Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 - mroczna strona

Marinette

Stałam w samym środku blasku wszystkich kamer czując wzrok zgromadzonych ludzi na sobie.
Pokazy mojego ojca jak zawsze przyciągały spore tłumy. Już szczególnie wtedy gdy i ja miałam podczas nich wystąpić. Wielu dziennikarzy interesowało życie młodej modelki która od niedawna postanowiła pogodzić modeling ze szkołą i zajęciami dodatkowymi.
W głowie już miałam te wszystkie pytania na temat tych rzeczy.

Przymknęłam na chwilę oczy czując jak znowu pulsuje mi z bólu głowa.
To wieczne zmęczenie mnie chyba kiedyś wykończy.
Popatrzyłam w stronę loży gdzie stał mój ojciec. Miał chłodne spojrzenie skierowane prosto na mnie. Nie mogłam teraz okazać słabości. Nie podczas pokazu.
Postanowiłam dalej udawać że wszystko gra tym samym przybierając nową pozycję do zdjęcia.

- Jaka ona cudowna! - z daleka już mogłam usłyszeć zachwyty stojących wokół dziennikarzy.

- Ta sukienka idealnie na niej leży.

- Z taką sławą być może nawet przyćmi samego ojca!

Starałam się wytrzymać te wszystkie głosy. Podczas większości sesji tak robiłam i się to udawało.
I teraz również zadziałało. Szkoda że dopiero wtedy gdy schodziłam ze sceny aby już zakończyć ten pokaz.

•••

- Twoja kolekcja wyszła doskonale - stwierdziła Nathalie gdy po pokazie wróciłam do loży ojca - przychody zdecydowanie poszły jeszcze bardziej w górę.

- Idealnie - powiedział popijając wino które miał nalane w kieliszku - muszę przyznać Marinette że rzeczywiście coraz bardziej zdobywasz zainteresowanie młodych ludzi. To bardzo dobrze świadczy o przyszłości twojej kariery.

- Dziękuję...ojcze - powiedziałam siadając niepewnie na jednej z kanap.

Nie byłam pewna czy moją przyszłość jakkolwiek chciałam wiązać z modelingiem. Szczególnie jak teraz tak mnie wykańczał.
Z drugiej strony, nie wiedziałam też zbytnio kim innym w takim razie mogłabym w ogóle być?
Od zawsze jedyne co robiłam to modeling, gra na skrzypcach oraz balet.
Moja przyszłość ewidentnie kręciła się już tylko wokół tych rzeczy.
Niestety.

- Gdy pokaz się skończy pójdziemy jeszcze podpisać kilka nowych kontraktów. Być może dojdzie ci też kilka dodatkowych sesji - mówiąc to spojrzał na mnie twardym wzrokiem - liczę na to że spełnisz się tam najlepiej jak potrafisz.

- Zawsze się staram jak mogę.

- Same starania w tej karierze ci nie wystarczą - odpowiedział natychmiast odkładając na chwilę swój kieliszek - musisz być pewna swoich działań i tego z kim pracujesz. Radzę ci to zapamiętać.

Spuściłam na chwilę wzrok zmieszana.
Wiedziałam że to co mówił mój ojciec to prawda ale niespecjalnie chciałam teraz o tym ponownie słuchać.

Odpaliłam na chwilę telefon aby móc przejrzeć ostatnie wiadomości od Alyi które wysyłała mi podczas pokazu.

Od Alya :

I jak? Próbowałaś już go jakoś przekonać?


Niepewnie popatrzyłam w stronę mojego ojca. Cały czas nie zdobyłam się na odwagę aby poprosić go o wyjście do kina wraz z przyjaciółmi.
Naprawdę mi na tym zależało i wiedziałam że jeśli nie spróbuję, to mogę zaprzepaścić szansę na choć jedno normalne popołudnie.
Bez sesji.
Bez lekcji skrzypiec.
I bez zajęć z baletu.

Do Alya :

Zamierzam poczekać jeszcze do końca pokazu

Mam nadzieję że po dzisiejszych sesjach się zgodzi. Wydawał się być całkiem dumny

Od Alya :

Dasz radę dziewczyno!!! 。*゚


Zamknęłam telefon odkładając go spowrotem do torebki. Teraz wystarczy tylko poczekać do końca pokazu i być może będę mogła już wieczorem cieszyć sie z choć jednego normalnego popołudnia.
Oby to się tylko udało...


•••

Do domu pojechaliśmy limuzyną. Ojciec postanowił dzisiaj jeszcze omówić coś z klientem tak więc wracaliśmy właśnie z nim. Przez całą drogę szukałam stosownego momentu aby móc z nim porozmawiać. Niestety dość średnio mi to wychodziło. Głównie dla tego że mój ojciec był zajęty rozmową z klientem bardziej niż ze mną.
Chyba muszę częściej rozmawiać z ojcem. A nie moment-
Przecież to jest nierealne.

Klient wraz z moim ojcem podjeżdżając pod nasz dom jeszcze przez chwilę o czymś dyskutowali tak więc Postanowiłam poczekać na niego przy drzwiach. Gdy tylko zjawil się w poczułam jak moje ręce zaczynają drżeć.
No dobra Marinette, teraz albo nigdy!

- Mam do ciebie sprawę ojcze - powiedziałam automatycznie gdy tylko zjawił się w drzwiach.

Przez chwilę spojrzał na mnie z lekka zdziwiony po czym ponownie wyprostował się poprawiając swoją apaszkę. Przez chwilę zawiesiłam się zanim cokolwiek więcej powiedziałam jednak na szczęście otrzeźwił mnie ton jego głosu.

- Tak? - zapytał chłodno, podnosząc jedną brew.

- Ja...chciałam się ciebie zapytać czy...- no dalej Marinette, postaraj się - czy mogłabym iść z moimi przyjaciółmi w ten wtorek do kina na nowy film bo wychodzi i bardzo mi na tym zależy i proszę zgodziłbyś się?

Wszystko to powiedziałam na jednym wydechu czekając aż mój ojciec cokolwiek odpowie.
Im dłużej czekałam tym bardziej czułam jak bardzo nerwowa się robię. Nigdy przedtem nie prosiłam go o coś takiego.
Może to jednak był zły pomysł?

- We wtorki masz lekcje baletu o ile się nie mylę - stwierdził patrząc gdzieś w dal.

- N- no tak ale jakbym jedną z nich przegapiła to chyba nic się by nie stało i-

- Nie. Nie będziesz opuszczać swoich zajęć przez swoich szkolnych przyjaciół - mówiąc to zaczął się kierować w stronę swojego gabinetu.

Poczułam jak skamieniała stoję w miejscu próbując przetworzyć te informacje. Dopiero po chwili na nowo się ocknęłam patrząc za ojcem.

- Dlaczego nie możesz mi pozwolić na jedno wyjście z przyjaciółmi? - zapytałam biegnąc za nim - przecież wszystko będę mogła nadrobić. Obiecuję! Przecież dobrze radzę sobie we wszystkich zajęciach i w szkole! Mam dobre oceny, stosuje się do twoich reguł i-

- Marinette, jestem twoim ojcem i to ja będę ci mówił co możesz robić a co nie - na te słowa stanęłam w miejscu czując jak wzrok mojego ojca wzbudza we mnie dreszcz niepokoju - idź lepiej już do swojego pokoju i zacznij ćwiczyć grę na skrzypcach. Nie chcę więcej już słyszeć o żadnym wyjściu z twoimi przyjaciółmi!

Po tych słowach drzwi przed moim nosem się zatrzasnęły gdy tylko mężczyzna wszedł do środka swojego gabinetu.
Przez chwilę jeszcze stałam przed nimi zaciskając pięści. Czułam jak powoli moje knycie bieleją a w oczach zbierają się łzy.
Gdy tylko pierwszy szok minął od razu pobiegłam do swojego pokoju cała we łzach. Zamknęłam drzwi ignorując wcześniejsze wołania Nathalie po czym rzuciłam się od razu na łóżko chowając twarz w poduszkę.
Tikki najwidoczniej widząc że coś jest nie tak postanowiła wtulić się obok mnie cicho mrucząc. Spojrzałam zapłakanymi oczami w jej stronę i przytuliłam ją do piersi.

- D-dlaczego - poczułam jak głos w moim gardle zmienia się powoli w szloch - dlaczego nie mogę mieć życia jak normalna nastolatka...? Czemu ono musi być kontrolowane przez kogoś...?

Teraz nie powstrzymywałam łez.
U każdego człowieka przychodzi kiedyś taki moment gdzie chyba musi dać upust swoim emocją. Chyba właśnie przeżywałam jeden z takich momentów.
Przepłakałam chyba ze dwie godziny zanim postanowiłam się ruszyć i cokolwiek zrobić. Ale...czy był sens cokolwiek jeszcze robić?

•••

W poniedziałek nie było mnie w szkole.
Nie było to jednak spowodowane moim fatalnym samopoczuciem a faktem że musiałam z samego rana odbyć wywiad do jakiegoś magazynu modowego.
Rano oczywiście dałam znać Adrienowi że dzisiaj nie musi po mnie przyjeżdżać.
Było mi nawet z tym lżej. Nie czułam się ani trochę lepiej niż wczoraj jeśli chodzi o moje emocje. Adrien na pewno coś by zauważył i zaczął wypytywać.
Ja z kolei chyba nie byłam jeszcze gotowa na takie zwierzenia emocjonalne.

Dzisiaj jednak był wtorek a to z kolei znaczyło że będę musiała spróbować chociaż dodać jakiś uśmiech na mojej twarzy.
Już wczoraj zdążyłam napisać Alyi o całej sytuacji. Jak to przyjaciółka - współczuła mi i bardzo chciała coś zrobić jednak...nie było zbytnio co. Nie w tej sytuacji. Jeśli ja nie dałam rady przekonać mojego ojca. To nikt nie mógł.

- Marinette powinnaś już się szykować, za dziesięć minut ma przyjechać po ciebie Adrien - oznajmiła mi Nathalie wchodząc do jadalni w której jadłam śniadanie - twój ojciec kazał ci przypomnieć o twojej lekcji baletu.

Poczułam jak mój żołądek chce zwrócić jabłko które zdążyłam przed chwilą zjeść. No tak, cholerne lekcje baletu.

- Nie zapomniałabym o czymś tak istotnym - powiedziałam z przekąsem.

- Wiesz że twój ojciec robi to tylko dla twojego dobra...- kobieta na chwilę spuściła wzrok - poza tym też wiesz że twoja dieta nie obejmuje śniadań...- powiedziała jakby przygnębiona na co poczułam jak ponownie złość w środku mnie chce jeszcze bardziej wybuchnąć.

- To...to tylko jabłko - powiedziałam zaciskając pod stołem pięści - nic mi nie będzie.

- Po prostu...eh...wiesz dobrze że nie chce nic na złe ci robić - Nathalie podeszła do mnie o krok bliżej patrząc w oczy.

- W takim razie powiedz mojemu ojcu aby w końcu dał mi normalnie żyć...- powiedziałam czując jak mój głos powoli się łamie - no tak...nie możesz przecież tego zrobić...- dodałam po dłuższym milczeniu kobiety.

- Marinette wiesz że to nie tak-

- Pójdę już. Dziękuję za rozmowę Nathalie - odpowiedział chłodniej niż zamierzałam.

Nie chciałam źle jej potraktować, w końcu to nie jej wina jak wygląda moje życie. Potrzebowałam jednak odreagować a był to dla mnie jedyny sposób którego niestety teraz, żałowałam.

•••

- Mówiłam ci że to miał być pierwszy i ostatni raz! - zganiłam Adriena gdy pod mój nos podsunął drożdżówkę.

- A ja odpowiedziałem że nie zamierzam się pod to przypasować - odpowiedział dumny z siebie chłopak gdy ruszyliśmy - zjadaj a potem mów jak przebiegł wczorajszy wywiad.

- Było...całkiem znośnie - odpowiedziałam wymijająco - szkoda że tego samego nie mogę powiedzieć o pokazie...- westchnąłam jedząc drożdżówkę.

- Alya co nieco nam...opowiadała...- blondyn popatrzył na mnie ze współczuciem - ale...może następnym razem się uda? Może twój ojciec miał zły humor czy coś - starał się myśleć pozytywnie.

Ja w głębi duszy wiedziałam jednak że nawet następnym razem mi się to nie uda. Nieważne co bym próbowała i ile razy, to wszystko i tak będzie kończyło się tak samo - czyli porażką.

- Taaa...być może - westchnęłam - robiliście coś wczoraj ważnego w szkole? - zapytałam by móc zmienić temat.

- Nah tylko znowu jakieś dziwne akcje z Chloe - machnął ręką na chwilę skupiając swój wzrok na mnie - podczas matematyki nauczycielka zdała sobie sprawę że Chloe oddała jej zadanie zrobione przez Sabrinę. Potem dość długo się wykłócała o to jednak ostatecznie chyba nie rozwiązały tego problemu.

- Ugh...typowa Chloe... - stwierdziłam śmiejąc się.

- Dobrze że ty pokazałaś się być kompletnie...inna - stwiedził Adrien uśmiechając się w moją stronę.

- Ja również się z tego cieszę...

•••


Po szkole miałam tylko pół godziny zanim Adrien miał mnie odebrać aby zawieźć na zajęcia z baletu.
Chciałam go zaprosić na ten czas do siebie jednak musiał niechętnie odmówić. Obiecał jeszcze podjechać po piłkę od kosza którą miał Kim.
Rozumiałam to jednak i tak czułam delikatny zawód.
Szybko jednak go starałam z siebie otrząsnąć.

Gdy weszłam do domu owiał mnie nieprzyjemny chłód ciszy. Z tego co mówiła mi wczoraj Nathalie, mój ojciec pojechał do paru swoich klientów uzgodnić kilka rzeczy. Ona zaś miała mu w tym towarzyszyć. Na korytarzu przywitał mnie jedynie skinięciem głowy ochroniarz.

Postanowiłam w międzyczasie jeszcze przed lekcją baletu zrobić sobie jakąś kawę na pobudzenie. Przechodząc jednak przez jadalnie usłyszałam nagle pikanie w telefonie zostawionym na stole. Normalnie go bym zignorowała jednak...tym razem za bardzo mnie kusiło by spojrzeć. Od razu mi się oczy zaświeciły gdy tylko zdałam sobie sprawę że to telefon mojego ojca. Najwidoczniej musiał zapomnieć go wziąć na swoje spotkanie.
To z kolei dało mi kolejną myśl.
A gdyby tak...
Zaczęłam wpisać kombinacje kodu na telefon. Na szczęście kiedyś podpatrzyłam kod tak więc nie miałam z tym problemu. Po chwili wyświetlił mi się ekran główny z którego od razu przeszłam do listy kontaktów.
Jak mogłam się spodziewać, był tam również i numer do mojej nauczycielki baletu.

- Bingo - szepnęłam od razu w niego wchodząc.

Na szybko napisałam w miarę wiarygodną wiadomość w której wspominałam że niestety, nie mogę uczestniczyć w lekcji baletu w dzisiejszym dniu. Gdy tylko nauczycielka odpisała że rozumie sytuację, od razu usunęłam cały czat tak aby nie zostawić po sobie śladów.

Możecie chyba od dzisiaj mówić na mnie "Marinette przebiegła".
Wychodzi chyba jednak na to że jeszcze dzisiaj obejrzę ze znajomymi film.

•••

- Jedziemy do kina - oznajmiłam od razu Adrienowi gdy wsiadłam do jego auta.

Chłopak popatrzył na mnie jak na wariatkę w pierwszej chwili.
Nie dziwiłam się mu w sumie. Jeszcze dwie godziny temu siedziałam smutna na lekcji myśląc o fakcie że ominie mnie wspólne wyjście ze znajomymi podczas gdy teraz tak diametralnie się to zmieniło.

- Czekaj co? A twój ojciec? - zapytał blondyn patrząc cały czas na mnie z lekkim szokiem.

- Powiedzmy że...znalazłam pewien sposób - powiedziałam z chytrym uśmiechem - nie martw się, nie powinien się o niczym dowiedzieć - dodałam gdy zielonooki popatrzył na mnie niepewnie.

- Jak to zrobiłaś? - zapytał ruszając.

Po krótce wyjaśniłam mu swój przebiegły plan. Przez dobre dziesięć minut śmiał się z mojej chytrości i lekkiej głupoty mojego ojca. Ja również się śmiałam. Z dnia na dzień...muszę przyznać że coraz bardziej swobodnie czułam się w jego towarzystwie. A już szczególnie gdy zaczynaliśmy obydwoje się z czegoś śmiać.

- Alya i Nino padną jak im to opowiesz - zaśmiał się gdy dotarliśmy już pod kino.

- Zapewnie - zaśmiałam się gdy wychodziliśmy z samochodu - już nie mogę doczekać się tego filmu!

- Widać że przyda ci się takie popołudnie - przyznał gdy ruszyliśmy w stronę Alyi i Nino - nie wiedziałem jednak że jesteś taka chytra i przebiegła.

- Poznałeś najwidoczniej moją mroczną stronę - obydwoje śmialiśmy się aż nie doszliśmy do przyjaciół.

Alya na mój widok o mało co nie upuściła telefonu. Nino zaś przyglądał się temu wszystkiemu z otwartą buzią którą dopiero Adrien mu zamknął stając obok.
Obydwoje wyglądali jakby zaraz miały im wyjść oczy z orbit.

- Ale jakim cudem!? - Alya chyba cały czas nie mogła uwierzyć w to co widzi.

- Wszystko wam opowiem ale wpierw chodźmy kupić jakiś popcorn na ten film - powiedziałam ciągnąc przyjaciół w stronę kasy z jedzeniem i biletami.

Zdecydowanie chyba muszę używać tej mojej "mrocznej" strony jeśli chce częściej tak wychodzić.
Muszę przyznać że naprawdę - było warto.

🐞🌻🐞🌻

Siemankoooo
Witam was serdecznie w ten zimny marcowy wieczór z nowym rozdziałem. Nwm jak u was, ale u mnie jest śnieg ;-; a za niecałe 3 tygodnie ma być wiosna ( ;∀;)
Plyzz gdzie to ciepło?
I need wiosnaaaa
No ale w każdym razie, mam nadzieję że rozdział się podobał.

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro