Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.nie masz kontroli.



❝Let us make thousand mistakes

Cause we will never learn❞

my obsession

      Otępienie ogarnęło jego ciało, kiedy do nozdrzy dotarł słodki, wręcz mdły zapach. Jego kostium nagle ważył tonę. Miał ochotę odepchnąć od siebie kobietę, ale jednocześnie zalążki fascynacji nie pozwalały mu na wykonanie mu na to. Jej uśmiech nawet nie próbował ukrywać, że zaraz znów rozpęta się piekło, że koniec jednej wojny zapoczątkował coś nowego, większego i obcego.

        — Powinieneś przemyśleć sobie parę rzeczy — wyszeptała mu jeszcze i odsunęła się, by później, szybciej niż ktokolwiek i kiedykolwiek, znaleźć się przy oknie i wyskoczyć przez nie. W tym samym czasie do jego uszu dotarły kroki i zobaczył przerażoną Marinette.

        — Adrien — wyszeptała, a pawie pióro spadło z jego głowy.

*

Strzępki wspomnień krążyły w głowie tego, czym stała się Marinette.

*

       Śnieg pokrywał chodniki i budynki, ale na ulicach nie było roześmianych dzieci, które rzucałyby w siebie śnieżkami. Było szaro i ponuro, gdy razem szli do mistrza Fu. Czasami mijali zgliszcza, czasami piękne domy. Zniszczone miraculum biedronki spoczywało w kieszeni Marinette, chociaż ta wcale nie wierzyła w to, że zostanie naprawione. Mistrz Fu nawet jej tego nie obiecał, po prostu chciała je mieć przy sobie i chociaż udawać, że dalej jest częścią tego świata.

        Zanim dotarli na miejsce, dziewczyna zatrzymała się i złapała Adriena za rękaw.

        — Coś się stało? — spytał, na moment odrywając się od słów kobiety, od tego w jaki sposób poruszała się i ile mocy miała w sobie.

         — P-powinniśmy porozmawiać — wydusiła z siebie i w jej oczach dostrzegł czający się strach. — J-jeśli zbliża się kolejna... jeśli będziecie musieli walczyć...

        — Naprawdę? Chcesz na środku ulicy rozmawiać o moim ojcu? — Uniósł brwi i nie był pewien czy w swoich słowach zawarł więcej gniewu, czy rozbawienia.

       — K-kiedyś musimy...

        — Nie.

*

     Chloe czekała na nich z miraculum ćmy, a Marinette doznała szoku widząc, że broszka nie jest uszkodzona. W swoich wizjach, w sennych koszmarach widziała ją popękaną, a jednak w rzeczywistości była w jednym kawałku.

     — Jak? — spytała, a wtedy blondynka spuściła głowę.

       — Wróciłam tam — powiedziała, a Marinette zdała sobie sprawę, że na swojej szyi Chloe ma miraculum lisa.

*

         — Co oni tu robią? — Adrien po raz kolejny poczuł, jak ukryte w nim emocje pojawiają się i powoli eksplodują, zalewając go złością. Patrzył na Lilę, Nino i Kagami. Na dziewczynę, która kiedyś go oszukała, na swojego przyjaciela i tą, którą ledwie znał. Patrzył i bał się, że zna odpowiedź.

       — Uznałem, że przyda wam się pomoc.

           Zapragnął go uderzyć. Za niszczenie życia kolejnym dzieciom.

*

           — A miraculum ćmy weźmie Kagami.

          Te słowa, brzmiały tak zabawnie i absurdalnie, że Adrien ledwie się opanował. Jego palce powędrowały na pierścień, a później zdjęły go i rzuciły w stronę dziewczyny.

          Wykorzystując szok zebranych, złapał miraculum ćmy.

*

           — Adrien!

          — Nie. Nie będę tańczył tak, jak ty chcesz. Mam własny plan na pokonanie nowego wroga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro