Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Marinette

[jest prolog z perspektywy Marinette nie bez przyczyny. Zobaczycie zresztą pod koniec 😌]

Cóż by tu dużo mówić? Czas mijał - i to całkiem szybko. Z lutego zrobił się marzec a z marca zrobił się kwiecień.
Przez te dwa miesiące starałam się polepszyć swój stan. Nie szło mi to zawsze to tak jakbym chciała ale na szczęście, nie byłam sama.
Adrien przez cały czas mocno mnie wspierał i pilnował abym wróciła do zdrowia. Niestety ale nie było to proste.
Moja wręcz koścista sylwetka wciąż dawała o sobie znać a z jedzeniem wciąż nie miałam zbyt dobrej relacji. Na całe szczęście jednak na nowo wracał mój pozytywny charakter i chęć do kontaktów z przyjaciółmi. Nawet sesję czy też pokazy nie potrafiły zepsuć mi tego nastroju. Tam na całe szczęście miałam obok Luke a i Adrien czasem zostawał aby móc tam być. W szczególności towarzyszył mi podczas lekcji baletu. Siedział wtedy na ławce obserwując mój cały trening podczas gdy trenerka strzelała piorunami z oczu aby tylko stąd poszedł. Na całe szczęście nie dało się go tak łatwo przestraszyć.

Co do mojego ojca, utrzymywaliśmy dość zdystansowane kontakty. Czyli w sumie jak zwykle. Ostatnio tylko siedział w swoim gabinecie projektując lub ustalając jakieś spotkania. Nie przeszkadzało mi to. Im mniej jego w moim życiu, tym lepiej.

Wszystko myślałam więc że zaczyna się układać w miarę dobrze. Miałam w końcu chłopaka, wiernych przyjaciół a no i Nathalie mnie również wspierała.
Nigdy bym mnie przypuszczała że to wszystko może tak szybko się zmienić....

- Dalej Adrien, rozumiem że chcesz dobrze wyglądać na tych lekcjach ale proszę cię pospiesz się bo się spóźnimy do szkoły. Poza tym nie rozmawiaj w samochodzie przez telefon!

- Po pierwsze, wiesz że muszę dobrze się prezentować przed swoją dziewczyną a po drugie, to ty do mnie dzwonisz więc odebrałem - odpowiedział mi rozbawiony chłopak na co przewróciłam oczami.

- Ta "twoja dziewczyna" zaraz ci urwie łeb jeśli się spóźnimy. Nie chcę się spóźnić na chemię szczególnie że ostatnio już tak było!

- Wyluzuj Kropeczkooo

- Ty mi tu nie Kropeczkuj tylko się pośpiesz - powiedziałam starając się udawać stanowczą.

- Zapraszam do swojej karocy M'Lady - po tych słowach przed podjazdem stanęło auto Adriena.

Z ulgą czym prędzej wpakowałam się do środka gdzie blondyn rozbawiony już na mnie czekał. Rzuciłam na szybko torbę na tylne siedzenie po czym dałam mu sygnał do odjazdu.

- A-a-a - pokręcił mi palcem przed nosem - chyba o czymś zapomniałaś.

Zaśmiałam się kręcąc głową na te słowa.
Cmoknęłam chłopaka w usta z uśmiechem po czym ponownie oparłam się o siedzenie.

- Ruszajmy do szkoły Romeo.

- Zawsze chcesz być taka punktualna? - zaśmiał się blondyn na co dałam po pięścią w ramie - widzę że Kropeczka dziś w agresywnym nastroju.

- Przestanę w nim być gdy będziemy siedzieć w sali i będę mieć pewność że nie jesteśmy spóźnienii - powiedziałam stanowczo podczas gdy Adrien podłożył mi pod nos torebkę z bułeczkami cynamonowymi.

- A ja będę w lepszym nastroju gdy to zjesz - powiedział z uśmiechem.

- Dzięki - mówiąc to jeszcze raz dałam mu całusa w policzek otwierając przy tym torebkę.

Zdecydowanie wszystko było idealne.
Wtedy, miałam wrażenie że nic nie może nam tego popsuć. Nie po tym wszystkim co wydarzyło się w minionym czasie.
Nie teraz gdy w końcu miałam szansę na szczęście...

•••

- Jesteście w końcu! - przywitała nas Alya gdy tylko weszliśmy do klasy zajmując miejsca.

- Trzy minuty przed czasem, chyba mamy nowy rekord - pochwalił Nino.

- Adrien ma szczęście że się nie spóźniliśmy. Dobra motywacja to chyba podstawa - powiedziałam spoglądając zadziornie na chłopaka.

- Oh doprawdy? Jeśli chcesz to możemy zaraz wyjść i zrobić dodatkowe kółko wokół szkoły. Wtedy myślę że będziemy kwita za ten szantaż że zaraz przełączysz radio na jakiś k-pop. Poza tym wiem że sama byś go nie zniosła więc...- Adrien udał obrażonego zakładając ręce na piersi.

Wypowiedź Adriena przerwało głośne wejścia nauczycielki od chemii. Wszyscy automatycznie zamilkli skupiając swój wzrok na niej kiedy siadała przy swoim biurku odpalając dziennik.
No to zaczynamy odpytywanie z rana...

Westchnęłam ciężko wyciągając swój podręcznik i zeszyt. Wiedziałam że nawet jeśli by to właśnie mnie wybrała do odpytki to i tak dostałabym conajmniej 5. Nie zmieniało to jednak faktu że wolałam unikać tego jak ognia.

Kiedy w końcu lekcja na dobre się rozpoczęła a do odpytywania nauczycielka wybrała Ivana, poczulam jak mój telefon w tylniej kieszeni zaczyna wibrować. Upewniając się że nauczycielka niczego nie zobaczy, po kryjomu włączyłam telefon gdzie na ekranie blokady wyświetlała mi się wiadomość od Nathalie.

Od Nathalie :

Wróć po tej lekcji od razu do domu. Jest coś ważnego o czym musimy porozmawiać.

Poczułam już po samym przeczytaniu dreszcze na plecach.
O czym Nathalie chciałaby porozmawiać, i to tak pilnie? Nigdy nie kazała mi się zwolnić z lekcji jeśli nie było to konieczne. Musiało się więc wydarzyć coś ważnego.

Chyba Adrien również wyczuł jak bardzo się spiełam. Blondyn chwycił mnie za rękę zwracając tym samym moją uwagę po czym popatrzał na mnie z troską.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

- Nathalie chce abym po tej lekcji wróciła do domu - szepnęłam nachylając się w jego stronę - przeważnie jest to coś ważnego ale nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy...

Adrien popatrzył na mnie w zamyśleniu, nie przestając gładzić mojej dłoni. Dawało mi to trochę spokoju i mniej nerwów.
Boże, tak się cieszyłam że był tak blisko mnie.

- Chcesz abym się odwiózł? - zaproponował.

- Nie trzeba, zapewne wyśle jakiegoś szofera mojego ojca. Poza tym, tak łatwo się nie wymigasz od geografii - ostatnie słowa dodałam śmiejąc się cicho.

- Oj no weź - Adrien udał baburmuszonego tymi słowami - zapamiętam to sobie.

Blondyn przez całą resztę lekcji udawał obrażonego, jednak chyba to nie powstrzymywało go od trzymania mojej dłoni i gładzenia jej.
Uśmiechnęłem delikatnie pod nosem będąc trochę już bardziej uspokojona.
Cokolwiek by nie chciała mi przekazać Nathalie, byłam na to gotowa.

•••


Nie byłam na to gotowa.
Nie-e. Nie.
Ani trochę.
Gdybym tylko wiedziała do czego to wszystko doprowadzi, uciekłabym najdalej jak się tylko dało.
Ale o tym dowiecie się później.

Zajeżdżając pod villę, od razu poczułam dreszcz niepokoju. Pogoda za oknem nie była zbyt słoneczna, co tym bardziej wprawiało mnie w delikatny niepokój.

Niepewnym krokiem wyszłam z limuzyny kierując się do głównych drzwi villi. Jak się mogłam spodziewać, korytarz był kompletnie pusty. Jedynie jeden ochroniarz stał tam i pilnował głównych drzwi.
Powoli skierowałam się więc w stronę gabinetu Nathalie. Musiała być to najwidoczniej jakaś sprawa tylko pomiędzy nami. Gdyby mój ojciec czegoś chciał to zawsze by się to odbywało w jego gabinecie.
Nie sprawiło to jednak że byłam mniej zdenerwowana. Było wręcz przeciwnie.
Kiedy pukałam do drzwi w głowie miałam tysiąc scenariuszy i tysiące różnych myśli. To ani trochę nie ułatwiało sytuacji.

- Proszę - odpowiedział mi stłumiony przez drzwi głos Nathalie.

Weszłam do gabinetu biorąc poprzednio głęboki wdech.
Okej Marinette, zaraz się dowiesz co tak ważnego sprawiło że musiałaś wyjść tak nagle ze szkoły. To nie musi być przecież nic złego.
Prawda?

- Nathalie, chciałaś się ze mną widzieć - przywitałam się, stając na środku pomieszczenia.

Kobieta dopiero po chwili podniosła na mnie swój wzrok znad laptopa. Od razu kiedy mnie zobaczyła wstała od biurka podchodząc do mnie o kilka kroków.

- Dobrze że już jesteś, mamy bardzo bardzo ważną sprawę do omówienia - na te słowa poczułam jak kolejny dreszcz przechodzi przez całe moje ciało - usiądź. Tak będzie nam się wygodniej rozmawiało - mówiąc to wskazała na jeden z foteli po czym sama ponownie usiadła za biurkiem.

Teraz po tych słowach czułam jak moje serce coraz bardziej i coraz mocniej zaczyna kołotać. To chyba nie wróżyło niczego dobrego.

- O co więc chodzi? Od dobrej godziny jestem tak zdenerwowana że nawet nie wiem co robić- powiedziałam już nie wytrzymując.

Nathalie wzięła głęboki wdech nie spuszczając zająć ze mnie swojego spojrzenia. Było coś w nim co wprawiało mnie w coraz większy niepokój.

- Okej, musisz mnie teraz wysłuchać bardzo uważnie. Dobrze? - gdy pokiwałam głową zaczęła mówić dalej - twój ojciec chce cię wysłać za kilka dni znowu na jedną z tych dłuższych sesji. Ma ona obejmować Stany Zjednoczone i Anglię - na te słowa wzięłam głęboki wdech czując jak poraz kolejny zmarnuje tam miesiąc.

- To jest aż tak ważna informacja? - zapytałam unosząc jedną brew.

- Nie. Zdecydowanie nie - powiedziała twardo czarnowłosa - Marinette, wiem dobrze że nie chcesz być pod kontrolą swojego ojca. Dlatego też mam pewien plan który...ma dużą szansę na powodzenie - poczułam jak nerwy ustępują nadziei.

- T-tak? - z emocji zaczęłam się jąkać - Nathalie to byłoby wspaniale!

- Wiem ale... będzie to wymagało dużo poświęceń, dlatego chcę abyś wysłuchała mnie do końca - ponownie starałam się aby moje emocje opadły aby mogła mówić dalej - pojedziesz wpierw do Stanów na sesję jednak ściągniemy cię z niej wcześniej do Londynu. Twój ojciec nie powinien się o niczym dowiedzieć. Będziesz musiała zamieszkać tam tylko na jakiś czas, naprawdopofobniej tylko do wakacji.

W głowie miałam do tego co najmniej po kilkanaście pytań. Wyjechać do Stanów? Potem do Londynu? To by się działo tak szybko...
Jednakże tylko jedno pytanie tak bardzo wybijało się wśród moich myśli.

- Gdzie bym miała zamieszkać? Mój ojciec może przecież od razu się dowiedzieć i-

- Z twoją matką.

Na te słowa poczułam jak moje serce kompletnie się zatrzymuje.
Moja matka przecież nie chciała mieć ani z moim ojcem ani tym bardziej ze mną kontaktu. Nie dzwoniła, nie odwiedzała mnie ani tym bardziej nie próbowała odnowić kontaktu.
Ba! Nawet jej nie widziałam odkąd skończyłam siedem lat!

- Pfff dobry żart. Obydwie dobrze wiemy że moja matka nie chce mieć ze mną nic wspólnego...- powiedziałam zakładając ręce na piersi. To już był kompletny nonsens.

- Skontaktowałam się ostatnio z nią. Wersja zdarzeń którą opowiedział ci twój ojciec nie zawsze musi być tą prawdziwą - spojrzałam na nią niepewnie jednak nic nie odpowiedziałam - wszystko ci wyjaśnię kiedy tylko się spotkacie. Jednak to nie koniec.

- Cokolwiek by to nie było, mów. Jestem gotowa - zapewniłam ją całą pewnością siebie która mi została.

- Ehh...dobrze. Przedewszystkim nie możesz póki co nikomu o tym wspominać. Ani ochroniarzą, ani nauczycielą ani swoim przyjaciołom ani niestety...Adrienowi.

- Co ale czemu-

- Twój ojciec mógłby od nich wydobyć informacje. Dlatego też do wakacji nie będziesz mogła się z nimi skontaktować. Oczywiście, będziesz mogła im powiedzieć że wyjeżdżasz teraz na bardzo długą sesje a na wakacje wrócisz.
Wtedy, myślę że będzie już po wszystkim.

- Ale co to zmieni? Kiedy tylko tu wrócę mój ojciec-

- Będziesz miała zapewnienie że mieszkasz z matką oraz że jesteś już pełnoletnia.

Na ostatnie słowa zastygłam. Nathalie miała rację. Będą już dorosła i będę mogła wrócić spowrotem do przyjaciół. Będę mogła sama o swoim życiu zadecydować. Być może i mój kontakt z matką również się polepszy?
Wszystko wydawało się to wręcz niemożliwe. A jednak. Nathalie nie wyglądała jakby miała żartować. Mówiła na poważnie. Miałam zostawić swoje życie w Paryżu na trzy miesiące by móc poczuć smak wolności. Sam fakt jednak że musiałabym na ten czas uciąć wszelkie kontakty...bardzo mnie dobijał.
Obiecałam w końcu Adrienowi że gdybym jeszcze raz miała mieć dłuższy wyjazd związany z sesją, to będę z nim i z pozostałymi w stałym kontakcie.
Nieważne co.
Nie brałam jednak wtedy pod uwagę takiego planu jaki wymyśliła Nathalie. A jeśli rzeczywiście miał szansę na powodzenie...to czy warto byłoby więc zaryzykować?

- Wiem że to bardzo dużo naraz...nie będę na ciebie naciskała i dam ci czas do namysłu - odezwała się po chwili ciszy czarnowłosa patrząc na mnie ze spokojem w oczach.

- Myślę że nie ma sensu aby się namyślać - powiedziałam pewnym siebie głosem - to w końcu moja jedyną szansa na...wolność - westchnęłam - zróbmy to.

Nathalie uśmiechnęła się ciepło w moją stronę wstając od biurka i podchodząc do mnie. Po chwili czułam jak zaplata mnie w szczelnym uścisku gładząc matczynie po głowie. Wtuliłam się w nią bez namysłu.

- Będzie dobrze. Zobaczysz - starała się mnie zapewnić - to tylko trzy miesiące. Po nich...wszystko już będzie się układać.

- Taką mam nadzieję...

•••

Po tygodniu od tamtej rozmowy stałam otoczona trójką najbliższych mi osób na lotnisku. Alya specjalnie przywiozła mi tabliczkę ulubionej czekolady na drogę zaś Nino obiecał mi po kryjomu wysłać pewną rzecz do których osoby niepełnoletnie nie powinny się raczej zbliżać że tak to określe.
Adrien oczywiście również postanowił dodać coś od siebie, przywiózł mi torebkę z trzema ciepłymi bułeczkami cynamonowymi. Na ich widok od razu go uściskałam.

- Oby to szybko minęło - westchnęła Alya stając obok nas - musisz przeżyć te sesję i wywiady abyśmy w wakacje mogli się wyszaleć - mówiąc to mulatka szturchnela mnie po przyjacielsku łokciem.

- Będę odliczał dni jak nie sekundy aż do powrotu - zapewniłam ich mocno przytulając całą trójkę.

- Kiedy tylko wrócisz, to zrobimy największą i najgłośniejszą imprezę jaka kiedykolwiek była! - zawołał radośnie Nino.

Wszyscy się zaśmialiśmy poczym Alya z Nino oddalili się na bok aby zapewne dać mi i Adrienowi chwilę.
Kiedy tylko para odeszła na bok, blondyn przyciągnął mnie do siebie całując w czoło. Poczułam jak cała rozpływam się w sobie. Dobrze wiedziałam czego najbardziej będzie mi brakować przez te trzy miesiące.

Kiedy zielonooki oderwał się odemnie spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Jak zwykle gościły u niego iskierki zieleni które oddawały mnóstwo ciepłych uczuć.
Posłałam mu delikatny uśmiech dając szybkiego całusa w nos.

- Nie musisz się o nic martwić - zapewniłam go chwytając za ręce - tym razem będzie inaczej. No i...nie będzie Kagami - starałam się myśleć pozytywnie.

- Wiem...ja po prostu...nie chce znowu się z tobą na tak długo rozstawać - widziałam jak z bólem wymawia te słowa - ale teraz będzie inaczej. Będziemy w stałym w kontakcie i będę mieć pewność że wszystko u ciebie jest w porządku.

Poczułam jak cała drętwieje na wspomnienie o stałym kontakcie. Nie mogłam mu powiedzieć o całym planie Nathalie. Szczególnie że gdzieś w pobliżu był mój ojciec. Nie mogłam się kontaktować ani z Adrienem ani z nikim innym przez dobre trzy miesiące...
Nawet nie chce wiedzieć jak on to wszystko zniesie...

- Ja...nie jestem pewna czy zawsze będę miała czas...- starałam się coś na szybko wymyśleć - wiesz znowu tę sesję...pokazy...wywiady stres i-

- Obiecaj że będziesz odpisywać i dzwonić - przerwał mi Adrien gładząc moją dłoń - obiecaj mi chociaż to. Proszę...

Wiedziałam że to co zrobię będzie teraz podłe. Wiedziałam też jednak że Adrien zrozumie to co muszę zrobić. Kiedy tylko wrócę spowrotem do Paryża, wszystko mu wytłumaczę. Ale niestety...nie dziś.
Na te chwilę było to po prostu niemożliwe...

- Obiecuję - skłamałam czując jak serce mi się zaciska.

Adrien nic już więcej nie mówiąc, nachylił się nademną składając na ustach pożegnalny pocałunek. Palcami błądziłem po jego włosach starając się czerpać z tej chwili jak najwięcej.
Już teraz czułam jak bardzo mi będzie go przez te miesiące brakować.

Jego zapachu.
Dotyku.
Wspólnych rozmów.
Czy też tych pięknych iskierek w jego oczach.

- Marinette! Powinniśmy się już zbierać! - zawołała do mnie Nathalie gdy z Adrienem już się od siebie oderwaliśmy.

Alya i Nino jeszcze raz podbiegli w moją stronę poraz ostatni aby zrobić grupowy uścisk. Poczułam jak w moich oczach gromadzą się łzy wzruszenia. Tak bardzo mi ich wszystkich będzie przez ten czas brakować.

- Pamiętaj aby dzwonić! - zawołała Alya gdy już kierowałam się na samolot.

- Ooo i wyślij jakieś zdjęcia z Nowego Jorku!

- Wracaj jak najszybciej! - na słowa Adriena poczułam ciepło na sercu.

Kiedy siadałam na swoim miejscu w samolocie, patrzyłam w ich stronę machając przez szybę.
Czas abym rozpoczęła nowy rozdział w życiu.
Bez kontroli ojca.
Bez ciągłego stresu czy też przepracowania.
Ten rozdział rozpoczyna się właśnie teraz.
Jaka szkoda tylko że nie wiedziałam wtedy ile wysiłku i bólu będzie musiało minąć aby wszystko było dobrze...


Koniec


🐞🌻🐞🌻

I tak oto doszliśmy do końca tej książki. I tak, stawiam ją nie w czwartek jak zawsze, ale to głównie dlatego że ostatnio ogl trochę chyba o niej zapominałam. Jeszcze dzisiaj umieszczę rozdział z paroma wyjaśnianiami - a uwierzcie mi, jest o czym gadać.
Mam nadzieję że mimo wszystko książka wam się podobała. Nawet jeśli została urwana w takim momencie.

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro