Uczucie
Zanim zaczniecie czytać, upewnijcie się, że poprzedni rozdział został przeczytany.
Widzieli tę żałosną część mnie, która nigdy nie powinna się pokazywać. A już tym bardziej nie przy nich. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, więc po prostu uciekłam. Zatrzymałam się dopiero na wzgórzu, gdzie spędziłam wczorajszą całą noc, a wcześniej byłam tu z Heaven'em. Zeszłam z motoru i zdjęłam kask. W jego szybce zobaczyłam swoje odbicie. Wyglądałam jakbym miała charakteryzację hallowenową.
Ręką spróbowałam zetrzeć wszystko, co osadziło się na mojej twarzy, po czym zawiesiłam kask na jednej z rączek. Zdjęłam z pleców futerał, a następnie go otworzyłam. Spojrzałam na instrument, który ma dość ekstrawagancki wygląd. Dwa moje ulubione kolory. Czarny i czerwony.
Całe życie wyrażałam się właśnie przez skrzypce, a teraz? Jedyne co pomogły mi zrobić, to pokazanie tego, jak słaba jestem! Jak zeszła że mnie cała złość, to puściły mi nerwy i się popłakałam! Nie, tak dłużej nie może być! Złapałam za smyczek, który wzięłam w obie dłonie, a następnie zamachnęłam się znad głowy, aby go złamać na swoim kolanie.
Zacięłam się, kiedy już przyrząd miał się spotkać z materiałem moich spodni. Co jest? Ponownie zamachnęłam się, ale stało się to samo.
— Dlaczego? Czemu nie jestem w stanie zniszczyć tej części siebie? Ja jej już nie chce... — Przykucnęłam, po czym zakryłam twarz lewą dłonią.
Po chwili się rozejrzałam, dzięki czemu spostrzegłam metalowy słupek, od którego odchodziła niegdyś barierka, która w tym momencie była zniszczona. Zwróciłam swoje oczy na futerał, a następnie się podniosłam. Odłożyłam smyczek, po czym wzięłam instrument i ruszyłam w kierunku słupka.
Heaven
Rozdzieliliśmy się i szukamy jej osobno. Nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć, co się stało przy tartaku. Stepha płakała, ale dlaczego? I czemu jej łzy aż tak mnie bolały? Nie rozumiem tego. Co się ze mną dzieje? Zajechałem na wzgórze, gdzie ostatnio ją zabrałem, a tam zobaczyłem ją, jak bierze zamach, aby uderzyć instrumentem o metalowy słupek.
Szerzej otworzyłem oczy, kiedy to zobaczyłem. Odrazu się zatrzymałem, po czym zdjąłem kask.
— Stepha, nie! — Krzyknąłem w jej kierunku, a ona się zatrzymała.
Zgasiłem motor, na następnie z niego zsiadłem i pobiegłem w jej kierunku. Opuściła instrument, a ja zauważyłem, że cała drży. Zdjąłem kurtkę, po czym założyłem ją jej na ramiona, choć nie byłem pewien, czy jest to kwestia temperatury, czy może jej stanu psychicznego.
— Po co za mną pojechałeś? — Zapytała, a jej głos był zachrypnięty.
— Żeby wyjaśnić to, co miało miejsce w lesie... I żebyś nie zrobiłam czegoś, czego byś później żałowała... — Zaczęła się jeszcze bardziej trząść po moich słowach.
Już chciałem wyciągnąć w jej kierunku rękę, aby ją odwrócić, ale ona zaczęła mówić.
— A co tu tłumaczyć? Przecież to jest oczywiste, że widzieliście tą słabą stronę mnie... Tą prawdziwą mnie... — Ostatnie zdanie powiedziała praktycznie szeptem.
— Jak to? — Zapytałem, bo kompletnie nie rozumiem o co jej chodzi.
— Myślisz, że naprawdę jestem aż tak odważna jak pokazuję to na codzień? Że jestem suką na każdym kroku? I, że... Że... I, że nie da się mnie złamać? Mylisz się, jeśli uważasz w ten sposób... — Chciałem do niej podejść, ale odwróciła się w moim kierunku. — Ja tylko udaję... Nie jestem odważna... Bycie suką, to tylko bariera ochronna, aby nie zostać przez nikogo zronioną... A moja psychika jest już tak nagięta, że nie daję sobie rady... Całe moje życie, to tylko jedna, wielka gra aktorska, w której udaję, że wszystko jest dobrze... — W tym momencie pękła, a po jej twarzy zaczęły spływać kolejne łzy.
Znowu poczułem ucisk w klatce piersiowej, kiedy zobaczyłem ją w takim stanie. Chyba rozumiem co się zaczyna ze mną dziać. Przywiązałem się do niej. I to chyba aż za bardzo.
— A o czym tu gadać? Po prostu przyjmij, że mam coś nie tak z głową... — Wzruszyła ramionami.
— Nie masz... — Spojrzała na mnie zaskoczona.
Już od tamtego dnia, a może nawet wcześniej coś zaczęło się kłębić wewnątrz mnie.
— Wszyscy się o ciebie martwią... — Weszła mi w zdanie.
— ... I boją... — Wydęła dolną wargę.
Wtedy, gdy nie wiedziałem, gdzie się zapodziała, miałem wrażenie, że odejdę od zmysłów. Martwiłem się o nią jak głupi. Wtedy nie rozumiałem o co chodzi z tym uczuciem, ale teraz chyba rozumiem.
— Mogę zapytać, czemu nigdy nie całujesz w usta? — Ciekawi mnie to od momentu, kiedy się o tym dowiedziałem, a potem prawie się pocałowaliśmy.
— A istnieje na świecie chłopak, któremu by nie przeszkadzało całowanie się z dziewczyną, która była zmuszana do tego, aby ssać kutasa swojemu „ojcu”? — Skrzywiła się i złapała moją rękę.
Tak długo póki byłaby to ona, nie przeszkadzało by mi to. Poza tym, minęło kilka lat od tamtych wydarzeń. Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej policzkach, po czym starłem jej łzy.
— Co ty tu robisz, Heaven? — Zapytała, kiedy opuściłem ręce.
— Widziałem cię, jak wyjeżdżałaś, a byłem ciekawy, gdzie znikasz co drugi dzień... W życiu bym się nie spodziewał, że miejsce, w którym przepadasz to las... — Podszedłem i usiadłem obok niej na schodach.
Tak naprawdę pojechałem wtedy za nią, bo chciałem zrozumieć, czemu tylko przy niej czuję się, jakbym chodził po niebie. Czemu tylko przy niej jestem inny.
— Przecież nic nie mówię... — Zaśmiałem się.
— Ale chciałeś... — Przybliżyła się do mnie, przez co prawie stykaliśmy się nosami.
W tamtym momencie chciałem położyć jej rękę na karku i przyciągnąć. Naprawdę bardzo chciałem ją pocałować. Tak samo jak wtedy.
— Ładnie tu... — Powiedziała, kiedy oparła się o barierkę i spojrzała na zachodzące słońce.
— Tak... — Przyglądałem się jej profilowi, kiedy wiatr zaczął rozwiewać jej włosy, które założyła za ucho.
To było wtedy, gdy ją tu zabrałem. Chciałem mieć ją tylko dla siebie. I nadal tak jest. Za każdym razem, kiedy wychodzi spotkać się z jakimś chłopakiem, mam ochotę coś rozwalić. Mam wrażenie, że tylko ją skrzywdzą.
— Na serio, to nic takiego... X chce dorwać ciebie, a ja mu na to nie pozwolę... — Spojrzałem na nią z poważnym wyrazem twarzy.
— Dlaczego tak bardzo ci zależy? — Zdziwiłem się jej pytaniem, po czym odwróciłem wzrok.
Nie wiedziałem dlaczego, ale teraz już wiem. Przytuliłem ją do siebie, a ona znowu zaczęła płakać. Zależy mi na tej dziewczynie...
Bo się w niej zakochałem. Nie jestem w stanie znieść widoku jej łez, bo boli mnie to, że z jej twarzy znika uśmiech. Gdy zaczyna mi brakować przez nią tchu, to jest to tylko i wyłącznie przez to, że chciałbym, aby to dla mnie się tak bardzo stroiła. Chociaż w sumie, nawet nie musiałaby tego robić. Wystarczyłaby mi, gdyby miała na sobie koszykarskie spodnie i tą swoją bluzę miśka.
Ale to czego najbardziej bym chciał, to to, aby odwzajemniła te uczucia. Chciałabym, aby to uczucie nie było tylko jednostronne. Poczułem jak objęła mnie ramionami, dlatego zacząłem ją delikatnie głaskać po włosach. Jedyne czego pragnę to ona. Moje serce już bije dla niej, a ja chciałbym tego, aby jej biło dla mnie.
To są jedyne rzeczy, o które wogóle kiedykolwiek prosiłem, więc błagam. Ty tam do góry, jeśli naprawdę istniejesz, spełnij je. Proszę...
No, robi się gorąco.
Heaven w końcu zrozumiał co czuję do Stephy!
Jej!
Wiem, że kilka osób napewno będzię się z tego cieszyć.
A już zwłaszcza ci, którzy shippują tę dwójkę od samego początku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro