoją rękę tak, aby ktoś nie zauważył twojego czarnego ognia.
Najpierw przeszłaś obok swojego domu, potem kilka ulic dalej, w sam środek czarnej uliczki.
Niestety, tutaj lampy nie działały już dobre kilka lat i ludzie nadal czekają na ich naprawienie.
Pewnie nigdy się nie doczekają.
Z każdą minutą byłaś coraz bardziej poddenerwowana. Raz jakiś szelest, raz cienie i chyba miałaś zwidy. Byłaś o tyle bezpieczna, że chodziarz miałaś dość mocny dar.
W pewnym momencie krzyknęłaś wystraszona, kiedy ktoś złapał cię za rękę. Była zimna i to nie była ręka Dabiego.
Spojrzałaś za siebie. Był to jakiś inny przestępca, o którym niedawno było głośno w telewizji. Twój dar nagle wygasł. To nie była wina tego mężczyzny, tylko za bardzo się bałaś, aby go użyć.
- Czego chcesz ?!.- krzyknęłaś mu prosto w twarz.
Odpowiedział ci tylko wrednym uśmiechem i przeszedł do działań.
Miałaś na sobie nadal mundurek szkolny, czyli jednym z części garderoby była spódniczka. Czułaś, jak jego zimne palce zbliżają się do twojej wewnętrznej strony ud, kiedy nagle wszystko ustało. Jedyne co zdołałaś zobaczyć przez łzy to niebieskie płomienie. Tylko jedna osoba miała taki dar. Ucieszyłaś się, kiedy w końcu stanął przed tobą. Wyglądał na nieźle wkurwionego.
- Dabi...- szeptnęłaś.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby wychodzić o tej porze na dwór?!.- zaczął się wydzierać.- Pojebało cię ?!.
Nie spodziewałaś się od niego takich słów. Szczerze? Myślałaś, że cię przytuli lub powie coś, przez co poczujesz się lepiej.
Ale przypomniało Ci się przecież, że był złoczyńcą.
Z twoich oczu zaczęły płynąć strumienie łez. Dopiero po chwili Dabi zdał sobie sprawę, co tak naprawdę zrobił. Ten typ o mało cię nie skrzywdził, a on jeszcze się na ciebie wydarł, jakby to była twoja wina.
- Przepraszam ja...- zaczął. Podszedł do ciebie i wyciągnął rękę, ale odsunęłaś się od niego, jakbyś się go bała.
Może faktycznie tak było.
- Muszę już iść.- odpowiedziałaś zduszonym głosem.
- [T.I], ja...
- Pa.
I pobiegłaś w stronę domu.
Od razu poszłaś pod prysznic i przebrałaś w piżamę. Na końcu sprawdziłaś wszystkie drzwi i okna, upewniłaś się dwa razy, że wszystkie są zamknięte i dopiero później próbowałaś zasnąć.
Na darmo.
Koszmary wracały.
Nie tylko te z dzisiaj.
Godzina 00:30 a ja wstawiam rozdział. Super godzina, prawda ?
Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał i że czekacie na następny!
Buziaki, Sonia ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro