Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22 - Kropeczka, Jaskierek i bal

Adrien

Wciąż nie mogłem uwierzyć że to wszystko dzieje się naprawdę. Nie dość że mój plan rzeczywiście się udał, to teraz szedłem na bal z jedną z najwspanialszych dziewczyn jakąkolwiek mogłem poznać. Nawet pomimo naszego...dość ciężkiego początku, byliśmy teraz blisko. Bardzo blisko.
Poraz kolejny popatrzyłem na Marinette w której oczach mogłem dostrzec iskierki ekscytacji i szczęścia. Nie widziałem jeszcze jej sukienki ze względu na płaszcz, jednak byłem pewny że wygląda tak pięknie jak sobie wyobrażałem.
Zresztą, zawsze wyglądała pięknie.

Już z daleka mogliśmy usłyszeć dźwięki imprezy. Co jak co, ale ten szkolny bal był jedną z największych imprez w całym roku szkolnym. Zapewne gdy Nino zasiądzie na swojej roli DJ-a, ta impreza rozkręci się na dobre. Tym bardziej więc ucieszyłem się że jestem tu właśnie z Marinette.

- Gotowi na najlepszą imprezę wszech czasów? - zawołała Alya gdy staliśmy już przed szkołą.

- Ty się jeszcze pytasz!? Specjalnie zleciłem Kimowi kupienie tego szampana żeby to później jeszcze mocniej rozkręcić - oznajmił z dumą Nino na co Alya pokręciła z rezygnacją głową.

- Chyba czas wreszcie iść na terapię dla ciebie - zażartowała biorąc swojego chłopaka za rękę - chodźmy się lepiej zabawić póki jesteś w miarę trzeźwy. Nie chcę powtórki z zeszłego roku.

- To był tylko jeden kieliszek! - wykłócał się mulat.

- To i tak było lepsze niż wtedy gdy zjadłeś te dziwne żelki od starszych uczniów - dodałem śmiejąc się na wspomnienie tamtego wydarzenia.

- No ćpuna i alkoholika ze mnie robią...- Nino próbował udawać załamanego przy tym śmiejąc się pod nosem.

W dobrych humorach weszliśmy do środka szkoły. Impreza trwała właśnie na głównym boisku gdzie już powoli się rozkręcała. Niektórzy uczniowie zaczynali już tańczyć podczas gdy reszta próbowała przekombinowac jak naprawdę dobrze się zabawić podczas tej imprezy. Osobiście nic nie miałem do alkoholu jednak nie byłem też tego tak wielkim fanatykiem jak Nino.
Wyznawałem zasadę że wszystko ma swój umiar.

- Więc to tak wyglądają te szkolne imprezy - Marinette rozejrzała się z zachwytem po udekorowanym boisku.

Na balkonach wisiało mnóstwo serpentyn i kolorowych łańcuchów które rozwiesił samorząd. Dostawiono również stoliki z jedzeniem i piciem a nawet zrobiono na samym środku tego wszystkiego parkiet do tańca który był oświetlony przez fioletowe i niebieskie światła reflektorów które udało się zdobyć. Wokół parkietu były również poustawiane ławki tak aby móc przysiąść. Gdzieniegdzie również latały lub jeszcze wisiały balony jako dodatkowa dekoracja.
Faktycznie, robiło to nie małe wrażenie.

- Podoba ci się? - zapytałem kierując się za nią w stronę parkietu.

- Ty się jeszcze pytasz!? Od zawsze marzyłam aby pójść na jakąkolwiek imprezę szkolną! - dziewczyna z radości podskoczyła co wywołało u mnie delikatny uśmiech - to dzięki tobie mogę tu być - dodała pochylając lekko głowę.

- Nie mówiłem ci jeszcze tego ale...naprawdę ślicznie dzisiaj wyglądasz - powiedziałem czując jak lekko się rumienie.

Marinette miała na sobie śliczną, delikatną białą sukienkę. Naszyta na niej była koronką gdzie były ponaszywane wzorki śnieżynek i niewielkich gwiazdek.
Wyglądała w niej tak pięknie że miałem ochotę skakać z radości na jej widok.

Dziewczyna również się chyba zarumieniła jednak ponownie próbowała to ukryć pod grzywka z jej ciemnych granatowych włosów.

- Ty również prezentujesz się nie najgorzej Jaskierku - zaśmiałem się na to przezwisko.

Nic już więcej nie mówiąc chwyciłem ją za dłoń nie spuszczając wzroku z jej oczu. Wiedziałem że to właśnie dzisiaj zamierzam powiedzieć jej o swoich uczuciach. Dzisiaj był ten dzień.
Muszę dać radę.
Dam radę!
Tylko muszę znaleźć odpowiedni na to moment.

- Czas pokazać ci jak wyglądają prawdziwe imprezy! Chodźmy się bawić! - mówiąc to pociągnąłem ją w stronę parkietu gdzie tańczyli pozostali uczniowie.

Nino oczywiście okazał się genialnym DJ-em. Co chwilę puszczał jakieś żywe kawałki takie jak na przykład "Shut up and dance" czy też "California Gurls" przy których tak mocno darliśmy gardła we czwórkę, że coś czuję że jutro będę mógł ledwo mówić przez ten ból.
A był to dopiero początek. Muzyka stawała się coraz żywsza tak więc i uczniowie byli o wiele bardziej energiczni niż podczas zwykłej lekcji wf-u. Nino naprawdę dobrze wiedział jak rozkręcić imprezę. Co chwilę jednak też zmieniał się z chłopakiem z młodszej klasy aby mógł również pokorzystac z imprezy. Wspólnie więc zaczęliśmy tańczyć w kółku do którego co chwilę dołączały to nowe osoby.
Muszę przyznać, że z każdą chwilą ta impreza robiła się coraz lepsza. Widziałem również że i Marinette była o wiele szczęśliwsza z każdą minutą. Z jej twarzy nie mógł zejść uśmiech.

Po dłuższej chwili tańców, postanowiliśmy na usiąść odpocząć przy stolikach z piciem i jedzeniem. Wiedziałem że to kwestia czasu aż nauczyciele zaczną się zwijać powoli do siebie a my będziemy mogli rozkręcić te imprezę jeszcze bardziej. Zawsze tak było i na całe szczęście nigdy nie było z tym większego problemu.

- No więc, jak się bawisz? - zapytałem podając Marinette kubeczek z oranżadą - jest tak jak zawsze sobie wyobrażałaś?

Dziewczyna zanim odpowiedziała napiła się oranżady zerując ją do dna. Z uśmiechem popatrzyła w moją stronę.
Boże, czemu ona jest zawsze taka piękna?

- Nawet jeszcze lepiej! - zawołała wymachując rękami - w porównaniu z tymi wszystkimi nudnymi imprezami dla tych bogatych dzieciaków, to to jest istnym cudem i daje mu pełna dziesiątkę! Jak nie więcej! - mówiąc to posłała mi rozbawione spojrzenie.

Byłem pewny że nie kłamie. Parę razy zdążyła mi opowiedzieć jak wyglądają naprawdę te przyjęcia dla "bogatych dzieciaków". Te nastolatki boją się chociażby nawet dotknąć przeciętnego człowieka. Cieszyłem się że Marinette jest doskonałym przeciwieństwem takich ludzi. Szkoda że dopiero z czasem to dostrzegłem.

- Marinette!? A co ty robisz w towarzystwie j-jego!? - naszą wymianę zdań przerwał nam skrzekliwy dźwięk głosu Chloe.

Zapomniałem że przecież najprawdopodobniej również i ona tu będzie.
Jeśli chodziło nawet o takie imprezy, to Chloe zawsze się pojawiała. Niestety.

Dziewczyna stała przed nami w towarzystwie Sabriny która praktycznie co chwilę próbowała poprawić włosy blondynki które ewidentnie nie chciały się trzymać w aż tak ciasnym koku. Dziwi mnie jednak że jednak tak obcisła sukienka chciała się na niej trzymać. W szczególności że była aż tak krótka.

- O co ci tak właściwie chodzi Chloe? - zapytała Marinette, stając na przeciwko niebieskookiej.

- Przez te kilka miesięcy od kiedy tu jesteś zadajesz się z samym plebsem! - dziewczyna mówiąc to popatrzyła złowrogo w moją stronę - miałyśmy być przyjaciółkami tutaj Marinette! A ty tymczasem zamiast mnie wybrałaś sobie pseudo dziennnikareczkę, DJ-a z zerowym poczuciem rytmu i gustu no i tego cholernie nieudolnego blondasa! - przy ostatnim wytknęła mnie palcem na co poczułem wewnętrzną frutracje.

Marinette ewidentnie również się zagotowała. Dziewczyna zacisnęła pięści przymrużając oczy. Wiedziałem że wściekła Marinette, to naprawdę groźna Marinette. Postanowiłem jedynie stanąć koło dziewczyny aby móc w razie czego ją wesprzec. Coś mi jednak mówiło że z tym poradzi sobie doskonale sama.

- Chloe, od kiedy przyszłam do tej szkoły zdążyłam poznać naprawdę wiele lepszych osób od ciebie. Osób które nie utrudniają innym życia, osób które nie wysługują się innymi i przedewszystkim osób które nie patrzą na innych poprzez ich status - zaczęła granatowowłosa podchodząc o krok w stronę blondynki - nasza przyjaźń nigdy nie była szczera. Zawsze wynikała z tego że nasi rodzice się znali. Nigdy nie byłaś dla mnie jak prawdziwa przyjaciółka i myślę że ja dla ciebie również nie - na te słowa Chloe popatrzyła zdziwiona - przedewszystkim nie pozwolę ci jednak obrażać moich przyjaciół! Więc z łaski swojej, idź już lepiej i przypilnuj aby ci się ten cholerny kok nie rozwalił!

Po tych słowach fiołkowooka chwyciła mnie za rękę, pozostawiając Chloe w stanie otępienia. Coś czuję że trochę jej zajmie zanim w ogóle ogarnie co tu się stało.

Marinette zatrzymała się dopiero koło stanowiska DJ-a przy którym grał Nino. Alya stała tuż obok niego.
Popatrzyłem w stronę granatowowłosej. Emocje wciąż z niej schodziły więc postanowiłem złapać ją za rękę aby choć trochę dodać jej otuchy.

- Hej, wszystko w porządku? - zapytałem na co dziewczyna podniosła swój wzrok na mnie.

- Po prostu...już od dawna potrzebowałam to wszystko z siebie wyrzuć - powiedziała wzdychając - nie pozwólmy sobie aby ta lafirynda zepsuła nam ten bal. Mogę prosić pana do tańca? - mówiąc to posłała mi jeden z swoich uroczych uśmieszków.

- Oczywiście Kropeczko - ruszyłem za nią ciągnięty na parkiet.

Wciąż leciała jakaś żywa piosenka jednak po chwili takiego tańczenia Nino najwidoczniej postanowił dodać, nutkę romantyzmu do całej tej chwili. Natychmiastowo przerwał puszczanie żywej piosenki od Five Seconds of Summer, chwytając przy tym za leżący niedaleko mikrofon.

- Przyszedł teraz czas na jakiś kawałek dla naszych przecudownych par! - zawołał na co wszyscy zaczęli klaskać - mam nadzieję że dobrze się bawicie i bawić będziecie! - ponownie zawtórowały mu radosne okrzyki uczniów.

Spojrzałem na uśmiechniętą Marinette z błyskiem w oku. Po chwili z głośników zaczęł lecieć powolny kawałek Lany Del Rey "Say yes to heaven" [to ta piosenka na górze ~ dop.aut]
Z początku niepewnie dałem Marinette rękę aby móc poprowadzić ją w tańcu. Na szczęście co nieco potrafiłem jeszcze tańczyć tak więc zacząłem ją prowadzić.

Dziewczyna przez cały czas nie odrywała odemnie swojego wzroku. W jej oczach widziałem miliony iskierek zaś na jej twarzy uformował się delikatny uśmiech i rumieniec którego nie próbowała już chować. Powoli obróciłem ją wokół jej osi chwytając spowrotem w ramiona.
Bujaliśmy się powoli w rytm muzyki.
Z każdą chwilą czułem jak coraz bardziej zakochuje się w tej dziewczynie. Ta chwila była po prostu magiczna i jedyna w swoim rodzaju.
Nagle poczułem jak dziewczyna wtula się w moją ramię. Przez chwilę spiąłem się jednak to dodało mi odwagi aby móc ją do siebie przytulić. Z rozkoszą wdychalem zapach jej szamponu do włosów i perfum.

- Muszę przyznać...jesteś całkiem dobrym tancerzem - szepnęła Marinette podczas gdy tańczyliśmy - czyżby syn piekarzy potajemnie był bohaterem Paryża na parkiecie? - obydwoje cicho zaśmialiśmy się na te słowa.

- Powiedzmy że mam kilka swoich ukrytych zdolności...ty również naprawdę dobrze tańczysz - powiedziałem jeszcze mocniej ją do siebie przytulając - a jeszcze lepiej wyglądasz.

Dziewczyna na chwilę oderwała się odemnie aby spojrzeć mi w oczy. Widziałem w nich tyle emocji.

Radość.

Wzruszenie.

Spokój.

Miłość...?

Po chwili piosenka zakończyła się tak nagle że obydwoje w osłupieniu stanęliśmy naprzeciwko siebie. Marinette lekko dyszała podobnie jak ja.
Nie wiedziałem co dalej zrobić, podobnie jak i ona. Pierwsze co mi więc przyszło to głowy to pójście w stronę ławek aby tam na chwilę przysiąść.
Tak też więc zrobiliśmy, dość szybko odnaleźliśmy Alyę i Nino którzy już tam na nas czekali.

- Jest i nasza ulubiona parka wieczoru! - powitała nas Alya gdy siadaliśmy obok na ławce - tak ślicznie razem tam tańczyliście...mam nawet kilka zdjęć! - mówiąc to mulatka wyjeła telefon odpalając galerie ze zdjęciami.

Dziewczynie idealnie udało się ująć moment gdy tańczyliśmy przytuleni do siebie. Muszę przyznać że lekko zarumieniłem się na ten widok.

- Muszę iść do toalety, pójdziesz ze mną Alya? - mówiąc to Marinette wstała zakłopotana.

- Jasne, zaraz wracamy! - zawołała w naszą stronę prowadząc granatowowłosą w stronę łazienek.

Nino w tym czasie usiadł bliżej mnie posyłając mi cwaniacki uśmiech.
Dobrze wiedziałam do czego będzie zmierzała ta rozmowa. Niestety, nie mogłem uciekać od tego wiecznie.

- Nooo więc? Poszedłeś o ten wielki krok dalej? - zapytał chłopak patrząc na mnie wymownie.

- Już prawie to zrobiłem podczas tańca ale...nie wiedziałem jak mam to zbytnio ująć w słowa...- westchnąłem opierając się o oparcie ławki.

- Teraz masz do tego doskonałą okazję. No, jeśli nie teraz to może za pół godziny gdy nauczyciele zwiną się do pokoju nauczycielskiego to alkohol doda ci trochę odwagi - mówiąc to poklepał mnie po plecach.

- Wolę to chyba zrobić na trzeźwo - stwierdziłem patrząc w stronę toalet gdzie zniknęły Alya wraz z Marinette.

- W takim razie na co jeszcze czekasz? Gdy tylko Marinette tu przyjdzie chce cię widzieć jak idziesz i wyznajesz jej co czujesz! - powiedział stanowczo chłopak wstając - ADRIENETTE W KOŃCU ZAISTNIEJE! - ostatnie zdanie dodał jeszcze głośniej na co wzdrygnąłem się.

- Przysięgam że jak nie przestaniesz nazywać mnie i Marinette nazwą tego shipu to wymyślę jakaś ksywkę dla ciebie i Alyi - powiedziałem z udawana groźbą.

- Skup się lepiej na swojej aktualnej misji - mówiąc to chłopak wskazał ruchem głowy stronę toalety z której wychodziły właśnie Marinette i Alya.

Wstałem z ławki czując jak na chwilę sztywnieje w miejscu.
Okej Adrien, od tej chwili zależy po części twoja przyszłość - nie zepsuj tego!

Ruszyłem pewnym krokiem w stronę Marinette która na chwilę przerwała rozmowe z Alyą gdy tylko zauważyła że idę w ich stronę. Gdy tylko się zbliżyłem, dziewczyna zatrzymała się patrząc z lekkim rumieńcem w moją stronę.

- Możemy porozmawiać? - zapytałam patrząc w jej fiołkowe oczy.

- Oczywiście - odpowiedziała z lekka niepewnie dziewczyna dając znak Alyi że za chwilę do niej dołączy.

Chwyciłem Marinette za rękę kierując się do jakiegoś w miarę cichego miejsca.
Jedyne co mi przyszło do szkoły był górny korytarz gdzie kilka sali było otwartych. Stały tam głównie jakieś zapasy z jedzeniem czy też kilka zbytecznych dekoracji. Poprowadziłem ją tam zatrzymując się dopiero wtedy gdy upewniłem się że nikt za nami nie idzie.
Przymknąłem lekko drzwi do sali po czym oparłam się o biurko. Czułem jak nerwy rozpiwrają mnie od środka.

- O czym więc chciałeś pogadać? - zapytała granatowowłosa podchodząc niepewnie o krok w moją stronę.

Tak więc nadeszła ta chwila. Chwila której od tak dawna się bałem.
No bo co gdyby jednak by odmówiła?
Co jeśli by mnie nie chciała wysłuchać?

W tej jednak chwili gdy tylko wziąłem głębszy wdech poczułem jak cały strach i niepewność odemnie ucieka.
Uśmiechnęłem się delikatnie w jej stronę chwytając za dłoń. Dziewczyna popatrzyła w moją stronę z rumieńcem którego nie była w stanie ukryć.
W jej oczach ponownie dostrzegłem te same piękne iskierki.

- Marinette, wiem że nie zawsze między nami dobrze się układało. W pierwszy dzień zbyt szybko cię oceniłem...później rozwaliłem ci auto...miałem nawet myśli żeby podczas bycia twoim szoferem wyrzuć cię przez okno - zaśmiałem się na co ona również się uśmiechnęła - potem zostaliśmy przyjaciółmi. Było ciężko, ale udało nam się i nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę ale...- wziąłem głębszy wdech aby móc dalej mówić - z czasem...zacząłem chyba czuć coś więcej.
Nie mam pojęcia jak...ani jakim cudem, ale po prostu poczułem. A z czasem, jest mi coraz to ciężej ukrywać. Nie chcę już tego ukrywać...- przerwałem na chwilę nie spuszczając spojrzenie z jej pięknych oczu skupionych na mnie - Marinette, kocham cię.

Widząc tylko iskierki w jej oczach bez wahania pocałowałem jej śliczne malinowe usta.
Dziewczyna na chwilę nie zareagowała jednak po kilku krótkich sekundach również oddała mój pocałunek chwytając mnie za kark przy tym przyciągając.
Czułem jak w środku moje serce robiło radosnego fikołka. Oto właśnie pocałowałem dziewczynę do której od tak dawna żywiłem uczucia.

Po minucie zabrakło nam powietrza. Oderwaliśmy się od siebie nie spuszczając wzroku z swoich oczu. Ona lekko dyszała jak i również ja.
Pochyliłem się w jej stronę tak aby nasze czoła się ze sobą zetknęły. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten gest.

Przez chwilę trwaliśmy w tej ciszy. Czekałam aż również i ona da od siebie jaki znak. Żeby cokolwiek powiedziała na temat...tego wszystkiego.
Na całe szczęście, nie musiałem na to zbyt długo czekać.

- Ja ciebie też kocham Jaskierku - obydwoje uśmiechnęliśmy się na to przezwisko - i to nie wiesz, od jak dawna...

Tym razem to ona mnie pocałowała na co jeszcze mocniej ją do siebie przytuliłem. Ta chwila jak dla mnie mogłaby trwać wiecznie. Była pełna magii...szczęścia...emocji...
Chciałem mieć Marinette już zawsze przy sobie.
Jaka szkoda tylko że los miał co do nas o kompletnie inne plany....

🐞🌻🐞🌻

IIIII mamy to 😎🤙
Dotarliśmy w końcu do momentu pocałunku (つ✧ω✧)つ i oczywiście takzr i balu. Jeszcze nuta u górze warta do przesłuchania bo to właśnie do niej tańczą nasi główni bohaterowie. Chyba idealnie wręcz pasuje.
A i dzisiaj taki rabat że rozdział jest wcześniej. Korzystajcie 😎

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro