Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 - gdy coś jest zepsute to trzeba to naprawić

[na górze będę teraz dodawała jakieś dobre nuty do rozdziałów. Jak ktoś chce może sobie włączyć aby wprowadzić się w klimat]

Marinette

Od kilku dni starałam się naprawić moją beznadziejną sytuację związaną z Adrienem, jednak nic rozsądnego nie udało mi się zrobić. Gdy tylko chciałam do niego podejść i cokolwiek wyjaśnić, automatycznie odchodził lub mnie ignorował.
Minęły dwa tygodnie od tego wszystkiego i nawet nie chciał abym mu cokolwiek wytłumaczyła. Dlaczego jego płeć była tak skomplikowana?

Na całe szczęście w tym wszystkim chociaż Alya mi wierzyła. Od czasu mojego pierwszego dnia w szkole, zostałyśmy przyjaciółkami. Byłam naprawdę jej wdzięczna za to że postanowiła mnie od razu nie oceniać.
Podobnie byłam jej wdzięczna za zapoznanie mnie z kilkoma innymi osobami. W ciągu tych dwóch tygodni zdążyłam już zapoznać się jeszcze z Juleką, Rose, Alix i Milene. Wszystkie cztery również były koleżankami Alyi.
Co do Chloe to niestety cały czas nie udało mi się od niej uwolnić. Non-stop podchodziła do mnie i starała się zagadać w sprawie zadawania się z przegrywami. Na całe szczęście byłam całkiem dobra w ignorowaniu jej. Po jakimś czasie, chyba trochę jej to zajęcia się nawet znudziło.

- Dasz radę jakiegoś dnia wybrać się ze mną na niewielkie zakupy? - zapytała Alya gdy stałyśmy na holu podczas przerwy.

- Musiała bym wpierw uzgodnić to z ojcem i Nathalie żeby mogła mi dopasować do tego cały grafik...- westchnęłam na myśl o tym wszystkim - ale postaram się. Bardzo bym chciała się gdzieś w końcu wyrwać.

- Idealnie! - mulatka wydawała się być zachwycona - gdy tylko będziesz wiedziała kiedy, to daj mi od razu znać.
Planuję już powoli kupować ubrania na jesień. Mogłybyśmy też przy okazji pójść na jakąś kawę.

- Brzmi jak dobry plan.

Razem zaczęłyśmy się kierować w stronę szatni. Za chwilę miałyśmy mieć wf.
Od razu po wejściu do środka i włożeniu swoich rzeczy do szafki, zaczęłam się przebierać w strój do ćwiczeń.
Wszystko cały czas wydawało się być dla mnie nowe. Na ostatnim wfie kompletnie nie wiedziałam czym jest zbijak. Przez dobre 15 minut Alya tłumaczyła mi jak się w to prawidłowo gra. Jak dla mnie, wciąż był to zawiły i skomplikowany sport jednak nie zamierzałam tak łatwo odpuszczać.
Miałam jednak cień nadziei że być może dzisiaj zagramy w coś co szybciej zrozumiem.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek, wyszliśmy na boisko.
Czekała tam już grupka chłopaków wśród której oczywiście był już Adrien.
W środku czułam że muszę do niego podejść i spróbować jeszcze raz się z ostatniej sytuacji wytłumaczyć, jednak gdy tylko blondyn mnie spostrzegł odszedł spowrotem do szatni.
No tak, bo przecież najlepiej jest milczeć.

- No dobrze, zaczynamy za pięć minut. W tym czasie proponuje dobrze się rozgrzać bo będziemy dzisiaj zaliczać tor przeszkód - nauczyciel wszedł na boisko od razu już wydając swoje rozkazy.

- Na czym dokładnie to będzie polegać? - zapytałam podchodząc do Alyi która stała już w towarzystwie Nino, jej chłopaka którego zdążyłam całkiem polubić.

- To dość proste. Nauczyciel za chwilę rozstawi nam tor przeszkód gdzie na poszczególnych miejscach będziesz musiała wykonać dane ćwiczenie - zaczęła tłumaczyć brunetka - na przykład tam będziesz musiała wykonać przewrót - mówiąc to wskazała na niebieski materac który leżał przed nami.

- Nie zapowiada się tak źle - stwiedziłam widząc pozostałe przeszkody.

Na sam początek gdy wszyscy się zebrali, nauczyciel wybrał Kima aby pokazać jak tor przeszkód powinien być pokonany prawidłowo.
Chłopak bez żadnego błędu przebiegł przez cały tor wykonując przy tym stertę ćwiczeń. W tym samym czasie wszyscy zaczęli ustawiać się w szeregu aby kolejno móc zdawać przebieg.

Ze względu że wszyscy praktycznie na siebie napierali, oddaliłam się od Alyi tym samym trafiając w sam środek rzędu.
Gdy tylko rozejrzałam się kto stoi za mną poczułam dreszcz.
Adrien wpatrywał się we mnie z chłodem w oczach i kamiennym wyrazem twarzy.
Najwidoczniej nie był ani trochę zadowolony z mojej obecności.

- Hej...- zaczęłam nieśmiało gdy tylko nauczyciel rozpoczął ocenianie - słuchaj, naprawdę chciałabym ci wytłumaczyć tamtą sytuację-

- Nie rozumiem po co - przerwał mi blondyn odwracając swój wzrok - skąd mam wiedzieć że to co mówisz jest prawdą? Widziałem przecież jak majstrujesz coś przy tej gumie więc wszystkie twoje tłumaczenia i tak będą bezsensu.

- To naprawdę nie byłam ja...

- Weź już przestań udawać taką niewinną. Wszystkie jesteście takie same. Bogate, rozposzczone i wredne - chłopak ponownie popatrzył w moją stronę z zawiścią.

Zacisnęłam zła pięści.
Nie pozwolę się tak traktować. Nie.ma.w.ogóle.takiej.cholernej.opcji.

Spojrzałam w jego stronę z chłodem. Doskonale odziedziczyłam to samo spojrzenie po ojcu. Jedyna rzecz po nim którą mogłam przynajmniej dobrze dla siebie wykorzystać. Czasami.

- Ja jestem wredna!? To ty nie chcesz w ogóle mnie wysłuchać tylko od razu oceniasz! - podniosłam głos tak że kilka osób odwróciło się w naszą stronę - bo przecież łatwo jest tak kogoś ocenić po jakiego "statusie społecznym" - mówiąc to zrobiłam cudzysłów palcami cały czas patrząc z chłodem na chłopaka.

Adrien cofnął się o krok lekko zmieszany.
Ja tylko poczułam jak coraz bardziej się we mnie gotuje.
Mogłam być miła długo. Ale wszystko chyba ma jakieś swoje granice.

- Sama sobie na to zapracowałaś! Gdybyś nie próbowała uprzykrzyć mi życia to bym w ogóle się ciebie nie czepiał! - blondyn stanął tuż naprzeciw mnie tak blisko że nasze twarze prawie się ze sobą stykały.

- Mówiłam ci przecież że to nie ja!

Naszą kłótnie automatycznie zakończył głośny gwizd gwizdka nauczyciela wf-u.
Mężczyzna wpatrywał się w naszą stronę z podirytowaniem. Najwidoczniej miał już serdecznie dość jakiś nastoletnich kłótni.

- Marinette, Adrien, jeśli w tej chwili się nie uspokicie to oboje pójdziecie do dyrektora! - mężczyzna podszedł w naszą stronę z karcącym spojrzeniem.

- Przepraszamy...- odpowiedzieliśmy równo odchodząc o krok od siebie.

Spojrzałam tylko przelotnie na chłopaka po czym oddalilam się kilka kroków dalej.
Skoro chciał takiej relacji, to proszę bardzo. Na niektóre rzeczy najwidoczniej nie można mieć wpływu.

•••

Wf był naszą ostatnią lekcją tak więc na szczęście nie musiałam już oglądać ani dyskutować z Adrienem. Chłopak praktycznie od razu po naszej kłótni i zdaniu toru przeszkód poszedł do szatni ignorując cały świat.

Jak zawsze po szkole, zabrałam z szafki najpotrzebniejsze rzeczy po czym z Alyą wyszliśmy na zewnątrz aby tam móc się pożegnać. Co prawda dziewczyna nie mogła odprowadzić mnie do domu, ale zawsze to już coś.
Na zewnątrz czekał już mój kierowca, rozglądając się czy już przypadkiem nie idę.

- Wychodzi na to że zobaczymy się dopiero po weekendzie - stwierdziłam schodząc ze szkolnych schodów - postaram się ci napisać w sprawie naszych zakupów.

- Będę czekała - mówiąc to Alya mocno mnie do siebie przytuliła.

Również oddałam uścisk. Bardzo rzadko a praktycznie nigdy nikt nie okazywał mi uczuć. Na dodatek Alya była moją pierwszą prawdziwą przyjaciółką.
Miałam nadzieję że i tak już długo pozostanie.

- Widzimy się w poniedziałek - po tych słowach ruszyłam w stronę samochodu.

Alya nic nie odpowiadając pomachała mi po czym również poszła w swoją stronę.

Co mnie zdziwiło, w środku czekała już na mnie Nathalie. Jak zawsze, przeglądała i robiła notatki na swoim tablecie.
Zdziwił mnie jej widok, ponieważ nigdy nie jechała ze mną ze szkoły.

- Nathalie? - zdziwiona wsiadłam na tylnie siedzenie patrząc na czarnowłosą kobietę - czy coś się stało że również tu jesteś?

- Za godzinę nasz sesje i twój ojciec chciał abym ci podczas niej towarzyszyła. Możliwe że firma będzie chciała podpisać kolejny kontrakt a ja przy tym muszę być - odpowiedziała nie spuszczając wzroku ze swoich notatek - potem pojedziesz na lekcje baletu. Twoja nauczycielka zgodziła się dzisiaj przeznaczyć na to dodatkową godzinę.

Kiwnęłam tylko głową ze zrozumieniem w środku czując frustrację.
Najwidoczniej czeka mnie kolejna kilkugodzinna sesja gdzie ponownie fotograf będzie chciał spędzić na robieniu jednego zdjęcia conajmniej pół godziny. Jakby na to nie patrzeć idzie się przyzwyczajać ale jednak...

Gdy Nathalie wydała znak kierowcy do odjazdu spod szkoły nagle w niespełna jednej minuty poczułam jak ktoś od tyłu w nas uderza.

Automatyczne poczułam jak prawie dostaje zawału na dźwięk uderzenia.
N

athalie wraz z kierowcą czym prędzej wysiedli z auta chcąc ocenić zapewne szkody i ochrzanić kierowcę który w nas wjechał.
Z ciekawości również postanowiłam wyjrzeć na zewnątrz.
Jak się okazało uderzył w nas biały Citroen. Szkoda jednak była całkiem spora. Cały tylny zderzak był wgnieciony.
W dodatku lakier zarysowany a tylnia opona również nie wyglądała najlepiej.

Po chwili usłyszałam jak Nathalie zaczyna się z kimś kłócić. Najwidoczniej kierowca zdążył już wyjść z auta i zaczął dyskutować lub coś w tym stylu.
Jeszcze bardziej ciekawa, podeszłam w stronę Nathalie i mojego kierowcy.
Gdy tylko ujrzałam blond czuprynę wiedziałam że to nie może się dobrze skończyć.

- Naprawdę najmocniej panią przepraszam, pokryje wszystkie koszty naprawy i- Marinette? - chłopak wydawał się być zdziwiony moją obecnością.

Ja również byłam. Tyle że jego.
Jego auto jak widać nic nie oberwało, jednak byłam pewna że gdy tylko mój ojciec dowie się o tej stłuczce to nie będzie za ciekawie. Adrien chyba też zdał sobie z tego sprawę, bo po kilku sekundach wydawał się być coraz bardziej zmieszany i nerwowy.

- Jak rozumiem jesteś kolegą Marinette z klasy? - oceniła Nathalie przerywając dziwna ciszę pomiędzy nami.

- Tak... niestety - ostatnie słowo wypowiedziałam cicho sama do siebie, jednak widząc naburmuszoną minę Adriena byłam pewna że i on to usłyszał.

Nathalie zaczęła nad czymś myśleć. Co chwilę spoglądała i na nasz samochód i na Adriena a potem spowrotem na mnie.
Co ja miałam do tego wszystkiego?
Skoro Adrien najwidoczniej nie potrafi jeździć to niech zapłaci i wszystko będzie dobrze.
Co w tym trudnego?

- Dobrze, niech twoi rodzice skonsultują się ze mną w sprawie tej stłuczki. Razem z Panem Dupain ustalimy co z tym dalej zrobimy - stwierdziła kobieta po czym spowrotem odwróciła się w moją stronę - dzisiejsza sesja jak i również prawdopodobnie balet przepadną ci. Muszę zadzwonić po kogoś kto nas odholuje.

- Zaraz! Może ja mógłbym pomóc? - na dźwięk głosu Adriena poczułam jak coś mną ściska.

W czym ten blondas chce nam jeszcze pomóc? Już zdążył rozwalił nam auto.
Co będzie następne, mój dom?

- W czym dokładnie? - zapytała zaintrygowana Nathalie.

- Mógłbym podwieźć Marinette na sesję a potem na balet. Może chociaż w taki sposób wynagrodze fakt że jesteście już najprawdopodobniej spóźnione - zaproponował chłopak na co myślałam że go za chwilę udusze.

- Hm...- kobieta zaczęła się zastanawiać.

Nad czym ona się właściwie zastanawia!?
To proste - mogłam w końcu stracić sesje i na dodatek mogłabym być może już dzisiaj wyjść gdzieś z Alyą!
Co jest nie tak ze wszystkimi wokół?

- Dobrze. Co prawda dzisiejsza sesja i tak nam już przypadnie ale możesz podwieźć Marinette na lekcje baletu za dwie godziny. Zapewne wiesz gdzie jest villa Dupain? - myślałam że zaraz z tego zagotowania w środku wybuchnę tam.

- Oczywiście - blondyn posłał przyjazny uśmiech - będę na czas.

Nathalie kiwnęła tylko głową po czym oddaliła się w swoją stronę.
Ja tylko posłałam niechętne spojrzenie w stronę chłopaka po czym również poszłam za kobietą.
Dlaczego do cholery ten dzień musi się kręcić wokół Adriena?

•••

Jak się okazało, blondyn ani trochę nie kłamał. Rzeczywiście był idealnie na czas. Jego auto praktycznie ani trochę nie ucierpiało tak więc mógł mnie śmiało podwieźć.
Niestety.

- Na pewno jesteś pewna że ten chłopak nie zrobi nic więcej głupiego? - zapytał mój ojciec Nathalie gdy schodziłam na dół po schodach.

- Wydaje się być mimo wszystko całkiem rozsądny. Zdążyłam już skontaktować się z jego rodzicami i wymyślić co zrobimy w tej...sytuacji z wypadku - kobieta dopiero po chwili mnie zobaczyła - Adrien czeka już na podjeździe. Dzisiejszą sesje przełożyłam ci na jutro tak więc pamiętaj aby wieczorem wypocząć.

- Dobrze, dziękuję Nathalie - mówiąc to posłałam jej wymuszony uśmiech ruszając na zewnątrz.

Blondyn najwidoczniej siedział już aucie czekając.
Przysięgam że kiedyś go za to udusze. Gdyby nie on, mogłabym mieć w końcu całe popołudnie dla siebie. Skąd mógł by jednak to wiedzieć?

W duchu westchnęłam po czym otworzyłam drzwi na siedzeniu pasażera. Adrien widząc że wsiadam skupił na mnie swój wzrok.

- Widzę że jaśnie pani zdążyła już się łaskawie pojawić - przywitał mnie dość chłodnym tonem.

Najwidoczniej jego nastawienie nie postanowiło się do mnie zmienić.
No cóż, ma pecha. Bo moje również.

- Gdyby jaśnie pan potrafił jeździć tak jak się powinno, to by tutaj w ogóle nie musiał przyjeżdżać - odpowiedziałam równie chłodnym tonem.

Blondyn nic nie odpowiedział. Odpalił tylko samochód po czym wyruszył na główną ulicę wyjeżdżając z podjazdu.

Na początku siedzieliśmy obydwoje cicho. Jedynie radio w samochodzie dawało jakikolwiek dźwięk aby nie było aż tak dziwnie. Ale i tak chyba w sumie było. Dopiero po chwili zielonooki nie spuszczając wzroku z drogi postanowił ponownie zacząć rozmowę.

- Gdzie dokładnie jedziemy? - zapytał ze znudzeniem.

Najchętniej to nigdzie.
Wiedziałam że jednak nie mogę mu tak odpowiedź. Ojciec by dość szybko dowiedział się o mojej nieobecności na zajęciach co raczej niczym dobrym by się nie skończyło.

- Ulica pèleringe 7/28 - odpowiedziałam krótko, nie patrząc w jego stronę.

Chłopak kliknął coś na szybko w telefonie po czym po chwili pokazała się mu cała trasa. Z tego co udało mi się podpatrzeć mieliśmy tam dojechać w dziesięć minut.
Jeszcze tylko dziesięć minut tułaczki z tym blondasem i będę mogła się od niego uwolnić. Potem tylko droga powrotna i tyle. To nie może być nic trudnego, prawda?

•••


Niestety - było wręcz przeciwnie.

Tak jak drogę na zajęcia baletu mogłam jeszcze jakoś przeżyć tak w drodze powrotnej Adrien doskonale dawał po sobie znać jak bardzo żałuje swojej głupiej propozycji.

- I kolejne pięć minut spóźnienia - zaczął na powitanie gdy wyruszyliśmy spod szkoły baletowej w której miałam zajęcia - całe szczęście że to pierwszy i ostatni raz kiedy cię tak wiozę.

- W zajemnością - powiedziałam patrząc na niego spod przymrużonych oczu - szkoda tylko że mimo to i tak będę cię widywać w szkole.

- Było w niej o wiele lepiej bez ciebie.

- Oh, odezwał się wielce lubiany przez wszystkich Adrien! - wybuchłam wściekła zaciskając pięści - co ja ci zrobiłam że aż tak mnie nie lubisz?

- Serio chcesz żebym powtarzał się poraz kolejny raz!? - chłopak spuścił na chwilę wzrok z trasy patrząc prosto na mnie.

- Chciałam ci przecież wszystko wytłumaczyć!

- Ale ja nie chcę tłumaczeń!

Nagle przed nami zapiszczało auto które wiminelo nas na zakręcie.
Na chwilę z Adrienem umilkiliśmy zbyt przerażeni żeby cokolwiek więcej zrobić.
Przez naszą kłótnie oboje mogliśmy zginąć.
A ja nie zamierzam umierać w taki sposób i nie w towarzystwie z taką osobą.

Na całe szczęście przez resztę trasy w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy.

Gdy tylko podjeżdżaliśmy pod mój dom, już z daleka mogłam wypatrzeć czekającwgo tam na mnie ojca wraz z Nathalie.
Zdziwił mnie ten widok. Mój ojciec nigdy nie czekał na mnie po lekcjach.
Adrien chyba również wyczuł moje zdziwienie ponieważ wyszedł razem ze mną z samochodu gdy tylko zaparkowaliśmy.
Gdy tylko podeszliśmy do mojego ojca, ten zaczął mówić.

- Ustaliliśmy z twoimi rodzicami co możesz zrobić w ramach rekompensaty za... szkody które wyrządziłeś młodzieńcze - mówiąc to mój ojciec skierował swój wzrok na Adriena - od dzisiaj przez miesiąc to ty będziesz woził Marinette do szkoły oraz na wszystkie zajęcia.

ŻE CO KUR-

🐞🌻🐞🌻

III POLSAT (☞゚∀゚)☞
Obiecałam że akcja się rozkręci - tak więc zaczynamy.
Przepraszam też ogl że rozdział dopiero tak teraz ale u dentysty byłam i na geografię musiałam się nauczyć. Już jutro ferie tak więc pozdrawiam wszystkich ludzi którzy również je zaczynają 🤙 Tylko przeżyć jeszcze ten piątek i będę mogła W KOŃCU się wyspać.

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro