Rozdział 2
Klaudia's POV
Właśnie zostałam oblana kawą przez Nialla Horana. Brzmi to fatalnie, ale nie mogłam uwierzyć, że chłopak stoi w kolejce po drugi napój dla mnie. Kiedy blondyn kupił kawę, usiedliśmy przy stoliku. Przeprosiłam go za to, że na niego nakrzyczałam. Zrobiło mi się strasznie głupio. Powiedziałam, że nie jestem z Anglii i wspomniałam mu o moich przyjaciółkach, które przyleciały tu ze mną.
- Mogę ci zadać... - przerwałam, gdy spojrzałam w mój telefon i ujrzałam 10 nieodebranych połączeń od Kornelii, 10 od Zosi i 14 od Marty, oprócz tego były jeszcze wiadomości. - O mój Boże. Zapomniałam, przepraszam muszę już iść.
- Czekaj, daj mi...- Chłopak chciał coś powiedzieć, ale wzięłam torebkę i wybiegłam.
- Miło było poznać! - Krzyknęłam w ostatniej chwili.
Kornelia's POV
Denerwowałam się, że Klaudii nie ma tak długo. Cały czas spoglądałam na godzinę i czy mam jakieś nowe wiadomości od dziewczyn. Usiadłam na najbliższej ławce i niecierpliwie czekałam. Po chwili podbiegł do mnie jakiś pies. Był strasznie słodki i chciał mnie polizać, a ja uklęknęłam przed nim i zaczęłam go głaskać. Chciałam przeczytać jego imię, które znajdowało się na obroży, ale moją uwagę przykuła postać, która stanęła za zwierzęciem. Spojrzałam do góry i znieruchomiałam.
- Chyba Cię polubił. - Powiedział mężczyzna, a ja się zarumieniłam i odgarnęłam włosy za ucho. - Przepraszam jeśli przeszkadzam.
- Nie przeszkadzasz. - To jedyne co byłam w stanie wydukać. Musiałam sobie przypomnieć, że jestem w Londynie, a tu się mówi po angielsku. Oczywiście fakt, że stał przede mną Liam Payne niczego mi w tej chwili nie ułatwił. - W sumie to będzie mi bardzo miło, jeśli dotrzymasz mi towarzystwa. - Powiedziałam, jak tylko dotarło do mnie to całe zdarzenie i byłam gotowa kontynuować rozmowę.
- Nie jesteś z Anglii, prawda?
- Aż tak zły jest mój angielski? - Spytałam, a chłopak zaczął się śmiać.
- Nie, nie jest najgorszy. - Zażartował, a ja zaczęłam się śmiać. - Po prostu mówisz z innym akcentem. - Powiedział z uśmiechem.
- Jestem z Polski, ale przyjechałam z przyjaciółkami, aby odwiedzić tatę jednej z nich.
- Zgubiłaś je? - Chłopak zaczął się śmiać, a ja opowiedziałam mu o całym tym zajściu z Klaudią. - Przepraszam, nie wiedziałem. Ja nie...
- Nic się nie stało. - Przerwałam mu.
- Może mogę jakoś pomóc?
- Nie dziękuję, naprawdę. Musiałabym już iść. Zadzwonię do dziewczyn i może się czegoś dowiem. Miło było cię poznać. Ciebie też pieszczochu. - Zwróciłam się do psa i obróciłam się w kierunku fontanny.
- Powiedz mi tylko jak masz na imię.
- Kornelia.
- Liam.
- Doskonale wiem kim jesteś. - Powiedziałam z uśmiechem. - Jestem twoją fanką. - Chłopak się uśmiechnął. - Żałuję, ale naprawdę muszę już iść.
- Do zobaczenia?
- Mam nadzieję.
Byłam już przy pomniku, który znajdował się blisko wejścia do parku, kiedy usłyszałam moje imię.
- Kornelia! Kornelia! - Krzyczała Klaudia biegnąc w moim kierunku.
- Klaudia! - podbiegłam do dziewczyny i wtuliłam się w nią najbardziej jak potrafiłam. - Wszystko okej? Martwiłam się o ciebie.
- Martwiłyśmy. - Odwróciłyśmy się w prawo i ujrzałyśmy dwie brunetki stojące obok nas. Była to Zosia z Martą.
- Chodźcie tu. - Powiedziała Klaudia i zrobiłyśmy grupowy uścisk.
- Co za zwariowany dzień. - Powiedziała Zosia.
- Oj uwierz, że to tylko część atrakcji. - Powiedziałyśmy jednocześnie i wybuchnęłyśmy śmiechem, a dziewczyny patrzyły na nas ze zdziwieniem.
- Wszystko wam opowiem, jak będziemy w domu. Seans już się skończył, więc bilety nie będą potrzebne. - Oznajmiłam, kiedy przestałyśmy się śmiać.
- O nie! Ja pierwsza będę opowiadała! - Krzyknęła Klaudia.
- Tak, w końcu to ona chciała nam uciec! musi wytłumaczyć co w tym czasie robiła. - Powiedziała Zosia i wybrała numer do taty Klaudii.
- Czekaj, ale dlaczego jesteś cała w kawie? - Spytała Marta.
- Póżniej wam powiem, wracajmy do domu.
Po chwili ojciec Klaudii był już na miejscu. Nie powiedziałyśmy mu o dzisiejszym zdarzeniu, ale sam wyczuł, że zachowujemy się jakoś inaczej.
- Coś się stało? - Spytał pan Frączek, a w odpowiedzi usłyszał śmiech. - Rozumiem, że niczego się nie dowiem.
- Nie. - Odpowiedziałyśmy i znów zaczęłyśmy się śmiać.
- Okej, nie brnę.
Droga zleciała nam całkiem szybko. W radiu leciała dobra muzyka, a my cały czas rozmawiałyśmy na przeróżne tematy. Gdy dotarłyśmy do domu od razu pobiegłyśmy na górę, wzięłyśmy prysznic, przebrałyśmy się w piżamy i usiadłyśmy w kółku na naszym materacu.
- No Klaudia, opowiadaj. - Marta powiedziała z zaciekawieniem.
- A więc, wyszłam z toalety i stanęłam w kolejce po kawę. Gdy kierowałam się ku drzwiom jakiś chłopak rozlał mi kawę mrożoną. W życiu nie zgadniecie kto to był.
- Może nam to rozjaśnisz?
- Niall Horan. - Odpowiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy, a ja rzuciłam się jej na szyję.
- Ale jak to?
- Co było dalej?
- No więc wydarłam się na niego.
- Yyy...Niall Horan stoi przed tobą, a ty się na niego wydzierasz?! - Zosia odpowiedziała, a my nie wiedziałyśmy jak mamy zareagować na słowa Klaudii.
- Nie wiedziałam, że to on. Przeprosił mnie i kupił mi drugą kawę, po czym usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy rozmowę. Oczywiście zaczęłam od przeprosin za moje zachowanie, a potem wspomniałam mu o was. Wtedy spojrzałam na telefon i zobaczyłam pełno nieodebranych wiadomości...Chciał coś powiedzieć, ale wybiegłam z Mc i pobiegłam od razu do parku. Nie wiedziałam gdzie jesteście, więc trochę pałętałam się koło wielkiego kamienia i zobaczyłam Kornelię.
- Powinnaś dostać po tyłku za wyciszony telefon, ale tak bardzo się cieszę, że go spotkałaś, że nie potrafię się na ciebie gniewać. - Powiedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Czy może być jeszcze lepiej? - Mój dzień też był pełen wrażeń.
- Co takiego się stało? Prawie cały czas byłaś z nami. - Zosia nie ukrywała swojego zdziwienia.
- Sama nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku. - Odezwała się Marta.
- Okej. Rozglądałam się po parku szukając Klaudii, kiedy podbiegł do mnie przeuroczy piesek. Wiedziałam, że już go widziałam, ale przecież psy tej samej rasy mogą być wszędzie. Usłyszałam głos jego właściciela i mnie zamurowało.
- Liam?! Niemożliwe. To by było zbyt piękne. - Zosia wtrąciła, a ja zrobiłam się cała czerwona ze szczęścia.
- Co?! Chyba sobie żartujesz. Nie mogę w to uwierzyć. To niesamowite, ale jak? Akurat w tym samym dniu i prawie w tym samym miejscu. Dzień dobroci dla zwierząt? - Marta nie dała mi kontynuować rozmowy.
- Dzięki. - Klaudia udawała obrażoną.
- No, ale co było dalej?! - Zosia już nie mogła wytrzymać.
- Chwilę porozmawialiśmy i spytał czy się jeszcze zobaczymy, a ja powiedziałam, że mam nadzieję, że tak.
- Zrobiłaś to dla mnie? Przerwałaś rozmowę z twoim idolem żeby mnie szukać? Jesteś taka kochana. - Klaudia usiadła obok i mnie przytuliła.
- Pewnie. Wskoczyłabym za wami w ogień. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ty zrobiłaś to samo. Przerwałaś rozmowę z Niall'em.
- Tylko jednego nie rozumiem. Dlaczego jak weszłyśmy do Mc ciebie tam nie było? - Spytała Marta.
- Musiałyśmy się minąć. - Dopowiedziała Zosia.
- Czyli żadna z was nie spytała o numer albo jakiekolwiek źródło kontaktu z nimi?
- A powinnyśmy? - Spytała Klaudia drapiąc się w czubek głowy.
- Chodźcie spać, jestem strasznie zmęczona. - Powiedziałam leżąc już pod kołdrą i uśmiechając się z powodu dzisiejszych wrażeń.
~ ~ ~
- Witam! - Krzyknęłam wyłączając budzik.
- Kiedy ty go nastawiłaś?! Mówiłyśmy, że nie mamy planów na dzisiejszy dzień. - Zosia mruknęła naciągając kołdrę na głowę.
- Zmieniłam zdanie. Wstawać!!
- Kornelia, ciszej. Daj ludziom spać. - Usłyszałam głos Klaudii.
- Dzień dobry śpiochu. Nie śpisz? - Powiedziałam z uśmiechem wciąż spowodowanym wczorajszym wydarzeniem.
- Próbuję, ale przez ciebie nie mogę!
- Widzę, że od rana humorek nie sprzyja. Muzyka powinna załatwić sprawę. - Powiedziałam podkręcając głośniki na maksa. Wywaliłam dziewczyny z łóżka i udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania.
- Kocham ją, ale mam ochotę ją udusić. - Warknęła Zosia do Klaudii i Marty.
Po zjedzonym śniadaniu i uszykowaniu się, wzięłyśmy samochód Klaudii taty i ruszyłyśmy do Londynu.
- Gdzie jedziemy? - Spytała Marta siedząca na miejscu pasażera.
- Do Londynu. - Odparłam z uśmiechem, trzymając kierownicę.
- Znowu? - Jęknęła Zosia z Klaudią.
- Przecież byłyśmy tam wczoraj.
- To znaczy, że nie możemy jechać dzisiaj?
- Dziewczyno, przyjechałyśmy tu na całe wakacje. Daję słowo, że jeszcze będziesz miała dość tego miejsca. - Powiedziała Klaudia wciąż zaspanym głosem.
- Takie miejsca się nigdy nie nudzą. Nie marudź! Jedziemy.
Klaudia z Zosią rozwaliły się na tylnich fotelach i usiłowały zasnąć, jednak bez skutków. Właśnie wjeżdżałyśmy do Londynu, gdy przed nami utworzył się ogromny korek. Stałyśmy 10 minut i nawet nie drgnęłyśmy. Nagle w radiu zaczęła lecieć piosenka ,,No control" zespołu One Direction. Od razu pojawił nam się uśmiech na twarzach. Zaczęłyśmy śpiewać i tańczyć, ale ludzie z innych samochodów pewnie patrzyli się na nas jak na idiotki. Nie przejęłyśmy się tym za bardzo. W momencie, w którym piosenka się skończyła, korek ruszył. Zaczęłyśmy się śmiać jak głupie, nawet nie wiem dlaczego.
- Kornelia? - Spytała Marta.
- Tak?
- A po co my tam właściwie jedziemy?
- Yyy...Czy musi być jakiś powód?
- Kornelia, daj spokój. Mów. - Zosia wyczuła, że nie jedziemy tam bez powodu i zaczęła drążyć temat.
- Okej. Jedziemy tam, bo... To głupie. - Westchnęłam, ale po chwili dokończyłam moją wypowiedź. - Wczoraj o tej godzinie spotkałyśmy Liam'a i Niall'a. Pomyślałam, że może codziennie tam chodzi z psem i tym razem go poproszę o numer telefonu, a nie będę go musiała szukać po całym Londynie. Jeśli w ogóle tu jest. Niall był w McDonald's, ale może przypadkiem dziś też by się tam pojawił... - Nie skończyłam dokończyć, kiedy przerwała mi Zosia.
- Wiesz, nie wiem czy to możliwe. Pewnie po waszej rozmowie zjawiło się pełno fanek. Myślisz, że pojawi się w tym samym miejscu na drugi dzień?
- Pewnie masz rację. - Uśmiechnęłam się smutno i zmieniłam bieg.
- Ej, nie smuć się. Warto spróbować. - Poczułam rękę Marty na ramieniu. Spojrzałam się na nią i uśmiech wrócił. Po prostu cieszyłam się, że są obok mnie.
- To...masz jakiś plan? - Spytała Klaudia.
- Kornelia zawsze ma plan. - Powiedziała Zosia i zaczęła się śmiać.
- Dokładnie o 15 szukałyśmy Klaudii. Po prostu znajdziemy tą ławkę, na której wtedy siedziałam i rozejrzymy się czy go nie ma. Jeśli go nie będzie to zabieram was na lody do Mc'a. Może spotkamy tam Niall'a.
- Tylko nie załamuj się jeśli go tam nie spotkamy. Wiem, że strasznie ci na tym zależy...Nie chcę, żeby było ci z tego powodu smutno. Jak spotkałam Niall'a to prawie serce mi wyskoczyło z klatki piersiowej. Sądzisz, że jeszcze kiedyś ich spotkamy? Nie wiem co mam... - Nie dałam dokończyć Klaudii.
- Dziękuję, że się tak o mnie martwicie. Kocham was....ale spróbuję. Nie nastawiam się na to, że go zobaczę i się w sobie zakochamy, a potem będziemy żyć szczęśliwie z gromadką wspaniałych dzieci. Po prostu pomyślałam, że moglibyśmy się poznać. To nie to samo co oglądanie go w telewizji. Jak zobaczyłam go wtedy w parku to byłam ogromnie zszokowana, ale przede wszystkim szczęśliwa. Chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej o moim idolu, ale nie z mediów. Chciałabym tylko go poznać. Prawdziwego Liam'a Payne'a.
- Wiemy, słyszałyśmy to z milion razy...
- Zrobicie to dla mnie? Przestanę potem o tym gadać i nie będę go szukać.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- No to na co czekasz, jedź! Już jest zielone. - Pośpieszała mnie Zosia, ale jestem jej za to wdzięczna.
- Ale jeśli w ogóle kiedyś go jeszcze spotkamy to masz mi się w nim nie zakochiwać! Jasne?
- Jak słońce. - Moja odpowiedź chyba trochę uspokoiła Klaudię. Nie mogłabym się w nim zakochać. Ja go nawet nie znam.
~ ~ ~
Zaparkowałam samochód na najbliższym parkingu. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nie chciałam się rozczarować. Zatrzymałyśmy się przy pomniku i wskazałam dziewczynom drogę. Poszłyśmy w kierunku ławki, przy której ostatnio napotkałam Liam'a. Spojrzałam na zegarek. Była 2.08 p.m. Rozejrzałyśmy się po parku. Patrzyłam na każdego psa, który nas mijał. Stałyśmy tam 20 min.
- Chodźmy, nie spotkamy go. Może kiedyś jeszcze na niego wpadnę. Poprosiłabym, aby umówił was z Louis'em i Harry'm. - Powiedziałam z nadzieją, że nie zauważą smutku na mojej twarzy.
- Na pewno? Możemy jeszcze chwilkę zostać.
- Nie, chodźmy.
W Mc również nie było Niall'a. Z resztą czego ja się spodziewałam? To cud, że ich spotkałyśmy. Miałyśmy chwilę by się nimi nacieszyć, ale czas wracać do normalnego życia. Na chwilę oderwałyśmy się od rzeczywistości, ale to już minęło. Kombinowałam tylko jak ukryć smutek. Nie chciałam, żeby dziewczyny się martwiły moimi głupimi marzeniami.
- Kornelia, wszystko okej? - Spytała z troską Marta.
- Tak, tak. Troszkę się rozmarzyłam, ale wszystko w porządku. Nie ma powodu do zmartwień.
- Kornelia?
- Tak?
- Spójrz na mnie. - Zosia wyczuła jednak, że coś jest nie tak. - Nie musisz udawać. Wiemy, że jest ci przykro.
- Jesteście kochane. Na prawdę nie jest źle. Myślałam, że będzie gorzej. - Nie była to do końca prawda. Powiedziałam tak, żeby dziewczynom nie było przykro z mojego powodu.
- Wiecie co? Znajdziemy go. - Rzuciła Klaudia.
- Co?! - Odpowiedziałyśmy zdziwione.
- Tak. Znajdziemy go. Zosia znajdzie Lou, cały czas śledzi jego konta na wszystkim co możliwe. Może Liam będzie z nim? Wtedy już tylko pozostanie nawiązać kontakt z jednym z chłopaków.
- Myślisz, że to możliwe?
- Nie. To, że ich spotkałyśmy też jest niemożliwe. Jednak stało się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro