Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Coś zdecydowanie innego"

Od twojego spotkania z czarnowłosym minęły może dwa tygodnie. Od tamtej pory nie widziałaś go ani razu. Może ostatnio w nocy czułaś jego zapach i miałaś wrażenie, że w nocy się na ciebie patrzy.
Wracałaś obecnie ze szkoły patrząc cały w telefon. Musiałam zrobić parę spraw związanych z płatnościami i swoją pracą dorywczą.
Uśmiechnęłaś się zwycięsko, kiedy wszelkie rachunki i płatności zostały opłacone i zostało ci i tak dużo pieniędzy na koncie.
W końcu dotarłaś do domu, gdzie od razu po przyjściu walnęłaś się na kanapę i powoli zasypiałaś.
Byłaś tak zmęczona, że ledwo co ściągnęłaś z siebie mundurek i zostałaś w samej bieliźnie. Tak bardzo cię denerwowała ta koszula i nie chciałaś zostawawać w niej ani minuty dłużej.

Nie spałaś, ale za to czułaś, jak powoli odlatujesz, dlatego rozłożyłaś się jak rozgwiazda i uśmiechnęłaś się sama do siebie na to, że w końcu możesz odpocząć.

- A ja myślałem, że jesteś płaska.

Na dźwięk znajomego głosu podniosłaś się ze swojej kanapy, abymajmniej chciałaś, ponieważ czułaś, jak Dabi przyszpilił cię do niej. Skuliłaś lekko swoje nogi, kiedy między nimi pojawiło się udo czarnowłosego.

- D-Dabi...- szeptnęłaś, kiedy zaczął bardziej naciskać udem na twoje miejsce intymne.- Możesz...

- Mogę co ?.- powtórzył drażniąc cię coraz bardziej.

- Jestem naga.- odpowiedziałaś teraz bardziej odważnie.

- Nie prawda. Gdybyś była całkiem naga, to nie miałabyś majtek oraz biustonosza.- uśmiechnął się cwano, kiedy wziął ramiączko od twojego stanika i puścił go. Piekący ból rozlał się na całym twoim ciele.

- Mogę wiedzieć, co chcesz tym osiągnąć ?.

- Po prostu...nie mam na codzień takich widoków.

- Bo takie widoki nie są przeznaczone dla każdego.- odgryzłaś się.

- Czy ja należę do takich osób ?.- zapytał przybliżając swoją twarz do twojej. O rany, jego oczy są takie pięknę.

- Obawiam się, że...nie.- kopnęłaś go w brzuch i wzięłaś koc, którym się zakryłaś.

- Czy ty zawsze musisz mnie bić ?.- zapytał zwijając się z bólu.

- A ty zawsze musisz się zachowywać jak zboczeniec ?.- syknęłaś.

- A tam od razu zboczeniec...- wstał powoli się otrzepując z bólu.- Przyszedłem w odwiedzinach.

- To zajebisty moment sobie wybrałeś.- zaczęłaś kierować się w stronę swojego pokoju.- Zaraz wracam i nie dotykaj niczego.

- Spokojnie.- zaśmiał się.- Nie będę.

Nie ufałaś mu.

~

- Ty w ogóle wiesz jak robi się te babeczki ?.- zapytałaś Dabiego, który zawiesił się przy dodawaniu składników do miski.

- Em...no...- zaczął nerwowo się zachowywać.

- Rozumiem. W takim razie usiądź na przeciwko mnie i zobaczysz, jak to się robi.- uśmiechnęłaś się lekko do niego i skupiłaś się na wyrobie ciasta.
Najpierw mąka, cukier, proszek do pieczenia, jajka, trochę wody oraz pokrojona czekolada w kostki.

- To będą czekoladowe babeczki ?.

Spojrzałaś na niego, jak na debila.

- A nie widzisz ?.

- Spokojnie, robię sobie z ciebie żarty.- odpowiedział śmiejąc się.

- Już myślałam, że jesteś większym debilem niż miałam cię na początek.- mruknęłaś ciszej wkładając babeczki do piekarnika.

- Miła jak zawsze...

- Tylko dla ciebie.- również się do niego uśmiechnęłaś.- Może obejrzymy jakiś film ?.- zmieniłaś szybko temat.

- Jak sobie chcesz.- mruknął siadając na kanapę.- Odpal coś.

~

Minęło może z dziesięć minut, a nadal nic nie wybraliście. Tu horror nie, komedia romantyczna ? Nigdy. Wszystko, miało lecieć fajnego w telewizji już leciało.

- A nie możemy wypożyczyć jakiegoś filmu ?.- jęknął już nieźle wykończony szukaniem.

- I mam stracić hajs ? Nie ma takiej opcji.- odpowiedziałaś stanowczo.

- Ale ty jesteś skąpa.- odparł.- Zobacz, może teraz zaczęło coś lecieć fajnego ?.

- Ugh...no dobra.

Przeskakiwałaś z kanału na kanał w poszukiwaniu ciekawego filmu. Już miałaś kolejny raz przełączyć, ale ten jeden mały szczegół cię zatrzymał. Ogień. Był pomarańczowy, tak bardzo hipnotyzujący. Tak bardzo...przyciągający.
Pożar w zachodniej części miasta, niedaleko jednej z galerii, do której chodzisz często z Uraraką. Poczułaś dziwne uczucie.

Stałaś nieruchomo patrząc, jak twój dom jarzy się w ogniu. Było go dużo. Bardzo dużo. Wszędzie. Czułaś ten par nawet kilkanaście metrów od domu. Chciałaś pobiec, ale opiekunka za bardzo Ci trzymała. Była przerażona chyba bardziej od ciebie.

Mamo...
Tato....

-[T.I]!.- Dabi stał przed tobą zdenerwowany.- Jezu! Ale mnie wystraszyłaś mnie!

Poczułaś, jak łzy spływają wodospadem po twoich policzkach. Byłaś wystraszona, jak bardzo wiadomości na ciebie wpłynęły.

- Co ci się stało ?.- zapytał.- Coś się stało ?.

- Dabi...

-[T.I], może nie znamy się długo, ale na pewno nie płaczesz na wiadomościach tak, bardzo, że prawie dostałaś ataku paniki.

- Bo...ja...- nie wytrzymałaś. Po prostu wtuliłaś się w jego ciało i zaczęłaś bardziej płakać. On niepewnie objął cię w pasie i posadził sobie na kolanach, kiedy usiadł na kanapie.

- Opowiesz mi o tym ?.

- Jak byłam mała, wracałam do domu...kiedy tylko byłam na miejscu to...było dużo ognia. Mój dom zaczął się jarać. Moi rodzice byli w środku. Wtedy...wtedy umarła jakaś część mnie.

Dabi przestał cię głaskać. Wydawał się taki spięty...

Przepraszam kochani za Polsat haha. Zaniedługo pojawi się nowy rozdział. Podejrzewam też, że zaniedłu książka może się skończyć, więc...wyczekujcie.
Kocham was i do zobaczenia za niedługo!💗🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro