5 - dojście do zgody jest... skomplikowane
Marinette
Z rana jak zwykle obudziłam się o czasie.
Oczywiście była to głównie zasługa Nathalie która bardzo dobrze pilnowała mojego czasu. Równo o 7 wchodziła do mojego pokoju aby oznajmić mi cały plan na dzisiejszy dzień. Zazwyczaj ani trochę nie był interesujący.
Cztery razy w tygodniu chodziłam na balet zaś co drugi wieczór miałam ćwiczyć na skrzypcach. Do tego dochodziły sesje oraz różne spotkania dotyczące podpisywania kontraktów, nie wspominając już o jakiś pokazach.
Dlaczego mimo wszystko całkiem cieszyłam się z faktu że mogę chodzić do szkoły jak normalny nastolatek. Stanowiło to dobrą odskocznię od tego wszystkiego.
Spojrzałam na Tikki podczas gdy się pakowałam do szkoły. Kotka zaczęła bawić się swoją małą piłeczką i biegać po pokoju. Uśmiechnęłam się na ten widok.
Zdecydowanie była przeciwieństwem leniwego kota. Lub jakiegokolwiek innego kota.
- Marinette, twój ojciec chciałby dzisiaj o czymś z tobą porozmawiać - niespodziewanie do mojego pokoju wróciła Nathalie przerywając moje rozmyślania.
- Wiadomo o czym?
- Możliwe że o kolejnej sesji aczkolwiek nie jestem pewna - kobieta wydawała się być zamyślona - za dziesięć minut przyjdź do jego gabinetu.
Po tych słowach wyszła kierując się w tylko sobie znanym kierunku.
Popatrzyłam jeszcze raz na Tikki która przetrwała zabawę i zaczęła się patrzeć na drzwi. Chyba jej też nie podobał się fakt mojej kolejnej rozmowy z ojcem.
Przynajmniej to nie ona będzie musiała na nią iść...
- To pewnie nic takiego...- starałam się samą siebie pocieszyć - jak mówiła Nathalie to pewnie jakaś kolejna ważna sesja i tyle - Tikki przekrzywiła pyszczek tak jakby wątpiła w moje słowa.
Postanowiłam dokończyć już pakowanie i pójść się przebrać w łazience.
Całkiem szybko mi to poszło ze względu na to że wieczorem szykowałam sobie ubrania. Na dzisiaj miałam uszykowaną czarną koszulę i zwykłe dżinsy. Już wystarczało że na sesjach musiałam się stroić. Do szkoły polubiłam całkiem ubierać się "luźno". Zrobiłam też delikatny makijaż w który jedynie trochę podkreśliłam oczy. Nie przepadałam za zbyt mocnym makijażem jaki na przykład nosiła Chloe.
Gdy tylko się ogarnęłam, ruszyłam na dół poprzednio biorąc jeszcze torbę z potrzebnymi książkami do szkoły.
Zeszłam na dół po czym od razu skierowałam się do gabinetu mojego ojca. Był on jednym z największych pomieszczeń w całej tej villi.
Ściany były białe w czarne pasy. Podłoga oczywiście marmurowa. W kącie co prawda stało kilka roślin ale wyglądały okropnie sztuczno w tak pustym pomieszczeniu. Na samym środku pomieszczenia stało coś na kształt biurka przy którym mój ojciec tworzył wszystkie swoje projekty.
Jedyna rzecz która jakoś się tu wyróżniała był obraz przedstawiający mnie i ojca. Nie wyglądałam tu jednak na zbyt szczęśliwą.
- Chciałeś o czymś porozmawiać ojcze? - weszłam przechodząc od razu do konkretów.
Przez chwilę nie odpowiadał zapewne zbyt pochłonięty kolejnym szkicem swojej pracy. Dopiero po chwili zwrócił na mnie swój wzrok.
- W najbliższym czasie odwiedzi nas twoja kuzynka Kagami Tsuruki. Jej matka chciała abyście spędziły trochę czasu we dwie - na te słowa poczułam jak przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
Kagami była moją najbliższą kuzynką. Co prawda, wciąż od strony matki jednak ojciec z powodu jakiegoś kontraktu wciąż utrzymywał z nimi kontakt. Poza tym matka Kagami zdawała się całkiem lubić mojego ojca. Szkoda że tego samego nie można powiedzieć o jej córce.
Kagami była... cóż, specyficzna.
Nie była wredna jak Chloe ale mimo wszystko nie potrafiłyśmy znaleźć wspólnego języka. Mój ojciec dość często twierdził że jest ona lepsza odemnie w praktycznie każdej rzeczy więc być może to było głównym powodem mojej niechęci do niej.
- Kiedy przyjeżdżają? - zapytałam nie dając po sobie znać o żadnej emocji.
- W przyszłym miesiącu. Nie mają być tu jednak zbyt długo - odpowiedział mężczyzna odkładając na chwilę swój tablet - miałem również nadzieję że w najbliższym czasie wystąpisz w moim kolejnym pokazie - zmienił temat patrząc ponownie z powagą w moją stronę.
- Myślałam że dopiero co wydałeś jeden z pokazów?
- Być może jednak nie powstrzymuje mnie to przed wydaniem następnego. Dlatego też twoja obecność jest obowiązkowa - ostatnie słowa zaznaczył dość dobitnie - odbędzie się on w następny weekend i będzie trwał dwa dni.
- Dwa dni? Miałam nadzieję spotkać się wtedy z Alyą! - powiedziałam zanim cokolwiek pomyślałam.
Mój ojciec przysunął na chwilę patrząc na mnie z chłodem w oczach.
Chyba tym razem posunęłam się trochę za daleko.
- Mówiłem ci już że jako modelka stawiasz modeling na pierwszym miejscu - zaczął chłodno podchodząc w moją stronę o krok - a nie przyjaciół i szkołę. Czy to jasne?
- T-tak...jak najbardziej ojcze...- odpowiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.
- Dobrze, a teraz lepiej się zbieraj do szkoły. Ten chłopak ma być tu za pięć minut - po tych słowach odszedł w stronę swojego biurka aby móc zacząć projektować na nowo.
Bez słowa sprzeciwu udałam się na zewnątrz aby tam poczekać na Adriena.
Chłopak był całkiem punktualny.
Szkoda że przy tym też taki oceniający.
I pomyśleć że jeszcze przez conajmniej ponad trzy tygodnie będziemy musieli tak jeździć do szkoły. Nie wiem dlaczego mój ojciec poszedł na taki układ ale to była chyba jego najgorsza decyzja w życiu.
A popełnił ich wiele.
- Dzisiaj punktualnie - stwierdził blondym na powitaniu gdy weszłam do auta.
- Jak widać - westchnęłam opierając się o szybę i patrząc na krajobraz za oknem.
Adrien siedział cicho. Zbyt cicho. Nawet nie próbował zmienić stacji w radiu. A zdecydowanie leciał jakiś badziew.
Widocznie wolał nie ryzykować kolejną kłótnią przez coś tak głupiego.
Aż dziwne.
- Masz dzisiaj jakieś sesje? - zapytał aby najwidoczniej rozładować napięcie.
- Nie wiem czemu jakkolwiek obchodzi cię moje życie skoro tak łatwo je już oceniłeś - odpowiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Dla twojej informacji, muszę to wiedzieć bo zostałem tymczasowo twoim szoferem - na te słowa poczułam się teraz głupio - nam też swoje życie prywatne tak więc chcę wiedzieć kiedy i gdzie mam cię jeszcze dzisiaj zawieźć.
Serio Marinette? Jak zwykle musisz robić z siebie idiotkę i ty się jeszcze dziwisz że on ma takie do ciebie nastawienie?
Brawo!
- Eh...po szkole zawieź mnie od razu do domu. Dopiero o szesnastej mam mieć lekcje baletu a następnie muszę podjechać z Nathalie podpisać jakiś kontrakt dotyczący reklamy - odpowiedziałam nie spuszczając wzroku z widoku zza okna.
- Zabiegany dzień w życiu gwiazdy huh?
- Gdyby to życie było chociażby w połowie tak fajne jak ty je sobie wyobrażasz - odpowiedziałam starając się zamaskować żal w swoim głosie.
Adrien zapewne miał takie życie o którym zawsze marzyłam. Z tego co mówił Nino, miał dwójkę kochających go rodziców prowadzących piekarnie. W dodatku od początku chodził normalnie do szkoły jak każdy nastolatek podczas gdy ja miałam jako rodziców rozwodników będąc na dodatek modelką którą kontroluje ojciec.
Żyć nie umierać.
- Przecież jeździsz na te wszystkie sesje pokazy masz więcej pieniędzy niż przeciętny człowiek zarobi w swoim życiu! Ty masz życie idealne - podsumował chłopak gdy skręcał już w stronę szkoły.
- Nie wypowiadaj się lepiej na tematy o których nic nie wiesz. Widzę że powoli robi się to twoją specjalnością - posłałam mu chłodne spojrzenie na które on odpowiedział tym samym.
Resztę drogi do szkoły przejechaliśmy w kompletnej ciszy.
•••
- Nie rozumiem sensu chodzenia na geografię i nauki o dziesięciu różnych rodzai chmur. Przecież to bezsensu! - stwiedziła Alya gdy skończyłyśmy już lekcje.
Zaśmiałam się słysząc to. Obydwie nie przepadałyśmy za tym przedmiotem głównie ze względu na nauczycielkę.
Serio, ta kobieta to było istne piekło.
Jak można zostać nauczycielem nie chcąc w ogóle nauczać tylko narzekać na uczniów za to że nie umieją nazwy jakiejś durnej chmury?
- Może przynajmniej z ostatniej kartkówki pójdzie ci lepiej - starałam się myśleć pozytywnie gdy skierowałyśmy się do wyjścia ze szkoły.
- Nie widzę innej opcji. Jakoś nie uśmiecha mi się użeranie z tą kobietą. Myslisz że istnieje choć cień szansy na to żeby się pochorowała?
- Pomarzyć zawsze można - wzruszyłam ramionami gdy wyszłyśmy ze szkoły na świeże jesienne powietrze.
Zaczęłam rozglądać się za Adrienem który już tu powinien być. Musiał mnie chcąc nie chcąc odwieźdz do domu.
Dopiero po chwili czekania zjawił się koło nas wraz z Nino. Rozmawiali o czymś ożywieni oglądając coś przy okazji na telefonie. Alya widząc ich od razu ciekawa podeszła.
- Co oglądacie? - zapytała stając obok chłopaków.
- Wyszedł nowy zwiastun do tego filmu o którym wczoraj rozmawialiśmy - odpowiedział jej Nino - mają go zacząć puszczać od następnego tygodnia!
- Musimy iść w takim razie na premierę! - wykrzyczała radośnie Alya podskakując - ten film będzie hitem internetu. Musimy iść na premierę aby uniknąć spojlerów.
- Jestem za - przytaknął Adrien.
- Ja również - Nino objął Alyę w pasie posyłając jej ciepły uśmiech.
- No a ty Marinette? Idziesz z nami?
Przez chwilę poczułam radość na myśl o wspólnym wyjściu do kina. Nigdy nie miałam okazji wyjść tak z kimkolwiek!
Po chwili jednak rozpłynęła się ona równie szybko jak się pojawiła gdy spojrzałam na zmieszanego Adriena.
No tak. On też tam przecież będzie.
W dodatku ja sama nie wiem czy mój ojciec w ogóle pozwoli mi iść. To był chyba jeszcze większy problem niż mój spr z Adrienem.
- Ja...bardzo bym chciała ale nie wiem czy mój ojciec się na to zgodzi...- odpowiedziałam zakłopotana.
- Czemu mnie to nie dziwi...- wymamrotał pod nosem Adrien na co skrzywiłam się.
- Nie przejmuj się tym - Alya machnęła na to ręką - spróbuj z nim porozmawiać a nóż...może się zgodzi? Masz jeszcze trochę czasu na to.
- Równo tydzień - dopowiedział Nino przeglądając coś jeszcze na telefonie - heej a może do tego czasu się nawet pogodzicie. Co wy na to? - chłopak spojrzał na mnie i Adriena z nadzieją.
Z Adrianem strzelaliśmy sobie piorunami z oczu. Obydwoje dobrze wiedzieliśmy że nic z tego nie będzie.
- Póki co muszę dowieść Marinette w jednym kawałku do domu. A uwierzcie mi, to nie będzie łatwe - Adrien spojrzał na mnie wymownie.
- W zajemnością - odpowiedziałam zaciskając pięści - powinniśmy się już swoją drogą zbierać. Do jutra! - mówiąc to pomachałam do przyjaciół schodząc na dół po schodach.
Adrien zrobił to samo po czym obydwoje skierowaliśmy się na parking przed szkołą.
Jazda do mojego domu przebiegła w absolutnej ciszy. Ani ja ani on chcieliśmy rozmawiać. Może tak jest nawet lepiej?
On siedzi cicho i się nie czepia a ja mogę się w tym czasie skupić na swoich myślach.
Może warto to będzie już praktykować na stałe?
•••
- Możesz z łaski swojej przestać tak stukać w ten telefon? To rozpraszające! - niestety, cisza między nami nie trwała długo.
W drodze na moją lekcje baletu, Adrien wydawał się być jeszcze bardziej podirytowany niż po szkole.
Dosłownie wszystko mu zaczęło przeszkadzać. Poczynając od mojego stukania paznokciami w telefon aż do faktu że niby za głośno trzaskam drzwiami w jego aucie.
Czy on kiedykolwiek mógłby być mniej irytujący?
- Nie możesz mi zabronić pisania na telefonie! - odpowiedziałam nie przerywając klikania - może kup sobie słuchawki wyciszające jeśli ci to tak bardzo przeszkadza.
- Przypominam że to tobie przeszkadza muzyka którą puszczam w radiu. Przestań ją non-stop zmieniać! - mówiąc to chłopak ponownie zmienił stacje w radiu na swoją - zostaw w spokoju moje Imagine Dragons
- Nie moja wina że nie masz gustu muzycznego! - nie żebym miała coś do Imagine Dragons ale skoro Adrien jej słuchał, to zdecydowanie irytowała mnie ich muzyka.
- Bo ty jako wielka wspaniała dama na włościach zapewne go masz!
- Na pewno jest lepsze niż twój!
- Kto normalny słucha piosenek o jakieś Ladybug z Paryża!?
- Czy mógłbyś w końcu zamknąć się i przestać mnie oceniać!? - wybuchłam czując że tracę powoli nas sobą kontrolę.
- Zamknę się jeśli ty się zamkniesz.
- Świetnie!
- Świetnie!
Tak oto minęła nam trasa w drodze na moje zajęcia.
•••
W drodze powrotnej w sumie nie było lepiej. Gdyby nie fakt że Natalie dosiadła się do nas w połowie trasy, to coś czuję że Adrien skończyłby na ciężkim dyżurze w szpitalu z powodu przypadkowego wypchnięcia z samochdu przez pewną nastolatkę.
Zmęczona tym popołudniem od razu położyłam się na łóżku głaszcząc Tikki za uchem. Dobrze że chociaż ona nie próbowała mi utrudniać życia.
- Przynajmniej ty jesteś po mojej stronie - uśmiechnęłam się do kotki która zwinęła się w kłębek obok mnie.
Nagle poczułam jak mój telefon zaczyna wibrować. Odpalając ekran blokady zauważyłam nową wiadomość od Alyi.
Od Alya :
Jak tam się trzymasz po całym popołudniu jazdy z Adrienem? Nino wspominał że znowu się pokłóciliście.
Do Alya :
Pokłócić się to mało powiedziane. Jeszcze chwila a bym mu oczy wydłubała. Nie rozumiem jakim cudem któremukolwiek z was udało się znaleźć z nim wspólny język ಠ,_」ಠ
Od Alya :
Adrien nie jest taki zły jak ci się wydaje przysięgam!!!! Po prostu chyba źle zaczęliście
Może zamiast szukać między sobą jakiś sporów to...może pogadacie o swoich zainteresowaniach?
Do Alya :
Będzie ciężko patrząc na fakt że już zdążył mnie dość płytko ocenić
Pomyśle jednak o tym
Od Alya :
Zobaczysz, będzie warto!!!
Daj też znać później czy twój ojciec się zgodził na twoje wyjście do kina.
Do jutra!!! (~ ̄³ ̄)~
Po ostaniej wiadomości poczułam jak przechodzi mnie dreszcz. Nie byłam jeszcze pewna w jaki sposób chce go zapytać o wspólne wyjście z przyjaciółmi. Może być ciężko...
Nawet bardzo.
Cholernie bardzo ciężko...
Popatrzyłam na Tikki która zdążyła już zasnąć. Czasem naprawdę marzyłam aby móc zamienić się z nią miejscami.
Tylko leżeć i nic nie robić...
Bez stresu...miliona zajęć dodatkowych...i bez ojca który chce całe twoje życie kontrolować.
Tak...
Z taki właśnie myślami odpłynęłam w sen.
🐞🌻🐞🌻
Dzień dobry (☞゚∀゚)☞
No może bardziej dobry wieczór. W każdym razie witam w rozdziale 5 iii sorki że jest dopiero teraz ale w Gdańsku jestem i straciłam poczucie czasu 😅
W każdym razie mam nadzieję że rozdział się podoba ✨
A teraz żegnam i pozdrawiam 💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro