11
[W mediach strój głównej bohaterki i uczesanie. Nie macie pojęcia jak się namęczyłam by znaleź w miarę fajne zdjęcie. Tak, to Lara Croft - filmowa, ale wygląd Luny jest w rozdziale 09]
"Mocny kręgosłup nie gwarantuje tego, iż przez całe życie wytrzymasz bez wsparcia."
*perspektywa Luny*
Wstałam o 8.00. Późno, ale cóż. Udałam się do łazienki, by tam się w miarę ogarnąć po czym wróciłam do Filipa. Dziś zwyczajnie ściągnęłam go z łóżka siłą.
- Mamooo, jeszcze pięć minut... - zaśmiałam się pod nosem, ale uśmiech znikł od razu kiedy uświadomiłam sobie, że matka chłopaka nie żyje, a fakt, że Filip teraz o niej myśli świadczy, że brak mu jej. I to bardzo.
- Fifi to ja, Luna. Wstań, proszę. - powiedziałam trochę smutno.
- Heeeej. - odpowiedział mi chłopak ziewając.
- Ogarnij się trochę. Idziemy dziś spotkać się z tą młodą.
- Okej.
- Ja pójdę obudzić resztę. - poinformowałam przyjaciela i nie czekając na odpowiedź wyszłam.
Najpierw udałam się do naszej słodkiej parki. Zapukałam, ale nie słysząc żadnej odpowiedzi weszłam do środka. Tak jak myślałam, spali razem przytuleni do siebie.
Postanowiłam najpierw obudzić Martę. Potrząsnęłam lekko jej ramieniem, a ona otworzyła zaspane oczy.
- Za półtorej godziny idziemy poznać tą dziewczynę. Obudź Adasia. - powiedziałam.
- Okej. - na słowa szatynki ruszyłam w stronę wyjścia. Swoją drogą nigdy nie rozumiałam skąd się wziął jej pseudonim. Jej włosy były brązowe i nie było na nich nawet śladu rudych kosmyków. Nie mniej jednak dostała taki przydomek w wojsku i tak już zostało.
- Ładna z was parka. - rzuciłam wychodząc z ich pokoju. Nie widziałam twarzy Marti, ale byłam pewna, że się zarumieniła.
Ruda i Naruciak pasowali do siebie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale każdy kto ich znał wiedział to. Byli idealnie zgraną parą. Mieli podobny gust, charakter, styl... Byli po prostu niesamowicie podobni i zakochani w sobie na zabój.
Szłam korytarzem aż dotarłam do pokoju Maćka i Karola. Zapukałam i otworzył mi Kaiko w samych bokserkach. Miał rozczochrane włosy i zaspany wyraz twarzy. Wyglądał uroczo. Nie myśl tak Wilku, on jest idiotą...i twoim wrogiem. - powiedziałam sobie w myślach szybko przywracając trzeźwość umysłu. Karol jest idiotą, ale za to cholernie seksownym idiotą. Nie żeby mi się podobał. Ja nie wierzę w miłość. Poza tym ona i inne podobne do niej uczucia są cholernie niebezpieczne. Są czymś co może zgubić każdego człowieka. A ja ani myśle by ktoś umierał przez moją głupotę.
- Wstawajcie. Za niecałe półtorej godziny, o 10.30, mamy poznać Sarę.
- Okej. - rzucił przeciągle, a ja odeszłam.
Jeszcze tylko Janek i Dezy. Zapukałam do drzwi chłopaków. Otworzył mi Czułek. Kolejny ubrany w same bokserki. Ehhh no co oni dziś z tym mają? W myślach wywróciłam oczami. Tak kurwa w myślach, bo mogę.
- Heej. - przytuliłam blondyna - Ubieraj się. O 10.3p idziemy poznać tą dziewczynę. - weszłam do ich pokoju i zobaczyłam nadal śpiącego Jasia. Typowe dla Żółwika. Jak mamy wolne to straszny z niego leń. - Ja go obudzę, a ty idź się ogarnij.
- A co źle wyglądam?
- Wprost cudownie, ale ty w samych bokserkach to nie widok dla niczemu nie winnej piętnastolatki. - zaśmiałam się.
- Ranisz me uczucia. - chłopak także się uśmiechnął. - Powodzenia z Jaśkiem. Nie obudzisz go.
- Spokojnie. Dam radę. - zapewniłam chłopaka, a on popatrzył na mnie niedowierzając. - Założymy się?
- O co?
- Jeśli wygram i obudzę Janka bez użycia siły to ty wdrażasz Poznańskiego do ekipy.
- A jeśli wygram ja... - zamyślił się. - Bierzesz za mnie wartę do końca lata.
- Okej. - powiedziałam a Dezy znikł za drzwiami łazienki.
- Jasiuuuu wstawaj. - powiedziałam chłopakowi do ucha.
- Nieeee. - mruknął brunet nie otwierając oczu. Westchnęłam i złożyłam delikatny pocałunek na ustach chłopaka, a on momentalnie otworzył oczy i odwzajemnił buziaka. - No tak to możesz budzić mnie codziennie.
- Nie przyzwyczajaj się chłopcze z lasu. Ja takiego plebsu całować więcej nie będę. - powiedziałam poważnym i pełnym wyższości tonem, ale po chwili oboje nie wytrzymaliśmy i wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Wybacz księżniczko. - Jasiek wstał z łóżka i ukłonił się przede mną.
- Dobra już starczy tego. - nadal się śmialiśmy jak debile.
Do pokoju wrócił Dezy. Szybki jest.
- Co wam tak wesoło? - zapytał unosząc jedną brew.
- Plebsie zwracaj się do księżniczki z należytym szacunkiem. - odezwał się Janek.
- A ty się ubierz Jasiu.
- No co? Przecież kobiety za mną szaleją.
- Chyba raczej dziewczynki. - nie mogłam powstrzymać napady śmiechu. - Nie napalaj się tak Janeczku. Ona ma piętnaście lat. To podchodzi pod pedofilię. - Brunet zrobił pseudo smutną minę.
- Tak w zasadzie to piętnastka już jest legalna.
- Dezyyyyy! Wszystko zepsułeś! - wszyscy wciąż się śmialiśmy.
Kiedy w końcu się uspokoilismy Jaś poszedł do łazienki, a ja usiadłam na jego łóżku, a Dezy naprzeciwko mnie na swoim.
- Czym się martwisz? - zapytał blondyn po chwili ciszy.
- Że nie dam rady, że ktoś z was zginie, że będą musiała oglądać śmierć przyjaciół lub brata... - zaczęłam wymieniać.
- A tak szczerze?
- To było szczerze. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Luna na rzeczy jest coś jeszcze, prawda? Coś gorzego.
- Nic nie jest na rzeczy Dezy. Po prostu tego jest za wiele na tak krótki okres. Boję się, że nie damy sobie rady. Że nie podołam... - spuściłam głowę i zaczęłam bawić się swoimi dłońmi. - Wiesz, że w tej "przesyłce" wcale nie chodzi o Sarę. To ja mam dotrzeć do SB. Dezy wiesz czego oni chcą...
Czułek podszedł do mnie, przykucną i posniósł lekko mój podbrudek. Spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam jego zielone tęczówki, które u Skowronów chyba są rodzinne, gdyż jego starszy brat także takie ma.
- Hej mała, damy sobie radę. Ty dasz. Jesteś moją malutką siostrzyczką i pamiętaj, że nie pozwolę cię skrzywdzić i zawsze będę z tobą. - przytuliłam go.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. Za przyjaźń się nie dziękuje. - W tym momencie do pokoju wszedł Janek i widząc nas przytulił się do nas mocno.
- Dlaczego się przytulamy? - zapytał Żółwik.
- Bo jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedziałam. - Pójdę jeszcze do pokoju sprawdzić czy Filip się ogarnął. Widzimy się w biurze. - oderwałam się od nich i wyszłam z pomieszczenia z uśmiechem na ustach i strachem w sercu.
******************
#ODBIÓR
o boże o boże o boże czy Luna i Jasiek coś ten tego? 8)
I o co chodzi z tą przesyłką? No ja wale tyle pytań a tak mało odpowiedzi xD
Uwielbiam Was ❤
~
LunaShadow
🌙❄🌙
PS. Jeśli zauważysz w rozdziale jakieś błedy prosze napisz mi na priv lub w komentarzu, a jeśli dotrwałeś do tego momentu napisz w komentarzu [LS]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro