Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26 - troska

[ta piosenka mi tak pasuje do nich że no come on musiałam ją dodać ps. Miłego czytania ✨]

Adrien

Ostatnie tygodnie bez Marinette były... ciężkie. Na początku oczywiście starałem się nie dramatyzować. Koniec końców i tak się udało nam pożegnać i poczuć bliskość drugiej osoby.
Z czasem jednak zacząłem się coraz bardziej martwić. Od czasu do czasu wysyłałem do niej wiadomości, mając nadzieję że odpisze gdy tylko będzie miała wolną chwilę. Chociażby wieczorem...późno w nocy...cokolwiek...
Ona jednak milczała.
Nie przeczytała ani nie odpisała na żadną z moich wiadomości. Z tego co widziałem Alya i Nino również próbowali do niej coś napisać jednak i tak im również nie odpisywała. Wszyscy się martwiliśmy. Ja się martwiłem.

Nie mogłem się skupić na niczym konkretnym. Nawet na gali młodych projektantów, gdzie krytycy zainteresowali się naszym projektem kapelusza. Gdy tylko dowiedzieli się że głównie ja przewodziłem tym projektem zaproponowali mi szkolenie w te wakacje i nawet bym się cieszył gdyby tylko Marinette dała jakikolwiek znak od siebie. Nie chciałem tego nawet bez niej świętować.

- Adrien, kolacja! - z dołu usłyszałem wołanie mojej mamy.

Ona chyba również wyczuwała że coś jest ze mną nie tak i co jeszcze lepsze, wiedziała dokładnie co. Nie potrafiłem się kryć z faktem że martwię się o Marinette. Nawet w szkole mi to nie wychodziło. Dość często przyłapywałem się na tym jak patrzę na jej puste miejsce w ławce. Zawsze się wtedy zastanawiałem kiedy wróci spowrotem do Paryża.

- Zaraz przyjdę! - zawołałem opierając się wygodniej na krześle.

Żeby choć trochę móc się odstresować, projektowałem. Miałem zamiar stworzyć kilka nowych projektów aby mieć barwniejsze portfolio gdy tylko zacznę szkolenie w te wakacje. Nawet jeśli miałem jeszcze na to pół roku, to wolałem już teraz zacząć to przygotowywać.

Westchnąłem poraz ostatni spoglądając na już prawie dokończony projekt sukienki po czym wstałem ruszając na dół do kuchni.
Gdy tylko wszedłem do salonu mogłem od razu wyczuć ten piękny zapach zapiekanki mojej mamy. To mi trochę poprawiało nastrój, kolację mojej mamy były naprawdę niesamowite.

- Jak się czujesz? - zapytała gdy tylko podszedłem do stołu.

- Dobrze, dlaczego pytasz? - zdziwiony popatrzałem na nią gdy już usiadłem przy stole.

- Bo masz we włosach masę jakiś piórek które używasz do swoich projektów i nawet nie pomyślałeś żeby ich jakoś strzepnąć - na słowa mojej mamy podszedłem do lustra.

Byłem naprawdę kiepski jeśli chodzi o kłamstwa. Nawet nie potrafię przechytrzyć jej w mówieniu jak się czuje.

- Projektowałem, to tyle - odpowiedziałem strzepując piórka.

- Adrien, obydwoje wiemy że się o nią martwisz - nie próbowałem nawet już zaprzeczać - ja również. Ale jestem pewna że ona i tak wróci. A gdy tylko tak będzie, to na pewno da ci jakiś znak.

- Być może...- westchnąłem skubiąc moją zapiekankę.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Podskoczyłem na krześle słysząc ten dźwięk po czym przerywając jedzenie podszedłem aby otworzyć. Ironią by było gdyby teraz właśnie zadzwoniła Marinette. Wtedy zacząłbym się coraz bardziej obawiać słów mojej matki.
Aczkolwiek miałem cień nadziei że być może...istnieje mała szansa że to właśnie ona. Nawet na ulicach gdy widziałem jakąś podobna do niej dziewczynę już wariowalem.
To chyba zaraz przerodzi się w opsesje.

Gdy tylko otworzyłem drzwi poczułem z lekka rozczarowanie. Jak się okazało była to Alya. No tak, kompletnie zapomniałem że miała dzisiaj przyjść po swój podręcznik od francuskiego.

- Oh cześć - przywitałem się trochę niemrawo.

- Ciebie też dobrze widzieć Adrien - westchnęła kręcąc głową mulatka - mogłbyś choć trochę udawać że się cieszyć z mojej krótkiej wizyty.

- Przepraszam...po prostu-

- Wiem, nie musisz się tłumaczyć...- dziewczyna na chwilę przybrała na twarzy smutny uśmiech - przyszłam tylko po książkę.

- Już ci ją przynoszę - mówiąc to ruszyłem do swojego pokoju po podręcznik Alyi.

Na szczęście znalezienie go nie zajęło mi zbyt długo. Ze względu że wiedziałem że dzisiaj po niego przyjdzie to nawet go uszykowałem aby o nim nie zapomnieć.
Szybko chwyciłem go z blatu biurka po czym zszedłem na dół gdzie czekała Alya w towarzystwie mojej mamy która zdążyła ją już zagadać.

- A więc mówisz że Adrienette hmm? - zaciekawiła się moja mama słuchając opowiadania brunetki.

- Nawet nie wie pani jak Adrien sobie fatalnie z tym radził - zaśmiała się na co przewróciłem oczami.

- Niestety wiem i to aż za dobrze...

- Chyba już starczy tych historii - przewróciłem rozbawiony oczami podając jej książkę - trzymaj.

- Dzięki - mulatka chwyciła książkę gdy nagle z jej telefonu wydobył się dźwięk melodyjki gdy ktoś dzwoni - uh...to pewnie znowu moje siostry. Zostawić je same na dziesięć minut to istny chaos - zaśmiała się szukając telefonu w torebce - będę już się zbierać. Do zobaczenia!

- Widzimy się w szkole - odpowiedziałem zamykając już za nią drzwi.

Reszta tego wieczoru nie przebiegła mi na jakiś większych rewelacjach. Gdy tylko skończyłem jeść, poszedłem spowrotem do siebie aby dokończyć projekt i odrobić lekcje. Z niezadowoloną miną patrzyłem na te wszystkie matematyczne wykresy zastanawiając się gdzie w ogóle popełniłem błąd gdy nagle poczułem jak Plagg tracą mnie pyskiem w łokieć. Popatrzyłem na psiaka który tylko łasił się do mnie o jakąś przekąskę.

- Plagg...nie jestem w nastroju na te twoje humorki - powiedziałem dając mu ostatecznie kawałek sera - idź się pobawić sam...- westchnąłem wracając do zadania z matematyki.

Plagg jednak miał chyba nieco inne plany co do mnie. Widząc że jestem zajęty, zaczął szczekać na mnie co starałem się jak najbardziej ignorować. Niestety po chwili również zaczął skakać rozwalać przy okazji pozostałe rzeczy w moim pokoju. Ze zgrozą patrzyłem jak o mało co nie przewrócił manekinu na którym była jedna z moich niedokończonych prac.

- Plagg! Uspokój się! - spojrzałem na niego karcąco.

Owczarek spojrzał na mnie siadając na środku tego bałaganu na co pokrecilem wyczerpany głową.

- Okej...jeden krótki wieczorny spacer...

Z jękiem podniosłem się z krzesła chwytając za smycz i zapinając Plagga. Ani trochę nie miałem nastroju na wieczorny spacer a już szczególnie nie w zimę. Może i była już praktycznie końcówka lutego, ale ten mróz był czasem nie do zniesienia. A już szczególnie wieczorami.

Postanowiłem nie iść żadną konkretną ścieżką. Zastanawiałem się gdzie nogi mnie poprowadzą.
Plagg ciągnął mnie za smycz co chwilę coś obwąchując, natomiast ja szedłem zamyślony.

To już prawie drugi miesiąc odkąd Marinette wyjechała do Londynu.
Już prawie drugi miesiąc, odkąd rozmawialiśmy lub pisaliśmy.
Już prawie drugi miesiąc odkąd mogłem ją do siebie przytulić i poczuć zapach jej szamponu do włosów. Strasznie mi jej brakowało. Była moją dziewczyną od tak niedawna, a ja z każdą chwilą, nawet bez niej coraz bardziej się przywiązywałem.
Nigdy nie sądziłem że miłość może mi tak nie mieszać w głowie. A już szczególnie miłość do osoby której z początku nienawidziłem.
Heh...czasami takie zmiany są naprawdę nie do pojęcia...

Nagle poczułem jak Plagg gwałtownie się zatrzymuje. Zaskoczony popatrzyłem w jego stronę wyjmując słuchawki z uszu.
Popatrzyłem zdziwiony na psiaka po czym dopiero po chwili zdałem sobie sprawę gdzie jesteśmy.

- Jakim cudem ty wiesz gdzie ona mieszka!? - spojrzałem z tępą miną w jego stronę - poza tym to i tak nie ma sensu. Jej nie ma! - zawołałem zły na świat kopiąc przy tym leżący niedaleko kamyczek.

Plagg przekrzywił pysk widząc moje zachowanie.
Westchnąłem opierając się na chwilę o mur i patrząc na villę. Ze względu na późną porę nie paliło się zbyt dużo świateł. Poza tym w środku i tak zapewne był tylko ojciec Marinette oraz kilku ochroniarzy. Chociaż znając życie Thomas Dupain nie miałby nic przeciwko aby pozapalać wszystkie światła w domu. Ten człowiek był bogaty jak nikt inny w Paryżu.

Gdy już miałem odchodzić w stronę domu, moja uwagę zwróciło światło palące się w pomieszczeniu przy tarasie.
Pokój Marinette.
Poczułem jak moje serce zatrzepotało na chwilę. Od razu zacząłem wyglądać zza mur próbując dostrzec jakąś sylwetkę w pokoju jednak niczego nie dostrzegłem.

Nawet jeśli Marinette by już wróciła spowrotem do domu...to dlaczego nic nie napisała? Lub chociażby nie odczytała wiadomości?
Niepewnie ponownie spojrzałem w stronę pokoju jednak ponownie niczego szczególnego nie zobaczyłem. Może po prostu mój mózg podsuwa mi zbyt głupie pomysły. Pokrecilem tylko głową ruszając przed siebie.

- Chodźmy już lepiej Plagg...to i tak nie ma sensu...- westchnął poraz ostatni obrzucając spojrzeniem villę.

•••

W szkole już dawno rozpoczął się drugi semestr a co z tym idzie - istny wyścig szczurów. Na szczęście ja wolałem go unikać. To wkuwanie po nocach tylko po to aby dostać lepszą ocenę zdecydowanie nie było moja bajką.
Niestety ale też miałem świadomość że musze wyciągnąć w miarę pozytywną ocenę z geografii. Od tego głównie zależała dzisiejsza konturówka na której aktualnie siedziałem i próbowałem wykombinować gdzie konkretnie znajdują się góry imberyjskie.
Kiedy już się powoli poddawałem, usłyszałem głośny dźwięk dzwonka.
Najwidoczniej mój czas na kombinowanie się skończył.

- Poprawy będą za tydzień. Tym razem radzę się lepiej przygotować! - zawołała nauczycielka gdy wychodziliśmy z sali.

- Wredna szma-

- Język Nino! - upomniała go Alya podbiegając do nas.

- W stosunku do tej kobiety nie zamierzam stosować się do takich reguł! - powiedział dosadnie chłopak - błagam was, połowy tych nazw w ogóle nie miało być na tej konturówce co z nią jest nie tak!?

- Wszystko. Niestety - odpowiedziałem wchodząc do stołówki.

Od razu skierowaliśmy się w stronę naszego stolika przy którym jedliśmy lunch. Niestety poraz kolejny miejsce naprzeciwko mnie gdzie siedziała przeważnie Marinette było puste co sprawiło że mój apetyt i nastrój trochę podupadły. Alya chyba to zauważyła, podobnie jak Nino.

- Już niedługo...pewnie wróci - starała się myśleć pozytywnie mulatka.

- Mi by wystarczyło gdyby tylko odpisała na tamte wiadomości...- westchnąłem opierając się łokciem o stół - gdyby dała jakikolwiek znak życia.

- Fakt...to już w sumie dwa miesiące...- stwierdził Nino na co Alya szturchnęła go łokciem - ał! Za co to było!? - zapytał oburzony.

- Nie ma sensu jeszcze bardziej się zadręczać. Marinette ma teraz pewnie dużo na głowie a poza tym sesje i pokazy mogą dodawać jej sporo stresu - powiedziała pewnym głosem.

- Skąd to możesz wiedzieć? - zapytałem podnosząc jedną brew - znaczy...zapewne ma sporo stresu ale... dlaczego mimo wszystko nie odpisuje?

- Sama...uh...nie wiem - powiedziała niepewnie dziewczyna - wiecie, pójdę po coś do automatu. Zaraz wracam.

- Taaa a ja skoczę jeszcze do toalety - powiedział Nino również wstając od stołu.

W taki o to sposób zostałem sam. Dobrym pomysłem byłoby zjedzenie jakiegoś śniadania ale na to już zdążyłem stracić apetyt. Kiedy już miałem wyjąć podręcznik od biologii aby powtórzyć na najbliższą kartkówkę, moją uwagę przykłuł dźwięk powiadomienia z telefonu Alyi. Zostawiła go na środku stolika tak więc chcąc nie chcąc spojrzałem w jego stronę.
Prawie mi serce stanęło gdy zobaczyłem tam wiadomość od Marinette. Natychmiast chwyciłem telefon do ręki.

Od Marinette:

Dam znać ci wieczorem jak poszło na zajęciach. Coś czuję że moja nauczycielka baletu nie będzie zbyt łaskawa

One utrzymują kontakt!?
A do mnie nic nie pisze!?

Czym prędzej zacząłem wpisywać kod do telefonu Alyi po czym wszedłem w ich konwersację. Moje oczy prawie wyszły z orbit gdy zobaczyłem że piszą już do wczoraj.

Od Marinette :

Dzięki za dzisiejszą rozmowę i wysłuchanie ♡
Wysłano : 23.02.2023 o 21:54

Niewiele po tej godzinie przecież byłem koło jej domu. Jakim cudem nic nie zauważyłem!?

Do Marinette :

Nie ma problemu, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć ( T_T)\(^-^ )
Wysłano : 23.02.2023 o 22:06

Jesteś pewna że nie chcesz póki co wspominać o swoim powrocie Adrienowi?
On wciąż się martwi...
Wysłano : 24.02.2023 o 9:24

Od najwspanialsza morda z ławki :

Tak będzie lepiej. Nie chcę aby niepotrzebnie denerwował się moimi problemami
Wysłano : teraz

Czytając tę wiadomość poczułem jak moje serce staje.
Marinette wróciła.

Marinette rozmawiała z Alyą.
Marinette nie chce żebym wiedział że wróciła.

Natychmiastowo zgasiłem telefon mulatki odkładając go spowrotem do torby

Nic do mnie kompletnie nie docierało. Żadne hałasy czy też dźwięki ze stołówki. Czas jak dla mnie zatrzymał się w miejscu.
Zacisnąłem pięści czując jak niewiele brakuje od tego abym wbiegł głową w ścianę na stołówce. Naprawdę niewiele mnie od tego powstrzymywało i chyba dopiero fakt że Nino i Alyą właśnie wrócili do naszego stolika sprawił że zacząłem spowrotem normalnie kontaktować.

- Ej stary dobrze się czujesz? - mówiąc to brunet pomachał mi ręką przed twarzą - wyglądasz jakbyś miał zaraz wybuchnąć. Oddychaj.

Zapewne tak wyglądałem jednak na ten moment mało mnie to obchodziło.
Obchodził mnie jednak fakt że Marinette z jakiegoś dziwnego powodu nie chce abym wiedział że wróciła.

- Adrien...? - Alya również spoglądała na mnie niepewnie - coś się stało?

- Oh...ależ nic, po prostu tylko przez przypadek zobaczyłem wiadomość do ciebie od Marinette o tym że nie chce abym wiedział o jej powrocie ale...hej! Chyba jednak się dowiedziałem - odpowiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem.

Mulatka spojrzał na mnie w szoku od razu odpalając telefon. Gdy tylko zobaczyła wiadomość od Marinette spuściła niepewnie głowę unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

- Wiedziałaś że Marinette wróciła!? - zapytał zszokowany Nino patrząc na swoją dziewczynę - od jak dawna?

To było jedno z kolejnych pytań jakie mi przychodziło do głowy. Sam jednak wiedziałem że gdy tylko zacznę je zadawać następne pytania, to prędzej czy później po prostu wybuchnę.

- Dopiero od wczoraj...- westchnęła dziewczyna spoglądając spowrotem na nas - wróciła wczoraj wieczorem i chciała porozmawiać.

- Dlaczego nie ze mną!? - zapytałem czując że nie mogę panować już dłużej nad swoją złością.

- Ona...nie jest chyba teraz w zbyt dobrym stanie...- odpowiedziała niepewnie - nie chciała abyś póki co miał się niepotrzebnie niepokoić. Widziała jak bardzo się martwisz, przeczytała wszystkie wiadomości które jej wysłałeś.

- Skoro tak jest to dlaczego chociażby je odpisała!? I dlaczego nic nie mówiłaś!

- Nie chciała abym cokolwiek wam powiedziała. Chciałam uszanować jej decyzję.

Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Alya wciąż zaciskała w dłoni telefon zaś Nino trzymał rękę na jej ramieniu w wspierającym geście. Ja natomiast czułem jak powoli trace cierpliwość do całej tej sytuacji. Wiedziałem że nie mogę tam długo już wytrzymać. Nie po tych dwóch miesiącach bez kontaktu.

- Jadę do niej teraz - rzuciłem zaczynając pakować swoje rzeczy do torby.

- Co!? Adrien jest środek lekcji a Marinette sama mi mówiła że-

- Nie obchodzi mnie co ona mówiła! - krzyknąłem tak głośno, aż kilka osób wokół nas umilkło patrząc w naszą stronę - muszę z nią porozmawiać. TERAZ. Nie zamierzam czekać jeszcze kolejnych dwóch miesięcy, jest moją dziewczyną i zamierzam ją wspierać przy tym przez co teraz przechodzi cokolwiek by to nie było!

Po tych słowach natychmiast wstałem od stolika kierując się bez słowa w stronę wyjścia ze stołówki. Nikt nie próbował mnie zatrzymywać. Nino i Alya doskonale wiedzieli że to i tak by nic nie dało.
Czas aby wyjaśnić sobie wszystkie sprawy, i nic mnie od tego nie powstrzyma.

🐞🌻🐞🌻

Iiiii oto mamy kolejny rozdział
(~ ̄³ ̄). Znowu zatrzymujemy się w dramatycznym momencie - tak, uwielbiam to robić.
O ile się nie mylę, to zostało nam jakieś ze 2-3 rozdziały już do końca. Cholervia szybko to leci ;___;
Ale kiedyś musiało to nadejść 😅

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

PS. Za tydzień nie będzie rozdziału gdyż na wakacje wyjeżdżam (´∩。• ᵕ •。∩')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro