7 - początek czegoś nowego
Marinette
Leniwie spojrzałam na mój dzisiejszy plan zajęć i od razu poczułam jak wszystkie chęci do robienia czegokolwiek mnie opuszczają.
Z samego rana do 15 siedziałam w szkole.
Dało się jakoś przeżyć te osiem godzin nauki jednak później...
Trzygodzinna lekcja baletu oraz dwugodzinna sesja. Do tego trwały jeszcze przygotowania do pokazu mojego ojca. Ani trochę nie miałam dzisiaj na to nastroju.
Jak tak dalej pójdzie to chyba zacznę pić żeby zapomnieć - przeszło mi przez myśl gdy tylko spojrzałam na siebie w lustrze.
Moja fryzura po śnie nie wyglądała za dobrze.
Miałam pół godziny żeby się ogarnąć do przyjazdu Adriena.
Byłam w sumie ciekawa co wyniknie z tego naszego porozumienia. Czy rzeczywiście była w ogóle jakakolwiek szansa na to?
- Myśl pozytywnie Marinette! - skarciłam siebie ochlapując twarz wodą aby się jakoś pobudzić - dajesz radę codziennie z tyloma zajęciami to dasz też radę z jakimś blondasem który ma cię zawozić do szkoły.
Tikki popatrzyła na mnie jak na wariatkę. W sumie to nawet jej się nie dziwie. Kto normalny gada do siebie w lustrze?
- Marinette, za dwadzieścia minut masz być gotowa do wyjścia! - zawołała z drugiej strony drzwi Nathalie - pamiętaj że od razu po szkole jedziesz na zajęcia.
- Dobrze, pamiętam! - zawołałam sięgając po ubrania na dziś.
Oj tak...to będzie zdecydowanie jeden z najgorszych dni.
•••
Bez słowa wsiadłam do samochodu Adriena. Nie miałam siły ani na kłótnie ani na żadną rozmowę. Cały czas byłam zmęczona wczorajszym dniem podczas którego z kilkanaście godzin spędziłam na sesji a potem na nauce.
To był istny koszmar.
- Wow, wyglądasz jakbyś nie spała całą noc - stwierdził blondyn gdy tylko mnie zauważył - wszystko w... porządku?
Nie.
Zdecydowanie nie było.
Nie zamierzałam mu się jednak za dużo zwierzać. Bądź co bądź dopiero co się w miarę pogodziliśmy a poza tym nie znaliśmy się zbyt długo.
- Wczorajsza sesja trochę mnie zmęczyła. To nic takiego - machnęłam tylko ręką gdy wyruszaliśmy spod mojego domu.
- Myślałem że lubisz modeling - chłopak na chwilę spojrzał w moją stronę.
- Wiesz to jest...trochę skomplikowane...
Nie wiedziałam zbytnio co odpowiedzieć.
Owszem lubię modeling - ale nie w takich ilościach. Codzienne sesje i dość częste pokazy nie polepszały wcale tego.
- A co z innymi zajęciami? Chodzisz na balet i wspominałaś coś o skrzypcach - kontynuował rozmowę.
Chyba rzeczywiście chciał spróbować wejść na ścieżkę pokoju.
Może i ja też powinnam? Szczególnie że to była głównie moja inicjatywa.
- Na balet chodzę odkąd byłam mała. Głównie dzięki mojej matce ale po tylu latach zdążyłam chyba znienawidzić ten sport - odpowiedziałam przypominając sobie ile trudu i potów musiałam wyciskać z siebie podczas każdej lekcji - balet to dość wymagający sport. Szczególnie jeśli ma się wymagającego nauczyciela.
- Huh...nie myślałem o tym w ten sposób...
- Czasem nie wszystko jest takie oczywiste jak zakładaliśmy, co? - posłałam cwany uśmiech na co on już nic nie mówiąc spowrotem odwrócił swój wzrok na drogę.
O dziwo resztę drogi przejechaliśmy bez żadnych sporów, aczkolwiek dało się wyczuć lekkie napięcie. Głównie z mojej strony. Byłam zmęczona i nie chciałam zbytnio z nikim rozmawiać.
Cóż, jeśli cokolwiek w naszym tymczasowym przymierzu pójdzie nie tak, będę mogła chyba tylko siebie o to obwiniać.
•••
Siedziałam na lekcji nerwowo stukając długopisem o blat mojego biurka. Za chwilę mieliśmy pisać test na który uczyłam się przez cały wczorajszy wieczór. Moje zmęczenie było jeszcze większe niż dwie godziny temu a ciągłe pytania Alyi co do mojego pogodzenia się z Adrienem wcale nie pomagały.
- Jesteście przynajmniej na coraz lepszej drodze - stwierdziła brunetka gdy czekaliśmy aż nauczycielka rozda testy.
- Niby tak ale dzisiaj chyba kompletnie nie jestem na to dobrze nastawiona - jęknełam pocierając moje zaspane oczy - kiedyś mnie to wszystko chyba wykończy.
- Dlatego też musisz znaleźć sposób aby twój ojciec pozwolił ci iść z nami do kina - zmieniła temat - przyda ci się jakiś odpoczynek.
- Spróbuję go o to zapytać w weekend podczas jego pokazu. Być może wtedy się zgodzi...- westchnęłam gdy nayczycielka położyła przedemną kartkę z testem - oby mój wczorajszy wieczór wkuwania na to był tego warty.
- Cały czas cię podziwiam że masz na to wszystko czas...
- Alya, Marinette! Jeśli w tej chwili nie przestaniecie rozmawiać zabiorę wam testy! - warknęła nauczycielka trzaskając ręką o blat ławki.
Alya zaśmiała się tylko cicho po czym przeszła do pisania testu. Ja również postanowiłam się na tym skupić.
No to zaczynamy zabawę z rozpoznaniem jaką pogodę będziemy mieli w Chinach w najbliższych trzech godzinach.
•••
- Chyba tym razem samo narysowanie uśmiechniętej buźki przy zadaniu nie pomoże mi w zdaniu tego sprawdzianu...- jęknął Nino gdy tylko wyszliśmy z sali.
- Ty przynajmniej jej coś narysowałeś. Mnie było stać tylko na głupie "Miłego dnia" byle tylko pozwoliła mi oddać tę kartkę! - dodał Kim który szedł tuż za nami.
- Nie rozumiem jej logiki. Nie możesz oddać kartki z pustym zadaniem tylko koniecznie musi być coś przy każdym napisane. Bezsensu! - stwierdziła Alya gdy skręcaliśmy w stronę stołówki - chyba tylko Marinette i Adrien zdają ten test. No i zapewne Max gdy wróci po chorobie do szkoły.
- Już nie przesadzaj - poczułam się z lekka zawstydzona - jestem pewna że wam również jakoś poszło.
- Dzięki że wierzysz w nas Marinette ale wątpię aby za test gdy przy każdym zadaniu napisałem "nie wiem" lub "po co mi to tak właściwie?" Dała mi dobrą ocenę.
Wszyscy zaśmialiśmy się na słowa Kima.
Taa... zdecydowanie to on z naszej całej grupy odwalał największe przypałowe akcje. A już szczególnie na sprawdzianach z geografii.
Po chwili doszliśmy na stołówkę. Była akurat przerwa na lunch tak więc jak to zawsze bywało, przychodziliśmy tu aby się trochę najeść.
- Pójde nam zająć stolik - oznajmiłam jednak zanim zdążyłam się gdziekolwiek ruszyć zatrzymały mnie słowa Adriena.
- Nie będziesz nic jeść? - zapytał zdziwiony podczas gdy reszta szła już powoli do kolejki po lunch.
Zdziwił mnie fakt że w ogóle o to pytał jednak zdałam sobie po chwili sprawę że jemu akurat nie wspominałam nigdy o swojej diecie.
W sumie to nie powinno mnie to aż tak dziwić patrząc na fakt że dopiero dzisiaj przeprowadziliśmy swój drugi w życiu dialog bez kłótni.
- Jako modelka mam...dość specyficzną dietę - odpowiedziałam wymijająco - do tego moja nauczycielka od baletu jest dość wymagająca. Dlatego noszę swoje jedzenie - mówiąc to wyjęłam z torby pudełko z sałatką i wafle ryżowe.
Adrien popatrzył przez chwilę na mnie niepewnie. Wydawał się być dość zmieszany. Nie wiedziałam jednak zbytnio dlaczego.
- Jesteś pewna że się tym najesz...? - zapytał drapiąc się po karku.
- Robię tak już od conajmniej roku i uwierz mi, daje radę - odpowiedziałam chcąc już zakończyć tę rozmowę - pójdę zająć już stolik.
Nie wiedzieć czemu...czułam się dość zdenerwowana tą rozmową. Nikt nigdy przedtem nie starał się kwestionować mojej diety. Nawet ja sama. Wiedziałam że muszę się jej trzymać jeśli chce utrzymać swoją pozycję jako modelka oraz żeby mieć dobrą kondycję na zajęciach z baletu.
Poza tym ta dieta nie była nigdy dla mnie jakoś zła. Tak mi się przynajmniej wydaje...
Nie.
Na pewno nie była.
Na szczęście dość szybko z moich myśli wyrwało mnie przyjście pozostałych.
Alya usiadła koło mnie wraz z Nino zaś Kim, Juleka i Rose naprzeciwko. Czekaliśmy jeszcze na Adriena który stał w kolejce.
- Jak tam idzie ci dogadywanie się z Adrienem Marinette? - zapytała Rose która popatrzyła na mnie z zainteresowaniem.
- Dopiero co wkroczyliśmy na te "ścieżkę pokoju". Póki co...chyba jest dobrze - stwierdzilam dłubiąc widelcem w mojej sałatce.
- Jak to mawiają, "z nienawiści do miłości" - zaśmiała się Alya na co trąciłam ją łokciem w zebra.
- Alya! - popatrzyłam z udawanym gniewem na przyjaciółkę.
- Ja to w sumie całkiem widzę - stwiedził Kim patrząc wpierw na mnie a potem na Adriena zmierzającego w naszą stronę - to mogło by nawet wypalić.
- Przestańcie! Wszyscy! - zaśmiałam się na ich głupie pomysły.
Ja i Adrien huh?
Nierealne. Totalnie nierealne.
Cudem już był fakt że podczas dzisiejszej porannej jazdy przeżyliśmy bez kłótni.
A co do miłości to i tak daleka droga.
Nie żeby jakakolwiek była!
Pod żadnym pozorem żadnej nie ma!
Nie.
Koniec i kropka.
Nie.
•••
Wsiadłam do samochodu Adriena czując jak po całym dniu mój organizm prosi o chwilę przerwy. Po trzech godzinach lekcji baletu czułam się tak jakby moje stopy miały mi zaraz odpaść. Do tego to wcale nie był jeszcze koniec tego wszystkiego bo musiałam dojechać jeszcze na moją sesje.
- Marinette...? Wyglądasz jakby właśnie przejechał po tobie tir i przebiegło stado ludzi. Jesteś pewna że dobrze się czujesz? - zapytał Adrien gdy tylko usiadłam obok niego na miejscu pasażera.
- Taa...dam radę - mruknęłam tylko zapinając pasy - jedzmy już lepiej na tę sesję. Ma być przy wieży Eiffla.
- Nie lepiej żebym cię zawiózł do domu? Naprawdę nie wyglądasz za dobrze...- blondyn popatrzył na mnie z niepewnością w oczach.
Wiedziałam że choć ten jeden raz ma najprawdopodobniej rację. Wiedziałam też jednak że nie mogę odpuścić sobie tej sesji. Mój ojciec wpadłby w szał a Nathalie i tak znalazła by inny termin aby mi ją wepchnąć. Nie było sposobu abym jakkolwiek tego uniknęła.
- Jest okej - starałam się brzmieć nieco bardziej żywo - po prostu jestem tylko trochę zmęczona. To wszystko.
Adrien jednak nie wyglądał jakby miał tak łatwo odpuścić. Zacisnął mocniej ręce na kierownicy gdy tylko wyruszyliśmy spod świateł w stronę wieży Eiffla.
- Pozwól mi...pozwól mi chociaż towarzyszyć ci podczas tej sesji...- powiedział niepewnie chłopak na co się zdziwiłam - naprawdę wolałbym aby nic ci się nie stało.
- Od kiedy jesteś taki troskliwy Agreste huh? - zapytałam z przekąsem czując jak moje usta układają się w delikatny uśmiech.
- Po prostu nie chce podpaść jeszcze bardziej twojemu ojcu! - odpowiedział natychmiast zielonooki - wolałbym uniknąć bycia twoim szoferem jeszcze w następnym miesiącu...- wymamrotał pod nosem.
Mimo wszystko, poczułam całkiem przyjemne ciepło na myśl o tym że Adrienowi w jakimś stopniu zależy na tym aby nic mi się nie stało. Być może w niewielkim jednak... zawsze to już coś.
Opierając się o okno popatrzyłam w jego stronę z delikatnym uśmiechem.
- Dobrze. Możesz zostać na sesji - odpowiedziałam po chwili na co zauważyłam że blondyn się rozluźnia - robię to tylko ze względu na to że zapewne interesuje cię jak działają te wszystkie sesje, szczególnie jeśli chcesz zostać projektantem.
- Skąd o tym wiesz? - spytał zdziwiony patrząc na chwilę w moją stronę.
- Alya mi co nieco o tym wspominała. Jak widać po twojej reakcji, to prawda - wzruszyłam ramionami z chytrym uśmiechem - uwierz mi jednak że tę sesję nie są ani trochę ciekawe.
- Przynajmniej będę mieć pewność że wrócisz w jednym kawałku - odpowiedział krótko gdy dojeżdżaliśmy pod wieżę Eiffla.
- Niech i tak będzie.
•••
Stanęłam na środku trawnika co chwilę zmieniając pozycję podczas danego zdjęcia. Na tle wieży Eiffla był akurat piękny zachód słońca który fotograf postanowił wykorzystać. Wszystko podczas tej sesji byłoby w miarę znośne gdyby nie fakt że musiałam praktycznie co chwilę przebierać się w inne ciuchy co pogłębiało tylko jeszcze bardziej moje zmęczenie. Blask kamer ani trochę tego nie poprawiał.
Przynajmniej nikt nie robił problemów co do mojego przyprowadzenia Adriena na sesję. Chłopak aktualnie był całkiem zaciekawiony kolekcją w której co chwilę pozowałam. Były do głównie sukienki i płaszcze w jesiennych kolorach. Co jakiś czas był to też równie jakiś kapelusz czy torebka.
- Więcej życia proszę! - fotograf ponownie skupił moją uwagę na mnie - spróbujmy teraz w tej czerwonej sukience.
Westchnęłam ciężko ruszając w stronę garderoby w której był istny chaos jeśli chodzi o ubrania. Przy okazji wyminęłam Adriena który popatrzył na mnie z lekkim pocieszającym uśmiechem. Najwidoczniej dopiero chyba teraz dochodził do niego fakt że moje sesję nie zawsze są tak żywe i kolorowe jak to często niektórzy opisują.
Szybko przebrałam się w czerwoną sukienkę sięgająca mi do kostek. Osobiście wolałam te krótkie jednak w tym wypadku nie miałam co tu zbytnio dyskutować. Chcąc mieć już tą sesje jak najszybciej za sobą czym prędzej wyszłam z garderoby kierując się ponownie na trawnik przed wieżą.
- Te kolory są wprost idealne! - zachwycał się fotograf - Rachel, popraw jej tylko fryzurę - mężczyzna dał znać jakieś brunetce która po chwili biegała przy mnie poprawiając moje włosy - idealnie! A teraz stój w tej pozycji.
Tak...ta sesja zdecydowanie nie zmierzała jeszcze ku końcowi. Możliwe że nawet nie byliśmy jeszcze w połowie.
Taa...żyć nie umierać jak to mawiają.
•••
- Po twojej minie wnioskuję że przeliczyłeś się co do tej sesji - wywnioskowałam gdy wraz z Adrienem kierowaliśmy się w stronę samochodu.
- Cóż...myślałem że przeważnie jesteś trochę bardziej "żywa" i szczęśliwa podczas robienia zdjęć...
- Być może tak to wygląda finalnie ale...nie zawsze tak jest - potarlam zmęczona kark wsiadając do samochodu - kiedyś było chyba mi łatwiej ale...teraz...cóż....
- Dlaczego nie poprosisz ojca abyś miała mniej sesji? - zasugerował gdy ruszyliśmy w stronę mojego domu - szczególnie jeśli jesteś po nich tak zmęczona. Serio, wyglądasz jak trup. Jak ty w ogóle znajdujesz czas na naukę?
- Nathalie układa mi dość dokładny grafik na każdy dzień. I serio wyglądam aż tak źle? - zaśmiałam się patrząc w lusterko w aucie.
Może faktycznie wyglądałam trochę jak trup? Szczególnie patrząc na mój lekko rozmazany makijaż i fakt że miałam zaczerwienione zmęczone oczy.
Aż dziwię że że fotografowi i makijażystce udało się to wszystko tak dobrze zakamuflować podczas sesji.
- Dzień wolnego dobrze by ci zrobił - stwiedził.
- Być może ale póki co marne na to szanse - westchnęłam opierając głowę o siedzenie - bycie modelką to praca całodobowa. Już nie wspomnę o wszystkich ludziach którzy gdy tylko mnie rozpoznają na ulicy chcą zdjęcie lub autograf. Lubię to ale z czasem...robi się to trochę upierdliwe.
- Mogę to sobie jedynie wyobrazić... Może zbyt szybko na początku cię...oceniłem - przyznał z zakłopotaniem na chwilę spuszczając swój wzrok - chyba powinienem cię za to przeprosić. Przepraszam.
- Ja chyba też za bardzo na ciebie najeżdżałam... Niepotrzebnie dalej drążyłam wszystkie kłótnie. Przepraszam - powiedziałam patrząc w jego oczy.
- Cóż...skoro chyba obydwoje jesteśmy pogodzeni...to może od teraz będziemy się lepiej dogadywać huh? - zamyślił się na chwilę blondyn po czym ponownie skierował na mnie swój wzrok - przekonamy się o tym zapewnie jutro - stwiedził parkując pod moim domem.
- Dzięki za...za wszystko - powiedziałam zbierając się do wyjścia - chyba o wiele lepiej będzie cię mieć za przyjaciela niż za wroga.
- W zajemnością - mówiąc to chłopak posłał mi przyjazny uśmiech - to...do jutra?
- Do jutra - również się uśmiechnęłam wysiadając z samochodu.
Chwilę jeszcze patrzyłam jak Adrien odjeżdża w swoją stronę.
Być może rzeczywiście to może być początek...czegoś nowego. Może rzeczywiście uda nam się zostać przyjaciółmi? PODKREŚLAM - przyjaciółmi.
I nikim więcej.
Nie żeby mi cokolwiek innego przychodziło do głowy.
Nie.
Absolutnie nic.
Kompletna pustka.
Tak.
Znaczy nie-
Marinette, musisz się chyba w końcu ogarnąć i przestać gadać sama ze sobą.
🐞🌻🐞🌻
Dobry wieczór, dobry dobry ✨
Tradycyjnie rozdzialik już jest i o dziwo nawet o nim nie zapomniałam 😂🤌
W każdym razie dzisiaj nie bee się za długo rozpisywać.
Mam nadzieję że rozdział się po prostu podoba ~
A teraz żegnam i pozdrawiam 💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro