Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25 - skorupa bez duszy w środku

Marinette


Naprawdę długo chciałam wierzyć że wszystko to co mnie otacza to tylko zły sen. Że to nie dzieje się naprawdę. Że zaraz obudzę się u boku Adriena, aby móc spędzić kolejny dobry dzień wśród ludzi z którymi dobrze się czułam.
Niestety...ale tak się nie stało.

Przez ostatnie tygodnie... chodziłam jak w amoku.
Ciągle tylko sesje, pokazy, wywiady, spanie.

Sesje.

Pokazy.

Wywiady.

Spanie.

Okazjonalnie docinki ze strony mojej kuzynki, która nie pozwalała mi zapomnieć o swojej obecności. Ona jednak chyba była moim najmniejszym zmartwieniem.
Odkąd ostatni raz widziałam się z moimi przyjaciółmi minęło siedem tygodni. Prawie dwa miesiące bez kontaktu z nimi. Telefon miałam zabierany na praktycznie cały dzień aby mnie nie rozpraszał podczas sesji i wywiadów. Nawet jeśli jednak miałabym go przy sobie, to i tak nie było szansy abym zadzwoniła lub chodźby napisała do przyjaciół. Adrien od razu by zaczął wypytywać jak się czuje....czy wszystko w porządku...czemu brzmie tak smutno?
Ja jednak nie chciałam odpowiadać na te pytania. Co gorsza, nie wiedziałam jak mam na nie odpowiedzieć.

Poraz ostatni spojrzałam w wielkie lustro w pokoju który miałam przydzielony na czas trwania mojego pobytu w Londynie.
Kagami miała pokój tuż obok. Na całe szczęście nie często mnie w nim odwiedzała.
Co do mojego ojca, został on w Paryżu aby móc tam wszystkiego pilnować. Przynajmniej wysłał wraz ze mną Nathalie, która na całe szczęście nie została zwolniona. Miała jednak ograniczyć ze mną kontakt do minimum.
Dlatego dość rzadko kiedy się widywałyśmy lub tym badziej, rozmawiałyśmy.

Po takich prawie dwóch miesiącach byłam praktycznie wrakiem dawnej siebie. Przez dietę którą narzuciła mi trenerka bardzo schudłam. Chyba nawet więcej niż ta dieta zakładała. Strasznie też zamknęłam się w sobie, prawie z nikim nie rozmawiałam a na sesjach monotonnie robiłam tylko to co mi kazano. Miałam też w zaleceniach aby również chodzić na siłownię wraz z Kagami, gdzie ledwo co trzymałam resztki moich sił.
Byłam skorupą bez duszy w środku. I nic nie zapowiadało się aby to zmienić.

- Marinette, jesteś gotowa? - zapytała Nathalie z drugiej strony drzwi.

- Daj mi jeszcze tylko pięć minut - zawołałam zachrypniętym głosem. Rzadko go używałam.

Gdy tylko kobieta odeszła spod drzwi, podeszłam do wielkich okien aby móc nalać świeżej wody do miseczki Tikki. Przynajmniej ona tu ze mną była.
Kotka chyba odczuwała mój stan jak i również nastrój. Często próbowała mnie jakkolwiek pocieszyć jednak widziałam, że jej również nie podoba się to miejsce.
Kiedy tylko odłożyłam jej miseczkę przy okazji podając smakołyk, zamiałczała patrząc na mnie swoimi pięknymi błękitnymi oczami.

- Też tęsknię za Paryżem Tikki...- westchnęłam głaszcząc kotkę za uchem - ale nie mamy wyboru. Musimy tu zostać jeszcze.... Przynajmniej na jakiś czas...- westchnęłam podnosząc się z podłogi.

Poraz ostatni spojrzałam w stronę kotki po czym odeszłam kierując się na dół w stronę limuzyny. Czekał mnie kolejny nudny wywiad do magazynu podczas którego znowu będę udawać że myślami jestem w miarę przytomna.

•••

Po kolejnym dniu sesji i wywiadów, zmęczona położyłam się na łóżku. Była prawie północ co oznaczało że w Paryżu jest około pierwszej w nocy. Zapewne Adrien już dawno śpi, szczególnie że był wtorek, a chodził normalnie do szkoły. Chociaż on jeden...
Na myśl o ilościach zaległości aż mnie wewnętrznie skręciło. Jasne, miałam tu również parę lekcji online prowadzone z innymi nauczycielami, jednak to nie zawsze zastępowało tego co rzeczywiście działo się w szkole.

Byłam jednak zbyt zmęczona aby teraz o tym myśleć. Kiedy już miałam pójść pod prysznic aby następnie zwinąć się w kłębek pod kołdrą, nagle usłyszałam pukanie do moich drzwi. Zaskoczona podeszłam powolnym krokiem po cichu je otwierając. Po otwarciu drzwi ukazała mi się postać Nathalie która miała na twarzy delikatny uśmiech.

- Czy...coś się stało? - zapytałam niepewnie patrząc na czarnowłosą.

- Dobre wieści Marinette, już po tym tygodniu wracamy spowrotem do Paryża - na te słowa poczułam jak mój mózg musi przetworzyć kilka razy tę informacje.

Wracamy do Paryża.
Wracamy.do.Paryża.
Wracamy do P-a-r-y-ż-a.

W pierwszej chwili poczułam ulgę i radość. W końcu mogłabym wrócić do swojego miasta, do szkoły, z dala od Kagami zaś blisko przyjaciół i...Adriena.

Na wspomnienie jednak o chłopaku poczułam jak cała sztywnieje. Dobrze wiedziałam że będzie chciał dowiedzieć się czemu mój wyjazd tak bardzo się przedłużył, dlaczego kompletnie się nie odzywałam i dlaczego wyglądam tak...pusto?
Nathalie chyba zauważyła moje zmieszanie. Chwyciła mnie za ramię patrząc w moje zamyślone oczy.

- Wiem że pewnie nie będzie ci łatwo w takim... stanie tak wrócić...- westchnęła kobieta spuszczając na chwilę swój wzrok.

- Ja...tak...po prostu moi przyjaciele będą pewnie się bardzo przejmować...nie chce tego...- powiedziałam czując jak napływają mi łzy do oczu - nie chce też zostawać ani chwili dłużej tutaj...

- Twój ojciec nigdy nie powinien cię tu wysyłać - powiedziała jakby sama do siebie - jesteś jeszcze wciąż nastolatką, powinnaś korzystać z życia a nie czuć się z niego wyprana...

Miała rację. Wszystkie normalne siedemnastolatki żyły pełnią życia. Wychodziły ze znajomymi, były w związkach...prowadziły po prostu normalne życie. Życie jakie ja również chciałam mieć.

- Wiesz dobrze że to nie będzie pierwszy i ostatni raz kiedy mój ojciec kontroluje moje życie...- westchnęłam siadając na łóżku - chcąc nie chcąc, nawet jeśli teraz jestem mimo wszystko na dobrej pozycji życiowej, to bez niego jestem nikim...

Nathalie na chwilę zamilkła myśląc nad czymś intensywnie. Nie zwracałam jednak na to zbytniej uwagi, głaszcząc przy tym dla uspokojenia Tikki która położyła się obok mnie. Dopiero po chwili czarnowłosa ponownie się odezwała.

- Może z czasem nadejdą lepsze dni - powiedziała to takim tonem że mnie zaintrygowała - powinnaś się wyspać na następne dni. Jutro o dziesiątej masz sesje, tym razem sama. Jeszcze tylko pięć dni Marinette... pięć dni...- po tych słowach wyszła zostawiając mnie samą.

Z czasem równie dobrze wszystko może stać się gorsze...- pomyślałam gorzko, kładąc się na poduszkach.
Skoro już teraz czułam się fatalnie...to co przyniesie przyszłość?

•••

Po kolejnych pięciu dniach podczas których sztucznie się uśmiechałam, chodziłam na nudne wywiady i starałam się ignorować Kagami, w końcu stałam na lotnisku w Paryżu.
Wróciłam tu. Po dwóch miesiącach... wróciłam. Szkoda tylko że aż tak zmieniona i wyprana z czegokolwiek.

Na całe szczęście nie wracaliśmy z Kagami, dzięki czemu miałam przynajmniej na jakiś czas od niej święty spokój. Przez całą drogę próbowałam wymyśleć jakiś sposób aby wytłumaczyć to...wszystko moim przyjaciołom. No i oczywiście Adrienowi.
Byłam pewna że kto jak kto ale gdy tylko on dowie się że już wróciłam, to od razu przybiegnie pod moją bramę i będzie chciał pogadać.
Sama ilość wiadomości na mediach społecznościowych już mówiła o sobie.
W samolocie w końcu miałam czas i szansę żeby odzyskać telefon i co z tym idzie - ponowne życie społeczne. Nie chciałam jednak na ten moment odczytywać wiadomości. Jedynie mignęło mi ich kilka od blondyna i od razu wyłączyłam spowrotem telefon chowając go do torby.

- Chodźmy już do limuzyny - zaproponowała Nathalie wychodząc za mną na lotnisko.

Kiwnęłam na to tylko głową po czym ruszyłam tuż za nią niosąc swoją torebkę. Całą resztę miał zabrać szofer którego mój ojciec wynajął.
Już na samą myśl że mam spowrotem wrócić do jego domu po tym co mi zrobił i robił z moim życiem przeprawiała mnie o dreszcze. Lepsze jednak chyba to niż dalsze przebywanie a raczej wegetowanie w Londynie.

Kiedy jechaliśmy przez paryskie ulice poczułam jak mimo wszystko przeszywa mnie ciepłe uczucie gdy patrzyłam na krajobraz za oknem. Mijaliśmy park który tak lubiłam, moją szkołę pod którą nie było nikogo ze względu na weekend, czy też piekarnie rodziców Adriena.
Na to ostatnie poczułam jak mój żołądek zwija się w pętlę.

- Może chcesz teraz go odwiedzić? - na słowa Nathalie podskoczyłam - kiedyś będziesz musiała z nim porozmawiać. Nawet jeśli nie jesteś na te chwilę...w zbyt dobrej kondycji...

Dobrze wiedziałam co miała na myśli.
Nie dość że ja sama czułam się zamknięta w sobie, tak przez moja dietę znacząco schudłam, co skutkowało również i moim marnym wyglądem. Nawet przez płaszcz który na sobie miałam mogłam policzyć swoje żebra czy też kościsty obojczyk.

Adrien zapewne widząc mnie w takim stanie...byłby załamany. Już przedtem martwił się o mnie przez to co spotykało mnie ze strony ojca. Nie mógł zobaczyć mnie...takiej.

- Nie jestem pewna czy teraz jest na to dobry moment...- powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.

- Wiesz o tym że on cię kocha...musisz być z nim szczera - czarnowłosa nie zamierzała odpuścić - przez te dwa miesiące musiało mu cię brakować.

- Być może...- czułam jak moje gardło coraz bardziej się zaciska - ale chyba najpierw spróbuję dojść do siebie.

- Jak zamierzasz dojść do siebie w jeden dzień? Od tego tygodnia musisz na nowo zacząć chodzić do szkoły - kontrargumentowała.

- Daj mi jeszcze tydzień przerwy. Nie chcę aby ktokolwiek dowiedział się o moim powrocie. Przynajmniej póki co - mówiąc to oparłam się głową o szybę przymykając oczy.

- Jak sobie życzysz...- westchnęła po chwili Nathalie, odpuszczając już dalszą rozmowę.

Byłam jej za to wdzięczna. Dobrze wiedziała że jeśli chodzi o te jedną kwestię, to nie zamierzam odpuszczać swojego zdania.

Przymknęłam na chwilę oczy aby wsłuchać się w rytm muzyki z radia.
Poraz pierwszy od dwóch miesiący w końcu mogłam pożądniej odpocząć.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam zatopiona w słowach piosenki której usnęłam.

•••

Nie spodziewałam się ciepłego powitania od ojca. Ale tym bardziej nie spodziewałam się że w ogóle nie przyjdzie mnie powitać po tak długim pobycie w kompletnie innym kraju.
Jak się okazało, był zbyt zajęty swoją nową kolekcją i nie chciał aby pod żadnym pozorem ktokolwiek mu przy tym przeszkadzał.
W sumie chyba nawet nie powinno mnie już to dziwić.

Bez słowa biorąc transporter w którym siedziała Tikki ruszyłam do swojego pokoju. Nadal było tu tak samo pusto i zimno jak dwa miesiące temu. Westchnęłam uchylając okna aby móc tu trochę przewietrzyć. Przynajmniej było tu sprzątane, stwierdziłam przysiadając przy biurku.

To chyba ten moment kiedy nie ucieknę od przejrzenia wiadomości od znajomych. Od razu gdy tylko odpaliłam telefon zalała mnie ich istna fala. Najwięcej z nich oczywiście było od Adriena ale sama Alya czy też Nino również do mnie pisali.

Od Jaskierek :

Jeśli będziesz miała tylko czas to napisz :3 Wesołych świąt Moja pani ⊂(・▽・⊂)
Wysłano : 24.12.2022.

Mam nadzieję że jakoś się tam trzymasz
Wysłano : 29.12.2022

Szczęśliwego nowego roku! Obyśmy już następny mogli świętować razem...
Wysłano : 01.01.2023

Kropeczko wszystko tam w porządku?
Wysłano : 05.01.2023

Wiem że pewnie masz dużo do robienia ale chociaż daj jakiś znak od siebie... Nawet tych wiadomości nie odczytujesz, martwię się...
Wysłano : 07.01.2023

Proszę odezwij się!!!
Wysłano : 08.01.2023

Wszyscy się o ciebie martwimy
Wysłano : 10.01.2023

Widzieliśmy twoje zdjęcia w nowych magazynach...to znaczy że chyba żyjesz.
Czemu więc nie odpisujesz...?
Wysłano : 15.01.2023

Mam ci coś superowego do pokazania jak wrócisz! Tylko proszę...daj jakiś znak od siebie...
Wysłano : 18.01.2023

Tęsknię za tobą...
Wysłano : 25.01.2023

Wiesz że cię kocham...i że możesz mi się ze wszystkiego zwierzyć jeśli tego potrzebujesz. Tylko proszę ODPISZ!!
Wysłano 03.02.2023

Marinette proszę odpisz!!! Chce tylko mieć pewność że wszystko u ciebie w porządku...kocham cię
Wysłano : 05.02.2023

Na te wiadomość poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Byłam okropną dziewczyną...nawet mu na żadną z tych wiadomości nie odpisałam. Może i mało miałam do tego okazji jednak...czasami dostawałam swój telefon spowrotem...
Nigdy jednak do niego nie zaglądałam podczas gdy Adrien tak bardzo się martwił.

Alya również do mnie wypisywała. Być może nie tyle co Adrien ale jednak widziałam że i ona się martwiła.

Od Alya :

Trzymasz się tam jakoś?
Wysłano : 26.12.2022

W Londynie również masz dobrego szampana na nowy rok? Obyśmy mogli go za rok spędzić razem
Wysłano : 01.01.2023

Adrien ostatnio coraz bardziej się o ciebie martwi podobnie jak my. Odpisz!!!
Wysłano : 09.01.2023

Żyjesz tam?
Wysłano : 13.01.2023

Marinette w tej chwili odpisz!!!!
Wysłano : 24.01.2023

Proszę?
Wysłano : 02.02.2023

M

arinette przysięgam że zaraz przyjadę do tego Londynu i cię tu ściągnę spowrotem jeśli nie odpiszesz!!!

Adrien naprawdę się o ciebie martwi odpisz mu!!!!
Wysłano : 27.02.2023

Westchnęłam patrząc na te wiadomości. Może powiedzenie Alyi o tym że wróciłam nie byłoby tak głupim pomysłem? Potrzebowałam kogoś...teraz.
Do Adriena nie chciałam póki co odpisywać. Gdyby tylko się dowiedział, że już wróciłam miałby strasznie chaotyczne i impulsywne emocje. To nie był teraz na to dobry moment.

Wybrałam więc po chwili namysłu numer Alyi czekając aż mulatka odbierze. Miałam przy tym szczerą nadzieję że nie ma w jej pobliżu Adriena.

- Halo? Alya? - odezwałam się gdy tylko dziewczyna odebrała.

- Ma-Marinette!? MAM NADZIEJĘ ŻE MASZ DOBRE WYJAŚNIENIE NA TO CZEMU W OGÓLE NIE ODPISYWAŁAŚ ANI NIE ODCZTYWAŁAŚ NASZYCH WIADOMOŚCI! WIESZ JAK MY SIE MARTWILIŚMY!? - musiałam aż odsunąć telefon od ucha słysząc wściekły warkot dziewczyny.

- Wszystko ci wyjaśnie...- zaczęłam biorąc głęboki wdech - przyjedź pod mój dom. Nathalie powinna cię wpuścić.

- Będę za dziesięć minut.

Mulatka rzeczywiście nie kłamała, równo po dziesięciu minutach zjawiła się w moim pokoju prowadzona przez Nathalie. Widząc mnie od razu rzuciła mi się na szyję przytulając mocno.
Również ją do siebie przytuliłam jednak po chwili gdy się od siebie uwolniłyśmy ta spojrzała na mnie pełnym zmartwienia wzrokiem.
Czego by się tu jednak spodziewać?
Teraz gdy miałam na sobie tylko dresy i krótką bluzkę, było dobrze widoczne jak bardzo przez moją dietę schudłam. Mój obojczyk był bardzo wyraźnie widoczny, dosłownie tak jakby nie było tam żadnych mięśni. Żebra prześwitywały mi przez bluzkę a i moje policzki były lekko zapadnięte. Już dawno nie wyglądałam na aż tak chudą.

- Co się...co się stało? - zapytała nie spuszczając ze mnie wzroku gdy siadałyśmy na moim łóżku.

- Wszystko ci opowiem ale...obiecaj że póki co nic nie powiesz ani Nino ani tym bardziej Adrienowi. Nie chcę aby ktokolwiek inny wiedział o moim powrocie do póki nie wrócę do szkoły, dobra?

- Oczywiście ale mów, dlaczego nie odpisywałaś? - i własne tak zaczęłam o wszystkim jej opowiadać.

Mówiłam jej o ciągłych sesjach, stresie, mojej dziwnej diecie, tego jak Kagami wytykała mi coś na praktycznie każdym kroku czy też tego jak bardzo czuję się pusta w środku. Wytłumaczyłam też dlaczego nie odpisywałam na wiadomości.
Zrozumiała to, za co byłam jej bardzo wdzięczna.

Po wszystkim co jej powiedziałam przytuliła mnie poraz kolejny. Starałam się być silna, jednak nie mogłam powstrzymać już dłużej łez w moich oczach.

- Kochana...już teraz będzie wszystko dobrze...jesteś już teraz z nami, w Paryżu - starała się mnie pocieszyć mulatka - wiesz jednak że musisz powiedzieć o tym Adrienowi. A na pewno nie spodoba mu się fakt że dowie się o twoim powrocie dopiero gdy wrócisz do szkoły.

- Wiem ale...chce wpierw dojść do siebie. Sama widzisz jak wyglądam...- westchnęłam spuszczając wzrok.

- Jak zamierzać dokonać tego w...tydzień?

- Nie wiem jeszcze jak ale muszę spróbować. Wszystko później wyjaśnie Adrienowi...- powiedziałam z pewnością siebie - będzie musiał to zrozumieć.

- Obyś miała rację....- Alya poraz kolejny przytuliła mnie do siebie.

Również miałam taką nadzieję. Muszę wrócić do dawnej siebie. Nie wiem jeszcze jak...ale muszę dać radę.
Innego wyboru...chyba nie mam.

🐞🌻🐞🌻

Proooszzz kolejny rozdział za nami 🤌
Depresyjne klimaty - wiem, ale to ff potrzebuje tych momentów. Szczególnie że co chwila zapominam o jego istnieniu i przypominam sobie 12 minut przed północą że muszę wstawić rozdział. Dokładnie tak jak teraz (☞゚∀゚)☞
W każdym razie miłej nocy życzę.

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro